Alicja Kargulowa Rodzaje sytuacji poradniczej.doc

(89 KB) Pobierz
Alicja Kargulowa, Rodzaje sytuacji poradniczej, Roczniki Nauk Społecznych, Tom XXIV, zeszyt 2, 1996

Alicja Kargulowa, Rodzaje sytuacji poradniczej, Roczniki Nauk Społecznych, Tom XXIV, zeszyt 2, 1996.

 

 

 

I. SPECYFIKA SYTUACJI PORADNICZEJ

 

Sytuacja poradnicza jest więc sytuacją społeczną, w jakiej udzielana jest pomoc poradnicza, w której doradca wspomaga radzącego się poprzez udzielanie pora­dy, informacji, konsultacji, instrukcji, czyli przez stosowanie zabiegów przede wszystkim werbalnych o charakterze edukacyjnym i terapeutycznym. Sytuacja taka może mieć miejsce w instytucji-poradni - i wówczas jest również sytuacją poradnianą - lub zachodzić poza instytucją. Zawsze jednak stawia jakieś wyma­gania, ma pewne ograniczenia i dysponuje określonymi zasobami.

w drugiej część definicji, wska­zujące, że w niej „coś się dzieje, coś się rozwija”. Sytuacja poradnicza interesu­je mnie bowiem w aspekcie jej dynamiki i dramaturgii, a więc wytwarzanych i przebiegających w niej procesów edukacyjno-informacyjnych, komunikacyj­nych i społecznych, wywołanych procesami psychicznymi i zachowaniami ucze­stników.

 

II. BUDOWANIE SYTUACJI PORADNICZEJ

 

Kulczycki wyróżnia trzy zasadnicze fazy: rozpoczęcie, kontynuowanie i zakończenie. Brammer podaje ich aż 8, lecz grupuje je w3 najważniejsze: początkową, środkową i końcową. Ważne zwrócenie uwagi na dramaturgiczną dynamikę sytuacji poradniczej ,co zawdzięczamy S. R. Strongowi, który w 1968, wyróżnił dwie fazy. 1ą nazwał budowaniem sytuacji i zaznaczył, iż polega ona na zdobywaniu przez doradcę zaufania radzącego się. 2ą jest sama relacja społecznego wpływu mająca wywołać zmiany w radzącym się.

w fazie pierwszej mają miejsc bardzo skomplikowane procesy. Tworzenie każdej konstrukcji wymaga bowiem spełnienia kilku warunków; a więc posiadania wizji i planów budowy, dysponowania pewnym materiałem, pokonywaniem oporu, a przede wszystkim opanowaniem sztuki budowania. -sytuację por. budują przynajmniej2 osoby - doradca i radzący się - wymagania te odnoszą się jeśli nie do obydwu, to co najmniej do jednego.

Nic dziwnego, że wielu badaczy poradnictwa podkreśla fakt. iż doradcę jako ,,zawodowego konstruktora” sytuacji wspomagania - powinna charakteryzować bezwzględna akceptacja klienta, życzliwość, gotowość niesienia pomocy i kompetencja zawodowa w tej dziedzinie, i traktuje to jako warunki niezbędne przy udzielaniu pomocy. Jednocześnie na ogół zwraca się uwagę, iż radzący się może wchodzić w relację wspomagania z różną wiedza, postawą i doświadczeniami, czasem z dużym oporem. Wyraźnie dowodzi to, że ,,budowanie sytuacji”, czyli projektowanie jej dramaturgii i przebiegu, nie zaczyna się dopiero w momencie zetknięcia się obu potencjalnych partnerów czy nawiązania wzajemnego kontaktu, ale znacznie wcześniej. Ze strony doradcy polega ono właśnie nabywaniu umiejętności w zakresie udzielania pomocy innym, na co składa się zarówno kształcenie zawodowe, jak i stałe doskonalenie się, gromadzenie i świadczeń oraz podnoszenie samoświadomości. Radzący się także powinien znać siebie i swój problem oraz szukać możliwości jego rozwiązywania przez siebie samego lub przy pomocy innych. Jednak jego działanie - zanim zacznie szukać pomocy może być bardziej nieuporządkowane i niespójne niż doradcy,
gdyż ma on - w odróżnieniu od zawodowego doradcy — szersze pole manewru,
pozbawione szczegółowych wskazówek działania, i nie ograniczone ani rola. ani
ramami instytucjonalnymi, ani zawodowymi schematami myślenia na określony
temat. Radzący się ma możliwość dokonywania wyboru metod rozwiązania problemu, stosowania środków i dobierania osób, które mogą mu pomóc. Konstruuje więc wizję po­mocy i tworzy model optymal­nego doradcy. Budowanie sytuacji poradniczej przez radzącego się - nim na­wiąże bezpośredni kontakt z doradcą - choć jest wielokierunkowe i różnorodne, ostatecznie jednak jest równoznaczne z wydobyciem przez niego z kontekstu innych działań społecznych i nadaniem pozytywnego znaczenia temu rodzajowi pomocy, który może zastosować wybrany przez niego doradca.

Więc etap określania znaczenia pomocy udzielanej przez poradnic­two jest ważnym procesem, w który radzący się jest aktywnie zaangażowany. Polega on - mówiąc słowami H. Blumera - na ,,dawaniu sobie wskazówek, czyli nieustannym identyfikowaniu obiektów i ocenianiu ich ważności ze wzglę­du na zamierzone działanie”. Aktywność ta nie może zaniknąć na etapie wej­ścia w relację i nie od razu zmienia swój charakter. Zarówno bowiem doradca, jak i radzący się, wchodząc w relację, zanim podejmą pełną współpracę i wy­mianę komunikatów, najpierw wykorzystują uprzednio zdobytą wiedzę zawiera­jąca informacje na temat pozycji społecznej partnera, koncepcji własnej osoby, oceny swojego problemu, oceny siebie i wreszcie oceny samego faktu nawiązy­wania stosunku poradniczego. Spożytkowują więc wiedzę, którą R. Kwaśnica nazywa ,,wiedzą milczącą”, ,,wiedzą uprzednią” czy ,,przewiedzą”. Właśnie ta wiedza służy obu uczestnikom do wstępnego zdefiniowania sytuacji poradni­czej. Pozwala ogólnie zorientować się, czego można oczekiwać od partnera.

W fazie jej budowania niewiele jeszcze zdarza się taktów, które dokładnie wskazywałyby partnerom, jak od początku maja postępować w stosunku do siebie najwłaściwiej na jakie zachowania partnera mogą liczyć. Wiele ważnych faktów działo się lub dzieje się poza czasem i miejscem inter­akcji albo pozostaje ciągle w ukryciu. Rzeczywiste postawy partnerów, ich przekonania i uczucia nie są do końca jasne dla drugiego i w pierwszej fazie można je określić jedynie na podstawie deklaracji partnerów lub tego, co mimo­wolnie wyrażą swoim zachowaniem; a informacji tych jest zazwyczaj niewiele.

na tym etapie zarówno doradca, jak i radzący się działają zwykle tak, by wyrazić siebie, a partnera pozostawić pod swoim wrażeniem. Wyrazis­tość każdego z nich i zdolność do wywierania wrażenia odzwierciedlają dwa odmienne rodzaje ich symbolicznej działalności: te wrażenia, które oni celowo przekazują, i te, które wywołują u partnera już przy pierwszym kontakcie.

W tej fazie radzący się stara się jednak zdobyć podsta­wową dla siebie informację, która dotyczy stosunku doradcy do uznawanych przez niego zasad i wartości. Na podstawie tej wiedzy zaczyna on określać cała sytuację i ustalać zasady odnoszenia się do działań drugiej strony. Decyduje się na nawiązanie jednego z możliwych stosunków społecznych: współdziałania lub współzawodnictwa. Podobnie zresztą postępuje doradca. Pierwsze wzajemne oceny partnerów decydują bowiem w dużej mierze o tym. kim będą się starali być w dalszej relacji, z których zachowań będą musieli zrezygnować, a jakie będą stosowali. Jeśli nawet, w miarę rozwoju sytuacji, wstępne informacje, które posiadają, ulegną przekształceniom i uzupełnieniom, owe zmiany nie powinny być sprzeczne z pierwszym wrażeniem, jakie partnerzy na sobie wy­warli, a byłoby najlepiej, żeby z niego wynikały. Wydaje się bowiem, iż na początku uczestnikowi relacji łatwiej wybrać sposób postępowania, jakiego wymaga od innych, a także jaki sam będzie stosować niż zmienić linię postę­powania w toku interakcji

 

Definicje sytuacji tworzone przez doradcę i radzącego się muszą być na tyle „zestrojone”, żeby nie pozostawały między nimi jawne sprzeczności. A ponieważ sytuacja poradnicza w całym swym przebiegu ma charakter konstruktywny, kreacyjny i zmien­ny nie ma w niej miejsca na przerwanie procesu interpretowania, oceniania. definiowania i planowania, gdyż dodatkowe znaki-sygnały wysyłane przez ucze­stników tej sytuacji, czyli doradcę i radzącego się, dają ciągle możliwość zwiększenia lub skorygowania wstępnych informacji i podejmowania nowych działań: by w rezultacie przejść do fazy następnej - stać się relacją celowego, społecznego wpływu.

2faza stopniowo się wyłania, kiedy radzący się podejmuje decyzję dalszej współpracy z dor.tzn,mże ma zaufanie .Rodzaj tej współpracy może być rózny : radzący się i doradca dążą do nawiązania co najmniej dwóch odręb­nych rodzajów stosunków społecznych: k o o p e r a c j i (współdziałania) i w s p ó ł z a w o d n i c t w a (gry, walki, rywalizacji). Sytuacja korzysta­nia z pomocy może także być zbudowana na zasadzie wymiany-zakupu. W każ­dej sytuacji inny jest udział takich - wyróżnionych przez M. Webera - działań radzącego się, jak pozytywna interwencja w sytuację; rozmyślne powstrzymywa­nie się od takiej interwencji (dodałabym: wprowadzanie interwencji negatyw­nej); zgoda na daną sytuację; inne są także rodzaje doświadczenia partnerów i podstawy układania stosunku „ja-ty”

III. WSPÓŁDZIAŁANIE JAKO INTERAKCJA PORADNICZA

 

Na ogół doradca oczekuje, iż relacja, w którą wejdzie z nim radzący się, będzie oparta na współdziałaniu, a więc na pozytywnej interwencji radzącego się i wspólnym budowaniu sytuacji. O współdziałaniu - zdaniem S. Ossowskiego - można mówić wówczas, gdy jego „uczestnikom zależy na wywoływaniu swoim zachowaniem się trafnych interpretacji swoich intencji, a każda odpowiedz ma wzmagać skuteczność działania innych jednostek, albo nawet stanowi niezbędny warunek tej skuteczności”. Można zakładać, iż „prawidłowa” sytuacja poradnicza polega na współdziałaniu, wymagania zawodowe zaś dotyczące kongruencji doradcy, pełnej akceptacji przez niego radzącego się, gotowości niesienia pomocy, otwartości itp. są wysuwane z myś­lą o tych właśnie cechach doradcy, które - jako niezbywalne warunki - maja to współdziałanie umożliwiać. Od radzącego się oczekiwane są także cechy i zachowania umożliwiające współpracę, jak szczerość, otwartość - czyli umiejętność samoodsłamania się, zaufanie, osiągnięcie poczucia bezpieczeństwa.

Oboje zanurzają się w problem radz. Się otwiera wszystkie „zakamarki duszy”, doradca go słucha, czyli pozwala mu mówić i milczeć, oburzać się i rozpaczać, cieszyć się i współczuć sobie. Towa­rzyszy radzącemu się w tych przeżyciach; wysłuchuje no i mówi do niego, podtrzymuje go, pobudza do refleksji, ośmiela do eksperymentowania ze sobą, parafrazując wypowiedzi, sam upewnia się, czy zrozumiał poprawnie komunikat radzącego się, umożliwia też partnerowi podsumowywanie refleksji na temat siebie i swojego problemu, ocenę uzyskanej pomocy, nazywanie uczuć, odegra­nie ról innych i zrozumienie ich punktu widzenia. Współdziałanie doradcy i radzącego się jest - ze względu na poziom otwarcia się partnerów od szczerej rozmowy-dialogu, do negocjacji, czyli uzgadniania poglądów na temat uznawanych wartości i realnych zachowań radzącego się. Może ono polegać na wczuwaniu się lub być rozmową, w którą wdają się partnerzy, aby dojść do prawdy szczególnej - prywatnej prawdy o sobie samym. Współdziałanie nie zaciera więc granic między zachowaniami obu uczestników, przedziałów wyni­kających z ..przepisu ról” partnerów. Chodzi w nim o ich bezpośrednie obcowa­nie, o udzielanie czytelnych informacji świadczących o głównych intencjach partnerów, o gotowość do szczere] odpowiedzi na otrzymany sygnał, a także o dążenie do osiągnięcia zamierzonych skutków, a nie o to, aby np. by doradca uznał problem radzącego się za swój własny i przyjął wobec niego postawę taką, jaką przejawia radzący się, lub by mu współczuł. „Jeżeli wyłącznie współczujemy z bohaterem, utożsamia-

 

 

s. 195

 

my się z nim, wtedy ingerencja w jego życie zanika” - ostrzega M. Bachtin.[1] A jednak, nawet przy pewnym dystansowaniu się doradcy, trwale współdziała­nie - zdaniem Ossowskiego - wytwarza zwykle wspólne wzory i wspólne na­wyki działania albo rodzi wspólny ośrodek decyzji.

następstwa udziału w sytuacji poradniczej opartej na współdziałaniu są ambiwalentne, że Z jednej bowiem strony współdziałanie jako proces, który doprowadza do wytworzenia wspólnych wartości i wzorów zacho­wań, może dopomóc radzącemu się w poznaniu siebie na tyle, że jest w stanie pozbyć się tych fantazji, zachowań, emocji itp., jakie utrudniają mu zaakceptowanie siebie i współżycie z innymi ludźmi. Z drugiej jednakże strony, gdy współdziałanie doprowadza do zrodzenia się wspólnego ośrodka decyzji, obja­wiać się to może uzależnieniem się radzącego się od doradcy-decydenta, jego ubezwłasnowolnieniem, chęcią podporządkowania się lub poczuciem się nieod­powiedzialnym za siebie i za samodzielne rozwiązywanie swoich problemów. Tak więc optymalny - zdawać by się mogło - model sytuacji poradniczej. jakim jest sytuacja zbudowana na współdziałaniu obu partnerów, stwarza nie tylko szansę wywoływania pozytywnych zmian w uczestnikach, a zwłaszcza w radzącym się, nie tylko stanowi przyzwolenie na szczere i otwarte, choć różne zachowania partnerów wobec siebie, ale kryje w sobie poważne niebez­pieczeństwa, zwłaszcza wtedy, gdyby miało to być współdziałanie trwałe, czyli jeśliby kontakt doradcy z radzącym się miał się przedłużyć. Jeżeli jednak za zgodą obu stron zostaje zakończony w optymalnym momencie, może pobudzić do refleksji nad sobą i stać się wydarzeniem implikującym próbę zmienienia się radzącego się. Gdyż - jak zauważa J. Mizińska - zmiana w człowieku zachodzi na ogół nie wówczas, gdy uczestniczy on w rozmowie, ale potem, gdy analizuje jej sens i znaczenie. Mniej .,groźny” w tym aspekcie wydaje się drugi rodzaj współpracy, zbudowany na stosunku ery, który jednak nie jest całkiem wolny od innych zastrzeżeń.

 

 

IV. GRA I WALKA W SYTUACJI PORADNICZEJ

 

Dynamika sytuacji poradniczej może znacznie wzrosnąć, jeśli relacja obu partnerów układa się jako walka. gdy radzący się traktuje doradcę jaki przeciwnika, który wprawdzie jest niezbędny i ma mu udzielić pomocy, ale na jakiego jest niejako skazany, z jakiego „usługi” musi skorzystać.Ma to miejsce gdy radzący czuje się gorszy. ,

jeśli podejrzewa doradcę o chęć manipulowania, kontrolowania czy karania go jako współpartnera. Przypisuje sobie wtedy rolę broniącego się. Pilnie stara się kontrolować wszystkie osobowe i pozaosobowe elementy sytuacji: wygląd i strój doradcy, jego ruchy, gesty. wyraz twarzy i ton głosu oraz wystrój i urządzenie wnętrza pomieszczenia.

DEFwg Webera radzący się odmawia pełnego poznawczego dostępu do siebie.

W miare rozwoju może dojsc do przełamania a radzący się i doradca - mogą ..zdradzać się”, gdyż trudno ustrzec się nadawania sprzecznych ze sobą sygnałów werbalnych i pozawerbalnych; jednak do pełnego odkrycia się, czyli zwierzenia się ze swoich trudności przez radzącego się może nie dojść w ogóle.

 

 

zarówno doradca, jak i radzący się wchodząc w sytuację poradniczą. zawsze maja ukryte cele i nie zamierzają dopuścić współuczestnika sytuacji do całkowitego poznania siebie. Mogą chcieć np.. by współpartner miał o nich wysokie mniemanie bądź żeby myślał, że to właśnie oni mają wysokie mniemanie o nim. Mogą dbać o to. by współuczestnik zorientował się. co do niego czują lub odwrotnie, żeby do końca miał nieokreślone wrażenia i niejasne sądy na ich temat.

 

Radz się chce wywrzeć na nim wrażenie odpowiadające pierwszym swoim zamierzeniom. Dąży do tego, czasem działając w sposób wyrachowany, nie będąc tego w pełni świadomy, czasem świadomie i celowo, ale bez wyrachowania. tylko dlatego, że nakazuje tak tradycja grupy czy pełniona - w tym wypadku rola radzącego się. Radzący się - bez względu na stan ducha - może np. uważać, iż powinien stwarzać wrażenie człowieka przygnę­bionego: doradca zaś powinien być zatroskany i życzliwy.

Gdy Dor odkrywa zamiary- nie reaguje na nie. by go nie dotknąć lub nie pognębić, oznacza to, że radzący się dobrze zdefiniował sytuację poradniczą i trafnie wykalkulował, jaki tok działania będzie dla nieco ,.korzystny” w danej chwili. Oczywiście chodzi tu o korzyści bardzo doraźne, prawdopodobnie o u-niknięcie przykrości, jaką mogłoby wywołać wysłuchanie nie chcianej oceny działania, sugestia podjęcia dodatkowego ciężkiego wysiłku w celu zdobycia nowych doświadczeń czy potrzeba rezygnacji z określonych działań.

 

Dor jest sprawniejszym obserwatorem i gdy przebieg sytuacji poradniczej zaczyna być niezgodny z definicją sformułowaną przez samego doradcę może interweniowac

 

Gdy np.radzący się zda sobie sprawę z tego, że sam sobie zaprzecza w słownych wypowiedziachlub gdy zorientuje się. że zostały ..zdemaskowane” nadawane przez niego podwójne sygnały. Wydarzenia takie mogą wywołać u niego zakłopotanie, może czuć sit; zawstydzony, a nawet oczekiwać objawów wrogości ze strony doradcy. Doradca, jeśli jest zaskoczony zachowaniem partnera, odczuwa zakłopotanie, zagubienie, rodzaj anomii. Może jednak zdarzyć się, że wizerunek doradcy zostanie zdyskredytowany, a radzący się przeżyje podobne uczucia prawdopodobnie o wiele jednak mocniej, gdyż społecznej roli doradcy są przypisane wysokie wymagania moralne i zawodowe w zakresie bycia kongruentnym, życzliwym, szczerym itp. Zdemaskowanie ukrytej gry doradcy jest wówczas jednoznaczne z odkryciem naruszenia społecznie uznawa­nych moralnych zasad sytuacji poradniczej, które są tu bardzo istotne. Jak bowiem wiemy, życie społeczne jest tak zorganizowane, iż jednostka pełniąca społeczne role ma prawo oczekiwać, że inni będą ją odpowiednio traktować i oceniać. ma moralne prawo oczeki­wać, iż uzyska życzliwą i szczerą pomoc, skoro powierza doradcy swoje proble­my osobiste; odkrycie zaś, iż jest inaczej, jest poważnym naruszeniem tej zasady.

 

W wypadku zakłócenia interakcji doradca nie może jednak przejść obok tego obojętnie i udawać, że nic się nie stało. Czasem powinno dojść do jej krótkiego zatrzymania, czasem do odkrycia, że sytuacja była od początku źle zdefiniowa­na i wymaga ponownego określenia. Doradca może zaproponować ponowne przeanalizowanie zdarzenia i wyjaśnienie jego sensu lub przyczyny. Czasem zdarzenie zakłócające sytuację może potraktować z humorem i obaj partnerzy mogą ocenić je jako śmieszne i nieistotne. Niejednokrotnie przeanalizowane momenty zakłóceń mogą mieć decydujące znaczenie dla całej relacji i spowodo­wać, iż sytuacja poradnicza zbudowana na stosunku społecznej rywalizacji i walki przekształci się w kooperację.

W sytuacji współdziałania jest to pełna otwartość i chęć wzajemnego wysłuchania się. „Wzajemność tej relacji powoduje to, że rozumienie drugiego staje się dialogiem, rozmową z nim”. Prowadzi ona do

zdobywania nowych doświadczeń i poszerzania wiedzy o sobie, a przede

wszystkim takiego rozumienia innego, które ani nie jest wczuciem się w niego, ani przejrzeniem go, „.ale słuchaniem tego, co «ty» do mnie mówi”. W sytuacji rywalizacji. ze strony doradcy „nieświadomym przejawem zmierzania do [...] dominacji jest okazywanie temu drugiemu troskliwości, w której pozornie odpowiada się na jego żądanie wyprzedzając je” 'a w rzeczywistości postępuje się zgodnie z przeświadczeniem, iż lepiej rozumie się drugiego niż on rozumie siebie, a więc, że jest się uprawnionym do sterowania nim. Ze strony radzącego się jest to stałe bronienie dostępu do siebie i narzucanie własnej definicji sytua­cji. W obydwu jednak wypadkach - w kooperacji i rywalizacji - możemy mó­wić o łączącej partnerów wzajemności.

 

 

V. SYTUACJA PORADNICZA JAKO ZAKUPIONA PRZYJAŹŃ

 

Sytuacja poradnicza, w której pomoc jest zakupiona za odpowiednią cenę. jest znakiem ostatnich czasów,

Sytuacja poradnicza, w jaką wchodzi z dor. „radzący się”, jest oparta na „.zakupie przyjaźni” i ma pomóc osiągnąć dwa cele: (l) zapewnić życzliwego słuchacza, który nie wymagając wzajemności, pozwala zakupującemu przyjaźń,,wygadać się”; (2) dać ekspertyzę dobrze zdefiniowanego problemu. Ma więc kilka cech:

1.                      Jasno i jednoznacznie sprecyzowany cel i sens działań, które mają być
podjęte przez doradcę, gdyż tylko one mogą być w niej realizowane.

2.                      W swej konstrukcji i przebiegu podkreśla wyjątkowość „radzącego się”
jego indywidualność, autonomię, niepowtarzalność i osobliwość, a jednocześnie
dopuszcza możliwość dokonania całkowitej zmiany przez klienta tej jego tożsamości na inną, równie niepowtarzalną i oryginalną.

3.                      Dostarcza zestawu dopracowanych wzorów osobowości jako przyszłych
wizerunków zainteresowanego dbając o to, by wzory te były atrakcyjne, społecznie zweryfikowane i uznane, aby bez większego ryzyka mogły spełniać rolę
,,gotowej tożsamości”.

4.                      Zawiera w sobie możliwie dużo obiektywnych danych uzyskanych z badań
naukowych, obliczeń komputerowych, tabel statystycznych itp. w myśl zasady,
iż o ile laik może łatwo zrozumieć problemy klienta, o tyle tylko nauce znane
są sposoby ich rozwiązania. „Aura okalająca nowoczesną technologię dodaje
jeszcze autorytetu komputerowo wygotowanym wskazaniom - zauważa Bauman
- zwiększa zaufanie do ich skuteczności, podsyca wiązane z nimi oczekiwania”, nie może więc być zaniechana w kupieckiej sytuacji „poradniczej”.

5.                    Nie wymaga wzajemności. „We wszystkich [...] przypadkach za prawo do
spowiedzi i rozgrzeszenia, do obnażania najskrytszych uczuć i niepokojów,
a w końcu i potwierdzenia lepionej po omacku tożsamości, nie musi się płacić
wzajemnością usług: wystarczą pieniądze. Opłata czyni stosunek eksperta, do­
radcy, analityka i klienta bezosobowym, a więc raz na zawsze uwalnia pacjenta
od wyrzutów sumienia; obojętność na przeżycia wewnętrzne spowiednika czy
egzorcysty nie pozostawi piętna sobkostwa na nieczułym, bo w siebie zapatrzo­nym pacjencie. Pacjent, rzec można, «wykupuje się» od emocjonalnie kosztownego i uciążliwego obowiązku wzajemności”.

W tej sytuacji doradca jest opłaconym słuchaczem. Jest także pośrednikiem--ekspertem. „Ekspertem jest człowiek - czytamy u tegoż autora - umiejący formułować sensowne pytania pod adresem zgromadzonego przez naukę zasobu godnej zaufania ponadczasowej wiedzy, a zarazem zrozumieć najbardziej intym­ne myśli i tęsknoty osoby prywatnej”. Zadaniem eksperta jest więc wytłuma­czenie, jakie subiektywne wybory są obiektywnie słuszne.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin