W pogoni za samotnością
Życie ludzkie jest pewną fabułą, która może być opisana gorzej lub lepiej. Biografia Rilkego pióra Donalda A. Pratera uważana jest za wzorową. Autor sam zastanawiał się, czy skupić uwagę na analizie poezji, czy też dać portret niezwykłego człowieka na tle epoki. Wybrał tę drugą możliwość, ponieważ twórczość Rilkego "jest ściśle spleciona z historią jego życia", więcej - on ze swego życia "uczynił w istocie dzieło sztuki". Dlatego jest to książka przystępna i zrozumiała nie tylko dla miłośników poezji.
Prater wykorzystał znakomicie listy Rilkego. A było do czego sięgać. W okresach, gdy blokowało się jego poetyckie natchnienie, nie ustawał w pisaniu do przyjaciół. Były to utwory "prześwietlone jego myślą, uczuciem, wyobraźnią", "w każdym ich słowie przejawia się poetycka aż do wyrafinowania wysubtelniona osobowość" (Wanda Markowska we wstępie do zbioru korespondencji Rilkego i Lou Andreas-Salome). Prater opisuje życie poety w jego codziennych i przyziemnych przejawach, w komplikacjach, które czyniły go przerażonym i nieszczęśliwym. Problem niekochanej i niekochającej matki, ojca, który chciał z niego zrobić oficera, ciągłe borykanie się z trudnościami materialnymi, a także okresy twórczej posuchy, które przejmowały go lękiem i wstydem, że nie pracuje jak należy - wszystko to ciążyło mu boleśnie, powodując nawet dolegliwości fizyczne. Bohater jego prozy ("Malte, pamiętniki Lauridsa Brigge") mówi o "istnieniu straszliwości w każdej cząstce powietrza. Wszystkie zgrozy i męki, jakie wydarzyły się na placach sądu, w izbach tortur, w domach wariatów, pod przęsłami mostów w późną jesień, wszystko to ma jakąś twardą nieśmiertelność, wszystko to w sobie trwa i zazdroszcząc wszelkiemu bytowi czepia się strasznej rzeczywistości".
A jednak na pytanie, czy Rilke był pesymistą, Prater odpowiada przecząco. Była w nim jakaś wiara w sens życia i... śmierci, była ogromna chłonność na życiowe doświadczenia.
Rilke był urodzonym wędrowcem. Nie tylko w znaczeniu metafizycznym: podróże duchowe łączyły się z fascynacjami określonym miejscem. Ogromne wrażenie wywarła na nim podróż do Rosji, którą idealizował jako kraj wiary. Podróżował po całej Europie, wyprawił się nawet do Afryki, z biegiem lat narastała w nim miłość do kultury francuskiej (choć za pierwszym pobytem Paryż wydał mu się odrażający).
Przez całe prawie życie szukał mieszkania, nie mógł na stałe osiąść w jednym miejscu. Każde wydawało mu się zagrożeniem dla jego twórczości. W listach do przyjaciół prosił o pomoc materialną i jakiś kąt, gdzie mógłby spokojnie pracować. Tym "kątem" były często wspaniałe zamki i pałace we Włoszech, Szwajcarii, Niemczech, urządzał wciąż na nowo pokoje, które wkrótce miał opuścić. Nie traktowano wtedy takich przenosin rygorystycznie, więc pewno nie miał kłopotów meldunkowych. Miał natomiast pewne problemy (zwłaszcza w czasie wojny 1914 roku) ze swoją przynależnością narodową i państwową. Urodził się w Pradze, której nie lubił, był Austriakiem, ale Austrii nie kochał, krytycznie odnosił się także do pewnych objawów "agresywnej niemczyzny" i bolał nad wrogością Francji i Niemiec.
W biografii przewija się nieustannie problem samotności poety. Wydaje się, że Rilke szukał jej wszędzie, gdzie się znajdował, że uczynił z niej naczelną kategorię swej egzystencji, że ją niejako filozoficznie motywował. W jednym z listów mówi o tęsknocie do kogoś, komu mógłby powierzyć swoją samotność. Cisza, czuła opieka, samotność - oto rzeczy, jakie najbardziej cenił. "Samotność urasta u Rilkego do potęgi samoistnego bytu, siły przyrody jak krążenie i przemiana materii... jest warunkiem twórczości, gdyż umożliwia kontemplację świata, wsłuchiwanie się i wypowiadanie milczenia rzeczy, zwierząt, nieba i ziemi" (Ewa Steinhardt, "Rainer Maria Rilke. Do Polski przyjadę"). Jedyną miłością poety musi pozostać samotność - pisał sam Rilke odnosząc się do kwestii, która często zaprzątała jego uwagę.
Była jednak pewna sprzeczność w owym dążeniu do bezwarunkowego odcięcia się i izolacji. Rilke potrzebował ludzi, przyjaciół, towarzystwa. Uwielbiał czytać bliskim swoje wiersze, dzielić się najbardziej skrytymi myślami. Korzystał z uczynności bliźnich i sam bywał uczynny. Nie przetrwałby bez pomocy finansowej wydawcy i hojności przyjaciół. Jego świat byłby uboższy bez kobiet, które mu matkowały i które go kochały. Jednak prawie każdy związek - włącznie z małżeństwem - kończył się fiaskiem. Rilke pragnął, by jego "zawczasu utracone kochanki" roztaczały opiekę nad jego samotnością - one na ogół pragnęły czegoś więcej. Więc kończyło się tak, że musiał "powtarzać rok w tej samej klasie cierpień". Stworzył sobie całą filozofię miłości powtarzając, że "źle żyją i w niebezpieczeństwie ci, którzy są miłowani". Natomiast bezpiecznie jest miłować. Może tylko jednej kobiecie pozwolił się kochać: Lou Andreas-Salome, która odegrała ogromną rolę w jego życiu. A kiedy oddaliła się od niego, napisał wiersz, który kończył się słowami: "Błogosławieństwem byłaś, wzniosłym ideałem/ I stałaś się przepaścią, co mnie pochłonęła".
Z punktu widzenia przeciętnego człowieka stosunek Rilkego do żony i córki wydaje się skrajnie egoistyczny i nieodpowiedzialny. Ale trudno zastosować przeciętną miarę do geniusza, jednego z najwybitniejszych poetów Europy.
W świetnej biografii Pratera brak może wyrazistej charakterystyki psychologicznej Rilkego, tak, że zadajemy sobie pytanie: jakim był człowiekiem? Jego przyjaciel Paul Valery napisał: "Widzę w nim, kocham w nim najsubtelniejszego i najbardziej uduchowionego z ludzi tego świata, człowieka najgłębiej nawiedzanego przez dziwne lęki i przez wszystkie tajemnice ducha".
Jedną z tych największych była śmierć, która dopadła poetę w ulubionym zamku w Szwajcarii w 51. roku życia. Prater pisze, że nie odczuwał przed nią lęku. Napisał przecież w "Księdze godzin" słowa: "Myśmy łupina tylko i listowie /a wielka śmierć, którą ma każdy w sobie, / to jest ów owoc o który zabiega/ wszelki byt".
maansafi