Dzieci buntu czy ucieczki.pdf

(5694 KB) Pobierz
605426618 UNPDF
Cena 4,80 zł
VAT 5% nakład 4,5 tys. egz.
ISSN 1734-5464
NR 6 (48)
czerwiec
2011
miesięcznik dla rodziców
Granice
posłuszeństwa
i nieposłuszeństwa
Zbuntowani
niewolnicy
Dzieci buntu
czy ucieczki?
Temat numeru:
605426618.003.png
Spis treści
Wydawnictwo Sióstr Loretanek
Dyrektor Wydawnictwa – s. Andrzeja Biała. Redaktor naczelny – s. Jolanta Chodorska
Opracowanie graiczne – Agnieszka Karolak
Adres Wydawnictwa i Redakcji: ul. Żeligowskiego 16/20, 04-476 Warszawa
e-mail: sygnaly@loretanki.pl
Redakcja: tel.: 22 673 50 96
Prenumerata: tel.: 22 427 34 27; 22 673 58 39; fax: 22 612 93 62
Konto: PKO BP IV/O W-wa nr 74 1020 1042 0000 8102 0009 6396
Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych. Zastrzegamy sobie prawo do skracania artykułów oraz zmiany tytułów nadesłanych tekstów.
www.loretanki.pl
605426618.004.png
ZBUNTOWANI
I… FANI
Jak tu być teraz staroświeckim rodzicem, wychowawcą, duchownym, który z troską
i coraz ciszej powtarza dzieciakom: „Uważaj”, „Pamiętaj”, „Nie wolno”, gdy coraz
głośniejszy przekaz z mediów brzmi: „Idź na całość!”, „Zapomnij się!”, „Nie wolno
mówić: nie wolno!”? Jednocześnie te zdalnie buntowane dzieciaki wdraża się do śle-
pego posłuszeństwa modzie, mediom i reklamie, czyli zbuntowanych przeciw jednym
czyni się fanami („fan” to pochodna od „fanatyka”) drugich. I jak owe dzieciaki mają
się w tym połapać? Może poprzez naukę rozróżniania, że jest:
Sprzeciw naturalny – istotny dla dojrzewania, gdy dziecko musi świadomie
czemuś się sprzeciwić, coś odrzucić, coś zanegować, żeby coś świadomie przyjąć
i być temu posłusznym i wiernym.
Bunt „na przekór”, „na złość”, „z bezsilności” , z którego trzeba wyrastać,
który trzeba oswajać i z którego trzeba wywieść coś dobrego, by nie zostać bun-
townikiem bez powodu.
Negacja, ucieczka, nihilizm – które wszystko przekreślają, nic nie tworzą,
wpędzają w pustkę, w rozpacz, w samozniszczenie.
Nie można zapomnieć, że ulubieńcami Boga są nonkonformiści, niespokojni artyści,
dzielni prorocy, ale chyba nie zakrzepłe w swym zbuntowaniu podstarzałe dzieciaki,
które mówią „nie” wszystkiemu, nawet nie wiedząc już, czemu.
W tym rozróżnianiu chcemy Wam trochę pomóc.
Redakcja
Fot.: M Borawska
1
www.sygnalytroski.pl
605426618.005.png 605426618.006.png
Krystyna Sztramska
Twarz anioła
Zegar na ścianie wskazywał godzinę
piętnastą, a Grzesiek dopiero przeciągał
się po męczącym śnie. Ale trudno wstać
wcześniej, gdy z libacji wróciło się dopiero
nad ranem. Powłócząc nogami, poszedł
do łazienki. Za chwilę wrócą starzy z Ma-
rianką i znów zacznie się trucie, dlaczego
nie był w szkole, z kim się włóczy po nocach
i jak sobie wyobraża swoją najbliższą przy-
szłość. Nie czuł się dobrze, bolała go głowa
i suszyło w gardle. Spojrzał na wiszące
nad umywalką lustro. Opuchnięta twarz,
podkrążone oczy, strąki tłustych włosów
czyniły go dużo starszym i brzydszym, niż
był w rzeczywistości. Nagle usłyszał prze-
kręcany w drzwiach klucz. Najszybciej jak
mógł poczłapał do swojego pokoju.
– Jezu – piskliwy głos matki wywiercił
mu w głowie dziurę – jak tu cuchnie! Grze-
siek, ty znowu piłeś!
Marianka ostentacyjnie zatkała nos.
– Musimy poważnie pogadać – ojciec
chwycił za klamkę, ale drzwi do pokoju
syna były zamknięte.
Grzesiek udał, że nie słyszy. Sięgnął po
pilota. Hałaśliwa muzyka rozlała się głoś-
nym łoskotem po całym mieszkaniu.
– Nałóż słuchawki! – matka już dosta-
wała furii. – Po to ci je kupiłam!
Ale Grzesiek jeszcze bardziej podkręcił
głośniki. Niech matka nie myśli, że jej po-
słucha. Że będzie nim rządzić tak jak kie-
dyś. Skończyło się. Ojcu też nie pozwoli się
już więcej tknąć.
Grzesiek skulił się na swym tapczanie.
Pamięta tamten dzień, gdy ojciec wlał mu
po raz pierwszy. Marianka właśnie skoń-
czyła trzy lata i ojciec w przypływie radości
podrzucał ją do góry, z zachwytem patrząc
na jej jasną twarz i rozrzucone wokół twarzy
2
605426618.001.png
złociste włosy. Marianka śmiała się dźwięcznie,
a on czuł, jak ściska mu się z zazdrości serce.
– Tato, teraz ja – prosił, ciągnąc ojca za no-
gawkę spodni.
– Duzi chłopcy już się tak nie bawią – po-
wiedział ojciec i odepchnął go od siebie.
Grzesiek kopnął go wtedy pierwszy raz
i pierwszy raz ojciec sprawił mu prawdziwe
manto. Od uderzeń paska Grześkowi popękała
skóra, a on czuł, jak wraz z nią popękało mu
małe dziecięce serce.
– Grzesiek – nerwowy głos ojca wyrwał go
z nieprzyjemnych wspomnień – otwórz zaraz te
cholerne drzwi!
Wojskow y but stojący przy tapczanie Grześka
pofrunął nagle w kierunku ojca. Trafiona nim
szyba rozpadła się na drobne kawałki.
– Ty gówniarzu! – ojciec wpadł w szał. – Jak
cię dorwę, to popamiętasz!
– Tylko mnie rusz – Grzesiek doskoczył do
ojca ze ściśniętymi pięściami.
– Nie bij taty – Marianna podbiegła do bra-
ta, chwyciła go za łokieć.
Grzegorz złagodniał. Opuścił dłonie. Spoj-
rzał w niebieskie oczy siostry. A później na jej
jasne długie włosy. I wtedy wstąpił w niego zły
duch. Grzesiek już wiedział, jak zranić ojca, jak
sprawić ból matce. W jego rękach nie wiadomo
skąd pojawiły się nożyczki.
– Grzegorz! – krzyknęła zrozpaczona matka.
Ale było już za późno. Pierwszy pukiel ja-
snych włosów upadł miękko na podłogę…
– Przepraszam – wyszeptał, zagryzając wargi
aż do krwi – nie chciałem cię skrzywdzić.
– Nic się nie stało – wyszeptała, oplatając
rękami jego szyję – włosy odrosną, a ty się zmie-
nisz, prawda?
Skinął głową, jakby dana siostrze obiet-
nica była czymś naturalnym, niewymagającym
wysiłku. I nagle poczuł, jak z jego serca spada
ogromny ciężar. Po policzku spłynęła mu łza.
– Nie płacz – szepnął mu ten jego aniołek,
przytulając się do niego.
Małe serce zabiło radośnie tuż przy jego, już
prawie dorosłym.
Westchnął głęboko, czując, jak zapada się
w spokojny sen. Nie widział już więc, jak do
pokoju weszło dwoje ludzi, z czułością patrząc,
jak mała dziewczynka o twarzy anioła przytula
się do wyrośniętego nastolatka, o którym chyba
trochę zapomnieli, że też jest ich dzieckiem.
Grzesiek leżał skulony na sw ym tapczanie jak
nieżywy. Wciąż miał przed oczami przerażoną
buzię siostry. Marianka mu tego nie wybaczy.
Z jękiem odwrócił się na drugi bok. Jego dusza
było tak obolała jak jeszcze nigdy w życiu.
– Nie martw się – mała, ciepła ręka pogłas-
kała go delikatnie po głowie.
Uchylił opuchnięte powieki. Zobaczył przed
sobą drobną twarzyczkę okoloną króciuteń-
kimi, prawie białymi włosami. Jak u aniołka na
obrazkach.
3
605426618.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin