został następnie przeniesiony do obozów stałych. Stałe obozy, nieraz bardzo starannie, a nawet okazale zabudowane, powstają według ścisłych reguł.
Spójrzmy na poniżej — tak się przedstawiają plany rzymskich garnizonów.
Obozy są obronne, otoczone silnymi umocnieniami, a ich rozplanowanie niezwykle jasne i regularne
.Że były niejednokrotnie bardzo okazałe, możemy się przekonać spojrzawszy na dioklecjańskie garnizonowe lokum w Palmirze
Sposób planowania obozu wpłynął bardzo silnie na budowane w owym czasie miasta. Można wyliczyć wiele takich miast w Europie, Afryce i Azji, których układ urbanistyczny powstał niewątpliwie na podstawie uświęconego wzoru castrum roma-num.
Dla przykładu przytoczymy tu wspomnianą już poprzednio Palmłrę — osiedle położone w niewielkiej oazie w sercu pustyni syryjskiej. Niewielkie gniazdo rozbójników pustynnych urosło w czasach rzymskich i stało się wielkim i bogatym miastem. Tak się przedstawia plan Palmiry (rys. dolny).
Zwróćmy od razu uwagę na rozmiary! O wielkości na przykład świątyni można wyrobić sobie pojęcie porównawszy ją z naszymi przykładami. Oto na dziedzińcu świątyni Bela można zmieścić swobodnie 8 rynków warszawskiego Starego Miasta.
Tak wyglądała ta świątynia (rys. obok). Taka ulica była zasadniczą osią miasta (rysunek poniżej) zakończona okazałą bramą
Świątynia Bel-Shamin
Teatr
I... osobliwość tego miasta, jakby drugie miasto — miasto umarłych, nekropola, zabudowana wielopiętrowymi „wieżowcami" grobowymi. Skrzyżowanie się w architekturze palmireńskiej wpływów rzymskich ze wschodnimi zamiłowaniami i tradycjami wytworzyło formy niezwykle bogate, dekoracyjne i... dziwaczne. Za dowód niech służy fakt umieszczania rzeźby na półeczce (wsporniku) wbitej w trzon kolumny.
Architekt grecki z epoki Peryklesa dostałby prawdopodobnie ataku sercowego, gdyby zdarzyło mu się zobaczyć podobnie bezceremonialne i barbarzyńskie potraktowanie kolumny.
* * *
Proszę zauważyć, że w rzymskiej architekturze nie napotkaliśmy dotąd tak ważnego, na przykład dla Grecji, elementu, jakim były zespoły gmachów skupione wokół miejsc kultowych. Olimpia, Delfy, Dodona to nazwy łączące się dla nas wszystkich z wyłącznie grecką tradycją. Ale wystarczy zajrzeć do historii chociażby Delf (książka prof. Kazimierza Michałowskiego: Delfy), żeby przekonać się, że wyrocznia i zespół święty funkcjonowały wcale dobrze pod rzymskim władaniem i że wiele pomników zdobiących okręg delficki pochodzi z czasów, kiedy Grecja utraciła już niepodległość.
Prawdą jest też, że Rzym nie stworzył takich ośrodków poświęconych wyłącznie kultowi bogów.
A jednak w czasach rozkwitu Imperium powstał ośrodek skupiony wokół wyroczni. Prawda, że bóstwo, którego wyrocznię tak wspaniale uświetniono, nie miało nic wspólnego z tradycyjną religią Rzymu. Rzecz działa się w górach Libanu w dolinie Bekaa. Czczono tam od zamierzchłych czasów semickiego Boga Równiny (Baal Bekaa). Stąd miejsce nazywało się Baalbek. Za czasów hellenistycznych miejscowość przemianowano na Heliopolis (Miasto Słońca), a bóg zyskał nowe obywatelstwo i zmienił nazwisko. Nazywał się odtąd Zeusem Heliopo-litańskim. Niedużo już trzeba było, żeby Zeus został rzymskim Jupiterem. Do popularności prowincjonalnego boga przyczyniła się walnie mądrość jego kapłanów i przemyślna dwuznaczność (nie ustępująca delfickiej) orzeczeń wyroczni. Sława Jupitera Heliopolitańskiego za° częła szerzyć się w metropolii starożytnego świata.
Razem ze sławą płynęły pieniądze. I wtedy to zbudowano rzymskim kształtem wspaniały zespół, poświęcony staremu bogu Semitów, który zręcznie umiał przystosowywać się do zmiennych koniunktur politycznych.
Zaczniemy, jak zwykle, od planu (powyżej). astępnie ogólny widok. A oto wnętrze dziedzińca z widokiem na główną świątynię (rys. obok).
A teraz fragment, którego nie ma na planie: opodal świętego centrum
stoi maleńka świątyńka poświęcona Wenerze (rys. dolny na str. 191). Zauważcie, jak spokojne i przemyślne greckie formy, zmienione już cokolwiek przez rzymską interpretację, zostały tutaj pogięte i połamane na skutek wschodnich — że się tak wyrażę — zamiłowań inwestorów.
Zbliżamy się już do końca cesarskiego Rzymu. Polityczne wypadki, rozdzielenie się cesarstwa, załamywanie się systemu społecznego opartego na niewolnictwie, coraz silniejsze wpływy obcych elementów zmieniają tak zasadniczo dotychczasowe formy budowlane, że zaczniemy je już omawiać pod innnymi nazwami i w następnych rozdziałach.
Zanim przejdziemy do dalszego migawkowego przeglądu historycznej architektury, odnotujmy jeszcze jedną zdobycz rzymskiego okresu. Jest nią dzieło Vitruviusa: Dziesięć ksiąg o architekturze.
Czegoś podobnego dotychczas nie było!
Jest to pierwsze w świecie dzieło poświęcone temu tematowi, pierwsze skodyfikowanie prawideł sztuki architektonicznej — a Rzymianin Vi-truvius jest pierwszym na świecie teoretykiem architektury.
Dziesięć ksiąg o architekturze zrobiło wspaniałą karierę. Było wykorzystywane i komentowane w różnych okresach czasu przez ludzi o różnych poglądach i sposobach myślenia. I jak to zwykle się dzieje z długowiecznymi książkami, każda z epok czego innego w niej się dopatrywała i różne wyciągała wnioski. Do dzisiejszego dnia... ale o tym później! Na razie zanotujemy sobie w pamięci ważny fakt, że pierwszym dziełem naukowym o architekturze jest dziesięcioksiąg Vitruviusa.
Wielkie i nieodwracalne zmiany zachodziły w Imperium rządzącym światem. Podział na dwa państwa był jednym z najwyraźniejszych skutków ogólnego procesu. Słabnięcie potęgi, która władała sprawnie ogromnym terytorium, zbiegło się ze wzmożeniem nacisku zewnętrznego i doprowadziło do rozszczepienia się jednej centralnej władzy na dwie — wschodnią i zachodnią.
Jedną z najistotniejszych przyczyn, które doprowadziły do zburzenia antycznego Rzymu, było załamanie się ustroju społecznego, opartego na niewolnictwie.
W ślad za tym zjawiły się kataklizmy ekonomiczne, a za nimi zupełnie oczywiste zmniejszenie znaczenia politycznego.
Zewnętrznym, można by powiedzieć światopoglądowym, objawem kryzysu ustrojowego było chrześcijaństwo. Zwycięstwo nowej idei nie było czymś nagłym. Wiemy wszyscy z historii, że setki lat upłynęły od czasu, gdy zanotowano w Rzymie pierwsze oznaki nowego kultu, aż do momentu, gdy chrześcijaństwo stało się jedyną i nie znoszącą żadnych konkurentów religią panującą.
W okresie konspiracyjnym chrześcijaństwa wierni nie mogli zbierać się na nabożeństwa w świątyniach. Modlono się w domach prywatnych, gdzie jeden z pokojów przekształcony był na kaplicę, lub schodzono do podziemi. „Schodzono do podziemi"... w dosłownym znaczeniu. Dla każdego jest jasne, że mowa tu o katakumbach, które pełniły rolę cmentarzy, domów modlitwy, kryjówek i kolebek niemowlęcego okresu sztuki chrześcijańskiej.
Z chwilą gdy nowa religia zdobyła sobie prawo obywatelstwa, trzeba było stworzyć budynek, który odpowiadałby wszystkim praktycznym wymaganiom kultu. A trzeba przyznać, że te wymagania różniły się dość poważnie od dotychczasowych. Grecka i rzymska świątynia była przybytkiem — mieszkaniem — boga i to była jej podstawowa, mówiąc z pewną przesadą, jedyna funkcja. Chrześcijański kościół to nie tylko dom boga, ale i miejsce zgromadzenia wiernych i kleru — miejsce nauczania i ofiar.
Jak więc widzimy, zadania, jakie miała do spełnienia świątynia chrześcijan, były nierównie bardziej skomplikowane. Mówiąc językiem dzisiejszym — ich program funkcjonalny był o wiele trudniejszy niż świątyń rzymskich.
Trzeba jeszcze dodać, że zadanie stworzenia nowej formy budynku stanęło przed architektami w dość niefortunnym dla nich momencie.
Trzeba jeszcze dodać, że zadanie stworzenia nowej formy budynku stanęło przed architektami w dość niefortunnym dla nich momencie. Jak wyglądał taki starochrześcijański kościół? Oto jego najprostszy i bardzo charakterystyczny plan
Nie różni się właściwie od pogańskiej bazyliki. Podział słupami (lub arkadami) na nawy wydzielał bardzo wyraźnie przestrzeń przeznaczoną dla kleru i jednocześnie dawał dobrą stosunkowo widoczność z każdego miejsca wielkiej sali.
Proszę zauważyć przestrzeń na zakończeniu naw, w której znajduje się ołtarz i (w półkolistej absydzie) tron biskupi.
Żeby ją sobie dokładnie wyobrazić, rozpatrzmy najpierw przekrój poprzeczny całej budowli.
Widzimy z niego, że boczne nawy są o wiele niższe od środkowej, w której ścianach wybito okna oświetlające wnętrze.
Przestrzeń mieszcząca ołtarz i część kapłańską (prezbiterium — przeznaczone dla prezbiterów) jest tej samej wysokości co nawa środkowa i umieszczona jest do niej poprzecznie. Jest to nawa poprzeczna lub, jak się mówi fachowo, transept.
Jeszcze jedna rzecz różni tę bazylikę od jej pogańskiego pierwowzoru. Łatwo ją zauważyć i zidentyfikować. Wygląda to tak, jakby do frontu bazyliki przystawiono kawałek mieszkalnego domu — atrium lub perystyl. Ci, którzy nie mieli (z różnych względów) wstępu do kościoła, gromadzili się na tym dziedzińcu i w podcieniach przytykających do kościoła.
82
wiesiud