2013-01-31-wyborcza-pl-szczesliwa-i-wolna-jak-krzysztof-stal-sie-anna-groszka-kandydatka-na-wicemarszalka.txt

(11 KB) Pobierz
Szczęliwa i wolna - jak Krzysztof stał się Annš Grodzkš, kandydatkš na wicemarszałek Sejmu

Anna Grodzka, posłanka Ruchu Palikota, dostała oficjalne poparcie swojej partii na stanowisko wicemarszałka Sejmu. Jest jedynš posłankš, która urodziła się w ciele mężczyzny. Tak opisywała swoje życie w wywiadach z "Gazetš Wyborczš".
Urodziła się w 1954 roku jako Krzysztof. Dopiero po latach - gdy rozpoczęła starania o zmianę płci - odkryła, że była dzieckiem adoptowanym. Do 2007 r., jako mężczyzna, był żonaty. Z tego zwišzku ma syna, który dzi ma 30 lat. Fizyczny i prawny proces zmiany płci przeprowadziła jednak dopiero po rozwodzie i uzyskaniu dojrzałoci przez syna.

Formalnie procedury zakończyły się w 2010 r., a stacja telewizyjna HBO, która towarzyszyła Grodzkiej w procesie zmiany płci (operację przeprowadzono w Bangkoku), przygotowała na ten temat film dokumentalny "Trans-akcja".

"Nigdy nie czułam się tak szczęliwa i wolna"

- tak mówiła po coming oucie.

Anna Grodzka z wykształcenia jest psychologiem klinicznym (po Uniwersytecie Warszawskim), przez ponad 30 lat prowadziła biznes wydawniczy, poligraficzny, reklamowy i filmowy.

Działała w Zrzeszeniu Studentów Polskich, Socjaldemokracji RP i warszawskim Sojuszu Lewicy Demokratycznej, który wykluczył jš z szeregów partii po tym, jak w wyborach parlamentarnych w 2011 r. wystartowała z pierwszego miejsca listy wyborczej Ruchu Palikota w okręgu krakowskim. Zdobyła tam jednak 19451 głosów i została pierwszš w Polsce i Europie osobš publicznie ujawniajšcš swój transseksualizm, którš wybrano do parlamentu na szczeblu krajowym.

W 2008 roku założyła fundację Trans-Fuzja, wspierajšcš osoby transpłciowe i ich rodziny oraz zabiegajšcš o tolerancję wobec transseksualizmu. W 2010 roku zakończyła proces zmiany płci. Jeszcze przed otrzymaniem nowego dowodu osobistego opowiadała w rozmowie z Piotrem Pacewiczem , która ukazała się w "Wysokich Obcasach" ("Skazana na płeć", nr 15 [568] z 10 kwietnia 2010 r.).

Mówiła m.in., co czuje po zmianie płci, jak wyglšdało jej życie, jak na fizycznš przemianę z Krzysztofa w Annę zareagowała najbliższa rodzina:

O reakcji najbliższych na zmianę płci

- Syn mnie zaakceptował. Zawsze starałam się tak dbać o jego wychowanie, żeby był otwarty na wszystko, co się nam może zdarzyć, na innych ludzi, na odmiennoć. Gdy się rozwodziłymy z żonš, miał już 23 lata. Był po prostu dojrzałym człowiekiem.

Jest ze mnš emocjonalnie. Potrafi to pogodzić z bliskim kontaktem także z mamš. Bo my się z żonš już nie kontaktujemy - mówiła.

- Moim potwornym błędem było, że ja jej nic nie powiedziałam [że jest transseksualistkš] - ani jak się zakochalimy, ani jak bylimy w narzeczeństwie, ani gdy bralimy lub. Nie powiedziałam, bo wiedziałam, że mam do wyboru albo miłoć, albo prawdę. Wybrałam miłoć.

O mamie i rodzicach adopcyjnych

Gdy Grodzka rozpoczęła starania o zmianę płci, okazało się, że była dzieckiem adoptowanym. Jeszcze przed zmianš płci, jako Krzy, odnalazła matkę biologicznš, rodzinę, którš założyła i opowiedziała im swojš historię.

- Ta starsza pani przyjęła to, jak najlepiej można, bardzo chciała mnie zaakceptować, skoro już mnie odzyskała, wykazała się troskš. Powtarzała: "Niech będzie tak, jak chcesz, żeby tylko była szczęliwa".

Dzi mama mówi do mnie "Aniu" i jestem jej czwartš córkš. Zyskałam wspaniałš rodzinę, siostry, mamę. I tatę poniekšd. Naprawdę jestem szczęliwa.

Mama [adopcyjna] umarła wiele lat wczeniej, gdy miałam ledwie 22 lata, tata przeżył 93 lata, ożenił się drugi raz. Na koniec życia mieszkał ze mnš i z żonš, opiekowałymy się nim.

O trudnej roli ojca

- Bartek urodził się w 1984 roku. To była wielka radoć dla nas obojga. Kiedy żona wyjeżdżała, dziecko potrafiło płakać w nocy zasikane po szyję, a ja spałam jak zabita. Takie opowieci pokutowały w rodzinie latami. Zgodnie z najbardziej antymęskim stereotypem. To było takie dorabianie mi gęby. Raz czy dwa zaspałam, ale czułam, że jestem z tym dzieckiem tak blisko, jak tylko można. Zazdrociłam żonie, że to ona jest matkš Bartusia. Że karmi, że się wszystkim zajmuje. Zostałam zepchnięta na margines, tak jak zwykle robi się facetom. Wszystko, na co możesz liczyć, to, proszę bardzo, dziecko nakarmione, ubrane, buzia posmarowana kremem, to teraz we wózek i id na spacer. Tylko uważaj, żeby go nie przeziębić, i wracaj szybko, bo ja ugotuję pysznš zupkę.

Gdy urodził się Bartek, nasze małżeństwo zaczęło się zresztš psuć, bo żona skoncentrowała się wyłšcznie na dziecku. Poczułam się znów samotna i zwštpiłam, czy ja w ogóle dam radę i czy w ogóle się w tej męskiej roli wyrobię.

O męskim ciele, które przeszkadza

Kiedy zorientowała się, że męskie ciało jej nie odpowiada?

- Kiedy zaczęłam dojrzewać. Wczeniej nie pasowała mi tylko rola społeczna. Od kiedy pamiętam, chciałam się bawić z dziewczynkami, a nie z chłopcami. Chciałam bliskiego, emocjonalnego kontaktu, nie znosiłam tej chłopięcej agresji, rywalizacji, przedrzeniania, kpin. Czułam się jak dziewczynka, ale nie uważałam się za dziewczynkę. Moje ciało zaczęło mi przeszkadzać, kiedy koleżankom wyrosły piersi, stawały się dziewczynami, kobietami, a ja porastałam włosami. Stresowało mnie, że moje ciało zmienia się w drugš stronę.

Doszło do mnie, że urodziłam się w nieprawidłowym ciele. Na poczštku szkoły redniej znalazłam w domu "Seksuologię klinicznš" Tadeusza Bilikiewicza i Kazimierza Imielińskiego. Nie było tam pojęcia "transseksualizm", ale wród zboczeń odszukałam "transwestytyzm". Wydał mi się podobny do tego, co się ze mnš dzieje.

Próbowałam jednak żyć tak, żeby nie bolało. Mój wiat się podzielił. W tajemnicy mylałam o sobie per Ania, ale uczyłam się być chłopakiem, bo tak było trzeba, nawet się zapisałam na koszykówkę. Starałam się polubić to, co oni lubiš, odnaleć się w miejscach, gdzie oni chodzš.

O zabijaniu w sobie kobiety i wyleczeniu raka

- Udawało się przez wiele, wiele lat. Z jednej strony był to piękny okres. Było nam dobrze z żonš, rozkręcałam biznes, syn dorastał. Żyłam jak facet. Ale zabijanie kobiety to była codzienna walka ze sobš. Dręczyło poczucie, że marnuję życie. Pracowałam jak szalona i wtedy wszystko jako szło, tak bardzo nie bolało, ale jak tylko był moment wytchnienia, to wpadałam w depresję albo zaczynałam transować - okazywać wiatu innš płeć. Żona znajdowała jakie babskie ciuchy czy kosmetyki i była afera. W pewnym momencie upadł mi duży biznes, a potem, w 2003 roku, ciężko zachorowałam. Miałam raka nerki.

Uratowała mnie szybka operacja, którš doradził mi Krzysztof Kolberger. Gdy wychodziłam, lekarz powiedział: "No, jeste już zdrowy". I wtedy zobaczyłam, że wiat wyglšda trochę inaczej. Trochę radoniej w szczegółach, może dlatego, że była wiosna i strasznie mnie cieszyły kwiatki, listki.

Potem zdecydowałam się na korektę płci. I dopiero teraz [w 2010 r.], doszło do pełniejszego coming outu.

O poczštkach zmian i rozpoczęciu leczenia

- Była połowa lat 80. i dostrzegłam wreszcie możliwoć prawdziwego leczenia transseksualizmu, czyli korekty płci. Prof. Imieliński z dr. Stanisławem Dulkš otworzyli taki orodek. Zgłosiłam się i po dwóch latach diagnozowania dostałam odpowied, że proszę bardzo, jeste transseksualistkš, jeżeli chcesz, to zmieniaj płeć. Zaczęła się euforia, wariactwo. Poczułam, że Ania może wyjć na wierzch. Byłam w manii, kupowałam ciuchy, zadbałam o paznokcie, zaczęłam wychodzić na miasto w kobiecych strojach. Przez trzy lata nasze małżeństwo było właciwie fikcjš. A ja szalałam. Ujawniłam się nawet przed paroma osobami, to był mój pierwszy coming out. W końcu powiedziałam o tym żonie, chciałam wyrzucić to, co całe życie nosiłam w sobie.

Ich małżeństwo w 2007 roku zakończyło się rozwodem.

O trudnociach po zmianie płci

- Jako mężczyzna prowadziłam firmę wydawniczš, produkcji filmowej i telewizyjnej, zasiadałam w zarzšdach kilku większych spółek. Zapewniałam rodzinie dostatnie życie.

Po transformacji trudno wrócić do tych ról.

- Dawne kontakty przestały działać, jestem osobš z ulicy. Kiedy, jak dzwoniłam do kolegi z probš o namiar na kogo, to podawał mi komórkę i mówił: "Powołaj się na mnie". Dzi słyszę, że w internecie znajdę numer centrali, a jeli daje komórkę, to zastrzega, żeby się nie powoływać.

O problemach transseksualistów i pracy fundacji Trans-Fuzja

- Założylimy fundację, żeby przekazywać wiedzę o tym wszystkim i przekonywać Polaków, że sš wród nas także osoby transseksualne, czyli takie, których płeć fizyczna nie pokrywa się z psychicznš, i że sš oni normalnymi ludmi. Trzeba ich traktować jak wszystkich, bez stereotypów i stawiania do kšta. Tymczasem jest w Polsce transfobia, gdyż postawa wobec nas to takie "fuj". Ale to zjawisko jest rzadkie, raczej dominuje - ja to nazywam - konformizm. Każdy powie, że oczywicie, mam prawo do zmiany płci. Bšd sobš, ja nic nie mam przeciwko temu itp., ale realnš pomoc trudno uzyskać. Jeli się dowiesz, że kto poszukuje do pracy osoby transseksualnej, to daj mi znać.

W fundacji tworzymy grupy wsparcia dla transseksualistów i ich bliskich: rodziców, żon, mężów, dziewczyn, braci. Do niedawna uważano, że transseksualici sš zboczeńcami, a nie nieszczęnikami, którym los spłatał paskudnego figla. Stšd pomysły, by nagišć ich psychikę do ciała, siłš woli, perswazjš religijnš, elektrowstrzšsami. Nic z tego! Skutkiem jest tylko pogłębiajšca się izolacja, poczucie niezrozumienia, nierzadko samobójstwa.

Skoro nie da się dostosować psychiki do ciała, trzeba ciało dostosować do psychiki. Ale najpierw lekarze muszš jednoznacznie stwierdzić, że mamy do czynienia z transseksualistš. Potem kuracja hormonalna, zmiana płci w sšdzie, zmiana imienia, nowe dokumenty, na końcu operacja zmieniajšca wyglšd narzšdów płciowych i ewentualnie inne operacje plastyczne umożliwiajšce osobie transs...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin