E U T A N A Z J A.doc

(172 KB) Pobierz

 

E U T A N A Z J A

 

Bioetyka

 

„bioetyka to nauka medyczna rozpatrująca zagadnienia związane z moralnym aspektem odkryć nauk biologicznych i nowoczesnych metod terapii.

Etyka- z greckiego etos, czyli zwyczaj; dotyczy sformułowania ocen i norm moralnych na podstawie danych doświadczeń i zasad rozumowych. Określa zachowania moralnie dobre, dopuszczalne czy nakazane i złe, naganne oraz zakazane, które są wytworem samej natury światopoglądowej człowieka.

Bios- życie dotyczy w zasadzie dwóch aspektów zależnych od podejścia człowieka do bioetyki. Jeden; węższy dotyczący samej bioetyki i drugi szerszy wykraczający poza jego granie obejmujący problemy eutanazji, transplantacji, samobójstw, opiekę nad psychicznie chorymi. Nas interesuje zdecydowanie to drugie wyjście, ponieważ będziemy się zastanawiać nad losem ludzkim postawionym w trudnej sytuacji.

 

Przedmiot i zakres badań bioetyki, jako dyscypliny stosunkowo nowej, nie zostały jeszcze ostatecznie określone, obejmuje ona głównie zagadnienia należące do deontologii lekarskiej. Bioetyka dąży do określenia granic stosowania nowoczesnych technik wpływania na zachowanie człowieka, takich jak elektr. stymulacja mózgu, psychochirurgia czy psychofarmakologia. Obejmuje również problematykę moralną wiążącą się z wykorzystaniem w genetyce, embriologii i eugenice technik umożliwiających wykrywanie chorób genetycznych płodu ludzkiego przed urodzeniem oraz łączącą się z chirurgią genetyczną, która może leczyć defekty genetyczne. Stara się ustalić zakres ingerencji w kod genetyczny człowieka, dopuszczając działania lecznicze, ale sprzeciwiając się możliwości uformowania człowieka o ściśle zaprogramowanym kodzie genetycznym.

Bioetyka próbuje ponadto określać wartość moralną zapładniania komórek żeńskich w probówce, wszczepiania rozwiniętego zarodka do organizmu kobiety, zakładania banków ludzkiej spermy i determinowania płci w okresie prenatalnym. Obejmuje też etyczne kwestie przerywania ciąży i antykoncepcji, przeszczepiania narządów, eutanazji i opieki nad umierającymi.

 

Beauchamp T.L. i Childress J.F. odnoszą się, w swojej pozycji książkowej[1] do „bioetyki” i „etyki medycznej” w sposób jednoznaczny, jednocześnie nie podając jej bezpośredniej definicji. Skupiają się na czterech podstawowych zagadnieniach, do których zaliczmy:

- szacunek dla autonomii pacjenta,

-nieszkodzenie,

-dobroczynność i sprawiedliwość.

Zasady te rozpatrują pod kątem moralności potocznej a następnie zostają poddane analizie wewnętrznej spójności z pozostałymi zasadami i interpretacji. Taki proces zasługuje według nich na miano zasad etyki medycznej gdzie nadrzędną rolę odgrywa obowiązek prima facie, który jest mniejszym złem dla pacjenta i nie jest gorszy od innych wyjść. Te cztery zasady stanowią fundament do rozstrzygania poszczególnych sporów moralnych. Zaznaczają -„nie istnieje jedna zasada, pojęcie czy idea najwyższego dobra, z której można by wywieść pozostałe elementy moralności.

Dylematy moralne

Od najdawniejszych czasów profesji medycznej towarzyszyła zasada, w myśl której ci, którzy niosą pomoc osobie chorej, kierować się winny jej dobrem. Ślady takiej postawy odnaleźć możemy już w słowach Hipokratesa (wchodzą w skład przysięgi lekarskiej), według których lekarz wchodzący do jakiegokolwiek domu, powinien kierować się pożytkiem chorego, w takim też celu będzie wykorzystywał swe wiadomości i zdolności. W obowiązującym w Polsce ślubowaniu pielęgniarskim czytamy: "za najwyższe dobro w pracy pielęgniarskiej uznaję dobro człowieka, dobro chorego". Zasada ta winna być traktowana jako  nadrzędna, a personel medyczny powinien postępować tak by nie naruszać podstawowych praw człowieka do samostanowienia. Szczególna relacja pacjent - lekarz / pielęgniarka i ich rola w społeczeństwie  sprawia, że personel medyczny traktowany jest przez pacjentów jako ten, który wie lepiej, co jest niezbędne do efektywnej terapii.

W ostatnim czasie, zwłaszcza w teoriach dotyczących etyki medycznej, stawiany jest duży nacisk na poprawienie stosunków pacjent - lekarz / pielęgniarka, dużo miejsca poświęca się konieczności świadomej zgody (informed consent), w respektowaniu autonomii pacjenta (m. in. pozostawieniu mu swobody decyzji, informowaniu o rzeczywistym stanie jego zdrowia i przypuszczalnych prognozach, nie podejmowaniu decyzji wbrew woli chorego)

Lekarz każdego niemal dnia styka się z koniecznością podejmowania decyzji moralnych. Znajomość zasad etyki medycznej, psychologii, praw człowieka, poczucie obowiązku, sztuki odnajdywania odpowiedniej drogi w procesie leczenia są niezbędnymi wartościami, które powinny cechować lekarza a także pozostały personel medyczny. Znajomość i posiadanie tych cech jest pomocne przy dokonywaniu trudnych wyborów. Lekarze często w swej praktyce napotykają sytuację, tzw. konfliktu dwu, równoważnych wartości (np. autonomii pacjenta i zasady dobroczynności). Mamy wówczas do czynienia z dylematem moralnym.

 

 Z dylematem moralnym stykamy się, gdy:

1.      pojawia się taka sytuacja Z , której rozwiązanie wymaga dokonania czynu  X lub jego zaniechania;

2.      pewne racje moralne wskazują na to, że czyn X jest dobry, inne racje wskazują z kolei, że X jest zły moralnie;

3.      racje uzasadniające wykonanie czynu X przynależą z zasady do innej orientacji moralnej, niż racje przemawiające za zaniechaniem, choć możliwe są odstępstwa od reguły;

4.      argumenty przemawiające za czynem X i przeciwko niemu nie są rozstrzygające (tzn. etycy różnych orientacji nie zalecają tego samego rozstrzygnięcia sytuacji Z);

5.      oczywiste dla działającego, iż na gruncie moralnym powinien on lub nie powinien uczynić X, a trzecie rozwiązanie nie istnieje (jest wykluczone logicznie).

Jednym z częstych dylematów moralnych typowych dla opieki medycznej, jest pytanie, czym należy kierować się w terapii: dobrem pacjenta, czy też jego świadomą wolą?

 

Wiemy, że procesie leczenia dochodzi czasami do świadomego ograniczenia autonomii pacjenta przez lekarza lub pielęgniarkę, którzy postępują tak ze względu na jego dobro, w najlepszej wierze lub chęci zapobieżenia jego krzywdzie. Nie jest to jednak do końca takie oczywiste, gdy weźmiemy pod uwagę sprawę ich sumienia. Kierowanie się czystą logiką i najlepiej pojętą wiedzą nie może uspokajać ich sumienia, jak również to, że nikt nie jest w stanie tak do końca utwierdzić ich w tym, że była to jedyna słuszna decyzja. Czy na pewno zrobili wszystko, by przyjąć najlepszą dla tego konkretnego przypadku drogę postępowania.  Po twierdzącej odpowiedzi  zawsze można postawić pytanie. Cz aby na pewno zrobiliśmy wszystko? Czy…?

 

Posłużmy się przykładem 16 letniego dziecka.

Kto powinien podejmować decyzje w imieniu osoby szesnastoletniej? czy rzeczywiście ktoś powinien tę decyzję podejmować za nią? A może to jej należy pozostawić ostateczną decyzję? Zgodnie z prawem osoba szesnastoletnia nadal pozostaje pod opieką prawną rodziców (opiekunów) i to właśnie oni powinni podejmować decyzje dotyczące zdrowia i życia dziecka. Bardzo często podejmują je bez rozmowy z "nieletnim". Temat ten jest szczególnie ważny w przypadku dzieci i młodzieży nieuleczalnie chorych lub zagrożonych trwałym kalectwem. Dorośleją oni znacznie szybciej niż ich zdrowi rówieśnicy, chcą wiedzieć jaki jest ich stan, jakie możliwości leczenia, rehabilitacji. Chcą wiedzieć i - po rozmowie z lekarzami, terapeutami, wreszcie rodzicami - podejmować decyzje.

 

Często również lekarze i pielęgniarki, którzy wywierają nacisk na pacjentów, mają wrażenie, że znajdują się na granicy braku szacunku do pacjenta, zwłaszcza, gdy muszą zachowywać się niczym karcący rodzic w stosunku do swych nieusłuchanych dzieci. W takiej sytuacji postawione są na przykład pielęgniarki pracujące na oddziałach chirurgicznych gdzie pacjenci po zabiegach operacyjnych, nakłaniani są do głębokiego oddychania i wstawania z łóżka w celu uniknięcia powikłań pooperacyjnych i szybkiego powrotu do zdrowia. Pacjenci najczęściej odmawiają współpracy, tłumacząc to silnym bólem rany i niewygodą. Pielęgniarki straszą możliwością powikłań, a niejednokrotnie siłą wyciągają pacjentów z łóżka. Wszystko, dla ich dobra. Takie postępowanie nie ma jednak swego źródła w braku szacunku do osoby pacjenta, chociaż na takie może wyglądać. Znawcy zasad etyki medycznej piszą, że działanie takie może być usprawiedliwione wtedy i tylko wtedy, gdy:

1.      pacjentowi grozi poważne niebezpieczeństwo, któremu można zapobiec;

2.      postępowanie takie najprawdopodobniej zapobiegnie krzywdzie;

3.      spodziewane dobro przewyższy zło, jakie wyrządzi się pacjentowi przez ograniczenie jego swobody;

4.      spośród wszelkich możliwych działań wybrane zostanie to, które w najmniejszym stopniu narusza autonomię pacjenta.

Ostatni, piąty warunek, może być spełniony wtedy, gdy pacjent nie jest szczególnie zainteresowany tym, aby zachować swoją autonomię i nie jest warunkiem koniecznym we wszystkich przypadkach.

5.      działanie paternalistyczne nie powinno naruszać autonomii w sposób wyraźny.

I jeszcze jeden przykład:

„Do szpitala przywieziono niemowlę płci męskiej z ciężką choroba serca. Wobec powtarzających się ataków serca dziecko, by przeżyć musiało być podłączone do respiratora i otrzymywać leki. Poza choroba serca dziecko nie miało żadnych innych dolegliwości, ponieważ jednak choroba ta była bardzo poważna, rokowanie – powiedział doktor Shann – było „beznadziejne”. Ale sytuacja tak tragiczna nie jest rzadkością w dużym szpitalu pediatrycznym. Niezwykłe było dopiero to, co miało nastąpić.

Pozwólmy Shannowi opowiadać dale:

W tym samym czasie na sąsiednim łóżku na oddziale intensywnej terapii leżało dziecko, które było całkiem zdrowe, zanim doszło nagle do nagłej i katastrofalnej zapaści. Chłopiec ten miał kilka nieprawidłowych naczyń mózgowych, które nagle pękły; masywny krwotok zniszczył całą korę mózgową. Ponieważ jednak pień mózgu częściowo zachował swoje funkcje, u dziecka występowały nieregularne ruchy oddechowe. Nie wystarczały, aby mogło przeżyć bez respiratora, lecz były oznaką, że nie cały mózg jest martwy, a więc z punktu widzenia prawa dziecko jeszcze żyło.

Zatem w jednym łóżku leżało zupełnie normalne dziecko, którego serce umierało, a w łóżku obok – dziecko z martwą kora mózgową i normalnym sercem. Przypadek sprawił, że dzieci miały tę samą grupę krwi, serce dziecka bez kory mózgowej można by więc było przeszczepić chłopcu z kardiomiopatią ( choroba serca).

Zgodnie z prawem Australijskim – a taka sama sytuacja prawna jest wszedzie na świecie – Shann nie mógł nic zrobić. W świetle prawa dziecko, którego kora mózgowa uległa zniszczeniu, nie było w stanie śmierci mózgowej, nie mogło więc być brane pod uwagę jako dawca serca. Nie udało się znaleźć żadnego innego dawcy dla dziecka z chorobą serca. Wkrótce obaj chłopcy zmarli.”[2]

 

Takich i podobnych mu przykładów można przytaczać wiele. Nasuwa się przy tym pytanie czy  robimy wszystko,  by w świetle dzisiejszej wiedzy było ich jak najmniej.

Choć jak twierdza znawcy tematu:

 

„Dylematy moralne targały i targać będą środowiskiem medycznym

tak długo jak tylko będzie istniał chory człowiek”

 

EUTANAZJA

„Termin eutanazja pochodzi z języka greckiego. Pierwotnie oznaczał on „dobrą śmierć” (eu – dobry, thanatos – śmierć), rozumianą jako pomoc umierającemu w wyzwoleniu się z lęku związanego z nieuchronnością śmierci i w pogodzeniu się z nią. W XIX w. słowo to otrzymało nowe znaczenie. „Dobra śmierć” miała polegać na skróceniu życia osoby nieuleczalnie chorej z litości i pod wpływem współczucia dla jej cierpień.”[3]

 

Eutanazja (w swoim XIX-wiecznym ujęciu) wywołuje dwie skrajne postawy. Burzliwe i niejednokrotnie gwałtowne dyskusje toczą się nie tylko wokół moralnych i etycznych aspektów zagadnienia. Coraz bardziej doniosła staje się również kwestia regulacji prawnej. Zagadnienie to nabrało szczególnego znaczenia w ciągu ostatnich dwudziestu lat, zarówno w Europie (Holandia, Wielka Brytania, Niemcy), jak i poza kontynentem (Australia, Stany Zjednoczone, Kanada). Pojawiły się wówczas pierwsze próby legalizacji stosowanych już praktyk eutanatycznych i prawie natychmiast spotkały się bądź z aprobatą, bądź z potępieniem[4]

 

Konflikt pomiędzy wyznawcami świętości życia a zwolennikami jego jakości rozgorzał na dobre przed półwiekiem, natomiast samo pojęcie świętości życia pojawiło się ponad 2300 lat temu, w starożytnej Grecji. Zasadę, że każde bez wyjątku życie ludzkie jest święte i nienaruszalne, głosili też dawni chrześcijanie. - Odrzucali nawet zabijanie człowieka w samoobronie. Ale w chwili, gdy przejęli władzę nad Cesarstwem Rzymskim, zdali sobie sprawę, że po to, by utrzymać państwo, trzeba zabijać.


W V wieku święty Augustyn stworzył koncepcję wojny sprawiedliwej. Rozdzielił intencje ludzkich poczynań od skutków. Czyn jest zły, jeśli zła jest intencja. Intencjonalnego zabicia człowieka nie można zaakceptować, natomiast zabicie bez takiego zamiaru jest dopuszczalne - przekonywał. Zasadę "w żadnych okolicznościach nie odbieraj życia człowiekowi" zamieniono, więc na "nie zabijaj i nie przyzwalaj na śmierć człowieka niewinnego".


I choć rozwiązanie zaproponowane przez św. Augustyna było przez ostatnie 1600 lat wielokrotnie nadużywane, podejście to przetrwało aż do połowy XX wieku. Wtedy to wyszło na jaw, że świat znów się na tyle zmienił, iż trzeba ponownie zrewidować poglądy.[5]

 

Przedstawiciele kościołów prawie jednogłośnie reprezentują pogląd „świętości życia” i są praktycznie absolutnymi przeciwnikami eutanazji, choć nie zawsze ich poglądy są wyrażane jednoznacznie. Ponieważ kościoły w sposób zasadniczy kształtowały spojrzenie społeczeństw na sprawy etyczne i moralne, to warto być może poznać przynajmniej w skrócie doktryny różnych religii na sprawę eutanazji.

 

Chrześcijaństwo. We wczesnym chrześcijaństwie eutanazję odrzucano jako formę samobójstwa naruszającego zakaz zabijania (św. Augustyn). Kościół rzymskokatolicki uznaje eutanazję za targnięcie się na nienaruszalne życie ludzkie i traktuje ją jako zabójstwo lub samobójstwo. Odrzuca prawną legalizację jako sprzeczną z prawem naturalnym i objawieniem zapisanym w Piśmie Świętym. Nienaruszalność i godność życia ludzkiego wynika z biblijnej prawdy o stworzeniu człowieka przez Boga „na Jego obraz i podobieństwo”, a wcielenie Jezusa Chrystusa i odkupienie stanowi potwierdzenie jego fundamentalnej i najwyższej w porządku doczesnym, (lecz nie absolutnej wartości) wartości. Od pontyfikatu Piusa XII (1939-58) dopuszcza się zaprzestanie tzw. uporczywej terapii (przyzwolenie na naturalną śmierć) oraz stosowanie środków przeciwbólowych, nawet, jeśli zwiększają one ryzyko śmierci. Stanowisko kościoła rzymskokatolickiego wobec eutanazji zostało wyrażone m.in. w Deklaracji Kongresu Nauki Wiary. Eutanazja uważana jest za zbrodnię. Papież w encyklice „Evangelium Vitae” w kwestii eutanazji stwierdza: „to, co mogłoby się wydawać logicznie i humanitarne, przy głębszej analizie okazuje się absurdalne i nieludzkie. W innym miejscu stwierdza „eutanazja jest zbrodnią, na którą ludzka ustawa nie może przyzwalać, a ustawy, które to czynią, nie tylko nie są w żaden sposób wiążące dla sumienia, ale stawiają wręcz człowieka wobec poważnej i konkretnej powinności przeciwstawienia się im poprzez sprzeciw sumienia”.

 

W religii protestanckiej nie ma jednoznacznego stanowiska. Niektórzy z nich jak J.Fletcher, uzasadniają stosowanie eutanazji przykazaniem miłości bliźniego. Istnieje jednak generalne założenie, że należy robić wszystko, aby pozwolić człowiekowi do końca życia być sobą, chronić jego tożsamość a prawo do godnej śmierci uważnie jest za prawo niezbywalne.

 

Buddyzm. Stosunek do eutanazji opiera się na uniwersalnym prawie dharmy, które w porządku moralnym objawia się w karmie (prawo). Z zakazu zabijania oraz z zasady nie krzywdzenia wypływa zakaz eutanazji aktywnej. Wyzwolenie o cierpienia winno się dokonywać nie poprzez zadanie śmierci, ale dzięki usunięciu pragnień i osiągnięciu stanu nirwany. Dopuszcza się eutanazję bierną, choć istnieją trudności w wyznaczeniu jej granic. Obowiązują zasady: unikania przerywania życia (jako formy przemocy, podobnie jak intensywna terapia), zmniejszania cierpienia, nie nadużywania środków terapeutycznych i pomoc w spokojnej śmierci, gdy wyczerpano wszelkie metody (eutanazja bierna; myśli umierającego mają istotne znaczenie dla jego przyszłego życia).

 

Hinduizm. Eutanazja jest postrzegana jako śmierć z wyboru i aprobowana jako ucieczka od przywiązania do własnego „ja”, które cierpi (np. z powodu starości); daje możliwość uwolnienia się od niewygodnej formy życia i przejścia do następnego życia (reinkarnacja). Ci, którzy podejmują decyzję samobójczą, jak i ci, dokonują eutanazji, winni się uwolnić od złych zamierzeń, namiętności i egoizmu. 

 

Judaizm. Życie ludzkie ma wartość absolutną, jest święte i nietykalne, jest darem Bożym. Zarówno eutanazja aktywna jak i eutanazja bierna są kwalifikowane jako zabójstwo lub samobójstwo; człowiekowi nie wolno samowolnie decydować o czasie trwania swego życia (odrzucenie autonomii moralnej). Tora i tradycja żydowska (Talmud wraz z komentarzami) wskazują na zobowiązanie do wyboru życia; o czasie umierania może decydować jedynie Bóg jako stwórca życia. Lekarz podejmujący decyzję o śmierci pacjenta uzurpował by sobie prawa Boga. Życia nie wolno skracać, ani też przedłużać umierania przy pomocy specjalnych środków - leczenie uznaje się za ingerencję w konieczny bieg rzeczy. Dopuszczalna jest wszelka terapia eliminująca cierpienie, o ile nie powoduje śmierci; nakazuje się też udzielenie konającym duchowego wsparcia.

 

W prawosławiu obowiązuje bezwzględny zakaz eutanazji.

 

Islam. Z Koranu, („Kto zabije człowieka..., ten odpowie za krew jego przed całym rodem ludzkim; kto zaś uratuje życie człowieka, będzie nagrodzonym, jakby uratował życie całego rodu ludzkiego”) wyprowadza się zakaz eutanazji jako czynu niemoralnego; pod żadnym pozorem, nawet w przypadku nieuleczalnej choroby, nie wolno skracać życia własnego lub cudzego. [6]

 

Można, więc powiedzieć, że w znacznej większości poglądy społeczeństw są takie jak ukształtowały je religie. Przeciętny człowiek na ogół ma już, jak mu się wydaje, wyrobiony pogląd na temat eutanazji. Analiza tych poglądów pokazuje nam, iż jest to wypadkowa wiedzy przekazanej przez kościół, rodziców, szkołę i środowisko, w którym się wychowywali. W zależności od tego, który z tych elementów miał większą siłę oddziaływania to tak ukształtował się ich pogląd na eutanazję.

W epoce nowożytnej próbę podważenia zakazu eutanazji podjął jako pierwszy T. Morus w Utopi (1516), gdzie dopuszczał dobrowolną eutanazję nieuleczalnie chorych. Radykalne postulaty sformułował w XVII w. F. Bacon (Nowa Atlantyda), który za jeden z obowiązków lekarza uznał „humanizację” śmierci nieuleczalnie chorych poprzez łagodzenie bólu i cierpienia oraz umożliwienie lekkiej, bezbolesnej i spokojnej śmierci. Dopuszczalność samobójstwa i eutanazji głosili także D. Hume oraz utylitaryści, J. Bentham i J.S. Mill, którzy zakwestionowali chrześcijańskie postawy moralności.

 

Przeciw eutanazji występował I. Kant, który wskazywał na racjonalne (naturalne), a nieobjawione (religijne) fundamenty ludzkiej moralności. Stwierdzał on, że człowiek nie może dysponować niczyim życiem, a aprobata dla samobójstwa jest sprzeczna z kryteriami ludzkiej moralności.

 

Od końca XIX w. eutanazję zaczęto rozumieć jako celowe działanie mające na celu przyśpieszenie śmierci cudzej lub własnej; zanikł ostatecznie jej pierwotny sens, m.in. pod wpływem darwinizmu i utylitaryzmu. W dyskusji o eutanazji pojawiły się pojęcia „życie niewarte życia” i „jakość życia”. Powstały organizacja działające na rzecz legalizacji eutanazji (w W. Brytanii 1935, w USA 1938). W nazistowskich Niemczech pod hasłem eutanazja dokonano 1939-41 eksterminacji ponad 200 tys. osób niepełnosprawnych i psychicznie chorych; ludobójcza eutanazja była jednym z motywów zagłady milionów więźniów w obozach koncentracyjnych.

 

Dzisiaj część zasad moralnych wchodzących w skład kodeksów lekarskich straciła swe doktrynalne znaczenie. Rozwój nauki i techniki wyzwolił w medycynie takie postępy, że doszło do zderzenia pomiędzy tradycją moralną, a możliwościami nauki. Każde nowe odkrycie, każda nowa technika terapeutyczna prowadziła do tworzenia precedensów, z którymi nie wiadomo było jak postępować, bo nie mieściły się w ramach tradycyjnych norm postępowania. Zaczęły pojawiać się wątpliwości i dylematy moralne. Eutanazja jest jednym z tych zagadnień, które we współczesnym świecie stanowi jeden z trudniejszych problemów moralnych.

 

Współcześni zwolennicy legalizacji eutanazji dobrowolnej wskazują na współczucie i szacunek dla autonomii jednostki. Od połowy XX w. w skutek zmian społecznej świadomości moralnej systematycznie rośnie liczba zwolenników legalizacji eutanazji, coraz częstsza jest też praktyka (pozaprawna) stosowania przez lekarzy tzw. kryptanazji (pozbawienie życia człowieka wbrew wyrażonej przez niego woli życia i leczenia). W 1996 eutanazja została wprowadzono przejściowo w jednym ze stanów w Australii (rok później zniesiona); 1997 w amerykańskim stanie Oregon w wyniku referendum wprowadzono ustawę pozwalającą lekarzowi na przepisanie recepty na śmiertelną dawkę narkotyku, którą może sobie zaaplikować sam pacjent. Obecnie prawie wszystkie stany USA uznają prawną wartość tzw. testamentu życia – dokumentu, w którym pacjent stwierdza, że jeśli znajdzie się w stanie terminalnym, nie wyraża zgody na reanimację i stosowanie środków nadzwyczajnych, domaga się natomiast podawania środków przeciwbólowych, nawet, jeśli grożą skróceniem życia.

„Stara etyka kruszy się na naszych oczach. Ale zmiana myślenia to długi i bolesny proces. Ludzie powoli akceptują pewne zmiany, inne z trudem torują sobie drogę. American Medical Association uznało wprawdzie, że bezcelowe jest podtrzymywanie latami życia pacjentów, jeśli nie ma nadziei, że odzyskają świadomość, ale nadal twierdzi, iż rozmyślne przerwanie życia niewinnej istoty jest zawsze złem moralnym.”

" Największą słabością tradycyjnej etyki jest utrzymywanie pozorów, że każde - bez wyjątku - ludzkie życie jest święte. Twierdzi się, że przerywanie ludzkiego życia jest niedopuszczalne, a jednocześnie to życie się odbiera, tyle, że w sposób zakamuflowany.

Po drugie tradycyjna etyka kurczowo trzyma się moralnej różnicy pomiędzy wszystkimi istotami ludzkimi (niezależnie od ich umysłowych możliwości), a wszystkimi zwierzętami, podkreślając, że wyłącznie życie ludzkie jest święte.
I wreszcie - tradycyjna etyka odmawia ludziom prawa do decyzji, jak i kiedy odejdą z tego świata. Naraża ich na cierpienie, którego mogliby uniknąć, gdyby mieli możliwość wyboru ”[7]

 

Z cytowanego powyżej wyżej wywiadu udzielonemu Gazecie Wyborczej przez Petera Singera warto przytoczyć jeszcze jedną odpowiedź na pytanie postawione przez redaktora - czy dla Pana ludzkie życie jest świętością?

 

 „ Nie. Uważam, że takie założenie prowadzi nas coraz bardziej na manowce. Brytyjski sąd najwyższy, który wydał decyzję w sprawie Tony'ego Blanda, uznał, że postęp technologiczny w medycynie jest nie do pogodzenia z zasadą świętości życia ludzkiego. Sędziowie opowiedzieli się za etyką biorącą pod uwagę, czy istota, której życie jest podtrzymywane, odnosi  z tego jakąś korzyść, czy nie”.

 

i dalej


”Sąd najwyższy Stanów Zjednoczonych był jak dotąd znacznie mniej odważny. Widać to chociażby w głośnej sprawie Nancy Cruzan. W styczniu 1983 r. 25-letnia Cruzan straciła panowanie nad kierownicą i wyrzucona z samochodu wpadła prosto do rowu z wodą. Zanim nadeszła pomoc, jej mózg przez kilka minut pozbawiony był tlenu. Nancy zapadła w śpiączkę. Co prawda oddychała bez respiratora, ale trzeba ją było sztucznie odżywiać. Rodzice wystąpili do sądu o zgodę na odłączenie sondy. Sąd najwyższy stanu Missouri odrzucił ich prośbę, motywując to tym, iż Cruzan nie jest w stanie wystąpić o to sama. Rodzice odwołali się do sądu najwyższego, ten jednak odesłał sprawę z powrotem do sądu stanowego. I dopiero, gdy przyjaciele Cruzan "przypomnieli sobie", że w rozmowach z nimi Nancy twierdziła, iż gdyby kiedykolwiek znalazła się w podobnej sytuacji, wolałaby umrzeć, wydano zgodę na odłączenie sondy. Na nagrobku Nancy rodzice wyryli napis: "Urodzona 20 lipca 1957, odeszła 11 stycznia 1983, spoczęła w pokoju 26 grudnia 1990".[8]

 

Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy opowiedziało się 1999 za całkowitym zakazem eutanazji czynnej, ale wyraziło pełną aprobatę dla eutanazji pośredniej i biernej.

W większości państw świata praktyki eutanatyczne są zabronione. Jedynie w Holandii możliwe jest skrócenie cierpień pacjenta poprzez przyspieszenie jego śmierci; w pozostałych krajach Europy eutanazja jest niedopuszczalna. W Stanach Zjednoczonych, na eutanazję zezwala jedynie ustawodawstwo stanu Oregon (tzw. Death with Dignity Act). W Australii ustawa Rights of the Terminally Ill Act z 1995 r., dopuszczająca praktyki eutanatyczne na Terytorium Północnym, została w 1997 r. uznana za nieważną przez Parlament Commonwealth'u.

 

Ze względu na różne doświadczenia i różnice w prawodawstwie  dopuszczającym eutanazję w Holandii, a regulacjami przyjętymi w stanie Oregon  (USA) dokonajmy szczegółowej analizy każdego z nich. Być może w przyszłości doświadczenia z tych krajów posłużą do opracowania odpowiednich ustaw w Polsce.

 „W Holandii eutanazja rozumiana jest bardzo wąsko, jako „celowe i przemyślane działanie kończące życie danej osoby, a dokonane przez inną osobę, na wyraźne żądanie tej pierwszej”4. Definicja ta, jakkolwiek zwięzła, zawiera trzy podstawowe elementy, które należy wziąć pod uwagę w trakcie analizy regulacji.

1.      eutanazja jest czynem polegającym na działaniu; definicja nie obejmuje zadania śmierci poprzez zaniechanie (np. zaprzestanie podawania przez lekarza niezbędnych leków).

2.      definicja kładzie nacisk na absolutną dobrowolność eutanazji. Dobrowolne zakończenie życia może nastąpić tylko na wyraźną prośbę pacjenta, wolnego od jakiejkolwiek presji i obiektywnie poinformowanego o stanie swojego zdrowia. Konsekwencją takiego rozwiązania jest fakt, iż tylko pacjenci będący w stanie samodzielnie podejmować decyzje dotyczące leczenia mogą żądać eutanazji.

3.      działanie „celowe i przemyślane” należy interpretować jako wyłączny zamiar poddania się procedurze przyspieszenia śmierci. Podjęte w toku leczenia zabiegi, które tylko pośrednio przyczynić się mogą do szybszego zgonu, nie mieszczą się w ramach definicji.

 

Proces legalizacji praktyk eutanatycznych przebiegał w Holandii stopniowo od lat siedemdziesiątych aż do 1993 r., kiedy na podstawie orzecznictwa sądowego parlament przegłosował ustawę dopuszczającą eutanazję. Ustawa weszła w życie w 1994 r. Do 1973 r. czynna eutanazja była nielegalna i niedopuszczalna pod żadnymi warunkami. Przyspieszenie śmierci pacjenta na jego wyraźne żądanie podlegało pod art. 293 holenderskiego kodeksu karnego. Kara za dokonanie eutanazji (do 12 lat pozbawienia wolności) była niższa niż w przypadku kwalifikowanego zabójstwa (do 20 lat pozbawienia wolności zgodnie z art. 289 k.k.), co oznacza potraktowanie eutanazji jako zabójstwa uprzywilejowanego. Natomiast lekarz pomagający pacjentowi w dokonaniu samobójstwa (poprzez asystowanie w procesie czy dostarczenie środków) zagrożony był karą do 3 lat pozbawienia wolności (art. 294 k.k.).

Przyjęta regulacja nie oznaczała jednak, że lekarz dokonujący eutanazji czy asystujący przy samobójstwie był oskarżany i skazywany. W szczególności odpowiedzialność karną wykluczało działanie pod wpływem siły wyższej. Sytuacja taka miała miejsce wówczas, gdy pojawiał się konflikt między zawodowymi obowiązkami lekarza, z których najważniejszy to ochrona życia pacjenta i zmniejszanie jego cierpień, a potrzebą działania zgodnie z prawem ustanawiającym zakaz zabijania. Obowiązki lekarza wymuszały niejako podjęcie działań bezprawnych, ale pozostających w zgodzie z etyką medyczną i zasadami deontologii lekarskiej. Podstawą obrony był w takich wypadkach art. 40 k.k., zgodnie, z którym osoba popełniająca przestępstwo nie podlegała odpowiedzialności karnej, jeśli do popełnienia czynu została zmuszona przez siłę wyższą.[9]

Chociaż procesy lekarzy należały przed ponad 20 laty do rzadkości, obrona na podstawie art. 40 okazała się w przeważającej większości przypadków skuteczna. Praktyka sądów pokazała, że lekarze nie byli uznawani za winnych popełnienia czynów z art. 293 lub 294 k.k.

Przełomowy okazał się rok 1973, w którym zapadł pierwszy precedensowy wyrok za popełnienie czynnej eutanazji. Młoda lekarka, Gertruda Postma, oskarżona o uśmiercenie zastrzykiem z morfiny nieuleczalnie chorej matki na jej wielokrotną prośbę, została uznana za winną i skazana na karę tygodnia pozbawienia wolności i rok nadzoru sądowego. Był to wyrok o charakterze symbolicznym, który zapoczątkował praktykę uniewinniania przez sądy sprawców eutanazji. Na podstawie orzecznictwa Królewskie Stowarzyszenie Medyczne opracowało w 1984 r. listę warunków (tzw. warunki prawidłowego przeprowadzania eutanazji), które powinny być łącznie spełnione przez lekarza dokonującego eutanazji, by nie podlegał on odpowiedzialności karnej za zabójstwo. Warunki te, do dziś wymagane dla legalności dokonania eutanazji, przedstawiają się następująco:

1. Lekarz musi mieć bezwzględną pewność, że żądanie pacjenta jest w pełni dobrowolne (voluntary euthanasia).

 

2. Prośba o dokonanie eutanazji powinna być wyrażona w sposób jasny, niebudzący wątpliwości, co do zamiaru poddania się zabiegowi i mieć trwały, nie przejściowy charakter. Obowiązkiem lekarza jest sprawdzenie, czy prośba nie jest wynikiem chwilowej depresji lub czy nie została podjęta pod wpływem impulsu.

 

3. Pacjent powinien dysponować dokładną i niebudzącą wątpliwości wiedzą o swoim stanie zdrowia i prognozach na przyszłość. Lekarz przedstawiający diagnozę i rokowania nie może mieć żadnych zastrzeżeń, co do swoich ustaleń.

 

4. Cierpienie pacjenta musi być nie dającym się znieść, beznadziejnym bólem. Oceny dokonuje sam pacjent, a lekarz w toku wywiadu lekarskiego ma obowiązek potwierdzić, że ból w odczuciu pacjenta jest rzeczywiście nie do zniesienia. Cierpienie może być spowodowane zarówno bólem fizycznym, jak i dolegliwościami związanymi ze s...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin