DZIECKO W WYŚCIGU SZCZURÓW.pdf

(4393 KB) Pobierz
st9-2010 wrzesien 01-07.indd
Cena 4,50 zł
VAT 0% nakład 6 tys. egz.
ISSN 1734-5464
NR 9 (39)
wrzesień
2010
miesięcznik dla rodziców
Dzieci
w wyścigu
szczurów?
Temat numeru:
320142264.051.png 320142264.062.png 320142264.069.png 320142264.070.png 320142264.001.png 320142264.002.png
Spis treści
Wydawnictwo Sióstr Loretanek
Dyrektor Wydawnictwa – s. Andrzeja Biała. Redaktor naczelny – s. Jolanta Chodorska
Opracowanie gra czne – Agnieszka Karolak
Adres Wydawnictwa i Redakcji: ul. Żeligowskiego 16/20, 04-476 Warszawa
e-mail: sygnaly @ loretanki.pl
Redakcja: tel.: 22 673 50 96
Prenumerata: tel.: 22 427 34 27; 22 673 58 39; fax: 22 612 93 62
Konto: PKO BP IV/O W-wa nr 74 1020 1042 0000 8102 0009 6396
Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych. Zastrzegamy sobie prawo do skracania artykułów oraz zmiany tytułów nadesłanych tekstów.
www.loretanki.pl
320142264.003.png
DZIECIŃSTWO Z ZADYSZKĄ?
Do rabina przyszedł zatroskany rodzic i mówi: „Rabbi, co się dzieje z moim
synkiem? Choć ciągle uczy się i uczy, to nic nie umie”. Na to rabin: „A kiedy
on ma umieć, jeśli się tylko uczy i uczy?”. Niejednego rodzica przejętego brakiem
entuzjazmu do wielu obowiązkowych, jak i ponadobowiązkowych zajęć u włas-
nego dziecka można byłoby zapytać: „A kiedy to dziecko ma żyć, jeśli wciąż
pędzi z zajęć na zajęcia?”.
Tak, wiemy wszyscy, że tzw. życie (w domyśle: sukces, kariera) stawia coraz wyższe
wymagania i poprzeczki, więc trzeba dzieci odpowiednio wyposażyć i wytrenować
do coraz wyższych osiągów, ale na ile jest to zgodne z naturalnymi potrzebami
dzieciństwa? I czy rodzicom chodzi o prawdziwe czy bardzo wyimaginowane
szczęście dziecka?
Dziecko musi mieć obowiązki i wolę rozwijania sprawności i umiejętności.
Jednak czy ma jeszcze czas i chęć do zabawy, przyjaźni, rozmów, modlitwy?
O jednym „genialnym” dziecku powiedziano: „Rozmawiał tylko z psem, gdy
biegał, i z fortepianem, gdy ćwiczył godzinami”.
Pewna babcia przedstawia swoich kilkuletnich wnuków: „Ten to przyszły
lekarz, a ten to prawnik”. Kto ma prawo narzucić dziecku zawód i styl życia
bez pytania o to dziecka, Boga i serca?
„Mamo, ja wolę być szczęśliwym kominiarzem niż złośliwym prezesem”.
Szczęście to stan ludzi spełnionych, a więc spokojnych i wdzięcznych, niezże-
ranych ambicją, zazdrością i złością.
Dobrze o tym pamiętać, gdy chcąc, by dziecko było prawie bogiem, gotuje się mu
los zwierzątka w wyścigu szczurów. Co o tym myślicie?
1
Redakcja
320142264.004.png 320142264.005.png 320142264.006.png 320142264.007.png 320142264.008.png 320142264.009.png 320142264.010.png 320142264.011.png 320142264.012.png 320142264.013.png 320142264.014.png 320142264.015.png
Krystyna Sztramska
Wojna
na poduszki
na poduszki
Siedziała na schodach zmęczona podróżą.
– Już jesteś? – usłyszała nagle nad sobą głos
córki. – Przecież miałaś przyjechać jutro.
Anka wchodziła wolno po schodach, ciągnąc
za sobą Belcię.
– Chciałam wam zrobić niespodziankę, ale ni-
kogo w domu nie zastałam.
– Mogłaś się domyślić, że przed zawodami
musimy więcej ćwiczyć – Anka otworzyła drzwi,
zapraszając matkę do środka. – Jak się chce być naj-
lepszym, trzeba wciąż trenować. Konkurencja nie
śpi – na twarzy Anki pojawił się mściwy grymas.
– Ale czy aby Belcia nie nazbyt się męczy? –
Marynia przytuliła wnuczkę z niepokojem, zerkając
na jej bladą twarz.
– Jutro musi dać z siebie wszystko – Anka spoj-
rzała w stronę córki.
Dziewczynka skinęła głową. Jej przezroczysta
twarz nie wyrażała żadnych uczuć. Niepokój Ma-
ryni wzrósł jeszcze bardziej. Rok temu wnuczka
tryskała radością, a dziś wydawała się dziwnie
smutna.
– Jak się to wszystko skończy, zabiorę cię do nas
– uśmiechnęła się do wnuczki ciepło. – Na wsi o tej
porze roku jest naprawdę pięknie. Drzewa w sadzie
uginają się od owoców. Zobacz, upiekłam ci twoją
ulubioną szarlotkę.
Małej roziskrzyły się oczy. Wyciągnęła rękę po
kawałek ciasta.
– Oszalałaś? – Anka przyskoczyła do matki. –
Belcia nie może przytyć ani grama.
Mała spuściła głowę, przełykając głośno ślinę.
Wyciągnięta ku babci ręka zawisła bezradnie
w powietrzu.
– Czy ty aby nie przesadzasz? Nie nazbyt zależy
ci na wygranej? Taniec powinien sprawiać przyjem-
ność, a nie być męką zmuszającą do wszelkich wy-
rzeczeń – obruszyła się Marynia.
– Jak ty nic nie rozumiesz, mamo –
Anka podniosła głos. – Cały rok ciężko
pracowaliśmy, żeby osiągnąć sukces, a ty
mi teraz wyskakujesz z przyjemnością,
z brakiem poświęcenia.
– Schowam ciasto do lodówki. Zjemy
je jutro po zawodach – skapitulowała
Marynia.
2
Wojna
320142264.016.png 320142264.017.png 320142264.018.png 320142264.019.png 320142264.020.png
– Sama je zjesz, mamo. Belcia musi dbać o gurę.
Jutro ma szansę przejść do wyższej klasy tanecznej.
Wtedy dopiero zacznie się harówka.
– Ty chyba zupełnie zwariowałaś. Zapytałaś cho-
ciaż, czy ona tego chce? Czy nie wolałaby czasem po-
bawić się z koleżankami? – zaatakowała Marynia.
– Wiem, co dla niej jest najlepsze – żachnęła się
Anka. – Dam jej to, czego sama nie miałam.
– Ależ ty miałaś cudowne dzieciństwo.
– Skąd wiesz, o czym marzyłam? Kim chciałam
być? Czy ty nie widzisz, jak wszyscy wokół prą do
przodu? Jak bez skrupułów i sentymentów ustawiają
się w życiu? Belcia musi osiągnąć i sławę, i pieniądze.
– A czy ty nie sądzisz, że ona może być twoimi
aspiracjami przeciążona? Przecież prócz tańca cią-
gniesz ją jeszcze na basen i na kółko teatralne.
– Więc ją o to zapytaj. Niech ci sama powie, czego
w życiu najbardziej pragnie.
– Belciu – zaczęła głośno Marynia, lecz zaraz zni-
żyła głos do szeptu. Wnuczka leżała wciśnięta w róg
kanapy i posapywała cicho przez sen. Nagle na jej
twarzy zakwitł szeroki uśmiech. Nachyliły się od razu
obie, by przyjrzeć się dokładniej jej radosnej buzi.
– Widzisz – wyszeptała z zadowoleniem Anka –
pewnie jej się śni jutrzejsze zwycięstwo.
Mała poruszyła się, otworzyła oczy. Spojrzała na
Ankę, a później zatrzymała wzrok na Maryni.
– Wiesz, babciu, śniło mi się, że byłam u ciebie.
I mama też tam była, i tata. I rzucałyśmy się podusz-
kami jak wtedy, gdy byłam całkiem malutka. To była
prawdziwa wojna na poduszki. I jedna poduszka pę-
kła, pióra rozsypały się po całym pokoju. I ty wtedy
powiedziałaś: „Zobacz, Belciu, całe niebo Aniołów się
do nas dziś zleciało. One zawsze są tam, gdzie ludzie
są szczęśliwi”.
Marynia spojrzała w kierunku córki. Zauważyła
jej zmienioną wzruszeniem twarz i wilgotne oczy.
– Ja te poduszki jeszcze gdzieś w pawlaczu mam!
– zawołała, przerywając nagle nastałą ciszę.
– Więc je odnajdziemy, jak do ciebie przyjedziemy
– Anka powiedziała dziwnie zachrypniętym głosem
i nachylając się bardziej ku córce, wyszeptała czule: –
Może tata też da się namówić na wyjazd z nami?
3
320142264.021.png 320142264.022.png 320142264.023.png 320142264.024.png 320142264.025.png 320142264.026.png 320142264.027.png 320142264.028.png 320142264.029.png 320142264.030.png 320142264.031.png 320142264.032.png 320142264.033.png 320142264.034.png 320142264.035.png 320142264.036.png 320142264.037.png 320142264.038.png 320142264.039.png 320142264.040.png 320142264.041.png 320142264.042.png 320142264.043.png 320142264.044.png 320142264.045.png 320142264.046.png 320142264.047.png 320142264.048.png 320142264.049.png 320142264.050.png 320142264.052.png 320142264.053.png 320142264.054.png 320142264.055.png 320142264.056.png 320142264.057.png 320142264.058.png 320142264.059.png 320142264.060.png 320142264.061.png 320142264.063.png 320142264.064.png 320142264.065.png 320142264.066.png 320142264.067.png 320142264.068.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin