Odcinek 12.doc

(32 KB) Pobierz
Odcinek 12

Odcinek 12

 

Dedykowany Olce w ramach przeprosin i Dla pewnego połamańca.

 

Podróż samolotem minęła bez większych kłopotów, no może poza kilkoma kuksańcami, które nie wiedzieć, czemu dla państwa Gomez były wyrazem sympatii między Aną i Martinem. Jeśli myślicie ze cisza w samolocie była następstwem zawieszenia broni między naszą kochaną dwójką to się MYLICIE!!!!!!!!!!! Oboje byli zajęci sobą, chociaż nie, Ana zajęta była nowopoznanym chłopakiem. Jak się okazało to ciacho jest tylko o rok starsze i w dodatku zatrzyma się w tym samym hotelu co nasza słodka dwójka. Martin zaś starał się nacieszyć jedyną rzeczą jaka mu została, czyli mp3 Alexa, ponieważ świetnie sobie zdawał sprawę z tego ze po historii z bagażem długo nie wytrzyma w miłowaniu Any i straci swój ukochany sprzęt.

 

-Jesteś taki miły, hahahaha- przedrzeźniał w myślach Anę Martin- za kogo ona się uważa, żeby pod moim nosem i o jeszcze z kimś takim? Zawsze wiedziałem ze nie ma za grosz gustu, ale żeby spojrzeć na takiego buraka, ona już do reszty zgłupiała. A te teksy które jej wciska, to jakaś kompletna wiocha, a najgorsze ze to na nią działa? Nie no przecież nie mogę pozwolić, żeby moja prywatna korepetytorka spędziła weekend z takim dupkiem. Nawet ona na to nie zasługuje. Z braku laku chyba mogę się poświęcić i dotrzymać jej towarzystwa przez  te dni, w końcu korona mi z głowy nie spadnie, przecież ten burak zanudzi ją na śmierć i z kim ja wtedy będę tańczył.-Przemyślenia Martina przerwała wypowiedź Rafaela(imię nowego chłopaka)

-A może dałabyś się zaprosić dziś na jakąś imprezę do klubu, jeśli oczywiście twój brat nie ma nic przeciwko temu.

-Mówisz o tym czymś obok mnie? To nie jest mój brat.

-Nie, a kto, wiesz nie chciałbym ci się narzucać.

-Nie narzucasz się, to jest zero, a właściwie mniej niż zero, zwykły wrzód na tyłku i tyle.

-Och jakaś ty mądra- odgryzł się Martin- Lepiej spójrz na siebie. Z przodu plecy, z tyłu plecy, Pan Bóg stworzył cię dla hecy.

-Oj nie obrażaj jej, Ana nie zwracaj uwagi- prosił Rafael- to idiota, jeśli nie widzi jakie ma przy sobie cudo.

-Znawca  piękna się znalazł- mruknął pod nosem Martin i odkręcił się w drugą stronę.

-Ten osobnik ma przy sobie tylko pchły, które zawsze zabiera ze sobą.

-Haha, jesteś nie tylko miła i inteligentn, ale tez masz poczucie humoru, no po prostu ideał.

-Och, jesteś taki słodki, nie to co to coś obok mnie.

-Znowu zaczynasz wredna dziewucho?

-Ja? Gdzieżbym śmiała urazić Pana i Władcę wszechświata.

-Wiesz kim ty jesteś?

-Nie, ale wiem ze ty jesteś bezkulturalnym, niewychowanym paniskiem bez kultury i wychowania.

-Co? Nie rozumiem.

-Bo jesteś bystry jak woda w klozecie!

-Znowu się czegoś nawąchałaś. Ćpunka!

-Posłuchaj tłumoku gdyby za powierzchnię mózgu pobierali podatek, ty na pewno dostałbyś rabat.

-Lepiej skończmy tą rozmowę, bo zapomnę ze jesteś dziewczyną!

-Oj biedaku, co argumentów zabrakło ci do konwersacji?

-Nie, mam ich równie dużo, co ty zmarszczek na twarzy, czyli niewyczerpane pokłady.

-Och jakiś ty słodki, aż mnie mdli!

-Widzisz przynajmniej wiesz, co ja czuję, gdy zawsze cię widzę.

-Pożałujesz tego zdania!

-Oj tak już się boję wisienko.

 

 

Droga do hotelu też minęła nad wyraz spokojnie, ale to było akurat spowodowane tym, że nasza dwójka jechała oddzielnymi taksówkami. Na tym odcinku wycieczki poszkodowany został tylko biedny taksówkarz, który ochoczo zaproponował, że zajmie się bagażem ślicznej panienki. Uwierzcie mi, że szybko pożałował swojego zauroczenia Aną, ale przecież to były tylko trzy walizki a męczył się z nimi dobre pół godziny.

 

Po przyjeździe do hotelu.

-Panie Gomez chciałabym od razu zwiedzić okolicę hotelu- poprosiła Ana

-Ależ oczywiście, idź, poproszę żeby zaniesiono twoje rzeczy do pokoju, klucz będziesz miała w recepcji.

-To ja biegnę.

-Do zobaczenia.

-Na razie.

 

Martin stał przy recepcji i czekał na swój klucz.

-Pańska godność- zapytał stary recepcjonista

-Martin Gomez

-A to pan.

-Coś nie tak?

-Nie, wszystko w porządku. Oto klucz do pańskiego apartamentu.

-Apartamentu? Dziękuję. Tatuś się postarał.

Proszę się zając moim bagażem.

-Oczywiście proszę pana.

 

-Panie Gomez, niech pan poczeka.

-Tak, o co chodzi?- zapytał Marco

-Chodzi o pokoje pani Any i pana Martina.

-Tak a co z nimi nie tak?

-Bo właśnie chodzi o to, że …..

 

 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin