Niezwykła historia, która wydarzyła się w Dolomita.txt

(24 KB) Pobierz
Niezwyk�a historia, kt�ra wydarzy�a si� w Dolomita
  
 Thorez
--------------------------------------------------------------------------------
 
Prze�ycie, kt�re przedstawiam poni�ej, mia�o miejsce si� w lipcu 1968 roku i wywar�o na mnie tak g��bokie wra�enie, �e bior�c r�wnie� pod uwag� szyderstwa, z jakimi si� spotka�em, kiedy usi�owa�em opowiada� o nim ludziom, zamilk�em na prawie jedena�cie lat. Milczenie to przerwa�em w roku 1979, kiedy otrzyma�em mo�liwo�� opowiedzenia swojej przygody na falach prywatnej stacji radiowej Radio Nord Bolzano nadaj�cej w po�udniowej cz�ci w�oskiego Tyrolu. Moja relacja wzbudzi�a tak du�e zainteresowanie, �e zaproszono mnie nast�pnie do Rzymu, abym opowiedzia� j� ponownie w audycji Italian International R.A.I. Network z udzia�em s�awnej aktorki Sandry Milo, kt�ra mnie zapowiedzia�a. R�wnie� ta audycja spotka�a si� z ogromnym odzewem i wywo�a�a fal� pr�b o bardziej szczeg�owe dane, kt�rej rezultatem jest ten opis. W roku 1968 pracowa�em w pewnej firmie z Bolzano jako jej przedstawiciel na Po�udniowy Tyrol. Urodziwszy si� w Dolomitach (w Campitello di Fassa) zawsze z wielk� przyjemno�ci� podr�owa�em po tym regionie. W�a�nie tam pewnej lipcowej nocy owego roku prze�y�em przygod� z UFO. Sp�dziwszy wiecz�r w towarzystwie m�odej Holenderki przybywaj�cej na urlopie w St. Kassian w dolinie Gader, po�egna�em si� z ni� o p�nocy i pojecha�em przez prze��cz Gr�dner a nast�pnie Sella do Campitello, gdzie moja ciotka prowadzi hotel o profilu sportowym. Pogoda owej nocy nie by�a zbyt dobra. Niebo pokrywa�a gruba warstwa chmur i tylko z rzadka prze�witywa�y przez nie gwiazdy. Od czasu do czasu drog� okrywa�y ca�uny opar�w zas�aniaj�cych widok g�r, tak �e musia�em jecha� bardzo wolno i cz�sto zatrzymywa� si� w celu sprawdzenia, czy jad� we w�a�ciwym kierunku. Kilkakrotnie by�em o w�os od zjechania z drogi, wobec czego postanowi�em przy pierwszej nadarzaj�cej si� okazji zjecha� na pobocze i zatrzyma� si�, a nast�pnie troch� si� przespa�. 

Po przejechaniu prze��czy Gr�dner dojecha�em do miejsca, w kt�rym obok drogi znajdowa� si� usypany kopiec piasku, i zatrzyma�em si�, po czym odchyli�em oparcie siedzenia do ty�u, aby m�c si� wygodnie u�o�y�. By�o oko�o pierwszej w nocy, czu�em si� bardzo zm�czony i senny. Nagle ockn��em si� i poczu�em silny od�r, jak gdyby co� si� pali�o. W pierwszej chwili pomy�la�em, �e to pewnie pali si� m�j Fiat 600 na skutek jakiego� zwarcia w instalacji elektrycznej. Chwyci�em latark� i szybko wyskoczy�em z samochodu. Dokona�em szybkich ogl�dzin i okaza�o si�, �e wszystko jest w idealnym porz�dku. Kiedy obchodzi�em woko�o samoch�d dostrzeg�em prze�wituj�ce przez mgliste opary �wiat�o znajduj�ce si�, jak mi si� zdawa�o, po drugiej stronie drogi nieco ni�ej na zboczu w odleg�o�ci oko�o 500 metr�w. Wygl�da�o, jakby pochodzi�o z tarasu jakiego� hotelu, co mnie zaintrygowa�o, gdy� dobrze wiedzia�em, �e w tej okolicy nie ma �adnych hoteli ani dom�w mieszkalnych. Ca�a ta okolica by�a zupe�nie nie zamieszkana. Zna�em te tereny jak w�asn� kiesze�, gdy� przeje�d�a�em t�dy co najmniej tysi�c razy. Po nied�ugim czasie opary mg�y rozwia�y si� i ujrza�em ogromny obiekt z bardzo dziwnym �wiat�em. Serce wali�o mi jak m�otem i nagle przypomnia�o mi si� spotkanie z dziwnym pustelnikiem, do kt�rego dosz�o w roku 1942, kiedy s�u�y�em jeszcze w wojsku. 

W owym czasie przebywa�em na lotnisku Gadurra na greckiej wyspie Rodos, gdzie pe�ni�em funkcj� t�umacza mi�dzy dow�dztwami w�oskiego i niemieckiego lotnictwa. Mieszka�cy wyspy cierpieli straszn� bied� i prawie codziennie przychodzi�a do mnie ma�a grecka dziesi�cioletnia dziewczynka prosi� o kawa�ek chleba. Cieszy�em si� wzgl�dn� swobod�, jako �e zawsze towarzyszy�em wy�szym oficerom, i praktycznie nie by�o mo�liwo�ci �cis�ego kontrolowania moich ruch�w, poniewa� raz znajdowa�em si� w niemieckim dow�dztwie, a kiedy indziej we w�oskim. Dzi�ki temu mia�em do�� du�o wolnego czasu i mog�em po�wi�ca� go na zdobywanie lepszej �ywno�ci z wojskowej sto��wki dla tej ma�ej dziewczynki o twarzy anio�ka. Pewnego dnia zapyta�em j�, czy zanosi wszystko, co dostaje, do domu, oraz ilu ma braci i si�str. Dziewczyna powiedzia�a, �e ma tylko rodzic�w i �e po�ow� tego, co dostaje, oddaje �wi�temu Cz�owiekowi, kt�ry mieszka w g�rach od ponad stu lat i nigdy nie schodzi w dolin�. Powiedzia�a r�wnie�, �e jest jedyn� osob�, kt�rej wolno zanosi� mu po�ywienie i rozmawia� z nim. Wiele tygodni zaj�o mi przekonanie jej, aby zabra�a mnie z sob� do tego cz�owieka. Kiedy moje oczy po raz pierwszy spocz�y na jego sylwetce zaszokowa�a mnie jego chudo��. Jego pomarszczona sk�ra wygl�da�a jak sk�rka upieczonego jab�ka, by� prawie nagi, mia� d�ugie w�osy i brod�, za� oczy czarne jak w�giel i b�yszcz�ce. Nie wyci�gn�� do mnie r�ki na powitanie, lecz uni�s� j� do g�ry. Przenikn�� mnie wzrokiem na wskro� i powiedzia�: �Esi kala� � co znaczy�o: �Jeste� dobry�. 

Od tego czasu zacz��em sp�dza� z nim du�o czasu, czasami nawet po kilka dni. Aby unikn�� dochodzenia, co si� ze mn� dzieje, we w�oskim sztabie o�wiadcza�em, �e udaj� si� do Niemc�w, kt�rzy aktualnie mnie potrzebuj�, po czym w sztabie niemieckim o�wiadczy�em co� wr�cz przeciwnego. Tym sposobem udawa�o mi si� unikn�� k�opot�w. Pustelnik powiedzia� mi, �e ma ponad sto lat i nauczy� mnie odczytywa� najwa�niejsze znaki na ludzkiej d�oni oraz jak okre�la� charakter cz�owieka na podstawie jego twarzy. Nauczy� mnie r�wnie� modlitwy w staro�ytnym greckim, kt�r� nale�y odmawia� zawsze dok�adnie o tej samej porze dnia wchodz�c w trans. Jest to, jak mi wyja�ni�, potrzebne do oczyszczenia ducha i uzyskania dodatniego wp�ywu ze strony Kosmicznego Pola Magnetycznego. Raz w miesi�cu pogr��a� si� w samotno�ci i nieruchomia� na dwa dni upodabniaj�c si� do pomnika. O�wiadczy� mi, �e posiada umiej�tno�� podr�owania po wszech�wiecie, �e istnieje niezliczona ilo�� planet po�o�onych bardzo daleko od uk�adu s�onecznego zamieszkanych przez inne istoty. Przepowiedzia�, �e pewnego dnia spotkam istoty z kosmosu, kt�re b�d� na to dowodem. Poprosi�em go, aby powiedzia� mi co� wi�cej na temat mojej przysz�o�ci, lecz oznajmi� mi, �e g�os mojego sumienia ju� poszukuje �wiat�o�ci i �e jedyne, co powinienem zrobi�, to i�� dalej t� drog�, kt�r� krocz�. Powiedzia� mi tak�e, �e kiedy ju� uda mi si� osi�gn�� odpowiedni stopie� koncentracji w czasie modlitwy, kt�rej mnie nauczy�, b�dzie m�g� da� mi znak swojej obecno�ci, kt�ry b�dzie bardzo silnym zapachem. Po kilku latach zacz�o mi si� udawa� raz na trzy lub cztery miesi�ce osi�gn�� ten stopie� koncentracji i w�wczas bez wzgl�du na miejsce, w kt�rym si� w tym czasie znajdowa�em, wok� mnie roztacza�a si� wo� r� i konwalii. Wr��my jednak do tego wielkiego obiektu. 

Szybko zda�em sobie spraw�, �e to jest ten moment, kt�ry przepowiedzia� stary pustelnik. Grunt obni�a� si� wzd�u� zbocza wzg�rza i poniewa� by�o bardzo ciemno, musia�em wzi�� latark�. Schodzi�em na d� w kierunku poziomo ukszta�towanego terenu, na kt�rym sta� ten obiekt. W miar� jak si� do niego zbli�a�em, by� coraz lepiej widoczny. Po chwili w oparze mg�y ukaza�a si� nast�pna przerwa i serce gwa�townie mi zabi�o. Czu�em, jak na szyi p�czniej� mi �y�y, ale nie ba�em si� � nigdy nie ba�em si� niczego. By�em po prostu niezwykle podekscytowany. Obiekt by� pi�kny, wr�cz cudowny. Mia� srebrzysty kolor, oko�o 80 metr�w �rednicy, sta� na trzech podporach wysoko�ci oko�o 2 metr�w zako�czonych �apami o mniej wi�cej takiej �rednicy. Otoczony by� bia�ym �wiat�em, za� zapach spalenizny, kt�ry mnie rozbudzi�, by� niezwykle intensywny. Kiedy zbli�y�em si� do niego na odleg�o�� oko�o trzech metr�w, poczu�em, �e co� mnie zatrzymuje. W jednej chwili odnios�em wra�enie, �e moje cia�o wa�y 1000 kilogram�w. Nie mog�em zrobi� najmniejszego ruchu i z trudno�ci� oddycha�em. 

Przezroczysta kopu�a na szczycie pojazdu zaja�nia�a jasnym �wiat�em i dostrzeg�em pod ni� dwie spogl�daj�ce na mnie istoty. Po prawej stronie obiektu znajdowa� si� robot wysoko�ci oko�o 2,5 metra, kt�ry sta� na trzech nogach i mia� cztery r�ce. Trzyma� jak�� zewn�trzn� cz�� pojazdu i obraca� ni�. Po chwili ze �rodka pojazdu wystrzeli�a wi�zka �wiat�a o �rednicy oko�o dw�ch metr�w, kt�rej barwa zmienia�a si� od fioletowej do pomara�czowej. Wzd�u� niej w moj� stron� przemieszcza�a si� ubrana w obcis�y kombinezon z przezroczystym he�mem na g�owie posta�. Istota mia�a oko�o 1,6 metra wzrostu. Podesz�a do mnie i stan�wszy w odleg�o�ci oko�o jednego metra ode mnie unios�a r�k� do g�ry, pozdrawiaj�c mnie dok�adnie tak samo, jak �w stary pustelnik. Mam trudno�ci z dok�adnym opisem uczu�, jakie mnie ogarn�y na widok tej istoty. Mia�a pi�kne niebieskie oczy, kt�re sprawia�y na mnie dziwne i zarazem przyjemne wra�enie. Czu�em si� lekki i wolny jak pi�rko i jednocze�nie by�em bardzo spokojny. Przygl�da�em si� tej istocie zach�annie. By�a taka jak my. Przezroczysty he�m zaczyna� si� na ramionach i otacza� ca�� g�ow�. 

Zapyta�em po w�osku tego z wygl�du m�skiego osobnika, sk�d przybywa, i zanim zd��y�em wypowiedzie� do ko�ca to pytanie, otrzyma�em odpowied� skierowan� bezpo�rednio do mojego m�zgu, tak jak gdybym zawsze j� zna�. Planeta, z kt�rej przyby�, le�y bardzo daleko od naszej galaktyki, jest dziesi�ciokrotnie wi�ksza od Ziemi i ma dwa s�o�ca, jedno du�e i jedno ma�e. Ich doba jest znacznie d�u�sza od naszej. Jedna trzecia dnia jest mniej jasna od pozosta�ej jego cz�ci, za� noc jest bardzo kr�tka. Ro�linno�� na ich planecie przypomina nasz�. S� tam bardzo wysokie g�ry i niezmiernie wysokie drzewa. Maj� tak jak my dwa lodowe bieguny i bezludne kamieniste obszary. Maj� r�wnie� zwierz�ta przypominaj�ce nasze, lecz innej budowy i rozmiar�w. Potem zapyta�em go, jak �yj� i co jedz�. Odpowied� by�a natychmiastowa. Jego usta porusza�y si� lekko, lecz nie s�ysza�em jego g�osu. My�l�, �e swoje odpowiedzi przekazywa� mi telepatycznie. Powiedzia�, �e nie pracuj�, �e wszystko wykonywane jest automatycznie. Wszyscy s� r�wni sobie i ka�dy ma to, na co ma ochot�. S� u nich r�wnie� istoty po...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin