Felix, Net i Nika Stary, zielony Land Rover jecha� niespiesznie kr�tymi, kaszubskimi drogami. Tata Felixa nie nale�a� do kierowc�w lubi�cych pr�dko��, tote� tr�jka przyjaci� przysypia�a na tylnych fotelach. Ostatnie dni, sp�dzone przez Felixa, Neta i Nik� nad morzem, by�y wyj�tkowo pi�kne, teraz zaczyna�o si� chmurzy�. Do ko�ca wakacji pozosta�o jeszcze troch� czasu, kt�ry przyjaciele mieli sp�dzi� w Warszawie. � Jeste�cie g�odni? � zapyta� tata. Z tylu odpowiedzia�y mu senne pomruki potakiwania. � A chcecie spr�bowa� kuchni regionalnej? � �le brzmi... � Net ziewn�� i przeci�gn�� si�. � Przez ostatni miesi�c jedli�my mro�onki i zupki z paczki � przy- pomnia� Felix. � Mogliby�my wreszcie wch�on�� co� porz�dnego. � Na tym bezludziu nie ma szansy na fajn� knajpk� � odpar� Net. � Jedna jest tu, niedaleko � Tata Felixa zerkn�� na ekran GPS-a. Nie pami�tam kto... kto� mi j� poleci�. W�a�ciwie to jest skansen, a przy nim karczma. Kitka minut p�niej zwolnili i, przy drogowskazie z napisem �Wlony 5 km", skr�cili z asfaltu w szutrow�, le�n� drog�. � Ciekawe, czy to dlatego, �e kto� nie wymawia �r"? � zastanowi� si� Net. Min�li tabliczk� z napisem �Twoje karty kredytowe straci�y w�a�nie wa�no��". Po kilku zakr�tach zrobi�o si� jako� cicho i mroczno, mimo �e chmury deszczowe by�y jeszcze daleko. � Ten las jest martwy � stwierdzi�a nagle Nika. Chtopcy wyjrzeli przez okno. Wyschni�te drzewa celowa�y w niebo suchymi ga��ziami. Z niemal czarnej �ci�ki wyrasta�y pn�cza, wspinaj�ce si� po martwych pniach. Wygl�da�o to do�� ponuro i przyt�aczaj�co. � To podmok�y las � wyja�ni� tata. � Wlony by�y kiedy� odci�te od reszty �wiata. Mokrad�a i bagna otacza�y osad� ze wszystkich stron. Ja- kie� czterdzie�ci lat temu �odkryto" Wlony i wybudowano grobl�. Ale i tak przez wi�ksz� cz�� roku by�a zalana. Dopiero kilka lat temu umocniono j� i usypano t� drog�. Felix przyjrza� si� dok�adniej otoczeniu. Czarna �ci�ka w rzeczywisto�ci by�a powierzchni� b�ota, pokryt� opad�ymi li��mi. Grobla wysta- wa�a z tej mazi na nie wi�cej ni� dwadzie�cia centymetr�w. � A co by�o przedtem? � zapyta�. � Zanim zbudowano pierwsz� grobl�? � Przez przawie trzysta lat osada by�a izolowana od reszty �wiata. � To jak chodzili?... � Net zastanowi� si� �ja wiem... po zakupy. Nie opuszczali osady, a z zewn�trz nikt ich nie odwiedza�. Nie by-�o jak. Byli samowystarczalni. Wszystko, czego potrzebowali, dawa� im las i jeziora. �owili ryby, polowali w suchych cz�ciach lasu. Daleko nie odchodzili, bo przez bagno nie da si� ani przej��, ani przep�yn�� �odzi�. Przegapili dwie wojny �wiatowe. Ba, nawet zabory i powstanie Stan�w Zjednoczonych! Najstarsi Wlonianie do dzi� twierdz�, �e �wiat ko�czy si� na bagnie, a dalej nie ma ju� nic. A to ci! � zdziwi� si� Net. � To nas nie ma... Wszyscy musieli by� spokrewnieni � zauwa�y�a Nika. Nawet nosz� to samo nazwisko � u�miechn�� si� tata. � Wlona. I wci�� tam mieszkaj�. Nagle tata wcisn�� hamulec. Przed samochodem przebieg� czarny kot. Uskoczy� i, nie zwalniaj�c ani na chwil�, odbieg� w kierunku drogi asfaltowej. Wszyscy odwr�cili si� do ty�u, odprowadzaj�c go wzrokiem. Mo�e wr�cimy i zahaczymy po drodze o McDonald'sa? � zapro- ponowa� ostro�nie Net. Z powodu jednego, czarnego kota? � zdziwi�a si� Nika. A gdyby by�o ich wi�cej? � zapyta� wolno Net. Koty nie s� zwierz�tami stadnymi � przypomnia� Felix. No to si� odwr��... Spojrzeli do przodu. Drog� od strony Wlon p�dzi�o kilkana�cie ko-t�w, wymin�y samoch�d i pobieg�y dalej. Zapad�o milczenie, tylko silnik pomrukiwa� pod powgniatan� maska. � Koty chadzaj� w�asnymi groblami � mrukn�� Net. Ju� si� nastawi�em na porz�dne jedzenie � o�wiadczy� tata. � Ale g�osujmy. Jestem za tym, �eby jecha� dalej. Ja te� si� nastawi�em na porz�dne jedzenie � doda� Felix. Aja mog� zje�� cokolwiek, w czym nie ma kapusty � powiedzia� Net. � W Big Macu na przyk�ad nie ma. Nika zastanawia�a si� d�u�sz� chwil�. Przeczucie m�wi mi, �eby zawr�ci� � przyzna�a � ale jestem bardzo ciekawa tego skansenu. Niech b�dzie � niech�tnie zgodzi� si� Net. � Ostatnia atrakcja tych wakacji. Ale potem chc� m�c powiedzie� �a nie m�wi�em?". Tata Felixa wrzuci� jedynk� i samoch�d ruszy� w kierunku Wlon. Na �wirowym parkingu sta� tylko jeden samoch�d, srebrnobl�kitny van. Obok znajdowa�o si� kilka jednopi�trowych budyneczk�w. Z pew-no�ci� postawiono je niedawno, tylko w udany spos�b wystylizowano na stare. Pruski mur i ma�e okienka z ciemnymi szprosami by�y zbyt r�wne jak na ludow� architektur�. Dniej by�y niskie, kryte strzech� cha-ty i stodo�y, przy kt�rych kr�ci�o si� kilku kr�pych wie�niak�w w czar-nych marynarkach i czarnych kapeluszach. Zza trawiastego wzg�rza przegrodzonego �ywop�otem i furtk� wystawa�o kilka nast�pnych da-ch�w. Widok zamyka� las, otaczaj�cy osad� i przylegaj�ce do niej wrzo-sowiska. Mi�dzy dwiema chatkami po przeciwnej stronie parkingu, b�y-ska�a w s�o�cu tafla niewielkiego jeziora, p�ynnie przechodz�cego w podtopiony las, W wodzie odbija�y si� nadci�gaj�ce z p�nocy chmury. Najpierw jemy, czy zwiedzamy? � zapyta� tata, gdy wysiedli. Zwiedzamy �- Nika wyg�adzi�a plisowan� sp�dniczk� i chustecz- k� wytar�a z kurzu czarne martensy. Jemy � zaprzeczyli jednocze�nie Felix i Net. Z pe�nymi brzuchami nie b�dzie si� nam chcia�o �azi� � zawyro- kowa� tata. Kasa skansenu znajdowa�a si� w recepcji ma�ego hoteliku, obok karczmy. Wn�trze recepcji by�o ciasne i przypomina�o po��czenie ludo-wej chaty z eleganckim hotelem. Felix k�tem oka zauwa�y!, �e s� tu tyl-ko trzy pokoje: jedno-, trzy- i czteroosobowy. Nie by�o zbyt drogo - za nocleg trzeba by�o zap�aci� dwadzie�cia z�otych od osoby. Kupili cztery bilety i przeszli przez parking. Teren skansenu otoczo-ny by� rozpadaj�cym si�, drewnianym p�otem. Kilka kobiet krz�ta�o si� mi�dzy chatkami, ale wygl�da�o na to, �e nikt nic. pilnuje eksponat�w, ani nie sprawdza bilet�w. Zwiedzili kilka chatek. Wszystkie by�y ma�e, jakby zbudowane przez nizio�k�w i skromnie urz�dzone. � Jedna �y�ka na osob�, jedna miska na rodzin� � pokiwa� g�ow� Net. � A z krzesc� korzystali na zmian�. � Bez przesady � usmiechn�� si� tata. � Po prostu �yli skromnie. Mieli tylko to, co sami potrafili wyprodukowa�. Nie istnia�a wymiana handlowa z lud�mi z zewn�trz. Osi�gn�li stan r�wnowagi z przyrod�. Przez te trzysta lat nie by�o �adnego post�pu. Nawet j�zyk przesta� si� zmiania�. Starsi ludzie wci�� m�wi� tak, jak si� m�wi�o w tym rejonie Polski w XVII wieku. Mogliby tak tu �y� bez ko�ca. � Ewolucja nie mo�e si� zatrzyma� wtr�ci� Felix. � Zamieniliby si�. w ko�cu w jakie� stworzenia wodno-l�dowe. �To za tysi�c lat mo�na by tu zrobi� skansen horroru � podchwy-ci� Net. � I tak w tych strojach wygl�daj� jak jaka� sekta � doda�a Nika. Sekta czcicieli komar�w � Net pacn�� si� w kark. � R�wnowaga z przyrod�... Wol� spaliny. Gdyby wszyscy �yli tak jak oni�zastanowi� si� Felix � to nie potra- filiby�my zmieni� trajektorii lotu asteroidu, kt�ry zbli�a�by si� do Ziemi. Nika popatrzy�a na nich i pokr�ci�a g�ow�. Przeszli do sypialni, gdzie r�wnie� wszystko by�o jakby za ma�e. ��ko wygl�da�o j ak skrzy-nia, w kt�rej trzeba spa� prawie na siedz�co. � O! Sp�jrzcie, r�kawiczka z sze�cioma palcami � zauwa�y� Net. � Mimo tej ca�ej separacji, kto� tu mia� poczucie humoru. Wisz�ce na �cianie sk�rzane r�kawice faktycznie mia�y po sze�� pal-c�w. Obok wisia� drewniany trzonek od starego urz�dzenia rolniczego. Felix nachyli� si� nad nim i oznajmi�: � Tu jest pi�� otwor�w na palce plus wg��bienie na kciuk... Razem sze��. Ca�a tr�jka stan�a obok, wpatruj�c si� w dziwne urz�dzenie. � Mo�e chod�my st�d � wzdrygn�� si� Net. � Ju� mam ciary na plecach. �Patrzcie! Ten facet na zdj�ciu te� ma sze�� palc�w�zauwa�y�a Ni-ka. � To pewnie w�a�ciciel domu i tych wszystkich sprz�t�w � doda�a wyja�niaj�co, wpatruj�c si� w czarnobia�� fotografi� w krzywej ramce. � Pewnie musieli si� z niego �mia� � powiedzia� niepewnie Net. � Kiedy� tak by�o. Wystarczy�o, �e mia�e� krzywe ucho i wszyscy my- �leli, �e podczas pe�ni zagryzasz niemowl�ta. Spojrzeli na niego. Net wzruszy� ramionami i rozejrza� si�. Pod roz-�o�ystym d�bem sta�a ma�a kapliczka. Podszed� bli�ej i zajrza� za szyb-k�. Figurka mia�a sze�� palc�w. � Sze�ciopalczasty by� wp�ywowy � szepn��. � S�siedzi nie �miali si� z niego. Oni si� go bali. Chwil� patrzyli na figurk�, a� przeszed� ich dreszcz. Ruszyli dalej, za tat�. � Piec chlebowy. � Tata wskaza� roz�o�yst� termitier� z kilkoma otworami. � Raz na kilka dni kt�ra� z gospody� piek�a chleb dla ca�ej osady. Kolejno dy�urowa�y przy wielu podobnych pracach. W takich ma�ych spo�eczno�ciach wszyscy dzielili si� obowi�zkami. Obejrzeli jeszcze kilka chatek, zwiedzili ekspozycj� starych, pop�-kanych �odzi i stwierdzili, �e to ju� wszystko. Za solidnym �ywop�otem zza pag�rka wystawa�y dachy kilku gospodarstw, zamieszka�ych, cho� r�wnie starych jak te w skansenie. Jedynymi nowymi budynkami by�y hotel i karczma. Chod�my co� zje��, zanim zacznie pada�. � Tata popatrzy� na niebo. � Zjad�bym os�a z kopytami. Mo�e lepiej wyjecha� st�d przed deszczem... � zaproponowa�a Nika. Przeczucia ci si� nasili�y, czy co? � zapyta� Net. Tak jakby... � Nika rozejrza�a si� niespokojnie. � To wszystko nie jest takie sympatyczne, jak si� wydaje... Wola�abym ju� by� na tej asfaltowej drodze. �Mowy nie ma! � Net pokr�ci� g�ow�. � Teraz to ju� musz� co� zje��. W karczmie �Pod Czarnym Kotem" by�y tylko trzy pod�u�ne sto�y z �awami. Przy jednym z nich siedzia�o dw�ch miejscowych. Obrzucili go�ci badawczymi spojrzeniami. Przy drugim siedzieli: oty�y m�czy-zna w kr�tkich spodniach i koszuli w kwiaty, kobieta w eleganckim, po-mara�czowym kostiumie i kilkunastoletnia dziewczyna. Przyjacio�om pozosta� wi�c ostatni st�. Kelnerka po�o�y�a przed nimi menu. W�a�ciwie nie by�o du�ego wy-boru. Z da� obiadowych by�o tylko kilka zup i �piecze� wlo�ska". Wszyscy zam�wili wi�c piecze�, reklamowan� w menu jako specjal-no�� szefa k...
Limera