Ksiega jesiennych demonow(1).txt

(657 KB) Pobierz
Jaros�aw Grz�dowicz
    
Ksi�ga jesiennych demon�w
  
Znowu widz� dzi� zach�d s�o�ca
    Znowu uda�o si� doczeka� ko�ca
    Mniej szcz�cia mieli � ilu ich by�o
    Wielu � nawet ich nie liczy�em
    Codzienne �niwo swoje zbieram
    Kres podr�y ka�dego dnia
    By� czy mie� takie dwa pytania
    Bli�ej ku celom posiadania
    
    Kazik Staszewski i�Kult
    �Komu bije dzwon�

Prolog
    
    Wszed� do sklepu z�magi� g��wnie dlatego, �e pada�o. Oraz mo�e dlatego, �e w�ci�gu czterdziestu o�miu godzin straci� dziewczyn�, prac�, serdecznego przyjaciela, zamkn�li jego ulubiony pub i�jedyny kiosk w�pobli�u domu, gdzie m�g� kupowa� bilety, ukradli mu samoch�d, przestali produkowa� jego ulubione papierosy, z�niejasnych przyczyn wy��czyli mu kabl�wk�, a�siostra jego babki postanowi�a zaskar�y� jej ostatni� wol� i�odebra� mu dach nad g�ow�.
    Niekoniecznie w�tej kolejno�ci. Teraz sta� na jakim� zapyzia�ym podw�rku, dygocz�c z�zimna w�przemoczonym p�aszczu, z�odpraw� wetkni�t� do portfela, i�patrzy� t�po na amulety, kule, r�d�ki i�kadzide�ka na wystawie.
    S� takie dni. Czasami w�miejscu, kt�re stanowi podstaw� topografii prywatnego �wiata, nagle pojawia si� wywieszka z�napisem: �Likwidacja�. Na mapie pojawia si� bia�a plama. Jednak co� takiego zdarza si� raz na jaki� czas. Jaki� punkt znika, a�pojawiaj� si� inne. Znajduje si� inne sklepy, puby, poznaje nowe kobiety i�nowych przyjaci�.
    Najwyra�niej jednak zdarza si� i�tak, �e kto� wstaje rano, goli si� i�wychodzi z�domu, tylko po to, �eby przekona� si�, �e wszystko co mia�o dla niego znaczenie nagle przepada, zostaje postawione w�stan likwidacji, wali si�, wybucha, i�nie odpowiada na telefony. Jego osobista mapa pokry�a si� bia�ymi plamami i�w�zasadzie przesta�a by� map�.
    Jacek W�lecki mia� wra�enie, �e obudzi� si� w��wiecie, kt�ry nagle poddano korekcie, usuwaj�c z�niego wszystko, co mog�oby by� dla niego przyjazne.
    Sklep z�magi� by� po prostu zapchany towarem. Tysi�ce drobnych, pstrokatych bibelot�w k��bi�y si� na ladach, p�kach, w�gablotach i�eta�erkach. T�oczy�y si� na �cianie, rozpycha�y, gdzie popad�o. Szklane misy pe�ne wisiork�w, p�ki zastawione cudacznymi ksi��kami, sterty p�szlachetnych kamieni, dzbanuszki, figurki i�diabli wiedz� co jeszcze.
    W �Trampie�, kt�rym Jacek zarz�dza� do wczoraj, wszystko musia�o by� podzielone na dzia�y, wygodnie i�przejrzy�cie roz�o�one. Wschodni bazar, jaki panowa� tutaj, je�y� mu w�osy na g�owie. W�jaki spos�b klient ma cokolwiek znale��?
    Lodowaty, listopadowy deszcz zosta� na zewn�trz i�siek� przygn�biaj�ce podw�rko pomi�dzy zapyzia�ymi kamienicami, nosz�cymi jeszcze �lady po pociskach. Wida� by�o trzepak, pokr�cone drzewko i�schody prowadz�ce do znajduj�cego si� w�oficynie ma�ego sklepu, wyspecjalizowanego w�sprz�cie do sport�w walk Wschodu, gdzie przed chwil� beznadziejnie pr�bowa� znale�� prac�.
    Ba�aganiarskie wn�trze mia�o przynajmniej t� dobr� cech�, �e najwyra�niej oczekiwano, i� klient b�dzie buszowa� w�r�d p�ek, gablotek i�stert najdziwniejszych przedmiot�w. Nikt nie wyskakiwa� z�natr�tnym: �W czym mog� pom�c?� Pom�c? Do diab�a, we wszystkim. Chcia� mie� z�powrotem przyjaci�, mieszkanie, pub �Shiobhan� i�swoj� prac�. Chcia� prowadzi� niewielki, niezale�ny sklep sportowo-turystyczny, wraz z�trzema podobnymi sobie wariatami. Chcia� unikn�� najgorszego, kt�re ju� siedzia�o mu na karku. Upadku na dno. Supermarketu. �Pracownik dzia�u �Rekreacja� proszony jest do kasy numer osiemdziesi�t sze��. Chcia�, �eby wr�ci�a Magda. Tylko nie ta upiorna z�ostatnich miesi�cy, ale tamta dawna Magda, kt�ra nagle gdzie� si� podzia�a.
    Nie chcia�o mu si� wychodzi� na ten deszcz i�zimno, na listopadow� szar�wk�.
    W�a�ciciel albo mo�e pracownik siedzia� w�jednym z�dalszych pomieszcze�, pod sufitem grzmia�y jakie� dziwne, wibruj�ce d�wi�ki, jakby pijany Tybeta�czyk rycza� w�pustej beczce. Gdzie� tli�y si� kadzide�ka, nape�niaj�c pomieszczenie dusz�cym, ci�kim zapachem.
    Spojrza� na tablic� zawieszon� dziesi�tkami ma�ych amulet�w wyci�tych z�mosi�nej blachy. Zapewnia�y powodzenie finansowe, szcz�cie, harmoni�, pogod� ducha, zdrowie, chroni�y przed atakami i�agresj�, stawia�y zapor� nieszcz�ciom. Do wyboru. Pi�knie. Powinien kupi� wszystkie.
    Przy drzwiach wisia�a spora korkowa tablica pe�na og�osze�. To by�o dopiero co�. Niekt�re przywodzi�y na my�l agencje towarzyskie. �Ligia i�Luiza � wr�ki przez ca�� dob� Ciekawe czy maj� te� wizyty domowe? �Uzdrawianie duchowe i�odwracanie kl�tw � tak�e na odleg�o��. �Teodorus � uzdrawianie energetyczne�. Jacek pokr�ci� g�ow� z�niedowierzaniem. Jedna z�tych wizyt�wek naprawd� robi�a wra�enie. �Ochrona przed demonami, odprowadzanie kl�tw, usuwanie przeszk�d, odnajdowanie drogi � szaman miejski�. Ciekawe, ile bierze taki szaman.
    Ob��kany Tybeta�czyk z�kompaktu nadal zawodzi�, nieliczni klienci, pa��taj�cy si� dot�d w�zamy�leniu po s�siednich pomieszczeniach, dobijali chyba targu. Zadzwoni�a kasa fiskalna. Dziewczyna z�kr�tkimi ciemnymi w�osami i�w�w�skich okularach w�rogowej oprawie min�a go tul�c do siebie zawini�tko zapakowane w�czarn� tkanin�. Nios�a to jako� ukradkiem, jakby nie chcia�a, �eby ktokolwiek spojrza� na jej sprawunki. Naturalnie, Jacek zwr�ci� uwag�, ale nie dojrza� towaru. Zauwa�y� tylko, �e z�pakunku co� kapie na kamienn� pod�og� ciemnymi kroplami. Otworzy� usta, ale panna wysz�a w�po�piechu, wiatrowy dzwonek powieszony przy drzwiach roz�wiergota� si� blaszanymi trelami.
    Drugi klient wyszed� zaraz po niej, nios�c zalakowan� szar� kopert� z�czerwonymi piecz�ciami jakiego� urz�du, �wiec� zap�onow� i�zegarek, kt�rego wskaz�wki sz�y szybko do ty�u. Nast�pny zap�aci�, znowu zadzwoni�a kasa, a�klient poda� w�a�cicielowi paczk� zawini�t� w�pomi�ty br�zowy papier i�wyszed�. Wyszed� z�pustymi r�kami, a�jednak p�aci�. Kupi� pozytywne wibracje? Tybeta�skie powietrze?
    Jacek zosta� ju� tak z�otwartymi ustami i�wra�eniem, �e �wiat w�og�le ostatnio zrobi� si� dziwny. Mo�e ci klienci niczego tu nie kupili, a�te dziwne przedmioty mieli ju� wcze�niej? A�mo�e zreszt� tak wygl�daj� ezoteryczne zakupy. Sk�d mia� wiedzie�? Nigdy nie by� w�takim miejscu.
    Od�o�y� p�szlachetny kamie� z�powrotem do misy i�zorientowa� si�, �e zosta� w�sklepie sam. Teraz ju� nic go nie uratuje przed: �W czym mog� pom�c?� Trzeba b�dzie powiedzie� nie�mia�o: �Tylko tak sobie patrz� a�po chwili wyj�� w�deszcz, p�mrok i�chaos.
    Strasznie mu si� nie chcia�o. Nic dobrego go tam na dworze nie czeka�o.
    Za szyb� nada� la� deszcz i�nie zanosi�o si�, �eby mia� zamiar przesta� przynajmniej do ko�ca maja przysz�ego roku. A�w�ciemnym �uku bramy prowadz�cej na ulic� sta�a szczup�a czarnow�osa dziewczyna, w�czerwonym plastykowym p�aszczu, b�yszcz�cym od deszczu. Pozna� j�. Widywa� j� od kilku dni. To tu, to tam. Przypadkiem. Po raz pierwszy, kiedy patrzy� przez okno na odchodz�c� Magd�. Odchodz�c� do mieszkania jego najbli�szego przyjaciela. Magda sz�a d�ugimi, w�ciek�ymi krokami i�prawdopodobnie nadal mamrota�a do siebie jakie� gniewne tyrady. Patrzy� na ni� z�dziwnym poczuciem ulgi i�usi�owa� wr�y� sobie z�tego, czy si� odwr�ci i�spojrzy na niego. Ale nie odwr�ci�a si�. Wydawa�o mu si�, �e klatka schodowa ci�gle huczy odg�osem w�ciek�ego trza�ni�cia drzwiami, kt�re na zawsze oddzieli�o ich od siebie. I�wtedy zobaczy� tamt�, nieprawdopodobnie pi�kn� dziewczyn� id�c� ulic� w�przeciwn� stron�.
    Nast�pnym razem zobaczy� j� dzisiaj rano, kiedy poszed� do pracy. Na drzwiach �Trampa� wisia�a ta niebywa�a, niepoj�ta kartka: �Remanent likwidacyjny�, kt�r� czyta� dziesi�� razy, przekonany, �e to jaki� �art.
    � Przepraszam. � Pawe� rozk�ada� tylko bezradnie r�ce. � Zaoszcz�dzi�em dla ciebie na odpraw�. Napisz� ci referencje. Tylko tyle mog� zrobi�.
    A kiedy Jacek odpracowa� ju� te wszystkie bezradne: �Dlaczego?�, �Jak mo�esz po sze�ciu latach zamyka� z�dnia na dzie�, �Dlaczego ja o�niczym nie wiedzia�em� i�tak dalej, a�potem wyszed� na ulic� jako bezrobotny, ta sama przepi�kna, niemo�liwa do zapomnienia dziewczyna czeka�a na przystanku tramwajowym.
    A teraz sta�a sobie w�bramie i�patrzy�a spod burzy czarnych w�os�w. �ledzi�a go? A�mo�e tak podej�� i�zapyta� o�co chodzi?
    W�a�ciciel sklepu z�magi� min�� go po drugiej stronie gablotki pe�nej kryszta��w, p�szlachetnych kamieni, lamp solnych i�masek.
    Zamkn�� drzwi wej�ciowe na zasuw�, wyjrza� przez szyb�, jakby patrzy� na dziewczyn� stoj�c� nadal w�bramie, i�opu�ci� jeszcze bambusow� rolet�. Potem odwr�ci� wisz�c� na drzwiach wywieszk� tak, by ukazywa�a napis: �Nieczynne�. Jacek obserwowa� jego poczynania z�szeroko otwartymi oczami, a�zdaje si� �e i�ustami.
    Sprzedawca odwr�ci� si� w�jego stron�. By� �miertelnie blady, jak przypr�szony m�k�. D�ugie, zwi�zane z�ty�u w�osy by�y zupe�nie bia�e. Szczup�e d�onie wystaj�ce z�r�kaw�w czarnego golfu by�y r�wnie� bia�e niczym wosk.
    Tylko oczy mia� czerwone, jak wype�nione krwi�.
    Jacek rozejrza� si� po ladzie w�rozpaczliwym poszukiwaniu jakiej� broni, na wypadek gdyby okaza�o si�, �e akurat dzisiaj w�a�ciciel sklepu z�ezoterycznymi pami�tkami oszala� i�postanowi� zamordowa� ostatniego klienta. Od kilku dni Jacek przesta� zadawa� pytania w�rodzaju: �Dlaczego to si� zdarza akurat mnie?�. Zd��y� ju� zauwa�y�, �e ostatnio nie jest ulubie�cem publiczno�ci.
    Po namy�le zacisn�� w�d�oni marmurowe jajo.
    � Zostaw te tandetne talizmany, cz�owieku � powiedzia� sprzedawca. � Tobie potrzebna jest prawdziwa pomoc. Zgubi�e� drog�, co? Wszystko si� wali, bez �adnego powodu? Nosisz p�aszcz, teczka pod pach�. Jeste� powa�nym cz�owiekiem. �adnych kadzide�ek, horoskop�w, kryszta��w. Stoisz twardo na ziemi, a�jednak tu wszed�e�. Ogl�da�e� wizyt�wki, potem talizmany. Tu s� ciekawsze rzeczy dla zatwardzia�ego materialisty. Mn�stwo gad�et�w, kt�rymi mo�na ozdobi� mieszkanie albo zrobi� komu� prezent. Niebo si� wali, co?
    � A�co? Sprzedasz mi specjalny towar? Taki, kt�ry naprawd� dzia�a? � zakpi� Jacek.
    Nie trzymam tej zasuwy � ozn...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin