Znajomość (prawie) Online.doc

(53 KB) Pobierz

ZNAJOMOŚĆ (prawie) ONLINE
Dzago



  W końcu zdałem ostatni egzamin! IV rok zaliczony. Teraz już tylko pisanie pracy, jakieś drobne egzaminy i będzie ze mnie magister jak się patrzy...
  W Warszawie żar lał się z nieba, więc marzyłem, żeby jak najszybciej wrócić do domu i wziąć orzeźwiającą kąpiel. W takich chwilach żałowałem, że nie mam prysznica. Mój pokój mieści się na poddaszu, więc temperatura wewnątrz niewiele różni się od tej zewnętrznej. Dach przez pół dnia porządnie się nagrzał. Okno wychodzi na dom i ogród sąsiada i, gdy zwykle nic się tam nie dzieje, tak teraz kręciło się tam dwóch facetów.
  – Co to za ludzie? – zapytałem matki, która krzątała się po kuchni.
  – Nooo, Januszek, nie poznajesz? Syn pana Wiesia, który w ubiegłym roku ocieplał sąsiadowi dom. Teraz będą robić elewację, chcą pomalować dom na żółto i Januszek z kolegą mają się tym zająć – wytłumaczyła ze swoim słynnym stoickim spokojem.
  – A pan Mariusz nie miał jechać z rodziną na wakacje? – zdziwiłem się.
  – No jadą, dziś w nocy wyjeżdżają na cały miesiąc. I właśnie dlatego Januszek będzie malował dom. Przy okazji popilnuje sąsiadom dobytku, w końcu to jakaś ich rodzina daleka.
  No tak, to wiele wyjaśniało. Ostatnio widziałem Janka jakieś dziesięć lat temu, wymieniliśmy kilka kopnięć piłką niedaleko na polanie – jedna z niewielu działek, która jeszcze nie została w naszym sąsiedztwie zabudowana. Przez ten czas obaj się bardzo zmieniliśmy, a na pewno zmężnieliśmy. Fajnie, może będzie okazja z nim pogadać niebawem...
  Teraz, kiedy mam wakacje, w końcu mogę zająć się trochę domem. Postanowiłem skosić trawę, w końcu trochę ulżę rodzicom. Cały rok ciężko pracowali, a na wakacje wyjeżdżają dopiero za dwa tygodnie. No i kolejny dzień upałów, podobno cały lipiec ma być taki. I dobrze, trochę i ja się opalę, bowiem wyjazdu na razie żadnego nie planuję.
  Wcisnąłem się w jakieś stare krótkie spodenki i wyskoczyłem z kosiarką na ogród w nadziei, że się trochę opalę, bo poza twarzą i rękoma to nie mogę się pochwalić ciekawą karnacją skóry.
  Kiedy skończyłem kosić, zza krzaków po drugiej stronie siatki doszły mnie jakieś śmiechy.
  – Janek? To ty? – spytałem.
  Po chwili zza zielonych liści wyłonił się młody, opalony i umięśniony mężczyzna. Tak, tylko uśmiech został ten sam.
  – Marcin, no kopę lat! Kiedy to ostatnio się widzieliśmy? Osiem, dziesięć lat temu?
  – No, będzie z dziesięć. Co tam u ciebie? Słyszałem, że wujowi dom z kumplem ocieplasz?
  – No tak, wiesz, trochę się zarobi, a i chatę mamy wolną przez cały miesiąc.
  – Super, to pewnie sobie wieczorami imprezujecie?
  – A wiesz, dopiero wczoraj przyjechaliśmy, ale jak masz ochotę, to kilka browarków już się chłodzi na wieczór. Nikogo tu nie znamy, więc jakbyś chciał...
  – Super, czemu nie! Planów nie mam żadnych na wieczór, więc chętnie wpadnę.
  I tak wieczorem siedzieliśmy we trójkę i sączyliśmy schłodzone piwko. Chłopaki się dziś przygrzali, słońce ich mocno wzięło, ale i mnie nie mniej. Ani trochę nie unikałem ciepłych promieni. Przegadaliśmy cały wieczór. Piotrek, kolega Janka, szybko zasnął, znudzony. Miałem trochę wyrzutów sumienia, że wspominaliśmy tylko stare czasy, o których on nie miał zielonego pojęcia. Janek skończył studia przed rokiem, teraz ma własną firmę budowlaną, przyjmuje jakieś nieduże zlecenia. Wujowi sam obiecał przeprowadzić remont, bo ufali mu.
  Około drugiej w nocy zebrałem się do siebie, tak szybko nam czas zleciał.
  W pokoju niewiele chłodniej, okno otworzyłem maksymalnie szeroko. Janek jeszcze się krzątał po pokoju, akurat ze swojego okna widziałem okno sąsiadów i pokój, który teraz zajmował Janek, okno przedpokoju i na dole okno garażowe. Janek w slipach już, właśnie ścielił łóżko i zaraz zgasił światło. Och, jakie miał piękne pośladki, widać, że ćwiczy i wykonuje prace fizyczne. W ogóle był fajnie umięśniony, co od razu można było zobaczyć. W zasadzie jego kolega nie był gorszy, tyle że blondyn. A ja jakoś wolę brunetów, jak Janek. Ale nie ma co sobie za wiele wyobrażać, jeden biseksualista na tym osiedlu wystarczy. Czyli ja.
   Tydzień później Piotrek spadł z drabiny. Dobrze się potłukł, ale szczęście w nieszczęściu, że tylko skręcił sobie nogę w kostce. To jednak uniemożliwiło mu dalsze prace, toteż następnego dnia odwieźliśmy go na pociąg i wrócił do domu pod Wrocławiem. Przez kolejny tydzień Janek zasuwał sam przy robocie, a ja czasem mu coś tam pomogłem przytrzymać  czy podać. Wieczorami a to na rower, a to piwko, a to wypad na miasto. W końcu trzeba było korzystać, że stary kolega przyjechał. Szybko przypomnieliśmy sobie nasze dawne dobre czasy i z powrotem się zakumplowaliśmy.
  W połowie lipca moi rodzice wyjechali nad morze. Mieliśmy z Jankiem dwa domy do dyspozycji. Fajna sprawa.
  Któregoś dnia późno wróciłem, bo oblewaliśmy ze znajomymi zakończoną sesję. Z poślizgiem, ale jednak. Po ciemku doszedłem do pokoju i szybko zrzuciłem ciuchy, żeby położyć się spaść. Kiedy zostaję sam w domu, sypiam nago, jakoś mi to poprawia nastrój... Ale to nieistotne. Naraz za oknem u sąsiada świeciło się światło. Janek. Krzątał się po pokoju, jakby czegoś szukał. Po chwili zniknął. Nie było go dłuższy czas, aż znów go zobaczyłem, że się kręci po pokoju. W samym ręczniku. Więc brał prysznic. Ależ widok, konkretne z niego ciacho! Co do mnie, żadna dziewczyna nie mogłaby się z nim mierzyć! Chwyciłem szybko za aparat, ustawiłem 12-krotny zoom i zacząłem strzelać fotki. Niesamowity, piękny facet. Bardzo mnie podniecił. A może to ten alkohol posesyjny tak na mnie zadziałał? Zrobiłem kilka zdjęć. Naprawdę seksownie wyszedł na nich. Szkoda, że w ręczniku. Janek wziął telefon do ręki, coś zaczął w nim stukać, a ja po chwili dostałem smsa: „Cześć, jak tam spotkanie? Jesteś już w domu? Nie chce mi się spać, coś bym wypił, pogadał... Janek". Jak to możliwe, że cały dzień pracował, a o godzinie 1:30 jeszcze mu się nie chce spać? Odpisałem mu, że mnie nie ma, że pewnie wrócę nad ranem. Janek odczytał smsa, po czym znów zaczął się krzątać po pokoju. Co on robił? Położył laptopa na łóżku, coś rozplątał. To chyba była kamerka internetowa. Tak, ustawił na krześle, po czym się położył na łóżku i robił coś na kompie. Niemożliwe... chyba nie wszedł z kamerką na... czata? Szybko rzuciłem się do swojego laptopa, starałem się go ustawić tak, by światło nie padało po pokoju. Lekko też opuściłem rolety w oknie. Wszedłem na pierwszy czat z kamerkami, ale tu go nie znalazłem. Nawet nie wiedziałem, że o tej porze jest tyle osób on-line. Po kilku minutach szukania znalazłem go na czacie z kamerkami o tematyce sex. Super! Więc się bawi sieciowo! No to się zabawimy. Odezwałem się do niego.
  – Cześć kolego. Jesteś hetero?
  – Hej, w zasadzie tak – odpisał.
  – Czemu w zasadzie?
  – Zależy, o co pytasz – wyczuwałem uśmiech na jego twarzy. Kamerkę skierował na swoje pośladki owinięte białym ręcznikiem.
  – Jesteś bardzo seksowny – napisałem.
  – Skąd wiesz? Nie znasz mnie.
  – Czuję to.
  – Masz kam? – zapytał.
  – Mam, a co?
  – Włącz.
  – Co dostanę w zamian? – zapytałem.
  – Zobaczysz, włącz.
  Czemu nie? Zanosi się na bardzo ciekawy wieczór. Wyjąłem z szuflady swoją kam, podłączyłem do kompa i uruchomiłem program. Założyłem jednocześnie bokserki (obcisłe). Po co od razu mam pokazywać swoje atuty.
  – Zrób jaśniej, bo nic nie widzę – zagadnął mnie Janek.
  – Nie mogę, nie jestem sam w domu – skłamałem, bo nie mogłem zapalić światła.
  – Hmm... no to niespodzianki nie będzie.
  – Czyli nie jesteś hetero?
  – Powiedzmy, że jestem bi.
  – Ja też – odparłem i zaczęliśmy gadać o nas, skąd jesteśmy, co robimy, etc. Musiałem trochę użyć wyobraźni, gdy zaczął się mnie wypytywać o moje życie.
  – Dużego masz? – jego pytanie trochę mnie zaskoczyło.
  – Zależy, co przez to rozumiesz. Standard, około siedemnaście. A ty? – czułem, że ciśnienie mi rośnie.
  – Dziewiętnaście. I lubię robić z niego użytek.
  – Co sugerujesz?
  – To, co każdy facet, który od kilku miesięcy jest skazany tylko na siebie. Chociaż od dwóch tygodni buzuje się we mnie bardzo.
  – Nie rozumiem – i faktycznie nie rozumiałem, co Janek miał na myśli.
  – Poznałem kogoś ostatnio, w zasadzie to znam go od wielu lat, ale długo się nie widzieliśmy, aż do teraz.
  Od razu wiedziałem, że mówi o mnie!
  – Coś jak spotkanie po latach? Jaki jest? – podpuszczałem go.
  – Bardzo fajny, przystojny, w dodatku z poczuciem humoru. Ale niestety hetero – zasmucił się.
  – Skąd wiesz, pytałeś się go?
  – Nie, ale to można wyczuć. Zresztą opowiadał mi o swoich laskach. Teraz jest na jakiejś imprezie i pewnie już jakąś panienkę obraca.
  – Dopóki nie sprawdzisz, nie możesz być pewien – odparłem z nadzieją.
  Jak to sprawdzić?
  – Zaproś go do siebie. Sprowokuj sytuację, skoro obaj uchodzicie za hetero, to włączcie sobie jakiegoś pornolka albo otwórz mu drzwi w slipkach, bo na przykład dopiero wyszedłeś spod prysznica. Możliwości jest wiele – zasugerowałem.
  – Hmm... Gorzej będzie, jak się sparzę. To naprawdę fajny facet.
  – Jak cię lubi, to zrozumie. A kto nie ryzykuje, nic nie zyskuje. Poza tym pod ręcznikiem rysują się piękne dwa pagórki, więc nie powinieneś mieć problemu.
  – Heh, dzięki. To zobacz, co pod nim – po czym Janek odrzucił ręcznik na bok. Objechał kamerką małego, aż mnie przytkało. Mały jeszcze mu nie stał do końca, ale to, co zobaczyłem, już było super! Do tego pośladki, naprawdę imponujące, wyrzeźbione, jędrne i jeszcze napięte. Szybko złapałem aparat. I kilka fotek przez okno...
  – Teraz ty pokaż swojego – zaproponował Janek.
  Pomyślałem: dlaczego nie? Od początku tej rozmowy mi stoi! Włączyłem światło i zsunąłem slipy.
  – Jest piękny, chciałbym go dotknąć – powiedział.
  – Może niedługo – uśmiechnąłem się, a on w tej samej chwili zgasił światło.
  – Co się stało? – zapytałem.
  – On wrócił do domu. Mieszkamy okno w okno. Właśnie siedzi przy kompie i coś robi. Lepiej, żeby nie widział, że jeszcze nie śpię, prawie trzecia nad ranem.
  – Ok. – odpowiedziałem i wolnym ruchem, już bez kamerki, wciągnąłem bokserki.
  Pogadaliśmy jeszcze chwilę, po czym wymieniliśmy się mailami i wyłączyliśmy komputery. Tej nocy rozebrałem się przy oknie, przy zapalonym świetle. Niech i Jankowi śpi się dobrze, bo na pewno po ciemku się gapi, co robię...
  Następnego dnia Janek pokazał się na rusztowaniu dopiero przed południem. Musiał najwyraźniej odespać noc. Jak gdyby nigdy nic pogadaliśmy chwilę, po czym on wrócił do malowania, a ja się położyłem na leżaku w najbardziej skąpych slipach, jakie miałem w szafie. Czułem, że mnie obserwuje i bardzo mi się to podobało. Chciałem, żeby o mnie myślał tak samo intensywnie, jak ja o nim. Czułem, że z każdym dniem jest mi coraz mniej obojętny.
  Obiad zjedliśmy wspólnie, u mnie. Upichciłem byle co, co miałem pod ręką i zaprosiłem go. Chętnie skorzystał. Byliśmy obaj w samych spodenkach i bacznie obserwowaliśmy swoje nagie torsy. W końcu po posiłku Janek wrócił do siebie, a wychodząc zagadnął:
  – Pójdę teraz wziąć prysznic, a ty wpadnij do mnie za jakieś dziesięć minut, mam jeszcze browar w lodówce. Zostawię drzwi otwarte.
  – Ok., chętnie, w taki upał się nie odmawia.
  Nie przypuszczałem, że tak szybko się odważy. A zatem trzeba się przygotować. Założyłem krótkie spodenki, tym razem bez bielizny. Uznałem, że będzie ciekawiej. Do tego t-shirt i byłem gotowy. Zgodnie z planem wszedłem do domu sąsiadów, a w przedpokoju przywitał mnie Janek w samych slipkach. Muszę przyznać, że teraz wyglądał jak z hollywoodzkiego plakatu. Momentalnie coś mi się poruszyło między nogami.
  – Poczekaj chwilę, tylko wrzucę coś na siebie... – powiedział ciszej.
  – Po co? W końcu jesteś u siebie. Taki upał, że i ja chętnie zrzucę koszulkę.
  Po tym stwierdzeniu Janek wyraźnie się zmieszał i poszedł do kuchni. Gdy wrócił, siedziałem już w samych spodenkach.
  – Trzymaj, to dla ciebie – Janek podał mi butelkę, a kiedy wstałem, żeby ją wziąć, przyłożył mi zimne szkło do żebra, aż moje sutki momentalnie stanęły. A kiedy się zdziwiłem tym, co zrobił, poczułem jego wargi na moich. Ciepły język wbił się w moje usta. Szybko go odepchnąłem.
  – Co robisz?! – zapytałem.
  – Ja... Nic, przepraszam... nie chciałem. Myślałem, że... - Janek opuścił głowę.
  – Stary, myślałeś, że mnie przelecisz?
  – Nie, to nie tak... bo widzisz, przepraszam...
  – Nie musisz – odparłem.
  – Przepraszam! – powtórzył.
  – Nie musisz! – znów odparłem.
  Podniósł wzrok na mnie. Wtedy złapałem go za ramiona, naparłem, by usiadł na kanapie, po czym usiadłem na nim. Teraz zaczęliśmy się całować, namiętnie i bez opamiętania.
  – Jak to?... Nic nie rozumiem – powiedział zdyszany i zaskoczony, gdy na chwilę przerwaliśmy.
  – Nie musisz. Ważne, żebyś był zadowolony i... szczęśliwy – odpowiedziałem.
  Marzyłem o tej chwili. Całowaliśmy się bez granic. Całą jego twarz poznałem językiem, oczy, nos, uszy, szyję. Zacząłem całować jego sutki. Miał takie piękne ciało, że mógłbym je całe schrupać. Kiedy z niego zszedłem, uniósł lekko biodra, a ja ściągnąłem mu slipki. Teraz zobaczyłem jego 19-centymetrowego olbrzyma w pełnej gotowości. Taki mi się marzył tej nocy!
  Janek wstał i ściągnął mi krótkie spodenki. Był mile zaskoczony, że pod nimi nie mam już nic. Staliśmy nadzy i całowaliśmy się bez opamiętania. Po chwili wylądowaliśmy w łóżku.
  Tego popołudnia Janek już nie wyszedł na rusztowanie. Bolały go uda, gdy mu je zadzierałem wysoko na swoje ramiona. Mnie za to dobrze bolała dupa... ale chętnie oddałem mu ją jeszcze raz.
  Na kolację zamówiliśmy pizzę. Browarka już nie było, ale jego wuj miał dobrze zaopatrzony barek. Janek powiedział, że jutro mu odkupi. I znów poszliśmy do łóżka. Kochaliśmy się z przerwami prawie do rana.
  Obudziliśmy się wtuleni w siebie. I:
  – Dzień dobry. Więc to mi się nie śniło?
  – Mnie chyba też nie! – odpowiedziałem, a jedno, co mi krążyło po głowie, to słowo: kocham cię... Bo naprawdę się w nim zakochałem.
                                                                                                               Dzago

Zgłoś jeśli naruszono regulamin