odcinek 14.doc

(32 KB) Pobierz
Marco właśnie podążał w stronę trzeciej wojny światowej, aby poinformować zainteresowanych o wspólnym apartamencie dla nowożeń

Odcinek 14

 

Dedykowany Olce za to że jest.

 

Marco właśnie podążał w stronę trzeciej wojny światowej, aby poinformować zainteresowanych o wspólnym apartamencie dla nowożeńców, gdy usłyszał ich krzyki z odległości 300 metrów.

-No się zaczęło. Ech spokojnie jak na wojnie póki granat nie pierdo***e.

Nie denerwuj się tylko chłopie, powiesz im prawdę, oni to zaakceptują i wszyscy będą szczęśliwi przez ten weekend. Kurcze to, co ja się oszukuję, muszę tam wejść, powiedzieć wszystko i szybko brać nogi za pas i uciekać na Marsa, bo jak oni się połapią, co się stało to ja już nie żyję. I po co mi to było, mogłem sobie w spokoju posiedzieć w domu przy kominku, czytając gazetę i popijając kawę, czemu dałem się namówić tej choler*ej trenerce żeby ich połączyć, jej się nic nie stanie a ja zginę śmiercią tragiczną! Myśl Marco, myśl jak się z tego wyplączesz chłopie, może wysłać tam Laurę, nie no końcu to moja żona, trochę jej szkoda. Trudno raz kozie śmierć, wchodzę do tego piekła.

 

Gdy Marco wszył do pokoju naszych „ nowożeńców” zobaczył ze Ana gania Martina po całym apartamencie, podczas gdy chłopak skupia się nie na uciekaniu a na trzymaniu ręcznika, który ciągle opada mu z bioder.

 

-Co się tutaj dzieje, zachowujecie się jak dzieci- powiedział stanowczym tonem Marco, choć w środku trząsł się jak pięcioletnie dziecko stojące twarzą w twarz z wściekłam psem.

-Panie Gomez jak dobrze, że pan jest, ten pedofil bieda nago po moim apartamencie.

-Ja pedofil, sama chciałaś żeby ten ręcznik spadł na podłogę, więc się nie skarz bo to tylko i wyłącznie twoja wina.

-Moja, jak śmiesz ty głupi wyrostku, tak i tak nic nie ma.

-Nie ma, zabrakłoby ci linijki, aby go zmierzyć. To moja duma.

-Duma, to ty wiesz, co to znaczy, już wiem, czemu masz panienki tylko na jedną noc.

-No w końcu pojęłaś, jaki jestem wielki w tych sprawach.

-Bo jak cię zobaczą nagiego to na kolejną randkę nawet wołami ich nie zaciągniesz.

-Ta jasne, powinienem zatrudnić sekretarkę, bo już znudziło mi się znudziło jak dzwonią i proszą o jeszcze.

-Raczej jak przysyłają ci zakaz zbliżania się do nich.

-Dzieciaki proszę uspokójcie się, musze wam coś powiedzieć.

-Ale niech pan mu powie żeby wyszedł z mojego pokoju.- Powiedziała Ana

-To ty nie rób awantury w moim apartamencie.

-Nie mojego i moim tylko waszego i waszym- powiedział skulony Marco

-Co!!!!!!!!!!!!!- Krzyknęli oboje

-To wasz wspólny apartament, przykro mi, ale wasze pojedyncze pokoje zostały zalane, jest tylko ten jeden apartament dla nowożeńców.

-Dla, kogo?- Zapytała niepewnie Ana

-Dla nowożeńców- odpowiedział jeszcze nie pewniej Marco

-Tato ty myślisz ze ja będę spał w jednym pokoju z tym małpiszonem?

-Martin chyba coś ci już mówiłem-powiedział znacząco patrząc na syna- tak właśnie myślę.

-I nasz rację tatusiu.

-Co, ty tez przeciwko mnie, ja nie będę spała w jednym łóżku z tym nie wyżytym seksualnie palantem.

-Zawsze możesz spać na podłodze, przestaniesz się garbić.

-Ja się nie garbię imbecylu  na podłodze będziesz spał ty.

-Dobra pora się wycofać- pomyślał Marco.- Ja już lepiej pójdę a wy się tu sami zorganizujcie. To ja lecę, zapraszam was dziś około 23 na party do hotelowej restauracji, ubierzcie się ładnie i co najważniejsze dożyjcie tej chwili.

-Dziś?- zapytała Ana

-Tak o 23 chce was widzieć razem na dole.

-Ale ja już się umówiłam na wieczór.

-Możesz iść tylko wróć na 23 i Martin pójdzie z tobą, nie mogę pozwolić żeby coś ci się stalo.

-Co!!!!!!!!!- Znów krzyknęli oboje

-Albo z nim albo wcale, wybieraj.

-No dobrze, z nim.

-A mnie, czemu nikt nie zapyta o zdanie.

-Bo już je znam i nie postawisz na swoim.

 

Marco wyszedł w pokoju, na korytarzu na jego twarzy pojawił się uśmiech.

-Nareszcie po, jeszcze w życiu się tak nie bałem, ale na szczęście przeżyłem. Uf, najgorsze już za mną, teraz musi być już tylko lepiej.

 

-Chole*a jak późno, muszę się przebrać- krzyknęła spanikowana Ana

-A mogę przynajmniej wiedzieć gdzie idziemy.

-Do klubu, umówiłam się z Rafaelem.

-Co z tym burakiem?

-Nie z najfajniejszym chłopakiem w tym hotelu.

-O nie ja tylko idę z przymusu, nie umówiłbym się z tobą.

-A czy na mówię o tobie idioto, mówię o nim.

-To nie chłopak tylko burak.

-Zamknij się, bo twoje mięśnie już dawno pochłonęły mózg.

-Oj jaka mądra, nawet on nie jest tak ślepy żeby się z tobą umówić.

-Spadaj nie gadam z męskimi dziwkami.

Jeszcze będziesz kiedyś błagać żebym cię przeleciał, ale ja cię nie tknę nawet kijem od szczotki.

-Ja ciebie błagać, bo co mi te twoje wszy do szczęścia.

-Moje wszy to mój problem ty i tak masz większy.

-Ty nim jesteś!

-Maleńka nie wiem czy wiesz ale z taką twarzą nasz szansę na karierę jako modelka….w wytwórni masek na haloween.

Oj jakie to miłe, zawsze wiedziałam że masz w sobie coś z rycerza.

-Serio?

-Tak, zakuty łeb i nos jak dzida palancie.

-Idź stąd, bo za dużo przebywasz w moim towarzystwie i mózg ci rośnie.

-Naprawdę? Jesteś genialny jak szczur doświadczalny!

-A ty przyciągasz chłopaków jak spłuczka do klozetu.

-Cham

-Małpa

 

Ana odwinęła się na pięcie i poszła do łazienki.

-U wystrzeliła jak guma z gaci, muszę się trzymać od niej daleka w klubie bo wystraszy mi panienki swoim widokiem.

Po dwóch godzinach Ana końcu była gotowa i wyszła z łazienki gdzie czekał już bardzo znudzony chłopak. Martin był odwrócony w stronę okna, usłyszał tylko otwierające się drzwi od łazienki.

-No nareszcie, robiłaś sobie operację plastyczną czy co, ile można na ciebie czekać do chole…-chłopak nie dokończył bo odkręcając się zobaczył ją! A wyglądała tak.

[img]http://WWW.foroswebgratis.com/imagenes_foros/3/3/4/1/1/462352327047dulce-maria-desuda-h-3.jpg[/img]

 

 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin