KRZYŻ NASZĄ NADZIEJĄ
(Adoracja na Wielki Tydzień)
Recytator I: „Orędzie serca” (Anonim brazylijski)
We śnie szedłem brzegiem morza z Panem,
Oglądając na ekranie nieba całą przeszłość mego życia.
Po każdym z minionych dni zostawały na piasku dwa ślady – mój i Pana.
Czasem widziałem tylko jeden ślad,
Odciśnięty w najcięższych dniach mego życia.
I rzekłem:
- Panie, postanowiłem zawsze iść z Tobą,
Przyrzekałeś być zawsze ze mną;
Czemu zatem zostawiasz mnie samego wtedy, gdy mi tak ciężko?
Odrzekł Pan:
- Wiesz, synu, że cię kocham i nigdy cię nie opuściłem.
W te dni, gdy widziałeś tylko jeden ślad,
Ja niosłem ciebie na moich ramionach.
Recytator II: „Jeszcze nie umiesz” (Jan Twardowski)
Ręce na krzyżu słabe, nogi dawno omdlałe
Serce zwyczajne jak serce.
Chodzę dokoła nie wiem
Śpiewu dotykam w śpiewie
Uczy mnie niska stokrotka
Jeszcze nie umiesz tak kochać
By się bez siebie spotkać.
Uklęknę w krzyż zastukam,
Otworzysz oczy by słuchać
Przyniosę Ci moją ranę
Jakże mieć miłość całą
Jeśli tu życie nie całe.
Z Tobą
Nie cierpienie dla cierpienia
Nie krzyż dla krzyża
Nie piątek dla piątku
Nie po to by pytać
Skąd i co dalej.
Wszystko to bez sensu. Za mało
Lecz po to by być z Tobą
Pobiec. Bać się i zostać
Skoro Ciebie bolało.
Recytator III: „Teorie” (Jan Twardowski)
Podnoszę Cię we Mszy świętej
Niezgrabnie rękoma obiema
Choć mówią
Że usprawiedliwia Cię tylko to, że Cię nie ma
Nie pierwszy raz nie ostatni patrzę w Twe oczy Panie
Że zabili Cię Żydzi a teraz chrześcijanie
Lecz wszystkie nasze teorie
Spisane nie spisane
Najpierw są niedorzeczne
Potem niebezpieczne
A wreszcie dawno znane
Więc tylko słyszę sercem Twe dłonie zawsze żywe
Aż łzy w kolejce staną – niemądre i prawdziwe.
Recytator IV: „Pan Jezus niewierzących” (Jan Twardowski)
Pan Jezus niewierzących
Chodzi między nami
Trochę znany z cepelii
Trochę ze słyszenia
Przemilczany solidnie
W porannej gazecie
Bezpartyjny bezrobotny przedyskutowany
Omijany jak stary cmentarz choleryczny
Z konieczności szary
Więc zupełnie czysty
Czasami się zatrzyma
Stoi jak krzyż twardy
Wierzących niewierzących
Wszystkich nas połączy
Ból niezasłużony
Co zbliża do prawdy.
Narrator I: „Kto pragnie” (Mieczysław Maliński)
Dlaczego przychodzisz w niedzielę na Mszę świętą? Bo grzech ciężki?
Dlaczego rano i wieczorem mówisz pacierz?
Bo tak trzeba? Bo rodzice nauczyli?
Dlaczego idziesz do spowiedzi i Komunii świętej?
Bo „przynajmniej raz w roku w okresie Wielkiej Nocy …”
I znowu perspektywa piekła?
Czy zdarza ci się, że się modlisz nie tylko wtedy, gdy trzeba?
Pan Jezus powiedział:
Że kto pragnie, niech przyjdzie do Niego i pije. Czy ty pragniesz?
Że nie przyszedł uzdrawiać zdrowych, ale źle się mających.
A jeżeli ty całkiem dobrze się masz?
Że nie przyszedł do sprawiedliwych, ale do grzeszników.
Że błogosławieni ubodzy duchem.
Jeżeli ci nie ciąży twoja grzeszność, jeżeli nie tłuczesz się w klatce swojej nieskończoności, jeżeli na nikim się nie zawiodłeś, dobrze ci –
To nie potrafisz być religijnym, nie potrafisz się modlić.
Przychodzą na nas dni, kiedy trudno się modlić. Męczymy się podczas pacierza, kościół nas odpycha, nie potrafimy się skupić przed Panem Jezusem w Najświętszym Sakramencie. Msze święte wydają się skomplikowaną ceremonią. Wtedy powstają wątpliwości, co do prawd religijnych dotąd dla nas najprostszych. Pojawiają się pytania o dobroć Bożą, o sprawiedliwość na ziemi. Pan Bóg oddala się tak bardzo, że prawie przestaje istnieć. Nie myśl, że to przydarzyło się tobie pierwszemu; to jest próba, która dotyka każdego człowieka, która dotknęła nawet Chrystusa. Żebyś wtedy nie bał się mówić tak jak On: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił …”.
Narrator II: „A On niósł Krzyż” (Mieczysław Maliński)
Najłatwiej zobaczyć krzyż na ramionach Jezusa. Trudniej już u bliźniego. Ale najtrudniej jest zobaczyć swój krzyż. Zobaczyć i uwierzyć, że ten krzyż może stać się naszym zbawieniem.
Ostatecznie zawsze wrócisz na drogę krzyżową. Nie uchroni cię przed cierpieniem największa miłość, dach rodzinny, sala kinowa. Przyjść ono może w chwili największego szczęścia. Nagle, jak podmuch wiatru. Ostatecznie zawsze wrócisz na drogę krzyżową. Ale tu spotkasz Jezusa idącego ze swoim krzyżem.
To nieprawda, że masz w życiu pecha i zawsze ci się w życiu nie szczęści. Nie łudź się, że dla ciebie powinny być przygotowane optymalne warunki, żebyś mógł bez przeszkód rozwinąć wszystkie swoje możliwości i nie tracić czasu i energii na błąkanie się, an powroty w to samo miejsce, na zabezpieczenie sobie minimalnych warunków egzystencji. Nie wierz w złośliwość losu wobec ciebie ani w to, że powinieneś mieć wygodne warunki rozwoju. Właśnie te niekorzystne, i one przede wszystkim, pozwalają najpełniej rozwijać się twemu człowieczeństwu.
Nie wiem, jakie dalsze życie ci Bóg przygotował, ani ty nie wiesz. To od nas nie zależy. Ważne jest, żebyś wiedział, ze On ci je przygotował. Ważne jest, żebyś wiedział, że On będzie zawsze z tobą, że na ciebie liczy, tak jak chce, żebyś ty na Niego liczył.
Narrator I: „Wziął chleb w ręce swoje” (Mieczysław Maliński)
Bóg został z nami nie po to, żeby nasz dzień powszedni zamienić w świąteczny. On został z nami w znaku Męki: jako Ten zdradzony przez przyjaciela, lękający się śmierci aż do krwawego potu, biczowany, cierniem koronowany, osądzony na śmierć, pod krzyżem upadający – ale nieugięty.
On został z nami w Znaku Dnia Codziennego: chleba, żebyśmy mieli siłę nieść swój codzienny krzyż i nie załamać się, nie cofnąć, , nie zaprzeć – mimo zmęczenia, zdrad i prześladowania. Żebyśmy mieli siłę dźwigać się z upadku i iść dalej.
Pieść: „Ciągle zaczynam od nowa”
Odmówienie Litanii do Krzyża Świętego
Kyrie elejson, Chryste elejson,
Chryste, usłysz nas, Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba, Boże, - Zmiłuj się nad nami!
Synu, Odkupicielu świata, Boże,
Duchu Święty, Boże,
Święta Trójco, jedyny Boże,
Jezu, świata Zbawicielu,
Jezu, na śmierć krzyżową skazany,
Jezu, krzyż na swych ramionach niosący,
Jezu, pod krzyżem upadający,
Jezu, krzyżem przygnieciony,
Jezu, na drzewie krzyża rozciągnięty,
Jezu, do drzewa krzyża przybity,
Jezu, na krzyżu podwyższony,
Jezu, na krzyżu Krew swoją przelewający,
Jezu, z krzyża modlący się za nieprzyjaciół,
Jezu, z krzyża przebaczający,
Jezu, z krzyża Matkę swoją żegnający,
Jezu, na krzyżu umierający,
Jezu, na krzyżu włócznią przebity,
Jezu, a krzyża złożony i pogrzebany,
Jezu, na krzyżu uwielbiony,
Krzyżu Święty, drzewo życia, - Ochraniaj nas!
Krzyżu Święty, mocy i mądrości Boga,
Krzyżu Święty, zwycięski sztandarze chwały Chrystusa,
Krzyżu Święty, powszechny znaku zbawienia,
Krzyżu Święty, zadośćuczynienie za nasze grzechy,
Krzyżu Święty, narzędzie pojednania Boga z ludźmi,
Krzyżu Święty, źródło wszelkich łask,
Krzyżu Święty, drogowskazie chrześcijańskiego życia,
Krzyżu Święty, znaku wyznawanej wiary,
Krzyżu Święty, nauczycielu miłości i przebaczenia,
Krzyżu Święty, pociecho smutnych i cierpiących,
Krzyżu Święty, pokrzywdzonych i zrozpaczonych,
Krzyżu Święty, pomocy na drodze nawrócenia,
Krzyżu Święty, umocnienie pokutujących,
Krzyżu Święty, wolności przed zniewoleniem zła,
Krzyżu Święty, nadziejo umierających,
Krzyżu Święty, zwiastunie zmartwychwstania.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam Panie!
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas Panie!
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami!
Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, Chryste błogosławimy Tobie,
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
Módlmy się!
Boże, który w drzewie krzyża zostawiłeś nam pamiątkę męki i śmierci Twojego Syna, dozwól prosimy, taką czcią otaczać ten znak zbawienia, abyśmy nieustannie doznawali w sobie owoców Twego odkupienia.
Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
Recytator V: „I jest” (Julian Tuwim)
I jest! O - teraz właśnie!
Jest ten dzień powrotny,
Wypłakany nowy dzień spotkania,
Dzień wszystkiej mej nadziei,
Całego czekania,
Gdym Cię piastował w sercu
Stęskniony, samotny.
Recytator VI: „Zmartwychwstanie” (Leopold Staff)
Dziś jest twój czas, jak nigdy, Panie,
Bardziej, niż kiedyś zdziałał cud,
W wino zmieniając wodę w Kanie,
Gdyś brał z rąk Jana chrzest w Jordanie
I gdyś przez chleba rozmnożenie
Karmił na puszczy głodny lud;
Gdyś ruszonego paraliżem,
Niewiastę, co Twej szaty skraj
Tknęła, uleczył swym pobliżem
I gdyś przebity włóczni spiżem,
Ukaranego z Tobą krzyżem
Łotra prowadził w Boski raj.
Jednak świat wzgardził Tobą, Chryste,
Umęczył Cię i zamknął w grób
I nie uwierzył, gdyś przeczyste
Ciało swe w niebo wzniósł wieczyste,
Zsyłając uczniom swym ogniste
Języki, by szli w ślad twych stóp.
Lecz Ty, wzgardzony tak sromotnie,
By znikł zwątpienia wszelki cień,
Odżywasz, Panie, nie samotnie
Ale cieleśnie i istotnie
Powstajesz z martwych tysiąckrotnie
Na każdym miejscu i co dzień.
Recytator VII: „Krzyż i dziecko” (Cyprian Kamil Norwid)
Ojcze mój! Twa łódź
Wprost na most płynie –
Maszt uderzy! … wróć
Lub wszystko zginie.
Patrz! Jaki tam krzyż,
Krzyż niebezpieczny –
Maszt się niesie wzwyż,
Most mu poprzeczny –
- Synku! Trwogi zbądź:
To znak zbawienia;
Płyńmy! Bądź, co bądź –
Patrz, jak się zmienia …
Oto – wszerz i wzwyż
Wszystko – toż samo,
- Gdzie się podział krzyż?
- Stał się nam bramą.
Pieśń: „Zbawienie przyszło przez krzyż”.
6
majka75