194 FileResource.axd.pdf

(2132 KB) Pobierz
str_01_47.qxd
POLSKIE KROWY
MAJĄ BIAŁACZKĘ!
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 47 (194) 27 XI 2003 r. Cena 2,40 zł (w tym 7% VAT)
Str. 7
est taki jeden Kogut, który, będąc szefem
związków zawodowych polskich kolejarzy,
płacze nad biedą PKP, rozdziera szaty
i zapowiada sparaliżowanie kraju poprzez strajk
generalny. Czy działa w imieniu swoich
kolegów? Czy strajk generalny na polskiej kolei
został odwołany bez powodu? Szczerze wątpimy.
Bo jak się jest CZŁONKIEM RADY NADZORCZEJ
PKP SA, prowadzi na garnuszku państwa
lukratywne interesy i zarabia 123 tys. rocznie
(a my znamy jeszcze zarobki nieoficjalne)
– można strajkować i 50 lat!
Str. 3
Wołowina i mleko na naszych stołach są zatrute
J
108888507.029.png 108888507.030.png 108888507.031.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 47 (194) 21 – 27 XI 2003 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Z czym do ludzi
POLSKA Według ostatniego sondażu Pracowni Badań Społecznych,
największą szansę na wygranie wyborów prezydenckich (i to w pierw-
szej turze!) miałaby Jolanta Kwaśniewska (53 proc. głosów). Andrzej
Lepper otrzymał 14 proc., a Donald Tusk 9 proc. Co ciekawe, Kwa-
śniewska cieszy się olbrzymim poparciem, choć nikt właściwie nie zna
jej poglądów.
Jej mąż wszak udowodnił, że nie o idee i poglądy przecież chodzi.
Afery korupcyjnej w polskiej armii – przy zakupie m.in. sprzętu na po-
trzeby kampanii irackiej – ciąg dalszy. Przymknięto 12 osób, w tym
wysokich rangą oficerów.
Upublicznienie kulisów przetargów na F-16 i transportery opance-
rzone („FiM” 13/2003) wciąż przed nami.
śmierć” premier Miller broni jak Lew swojego życia
w polskiej polityce. Irak staje się powoli nowym Wietna-
mem. Niemcy wyciągają ręce po swoje na naszym.
Zaskoczył mnie tzw. obóz narodowy na czele z Le-
chem (mogę się mylić) Kaczyńskim, który domaga się od
Niemiec setek miliardów euro odszkodowań wojennych,
m.in. za zburzenie Warszawy. Pomysł dobry, ale spóźnio-
ny o 13 lat. Już wtedy bowiem Niemcy poznali siłę spo-
koju i grubą kreskę premiera Mazowieckiego. To wów-
czas, po pierwszych wolnych wyborach, trzeba było my-
śleć o wyegzekwowaniu należnych nam reparacji wojen-
nych, wcześniej bezprawnie ola-
nych. Zamiast tego, rząd i me-
dia opanowane przez Unię De-
mokratyczną upajały się wspól-
ną mszą w Krzyżowej i uściska-
mi poczciwego „Żółwia” z kanc-
lerzem Kohlem, jak również tym,
że RFN powiększone o NRD odpuszcza nam
łaskawie powiększenie o Szczecin i Opole. Te-
raz nasze żądania mogą co najwyżej rozju-
szyć Niemców i całą Unię, która – w odróż-
nieniu od Polaków – nie lubi bez przerwy
nawracać do minionych światowych wojen,
stawiać pomników i hołubić ciemnoty, uzna-
jąc ją za wartość godną uhonorowania
w konstytucji.
Zresztą już wyraźnie rysuje się polska
specjalność w UE. Jeszcze niedawno
mieliśmy nadzieję, że będzie nią pol-
ski oscypek, chlebek, pół litra Wy-
borowej i kiszony ogórek na prze-
gryzkę. Przebojem eksportowym
mieli też być tani, zdrowi i chęt-
ni do pracy poddani Jana Paw-
ła. Biskupi twierdzą niezmien-
nie, że trzeba tylko zarazić Za-
chód katolickimi wartościami
– to wystarczy. No bo kiedy
tamci przyjadą do Papalandu
i zobaczą „zwyczajnych Pola-
ków”, to muszą powtórzyć za po-
ganami z pierwszych wieków: pa-
trzcie, jak oni się miłują! Wtedy
zmiękną im serca wespół z kolanami
i rozwiążą się sakiewki.
Niestety, polscy katolicy mogą nawet nie
mieć szansy pokazać, na co ich stać, ponieważ za-
nim do Unii weszliśmy, już Unijczykom obrzydliśmy.
I to jest właśnie ta nasza nowa specjalność. Sku-
tecznie i coraz bardziej wkurzamy urzędników
z Brukseli, a poprzez media także zachodnioeuropej-
ską opinię publiczną, czyli naszych przyszłych „bra-
ci”. Najpierw Irakiem, później Niceą, katolickimi war-
tościami, obroną interesów USA i tego, czego wcze-
śniej negocjatorzy „nie dopatrzyli” podczas rokowań
na temat traktatu akcesyjnego itp. Nie wiadomo, na
ile szczerze się wkurzają, że nie wydamy ich pieniędzy
na naszych rolników i że będziemy najbiedniejsi w całej
Unii. Faktem jest natomiast, iż Polska zbiera najniższe oce-
ny spośród wszystkich dziesięciu krajów przygotowujących
się do integracji, a Niemcy i Francja boją się teraz bardziej
niż kiedykolwiek naszych 27 głosów w Radzie UE (zgodnie
z traktatem z Nicei). Holendrzy i Duńczycy nie chcą już
otwarcia (od maja 2004 r.) swoich rynków pracy dla Pola-
ków, jak wcześniej oficjalnie deklarowały ich rządy. Przez
te antypolskie nastroje w Europie cierpią nawet nasze
dzieciaki, które zajęły ostatnie miejsce na festiwalu Euro-
wizji dla małolatów, choć śpiewały na szóstkę z minusem.
Popsuć komuś opinię można, jak wiadomo, szybko, ale
niezwykle trudno jest ją naprawić. Polacy od dawna nosi-
li w Europie łatkę zdewociałych oszołomów; biedaków
skłonnych do złodziejstwa i pijaństwa. Tysiące naszych
rodaków pracujących za granicą przez lata i w pocie czo-
ła udowadniało, że potrafimy być także pracowici, zdolni,
zaradni, pomysłowi, uczciwi i trzeźwi. Teraz, w przededniu
historycznej szansy trwałej integracji z Unią, znowu wy-
trwale pracujemy na opinię Rumunów Europy. Co gorsza,
zabiegi te dokonują się na szczeblu rządowym. Miller bro-
ni Iraku, kościelnych wartości i Nicei bardziej dla siebie
i swojego rządu niż dla nas. Żadne wynegocjowane lep-
sze warunki, miliony euro ekstra, które i tak zeżrą nieudol-
ni urzędnicy, a tym bardziej żadne dodatkowe miejsca
w europejskim parlamencie, nie są ważniejsze od obiego-
wej opinii o całej nacji i narodzie, na której cierpią lub
z której korzystają poszczególni ludzie. Jeśli ubolewamy
nad tym, że małe Czechy przyciągają więcej inwestorów
niż Polska, to wińmy za to nie tylko złe drogi, wysokie po-
datki i biurokratyczne przepisy.
Inżynier, który uczestniczył w budowie hipermarketu
Carrefour, powiedział mi niedawno, że Francuzi zachodzi-
li w głowę, dlaczego na każdy element konstrukcji tego
kolosa polskie firmy potrzebują dwa razy więcej ma-
teriału, niż to jest zapisane w dokładnych
planach i wyliczeniach. Podobnego cudu
nie doświadczyli w żadnym kraju. Przesta-
li się dziwić, kiedy złapano dwóch pra-
cowników wynoszących z placu stalowe
pręty wpuszczone w spodnie i skarpetki.
Podobno w nocy podjeżdżały tam żuki i ny-
ski po cegły, blachę i inne materiały. Krzyw-
dzące bądź co bądź dla większości ste-
reotypy i powiedzonka typu: pijany jak
Polak są zmorą dla milionów naszych
rodaków na całym świecie. Wiem
od przyjaciół z USA i Kanady, że
o wiele trudniej jest im tam zna-
leźć pracę niż np. Niemcom,
o których się zabiega i któ-
rzy na good morning dosta-
ją wyższą pensję, mimo iż
mniej wydajniej od naszych
pracują. Stereotypy rządzą
światem, czyli ludzkimi gu-
stami. Te z kolei decydują
dziś o sukcesie całych gospo-
darek i państw. Ja sam wolę
kupić i wypić wino reńskie,
a nie np. bułgarskie, bo kombi-
nuję sobie, że Niemcy są z natu-
ry narodem czyściejszym od Buł-
garów i nie wrzucą do kadzi z fer-
mentującym zacierem zgniłych owo-
ców, pozamiatanych na dodatek
z brudnej posadzki, jak to kiedyś na
własne oczy widziałem... w Polsce.
A nasi US-sojusznicy z Iraku – czyżby
bez żadnego powodu uparcie odmawia-
li zniesienia wiz dla polskich obywateli?
Nikt nie chce mieć podejrzanych typów
na własnej ziemi, a tym bardziej nikt nie
chce się z nimi integrować.
O ile zatem powinno się rozpirzyć
większość rządowych agencji (co zresz-
tą zapowiadał na wstępie ten rząd) i zwolnić wszystkich
leniwych i nieudacznych urzędasów (choćby tych, którym
Ajax kojarzy się ciągle bardziej z holenderską drużyną pił-
karską niż z liczeniem krów), to jednocześnie duże środki
należałoby w sposób przemyślany wydać na promocję pol-
skiego eksportu, a zwłaszcza poprawę naszego image , tj.
dobrej opinii na Zachodzie. To właśnie powinno stać się
obecnie polską racją stanu, a nie obrona interesów wła-
snej partii czy kiesy watykańskich urzędników. Niemiec-
kiemu psu na ruską budę to się wszystko zda, jeśli rząd
na naszej piersi i krwawicy wyhodowany będzie nam ro-
bił krecią robotę, angażując Polskę w zamorskie, idiotycz-
ne i krwawe wojny albo udowadniając, że Polak najpierw
potrafi dać dupy (w Brukseli), a później krzyczeć, że mu
się stała krzywda (w Warszawie).
Tak naprawdę jednak – jak zwykle – najwięcej zależy
od nas samych.
Rada Nadzorcza TVP wyłoniła 10 kandydatów (spośród 52 ofert)
do fotela prezesa telewizji publicznej. Największe szanse mają:
ulubieniec prezydenta Waldemar Dubaniowski i dotychczasowy pre-
zes Robert Kwiatkowski.
Jakkolwiek by patrzeć, Kwaśniewski będzie miał publiczną TVP
do dyspozycji.
Przeciwko zwalnianiu górników protestowała, strajkując, co trzecia ko-
palnia na Śląsku. Rząd nadal chce ograniczania wydobycia węgla, mi-
mo że go brakuje, a eksport po gwałtownych podwyżkach cen węgla
na giełdach zachodnich stał się wreszcie opłacalny.
„Balcerowiczom” z SLD nic się nie opłaca produkować w kraju.
Większość szpitali wyczerpała środki finansowe na ten rok, a w nie-
których nie przyjmuje się pacjentów. 2 tys. pracowników szpitali pro-
testowało przeciwko zapaści finansowej służby zdrowia. Według pla-
nów rządu, placówki te mają stać się spółkami użyteczności publicz-
nej, co może być wstępem do ich prywatyzacji.
„Pogoda dla bogaczy” to wymysł amerykański. My mamy swój: ka-
sa albo śmierć.
Prezydent podpisał ustawę o biopaliwach. Od nowego roku będziemy
jeździć na paliwie wymieszanym z olejem roślinnym i alkoholem.
Jak znamy życie, szybko znajdą się amatorzy nowego trunku.
Sejm zlikwidował Fundusz Alimentacyjny (co przewidzieliśmy
w „FiM” 43/2003). Zamiast zasądzonych alimentów (średnio 300–500
zł), osoby wychowujące dzieci, a pozbawione pomocy współrodziców,
będą otrzymywać dodatek do zasiłku rodzinnego w wysokości 170 zł,
jeżeli udowodnią, że są dostatecznie biedne.
Dlaczego aż 170 zł? Rodzinom niepełnym, czyli według Kościoła
nienormalnym, powinno wystarczyć 17 zł miesięcznie!
Działacze Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt „Animals”
ujawnili, że w polskich rzeźniach zabija się zwierzęta, zadając im nie-
potrzebny ból. Nakręcono film pokazujący m.in. wrzucanie żywych
zwierząt do wrzątku.
Księża mówią, że zwierzęta duszy nie mają, więc pewnie i bólu nie
czują.
WARSZAWA W czasie kolejnej blokady centrum miasta przez pro-
testujących taksówkarzy doszło do przepychanek z policją. Stróże po-
rządku próbowali wywieźć poza centrum taksówki blokujące ulice
i gmachy publiczne.
Nasze stanowisko (w myśl zasady: zarobiłeś – podziel się z pań-
stwem) pozostaje niezmienne – kasy fiskalne w każdej kancelarii
parafialnej!
Szykuje się skandal na budowie Świątyni Opatrzności. Kościelna fun-
dacja – inwestor budowy – zalega z rachunkami na 8 milionów zł fir-
mie Marciniak SA z Gorzowa Wielkopolskiego realizującej Glempowe
fanaberie. Wykonawca, którego Kościół naraził na poważne kłopoty
finansowe, chce przerwać roboty. Przedstawiciele fundacji zapewniają,
że inwestycja jest pewna, bo wierni i tak zapłacą, tyle że nie od razu.
Pasterze znają swoje owce. Prywatna firma powinna mieć zaufanie
do doskonalonych przez wieki (socjo)technik postrzyżyn.
Stołeczna gmina żydowska nie wyklucza pozwania Polski do Trybuna-
łu w Strasburgu. Ostatnio sąd warszawski po raz kolejny odmówił ści-
gania antysemickich wydawnictw, sprzedawanych w katolickiej księ-
garni „Antyk”. Prokuratura uznała, że przestępstwa nie ma, bo wy-
dawcy i sprzedawcy oświadczyli, iż nie chcą nikogo obrażać tymi pu-
blikacjami, a jedynie „zaspokoić popyt na rynku”...
To zupełnie tak jak producenci pornografii dziecięcej, których jed-
nak prokuratura ściga, bo nie sprzedają pornosów w księgarniach
przykościelnych.
POZNAŃ Ujawniono, że przetargi organizowane przed Zakład Dróg
Miejskich są fikcyjne. Rozmaite firmy podzieliły między siebie miasto,
a w przetargach wygrywają często najdroższe oferty. Tylko na przetar-
gu obejmującym sprzątanie części miasta Poznań stracił 500 tys. zł.
Ot, demokracja szwagrów, zięciów i kolesiów.
KRAKÓW Idiotyczny pomysł walki z agencjami towarzyskimi (przy
biernej postawie prezydenta Majchrowskiego z SLD) zaświtał w gło-
wach tutejszym radnym. „Zadręczymy je, utrudnimy im życie” – od-
grażają się agencjom krakowscy katoradni.
Kiedyś dręczono czarownice, dzisiaj prostytutki, a jutro...?
ROSJA Cerkiew prawosławna postanowiła zerwać stosunki z Kościo-
łem episkopalnym w USA. To kara za wyświęcenie Gene’a Robinsona,
pierwszego we wspólnocie anglikańskiej biskupa – jawnego geja. Co
ciekawe, episkopaty prawosławne słyną z obfitości homoseksualistów,
ponieważ kandydaci na biskupów wywodzą się z klasztorów, a nie
spośród żonatego kleru parafialnego.
W religii obłuda z zasady jest (prawo)SŁAWNA.
IRAK/TURCJA Mijający tydzień upłynął pod znakiem tragicznych
zamachów: masakry 19 włoskich karabinierów w Iraku i ataku na sy-
nagogi w Stambule. Al-Kaida grozi atakami na Tokio, jeżeli Japończy-
cy wyślą wojsko do Iraku. Nieszczęście, choć mniejsze, spadło też na
dziennikarzy Polskiego Radia: zostali sponiewierani przez żołnierzy
amerykańskich, niepomnych na polską sojuszniczą wierność.
Amerykanie pomylili zapewne muzułmański Pakistan z katolickim
Klechistanem, o co zresztą wcale nietrudno.
JONASZ
N o i znowu wykrakałem. Pod hasłem: „Nicea albo
108888507.032.png 108888507.001.png 108888507.002.png 108888507.003.png 108888507.004.png
Nr 47 (194) 21 – 27 XI 2003 r.
GORĄCY TEMAT
3
Stanisław Kogut, zgry-
wający bohaterskiego
szefa kolejarskiej
Solidarności, postano-
wił zatrzymać wszyst-
kie pociągi w kraju.
Ale nie zrobił tego.
Dlaczego? Czy wów-
czas rząd przestałby
ładować kasę w jego
prywatne, świetnie
prosperujące firmy,
a rada nadzorcza
PKP SA wstrzymałaby
wypłatę diet swojemu
Ale i sam premier herbu Dziura Bu-
dżetowa nie był gorszy. Pół roku
wcześniej, straszony strajkiem Ko-
gutowych kolejarzy, dał wyraz swej
najlepszej woli i 21.12.1998 r. wmu-
rował akt erekcyjny w ścianę wzno-
szonej właśnie przez Kogutową fun-
dację sali rehabilitacyjno-sportowej.
Stanisław Kogut nadał swojemu
biznesowi imię ojca Pio . Budowa po-
mnika chwały słynnego stygmatyka
oraz Staszka Koguta kosztowała oko-
ło 13 mln złotych. Darczyńcami by-
li: Państwowy Fundusz Rehabilita-
Zdrowia nie żąda od niego takiej fa-
tygi (sic!). Uff, jak gorąco, proszę
Urzędu Kontroli Skarbowej!!!
Co daje Kogut ludziom niepeł-
nosprawnym? Dziś CS-R im. ojca
Pio wyposażone jest w klimatyzo-
waną salę konferencyjną na 80 osób,
dwie sale komputerowe, salę gimna-
styczną, jadalnię, basen, jacuzzi, le-
żanki wodne oraz w pokoje dwuoso-
bowe komfortowo wyposażone, z peł-
nym węzłem sanitarnym. Cena: 70
zł od osoby za dzień. Jeżeli macie
zamiar zorganizować tam zieloną
dostają niepełnosprawni? Przede
wszystkim oczopląsu na widok cen-
nika. Potem lekka wścieklica podno-
si im ciśnienie... Ale bylibyśmy nie-
sprawiedliwi w ocenie „naszego
Staszka”, który dał „aż” 500 zł na
kolonie, 3 tys. zł na koncert... Noc-
nej Zmiany Bluesa, 9 tys. zł na piel-
grzymkę do Rzymu. Przecież to
w trosce o niepełnosprawnych or-
ganizowane są konferencje typu:
„Stróże czekają na ciebie”. I to na
takie m.in. akcje, w ramach Strate-
gii Rozwoju Województwa Małopol-
zysku za rok 2002 ma od łebka mar-
ne 11,82 zł? Ile z tej (i innej nieofi-
cjalnej kasy) ląduje w kieszeni Ko-
guta, nie wiadomo, ponieważ ani
Urzędu Kontroli Skarbowej, ani Mi-
nisterstwa Zdrowia nie obchodzą żad-
ne rozliczenia finansowe Fundacji!
A jak zaniża się własne przy-
chody? Wie o tym nawet tatko Ry-
dzyk! Należy przekazywać kasę fun-
dacji Koguta do spółek zależnych,
np. HIPOTERAPIA I AUTYZM
sp. z o.o., w której Stanisław Kogut
jest... przewodniczącym rady nadzor-
czej. Spółeczka ta otrzymała od Fun-
dacji 419 tys. zł aktem notarialnym,
przekazującym w gotówce 150 tys.
zł, a w aporcie rzeczowym (działka
w Stróżach) 269 tys. zł. Pikanterii te-
mu „przekazaniu” dodaje fakt, że
wartość rynkowa tej działki wynosi-
ła... 34 tys. zł.
A teraz prawdziwy majstersztyk
w wykonaniu Koguta. HIPOTERA-
PIA w „rewanżu” zwraca jego Fun-
dacji tę samą działkę, ale już wartą
302 500 zł, bowiem spółka owa zni-
welowała teren, zbudowała studnię
głębinową i doprowadziła zasilanie
energetyczne (to ostatnie zresztą
przy udziale PKP). Operacja miała
niewątpliwie za zadanie wygenero-
wanie kosztów przez spółki zależne
od Fundacji, aby spółki te mogły
spokojnie pokazać figę z makiem
wierzycielom Koguta.
Można również robić dalsze cza-
ry-mary. Kogut od „Telepracy” (ja-
sna cholera, zupełnie zapomnieli-
śmy, że Staszek jest również zało-
życielem i przewodniczącym rady
nadzorczej „Telepracy”!) akcje war-
te 5 tys. zł sprzedaje Kogutowi od
Fundacji za... 159 tys. zł. Sprawdza-
liśmy, czy transakcja ta figuruje
w aktach Fundacji złożonych w Mi-
nisterstwie Zdrowia – nie ma po niej
śladu! Czyż to nie cud, szczególnie że
„Telepraca” jest aktualnie likwidowa-
na, bo przynosiła straty (w 2002 r. po-
nad pół miliona).
U Koguta – jak sam mówi – pra-
cuje 130 osób. Jednakże z dokumen-
tów fundacji wynika, że umowę
o pracę podpisał tylko z 59 osoba-
mi, a w spółce „Hipoterapia” pracu-
ją... 3 osoby. Ludzie ci już budują
nowy ośrodek hipoterapii i przed-
szkole integracyjne (cokolwiek to
znaczy). Na przedszkole zrzutkę ro-
bią: powiat Nowy Sącz, miasteczko
Grybów, gmina wiejska Grybów oraz
– UWAGA! – Zakład Nieruchomo-
ści PKP oddział Kraków. Prezes Ko-
gut, mimo że jego Fundacja ma co
roku długi (około 2 mln 300 tys. zł
za 2002 rok), bo nie płaci dostaw-
com, zamierza rozwinąć swoje im-
perium i planuje hospicjum. Z du-
mą podkreśla, że prezesem jest za
darmo, a na chlebek z masełkiem
pracuje w Zakładzie Taboru w No-
wym Sączu jako kierownik sekcji.
Ale skromny Staszek Kogut nie do
końca mówi prawdę, gdyż wszystkie
fuchy polskiego Rockefellera Ko-
guta trudno zliczyć!
Stanisław Kogut to zdolny czło-
wiek orkiestra. I jeszcze nieraz o nim
– i jemu podobnych bohaterach na-
szych czasów – usłyszymy, bo walki
kogutów to u nas chleb powszedni.
ANDRZEJ RODAN
ANNA KARWOWSKA
JAROSŁAW RUDZKI
członkowi? Walka Kogutów
Bohater naszych czasów, Stani-
sław Kogut, jest polskim przykładem
„american dream” : kariery od robo-
la do milionera. Kogut to również
przykład polskiej paranoi. Legen-
darny przywódca kolejarzy, ofi-
cjalnie walczący z zarządem pol-
skich kolei, jest... członkiem ra-
dy nadzorczej PKP SA, a więc in-
stytucji odpowiedzialnej za cały ten
burdel na kółkach. Kogut za radze-
nie w Radzie pobiera 19 706 zł rocz-
nie, a dodatkowo – jako szef kole-
jarskiej Solidarności (od 1998 r.)
– bierze od PKP 7004 zł miesięcz-
nie plus samochód służbowy, ko-
móreczka, sekretareczka, o bezpłat-
nych przejazdach pociągami nawet
nie wspomnimy. Jest również wice-
przewodniczącym sejmiku małopol-
skiego (kadencja 2002–2006). Z te-
go tytułu otrzymał w 2002 roku
20 129,74 zł.
Do starcia Koguta związkowca
z Kogutem z rady nadzorczej PKP
na razie, ze zrozumiałych względów,
nie doszło. Kim więc jest ten czło-
wiek, o którym kolejarze mówią:
„nasz Staszek”? Otóż przede wszyst-
kim jest sprytnym biznesmenem, któ-
ry na kolejarskich plecach kręci lo-
dy, z kim się da. Jest też pomysło-
dawcą i prezesem Fundacji Pomo-
cy Osobom Niepełnosprawnym. Zo-
stała ona powołana 17.03.1998 r.
i zarejestrowana 27.05.1998 r. w Są-
dzie Rejonowym w Warszawie. Przez
kolejne dwa lata Kogutowa firma
była nieuchwytna, bowiem dopiero
20.07.2001 r. wpisano ją do Krajo-
wego Rejestru Sądowego. Ogłoszo-
no, że jej szczytny cel to budowa
integracyjnych ośrodków życia i na-
uki dla osób niepełnosprawnych
i sprawnych też (domy, osiedla,
ośrodki zdrowia, przedszkola, szko-
ły itp.). Innymi słowy – raj na ziemi.
Na początek Fundacja powoła-
ła Specjalistyczny Ośrodek Szkole-
niowo-Rehabilitacyjny w Stróżach
(gmina Grybów, woj. małopolskie),
3-tysięcznej miejscowości, w której
swój 170-metrowy dom ma też Sta-
nisław Kogut. Na dzień dobry Fun-
dacja dostała niemal za friko (do-
kładnie za 15 tys. zł, a więc dziesię-
ciokrotnie mniej niż wynosi war-
tość rynkowa) teren o powierzchni
15 ha przeznaczony na hipoterapię
oraz plac pod budowę.
Agendy rządowe sypnęły forsą,
a Ludgarda Buzek uroczyście
wmurowała kamień węgielny pod
budowę hotelu. Był maj 1999 roku.
cji Osób Niepełnosprawnych, samo-
rząd województwa małopolskiego,
powiat nowosądecki, Fundacja Pol-
sat, a w latach 1999–2001 kasa prze-
kazywana była również przez Kan-
celarię Prezesa Rady Ministrów.
szkołę, naradę, wczasy rodzinne, sym-
pozja, a także zjazdy połączone z od-
nową biologiczno-sprawnościową,
kosztować to będzie 200 zł od oso-
by za dwa dni. Przyjmowane są
przede wszystkim zamówienia zbio-
skiego, Kogut dostaje dofinansowa-
nie w wysokości 8 tys. zł. Również
z budżetu województwa na rok 2003
dostał granty na zorganizowanie Eu-
ropejskiej Konferencji Osób Niepeł-
nosprawnych w Stróżach, której głów-
Podwaliny pod Kogutowy biznes
dało też państwowe Przedsiębior-
stwo Robót Kolejowych z Krakowa
(co ciekawe, PRK w owym czasie
miało problemy finansowe i zarząd
komisaryczny na karku). Zrzutkę
zrobiła także Spółka WARS-REST
z Krakowa. Fundacja – obracająca
milionami – miała wtedy „aż” 25 tys.
kapitału własnego!
W roku 2002 Państwowy Fun-
dusz Rehabilitacji Osób Niepełno-
sprawnych przekazał Kogutowi 6 mln
170 tys. zł. Datki dają też urzędy pra-
cy, ale w jakiej wysokości, tego Ko-
gut nie ujawnia, bowiem Ministerstwo
rowe. Za pobyt czterodniowy (dla 80
osób) cena wyniesie 480 zł od oso-
by, ale w koszty wliczona jest uro-
czysta kolacja przy dobrej muzyce.
Natomiast siedmiodniowy pobyt
„zbiorowy” kształtuje się w grani-
cach 750 zł od osoby. Prezes Kogut
opracował szczegółowy cennik hote-
lowy, którego przytaczanie zajęłoby
nam połowę gazety.
W CS-R znajduje się również
pięknie wystrojona kaplica z taber-
nakulum za 10 tys. zł i nie ma się co
dziwić, bowiem Kogut podaje, że
jego sympatie polityczne to: „AWS,
Jan Paweł II i Radio Maryja”. Co
nym zadaniem jest promocja... po-
zytywnego wizerunku osób niepełno-
sprawnych i tworzenie lobby na rzecz
kształtowania godnych warunków ży-
cia niepełnosprawnych. Na ten cel
lobbysta Kogut dostał (na koszty za-
kwaterowania i wyżywienia uczestni-
ków konferencji) 11 tys. zł.
OŚRODEK KOGUTA PRZYJ-
MUJE ROCZNIE OKOŁO 30 TY-
SIĘCY KLIENTÓW! Jest to nie-
kiepska kasa, a nawet można powie-
dzieć ścieżka szybkiego szmalu. Jak
więc to możliwe, że fundacja Ko-
guta oficjalnie zarabia na jednej oso-
bie zaledwie 104 zł, a przy czystym
108888507.005.png 108888507.006.png 108888507.007.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 47 (194) 21 – 27 XI 2003 r.
GŁASKANIE JEŻA
prawnik”, prezes sądu okręgowego,
zechciał niedawno kandydować do
Senatu. – Bardzo mi zależy na tym,
aby pan zrobił ze mną długi wywiad
– oświadczył mi bezczelnie. – Nic
z tego, panie prezesie. Ja nie robię
wywiadów sponsorowanych – tak po-
wiedziałem, bo chyba zwariowałem.
– No... wie pan... pańska gazeta ma
kilka procesów... Nie wiadomo, jak
one mogą się zakończyć... – odparł
prezes, a mój ówczesny naczelny (wiel-
ki ogólnopolski dziennik) na wieść
o tej propozycji nie do odrzucenia
wykopał mnie natychmiast na ów in-
terwiew. Oczywiście mogłem powie-
dzieć „nie”, ale mam żonę i dzieci.
Nie ma polowania na dziennikarzy?
Tak? A co Pan powie, Panie Kurczuk,
na te ponad dwa tysiące procesów
karnych przeciwko dziennikarzom?
Wszystkie są zasadne? Bzdura! Tacy
na przykład urzędnicy magistratów
biegną do sądu prawie ZAWSZE, gdy
tylko ukaże się o nich drukiem choć-
by jedno krytyczne zdanie. Dlacze-
go? Ponieważ wszelkie koszty sądo-
we kryje za nich urząd miasta, gmi-
na, powiat itp., czyli MY. Nie ma
polowania? To dlaczego jest taki je-
den bardzo znany prawnik, który sam
fatyguje się do skrytykowanego przez
nas księdza i nakłania do wytoczenia
„FiM” procesu? Co w takim razie ro-
bić? Nie wiem. Wiem tylko tyle, że
w „Faktach i Mitach” przyjęliśmy za-
sadę, iż nic – nawet galery – nie za-
trzymają nas przed opisywaniem rze-
czywistości. I jeszcze na koniec coś
Wam, Drodzy Czytelnicy, powiem:
oto ksiądz Pawłowicz – skazany wy-
rokiem sądu pedofil gwałcący chłop-
ców – rozważa możliwość pozwania
nas za opublikowanie jego zdjęcia!
Wysoki Sąd już niedługo będzie miał
możliwość nam przyłożyć (zamiast na-
grodzić za ujawnienie i złapanie zbo-
czeńca) – w myśl naczelnej zasady, że
nie ma w Polsce polowania na dzien-
nikarzy. MAREK SZENBORN
Prowincjałki
Napisał Jonasz
komentarz
o dziennika-
rzach i pozor-
nej wolności
mediów. No to mu pozazdrościłem
i postanowiłem do jego felietonu do-
dać swoje trzy grosze.
„Nie było, nie ma i nie będzie po-
lowania na dziennikarzy” – ogłosił
minister sprawiedliwości Grzegorz
Kurczuk . Kłamał! Jesteśmy oto zwie-
rzyną łowną dla wszystkich przekrę-
ciarzy, złodziei, oszustów i kłamców.
Aby to Państwu udowodnić, przywo-
łam poniedziałkowy wyrok w tak zwa-
nej i tak „wielkiej” aferze staracho-
wickiej. Co to się nie wyrabiało: czo-
łówki gazet, newsy największych te-
lewizyjnych programów informacyj-
nych, opluwający się nawzajem poli-
tycy, dymisje ministrów, szefów poli-
cji i... góra zrodziła mysz. Starosta sta-
rachowicki, któremu udowodniono
kilkuletnią współpracę z gangiem, do-
stał rok do odsiadki.
Podsumujmy: korupcja, zorgani-
zowana przestępczość, gangsterstwo,
nepotyzm, wykorzystywanie wysokich
stanowisk dla celów przestępczych
i g... guzik. Dla porównania – inne
orzeczenia sądu. Moja koleżanka
i przez kilka lat partnerka w zdoby-
waniu informacji i pisaniu tekstów
(w jednym z największych polskich
dzienników), Iwonka , popełniła ar-
tykuł o ustawionym przetargu na
sprzedaż pewnej kamienicy. Oszust
– podkreślam: ewidentny oszust!
– poczuł się dotknięty do żywego
i pobiegł do sądu. Iwona – po trzech
latach procesu i kilkudziesięciu w su-
mie dniach spędzonych na ławie
oskarżonych – została skazana na dwa
lata więzienia za de facto obronę in-
teresu społecznego i ujawnienie szal-
bierstwa. Ale to nie była jedyna ka-
ra. Ta młoda, wrażliwa kobieta
o delikatnej konstrukcji psychicznej
nie chciała, aby osoby zgromadzone
na sali sądowej widziały, że płacze,
więc założyła okulary. – O, nie... na-
tychmiast proszę to zdjąć! Niech wszy-
scy widzą, że pani płacze, to będzie
dodatkowa kara – tak dokładnie wy-
powiedział się Wysoki Sąd, a oskar-
żający Iwonę oszust śmiał się w ku-
łak. Śmiał się na cały głos! „Nie ma
polowania na dziennikarzy” – po-
wtórzmy raz jeszcze za Kurczukiem
i teraz my roześmiejmy się w kułak.
Jakiś czas temu napisałem, że Miej-
skie Przedsiębiorstwo Komunikacyj-
ne źle działa, że przynosi wyłącznie
straty, a stan techniczny jego taboru
zagraża życiu pasażerów. No i co? No
i zarząd MPK pozwał mnie do sądu,
a sąd – UWAGA! UWAGA! – ska-
zał mnie na dwa lata więzienia. To
nie są żarty. Na dwa lata, a starostę
starachowickiego za związki z mafią
– na rok. Miesiąc po wyroku nowo
wybrane władze miasta wywaliły na
zbity pysk cały zarząd MPK, a na kon-
ferencji prasowej oświadczyły, że dla-
tego tak uczyniły, iż: MPK działa
źle, przynosi wyłącznie straty, a au-
tobusy są w stanie katastrofalnym.
Trzymając w ręku wydrukowane
oświadczenie władz, pobiegłem do są-
du. Sędzina, która mnie skazała, pi-
ła właśnie poranną kawkę: – Czy wie
pani, że zarząd MPK został zwolnio-
ny z pracy? Jak teraz widzi pani swój
wyrok? – zapytałem z nadzieją na
rehabilitację: – Spierdalaj!
Tak dokładnie powiedziała do
mnie przedstawicielka Temidy, w kra-
ju, gdzie podobno nie ma polowania
na dziennikarzy. To może jest i śmiesz-
ne, ale mnie wówczas do śmiechu nie
było. Każdy pismak mógłby pewnie
dodać w tym miejscu co najmniej
kilka opisów polowania na samego
siebie. Dla uzupełnienia obrazu do-
dam jeszcze coś takiego: „wybitny
Paulina W. , 12-letnia uczennica czę-
stochowskiej podstawówki, dostała mi-
łosny liścik od zakochanego w niej 42-letniego Wieńczysława W. , nauczycie-
la WF-u. Romeo pisał: „Wkładałem twoje majteczki pod poduszkę i, wyobra-
żając sobie, że znowu mam 15 lat, liczyłem na to, że chociaż w snach mogę
być z tobą” . Nauczyciel, kradnący dziewczynce bieliznę, ostrzegł ją, że powin-
na list spalić, bo: „Jeśli ktoś się o tym dowie i to się rozniesie, to zrobią ze
mnie jakiegoś zboczeńca(...)” . I te obawy były słuszne, bo matka uczennicy
natychmiast poleciała z jęzorem do Anny Wypart , dyrektorki szkoły. Ta
stwierdziła autorytatywnie, że nauczyciel jest spoko, bo nie ma dowodów, by
niewłaściwie zachowywał się na terenie szkoły. Może była zazdrosna, że jesz-
cze nikt nie ukradł jej majtek...
Bezrobotny Tadeusz B. (39 l.) z Góro-
wa Iłowieckiego wnerwił się, bo pra-
cownice Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej cichcem wynosiły pełne siat-
ki konserw (przeznaczonych dla bezrobotnych). Tadeusz B. nie dostał konserw,
a pracy nie ma już kilka lat, podobnie jak jego żona. Dodatkowym stresem był
fakt, że burmistrzowi miasteczka, Jerzemu Bubeli (l. 47) wiodło się superowo.
Miał wysoką pensję, no i władzę, a przecież jeszcze rok temu też był... bezro-
botnym. Na tę jawną niesprawiedliwość Tadeusz B. wziął siekierę i wtargnął do
gabinetu burmistrza. Z najwyższym trudem obezwładnił go sekretarz miasta,
a wystraszony burmistrz wezwał policję. Szykuje się niezła robota dla producen-
tów siekier, bowiem wnerwionych bezrobotnych jest w Polsce ok. 4 milionów.
W Kielcach na skrzyżowaniu ulic Ja-
giellońskiej i Krakowskiej zderzyły się
dwa samochody. Przejeżdżająca nieopodal załoga prywatnej karetki Agencji
Usług Medycznych udzieliła pomocy zakrwawionym i uwięzionym w samo-
chodzie pasażerom. Sanitariusze umieszczali właśnie w ambulansie jednego
z rannych, kiedy nadjechała karetka publicznego Świętokrzyskiego Centrum Ra-
townictwa Medycznego i Transportu Sanitarnego. Jej załoga postanowiła „od-
bić” wypadkowiczów i przenieść do swojego auta. Wywiązała się awantura,
gapie usłyszeli słowa powszechnie uznane za wulgarne i obejrzeli przepychan-
ki, a ranni pacjenci czekali. W końcu publiczni lekarze pokonali prywatnych.
Służba zdrowia nareszcie zaczyna walczyć o (pieniądze) pacjenta.
Krystyna E. z Lublina kupiła w sklepie
dwie butelki piwa Perła. W domu jed-
na z butelek... wybuchła, a odłamki szkła wbiły się w nogę smakoszki. Rany
były tak dotkliwe, że Krystyna E. trafiła do szpitala, gdzie zoperowano jej no-
gę i zszyto porozrywane ścięgna. Pracownicy lubelskiego browaru odwiedzili
poszkodowaną i stwierdzili, że eksplozja spowodowana była niewłaściwą... eks-
ploatacją przez użytkownika. Jeśli tak, to od tej pory browarnicy powinni do
każdej flaszki dołączać instrukcję obsługi.
Wybrał A.R.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Zabić Barbie
u której „moralność kobiecego ciała
uległa spłyceniu” , a jej figura model-
ki – z długimi włosami oraz z wyzy-
wająco uwypuklonymi cechami sek-
sualności dorosłej kobiety – jest alar-
mującym sygnałem dla prawidłowe-
go rozwoju psychicznego i fizyczne-
go małych dziewczynek bawiących się
tą jakże niebezpieczną laleczką.
Teolog Regina Ammicht, a w ślad
za nią ks. dr Waldek, proponują osta-
teczną likwidację kultu cielesnej, ero-
tycznej Barbie i postulują przeprowa-
dzenie trudnego, choć koniecznego,
zadania: „Należy opracować nowe
wzorce kobiecego ciała. Obrazy ciała,
które nie byłoby okaleczone, lecz zdro-
we, w których odbijałoby się i uciele-
śniało ukazane przez Biblię zbawie-
nie” . W tym to właśnie celu propo-
nują zwrócenie się do chrześcijańskiej
tradycji, „tak jak była ona głoszona
przez św. Tomasza z Akwinu, Mistrza
Eckharda czy mistrzów duchowości
franciszkańskiej. Filozof Plotyn może
być przykładem tej tradycji. Był on
tak bardzo nastawiony na uduchowie-
nie, że wstydził się posiadania ciała,
które uważał za godne pogardy” .
Z trwogą zastanawiam się, kogo
by ksiądz Walduś wybrał na przeciw-
stawną postać w ataku na Koziołka
Matołka...
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE, UROJONE
Szef włoskiej lewicy Pierluigi Castagnetti oświadczył z parlamentarnej try-
buny, że wyrok sędziego, który nakazał zdjąć krzyż, jest „pozbawiony jakich-
kolwiek znamion inteligencji i rozsądku” .
(„Niedziela” 46/2003)
Barbie, mała laleczka z plastiku,
jest od ponad 40 lat ulubioną za-
bawką małych dziewczynek. Do lal-
ki dołączane są zestawy modnych stro-
jów, przybory toaletowe, domki i in-
ne akcesoria sprzyjające niekiepskiej
zabawie. Pierwszą lalkę Barbie zapro-
jektował w 1959 r. Jack Ryan dla fir-
my zabawkarskiej Mattela . Od tego
czasu lalka została upowszechniona
prawie w 200 krajach i cały czas jest
przedmiotem pożądania dziewczynek,
u których, jak wiadomo, kiełkuje in-
stynkt macierzyński. Zjawisko suk-
cesu Barbie to szczyt dziecięcej
popkultury. Wydawało się, że na te-
mat Barbie napisano już wszystko.
Okazuje się, że nie wszystko.
Do akcji wkroczył Kościół i la-
leczka Barbie doczekała się miaż-
dżącej analizy... teologicznej. Ksiądz
dr Waldemar Kulbat z Łodzi,
współpracownik „Niedzieli”, zaata-
kował plastikową lalkę, a niejako
przy okazji – współczesne dziew-
czynki z całego świata. Zdaniem
księdza doktora, groźna fascynacja
lalką Barbie oddala dzieci od (czy-
tajcie, bo nie uwierzycie!)... Naj-
świętszej Marii Panny, bowiem kult
lalki przypomina stosunek dziew-
cząt minionych pokoleń do najbar-
dziej ukochanego i noszonego przez
wiele pokoleń w sercu obrazu Ma-
ryi. Ks. Kulbat, który zieje niena-
wiścią do małej laleczki, podpiera
się autorytetem Reginy Ammicht
Quinn , wykładowcy na Wydziale
Teologicznym Uniwersytetu we
Frankfurcie nad Menem, która ka-
tegorycznie stwierdza, że lalka ta
stanowi rodzaj wynaturzonego, no-
woczesnego modelu piękna i seksu.
Według księdza Waldka, Mat-
ka Boża reprezentuje podwójny ide-
ał kobiecości, którego nie ma lalka
Barbie. Maryja Dziewica reprezen-
tuje kobiecość wolną od uzależ-
nień seksualnego pożądania, a w
Niepokalanym Poczęciu jest nie-
dościgniona. Dzisiaj obraz Maryi za-
stąpiła mała dziweczka Barbie,
Bywa, że ludzie święci umierają w sposób wzruszająco piękny, a na łożu
śmierci jeszcze przekazują swój testament, błogosławią rodzinę. Nie byłem
nigdy przy śmierci dziecka, ale słyszałem, że podobno one umierają naj-
piękniej . (ks. Lucjan Dyka, „Nowiny” 31 października 2003)
Oenzetowska agenda ds. edukacji, nauki i kultury (UNESCO) wydała do-
kument wzywający, by poszczególne kraje dotowały zabijanie poczętych
dzieci i uczyniły ten proceder dostępnym dla kobiet i dziewcząt. UNESCO
szczególnie naciska, by pozwolić nieletnim dziewczętom na zabijanie poczę-
tych dzieci (...) bez zgody rodziców.
(„Nasz Dziennik” 261/2003)
Zbyt wiele kosztowała (niepodległość – dop. O.H.) nasz Naród krwi, cier-
pień i prześladowań, by wolno ją było sprzedać za miraże dobrobytu z ła-
ski obcych. Dziś, gdy walec globalizmu miażdży całe narody i państwa, za-
garniając je w niewolę pieniądza i antyludzkich praktyk, musimy znów wzbu-
dzić w sobie niezwykłe siły, by ocalić to, co mamy najdroższego: wiarę
w Chrystusa i Polskę .
(„Nasz Dziennik” 262/2003)
Po sławetnej gafie nonkonformistycznej działaczki z Pabianic (Anita Bło-
chowiak, SLD – dop. O.H.) rozpętała się dyskusja, kto nosi kolorowe skar-
petki. Tymczasem ze świata dotarły wiadomości potwierdzające odczucia do-
ciekliwej badaczki toalet w siedzibie Agory. Oto stanowisko biskupa w Ko-
ściele anglikańskim objął pewien pederasta, wkładając być może fioletowe
skarpetki na nogi.
(Maciej Sablik, „Gość Niedzielny” 46/2003)
Wybrała O.H.
ANDRZEJ RODAN
ROMEO I MAJTKI
SIEKIEREZADA
PACJENCI DOWARTOŚCIOWANI
ALKOHOL SZKODZI
108888507.008.png 108888507.009.png 108888507.010.png 108888507.011.png 108888507.012.png 108888507.013.png 108888507.014.png 108888507.015.png 108888507.016.png 108888507.017.png 108888507.018.png 108888507.019.png 108888507.020.png 108888507.021.png 108888507.022.png
 
Nr 47 (194) 21 – 27 XI 2003 r.
NA KLĘCZKACH
5
PIWKO NAPRZECIWKO
stacja paliw płynnych i gazowych.
Mimo że projekt został zatwierdzo-
ny i inwestor uzyskał stosowne po-
zwolenia na budowę, stacji nie chce
proboszcz parafii w Rozkopaczewie,
ks. Wiesław Wyrzykowski . Jego
zdaniem, jest ona zlokalizowana zbyt
blisko kościoła, więc hałas samocho-
dów i ludzi oraz smród uniemożli-
wią odprawianie nabożeństw na ze-
wnątrz świątyni. W liście do woje-
wody lubelskiego proboszcz pomstu-
je na bezduszne przepisy, które nie
liczą się z prawem do sprawowania
kultu. Stanowczo żąda cofnięcia de-
cyzji władz powiatowych, gdyż „po-
mimo najlepszych zabezpieczeń, ni-
gdy nie można wykluczyć pożaru, wy-
buchu gazu spowodowanego nieuwa-
gą, bezmyślnością, nienawiścią do ka-
tolików czy aktem terrorystycznym” .
Oj, chyba się ksiądz naoglądał fil-
mów akcji.
będzie trzymał końce Chrystuso-
wej sieci... No, a jeśli trzymać ma
sam Papa, to trzeba mu nagonić
kupę ryb.
Rybacy z Jastarni już rozpoczę-
li wyplatanie ogromnych sieci, któ-
re zostaną rozwieszone nad głowa-
mi uczestników, aby uświadomili so-
bie, że są rybami złowionymi przez
Jezusa. Z kolei piekarze z całej Pol-
ski mają (pewnie za Bóg zapłać) wy-
piec miliony chlebów w kształcie ry-
by, które staną się symbolem obfi-
tego połowu, a później... zostaną zje-
dzone podczas wieczornej uczty. Już
nie możemy się doczekać.
Prezydent stolicy Lech Kaczyń-
ski odmówił przyznania koncesji na
sprzedaż alkoholu przedsiębiorcom
prowadzącym sklepy i bary na tere-
nie lotniska. Według Lecha Kaczyń-
skiego, obowiązujące w Polsce pra-
wo zabrania handlu wódką i piwem
w obiektach użyteczności publicznej.
Warszawskie Okęcie jest jedynym
portem lotniczym na świecie (wli-
czając w to lotniska w krajach mu-
zułmańskich), gdzie nie można le-
galnie wypić kufla piwa czy szkla-
neczki whisky. Otwierają się nowe
perspektywy dla melin w okolicach
lotniska.
w XIII w. z Konstantynopola) wę-
drują z ziemi włoskiej do Polski, by
spocząć w andrzejki w kościele ar-
tystów w Warszawie. W tłumy pra-
wosławnych na placu Teatralnym
trudno uwierzyć. Ale pobożnie za-
dumane nad kośćmi twarze Komo-
rowskiej i parafianina Zanussie-
go ... To jak w banku!
klub JPII. Zachodzimy w głowę, czy
Papa pytał szczerze. A może chodzi-
ło mu o to, czy siostry norbertanki
zabrały już klubowi boisko i budyn-
ki, o co walczą od 12 lat.
A.K.
NOWOMOWA
A.C.
Obok oficjalnego już „Ojca
Świętego” mamy także w katolan-
dowym, powszechnym użyciu „Jana
Pawła II Wielkiego”. Niejaki Lech
Janiszewski , solidaruch, były pre-
zydent Ostrowca Świętokrzyskie-
go, obecny radny tego miasta i fe-
lietonista miejscowej prasy, wpro-
wadził do użytku nowe zwroty po-
chwalne: „Wielki Pontyfikat”, „Wiel-
ki Papież” oraz „Święty Człowiek”.
Janiszewski swoje wynalazki zapre-
zentował, relacjonując czytelnikom
pielgrzymkę samorządowców do
stóp Świętego Człowieka. W czo-
łobitnej relacji znaleźliśmy i takie
zdanie: „Ojciec Święty nie mówił
wiele, ale ile można powiedzieć ko-
chającym, ale i zobowiązującym spoj-
rzeniem, delikatnym uśmiechem,
pogodnym wyrazem twarzy...”. Sło-
wem: Pan nasz i Bóg nasz! A.C.
KOŚCIÓŁ W CENIE
OH
MP
PŁAĆCIE NA KSIĘŻY!
JASNA CHOLERA!
Włoski kler lamentuje, że nie ma
za co żyć. W ten sposób księża przy-
gotowują sobie grunt pod obfite zbio-
ry z okazji zbliżającego się dnia
uwrażliwienia na problem utrzyma-
nia duchowieństwa (sic!). Dziennik
wydawany przez biskupów wzywa
wiernych do szczodrych ofiar w tym
dniu. Zagadka: dlaczego polscy księ-
ża nie obchodzą tego dnia? Bo oni
świętują go okrągły rok!
Już w marcu przyszłego roku ru-
szy w stolicy kolejny biurowiec na-
leżący głównie do Archidiecezji War-
szawskiej. Po Roma Office Center
także Centrum Jasna pracować bę-
dzie na pomnażanie dochodów Krk.
Ani doskonała lokalizacja (przy War-
szawskim Ośrodku Telewizyjnym,
podziemny parking na 170 pojaz-
dów), ani reklama obiektu, nie przy-
niosły dotąd pełnego obłożenia na-
jemców na 6,6 tys. mkw. powierzch-
ni biurowej. Właściciele zdecydowa-
li się więc na obniżkę czynszu z 28
do 23,5 dolara za mkw. To się na-
zywa pomnażać talenty (czyt. ofia-
ry wiernych)!
A.K.
KOŃ-TROLA
TRZEŹWOŚCI
Ksiądz Wojciech Paluch , wi-
kariusz parafii Matki Boskiej Szka-
plerznej z Abramowa (diec. lubel-
ska) pod wpływem alkoholu (1,72
promila) dosiadł w sobotni wieczór
swojego vw golfa i ruszył w siną
dal. Zatrzymał się na furmance.
Oba pojazdy zostały mocno uszko-
dzone. Okazało się, że woźnica też
był co nieco nasączony (0,86 pro-
mila). Dzięki przytomności umy-
słu jedynego w tym towarzystwie
trzeźwego gościa – konia – kierow-
cy nie ucierpieli. Księdzu Wojcie-
chowi zabrano prawo jazdy, grozi
mu do 2 lat więzienia.
PaS
Najbardziej modne tej jesieni
w Katolandzie jest kupowanie ko-
ściołów ( vide Dalików). Świątynię
pw. NMP Królowej Polski w Ostro-
wie Wielkopolskim (na zdjęciu) pra-
gnie przejąć konkurencja Krk. Pa-
stor Andrzej Banert , który kieru-
je parafiami ewangelicko-augsbur-
skimi w Kaliszu i w Ostrowie, ogło-
sił, że chce kupić od Krk... kościół,
który przed wojną był własnością
zboru ewangelickiego.
– Złożyłem stosowną ofertę bi-
skupowi kaliskiemu Stanisławowi
Napierale i chcę kupić naszą daw-
ną własność – mówi pastor Banert.
– Od dziesięciu lat możemy odpra-
wiać tam swoje nabożeństwa, lecz
chciałem, żeby ustanowiono dla na-
szej parafii służebność. Po prostu
niechby w księgach wieczystych był
ten zapis, bo dziś nam pozwalają,
ale jutro może być różnie... Na ową
„służebność” nie chce wyrazić zgo-
dy kuria w Kaliszu, a decyzja kurii
więcej znaczy od chlorowych wybie-
laczy. Stąd więc oferta kupna ko-
ścioła. Banert nie dostał jeszcze od-
powiedzi, aczkolwiek czuje, że
z twardogłowym bp. Napierałą inte-
resu nie ubije. Dlatego o sprawie po-
wiadomiono arcybiskupa Alfonsa
Nossola z Opola, który – „wicie ro-
zumicie” – rozpatrzy problem na ba-
zie ekumenizmu. Pewnie i on wyśle
Banerta do diabła, ale bardziej ele-
gancko.
CARITAS DZIWKOM
Włoski Caritas zapragnął ulżyć
cierpieniom, jakich mają doznawać
klienci prostytutek, i uruchomił spe-
cjalną linię pomocy. Każdy mężczy-
zna, który korzysta z seks-usług, jest
zachęcany przez Internet i SMS-y
do wizyty w weneckim ośrodku te-
rapii rodzinnej. Tymczasem niemiec-
kie prostytutki, walcząc o klienta,
oferują ceny promocyjne dla nowych
i specjalne zniżki dla starych użyt-
kowników ich wdzięków. A berliń-
skie burdele, wzorem pubów, orga-
nizują w dobie kryzysu tzw. happy
hours i kuszą klientów połową ce-
ny.
RP
KOBYŁA BISKUPA
KUNDLE I KALEKI
Październikowy numer dwutygo-
dnika „Konie i Rumaki” ogłosił wy-
niki tegorocznej edycji Czempiona-
tów Młodych Koni. W kategorii czte-
rolatków wygrał ogier Frazes. We-
dług czasopisma, ze zwycięstwa cie-
szy się nie tylko hodowca, ale rów-
nież właściciel matki ogiera... bp gen.
Sławoj Leszek Głódź . Biskup, ubo-
gi jak wszyscy hierarchowie polskie-
go Krk, zapewne nie dojada (za to
pije więcej), aby zapewnić ulubio-
nej kobyle mieszek owsa. Przema-
wiamy do sumień wiernych uczęsz-
czających na msze w kościołach gar-
nizonowych, zwłaszcza przyjaciół
zwierząt – wrzucając datki na tacę,
wspieracie kobyłę Głódzia! J. Rzep
Dr Jędrzej Stanisławek , wykła-
dowca warszawskiej Wyższej Szkoły
Pedagogicznej Towarzystwa Wiedzy
Powszechnej, nauczał studentów, że
homoseksualiści to kalecy i zboczeń-
cy, a biseksualiści to kundle (dosłow-
nie!). Wykazywał także sympatie ra-
sistowskie, o kobietach mówił, że to
nieudacznice, więc nie powinny pra-
cować, bo i tak się na niczym nie
znają, jedynie pozbawiają zajęcia
mężczyzn. Powinny robić to, co do
nich należy, czyli rodzić i wychowy-
wać dzieci. Władze uczelni zwróciły
uwagę na faszyzujące skłonności Sta-
nisławka dopiero wtedy, gdy inter-
weniowali studenci i Międzynarodo-
we Stowarzyszenie Gejów i Lesbi-
jek. Rektor Auleytner zrobił docho-
dzenie, wyraził ubolewanie, opier-
niczył Stanisławka, ten studentów
przeprosił i... pozostał na swoim sta-
nowisku. W Polsce można mieć po-
rąbane w głowie i jednocześnie być
odpowiednią osobą, by wychowywać
przyszłych pedagogów. W końcu Sta-
nisławek Ojca Świętego nie obraził,
dlaczego więc miałby stracić robo-
tę?...
AT
PIJANY MORALISTA
Kolejny pijany księżulo dorwał
się do kierownicy i spowodował
wypadek. 40-letni sutannowy, pro-
wadząc fiata, pod Zieloną Górą
zderzył się czołowo z matizem.
Miał 1,7 promila alkoholu. Kie-
rowca matiza trafił do szpitala.
Ksiądz ma się dobrze i nadal na-
ucza o moralności.
PaS
DIABEŁ W NUMERACH
PaS
Prawosławni z Mohylewa na Bia-
łorusi zwracają paszporty (które są
jednocześnie dowodem osobistym),
bo dostrzegli w nich rękę diabła.
Chodzi o numery ewidencyjne. Na
czele fali sprzeciwu stoi lekarz psy-
choterapeuta, który uważa, że PE-
SEL uwłacza godności imion ludz-
kich otrzymanych na chrzcie. Część
osób już oddała dokumenty, kolej-
na grupa napisała oświadczenia, że
chce otrzymać paszporty bez PE-
SEL-u. Wygląda na to, że nowi mę-
czennicy za wiarę umrą z głodu, bo
bez numeru ewidencyjnego nie moż-
na na Białorusi nawet pensji ode-
brać.
GÓRA RYB
UCZEŃ RYWINA
Nie minęło pół roku od tego-
rocznego spotkania młodzieży (tej
lepszej) w Lednicy, a organizatorzy
już kombinują, w jaki sposób uatrak-
cyjnić kolejne.
W 2004 r. zlot odbędzie się 24
maja (data może się zmienić, jeśli
do Polski zawita Jan Paweł II ).
Ewentualne nieprzybycie Wielkiego
Rodaka nie zraża ojca Jana Góry ,
który zapewnia, że JPII i tak
J.K.
Tak jak przyszedł Rywin do
Michnika , tak miejscowy rajca i szef
Kopalni Węgla Brunatnego „Ada-
mów”, Jan Pakuła (SLD), przy-
szedł do gabinetu wiceburmistrza
Turku Tadeusza Czerwińskiego
(SLD). Ten ostatni spodziewając się
szantażu nagrał rozmowę na dykta-
fon. Jak wynika z nagrania, przypo-
minał Czerwińskiemu o jego ciągo-
tach do młodych mężatek. Dziew-
czyny poskarżyły się, że były mole-
stowane seksualnie przez wicebur-
mistrza. Po nagraniu tej interesują-
cej rozmowy Czerwiński popędził
z kasetą do prokuratury, by powia-
domić o próbie szantażu. Przykład
idzie z góry.
KAPITAN WOJTYŁA
PaS
A.C.
ZWŁOKI I TWÓRCY
Ojciec Wszystkich Polaków 11
listopada br. przyjął na audiencji wła-
dze Polskiego Związku Piłki Nożnej
oraz dwóch piłkarzy – Jerzego
Dudka i Jacka Zielińskiego .Pod-
czas spotkania piłkarze wręczyli pa-
pieżowi koszulkę z numerem 1 i na-
zwiskiem Wojtyła oraz podpisami
pozostałych członków reprezenta-
cji. Wszyscy byli wzruszeni – opowia-
dał potem prezes PZPN, Michał
Listkiewicz , którego papież zapytał,
jak się miewa Cracovia – ulubiony
Do Polski przyjechały domnie-
mane resztki świętego Andrzeja
Apostoła , brata świętego Piotra .
W celach ekumenicznych, jak zapew-
nia ks. Wiesław Niewęgłowski , dusz-
pasterz środowisk twórczych. Andrzej
to ulubiony święty prawosławnych
i Kościół liczy na ich pielgrzymki,
czyli na diengi. Prochy Andrzeja
(ukradzione przez krzyżowców
KAL
POMSTA
DO WOJEWODY
We wsi Rozkopaczew w woje-
wództwie lubelskim ma powstać
108888507.023.png 108888507.024.png 108888507.025.png 108888507.026.png 108888507.027.png 108888507.028.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin