Kerrelyn Sparks - V jak Vamp Woman (tłum.nieof.).pdf

(363 KB) Pobierz
Tłumaczenie by Ruda (Hope_And_Love)
Korekta by Luna (Unica_chiquita)
1035685411.001.png
Kerrelyn Sparks – V jak VampWoman
Rozdział pierwszy
Jako człowiek małomówny, Michaił Kirillov nigdy nie musiał wyjaśniać czegoś
oczywistego. Jego towarzysze byli wystarczająco inteligentni, by dotrzeć do tych samych
wniosków. Kapuś Zoltana wystawił ich do wiatru, więc wpadli prosto w pułapkę.
Michaił szybko zeskanował grupę Malkontentów, gdy pojawili się przy lesie
otaczającym polanę, na której miała odbyć się walka. Byli uzbrojeni w miecze, włócznie i
topory. Zwykli śmiertelnicy mogli pomyśleć, że urwali się ze średniowiecza, ale Michaił
wiedział lepiej. Malkontenci woleli, żeby ich bitwy opływały krwią. Jej specyficzny
zapach sprawiał, że stawali się bardziej dzicy.
Sprawdził ich liczebność. – Trzydziestu sześciu do czterech.
- Mogło być gorzej. – szepnął J.L.
- Każdy zdejmuje dziewięciu – powiedział Jack. – Możemy to zrobić.
Zoltan pokiwał głową. – Powinniśmy walczyć w okręgu, by ochraniać sobie
nawzajem tyły.
Michaił zmarszczył brwi, gdy jego przyjaciele wyciągnęli miecze. Pomysł Zoltana
nie był zły, ale w ten sposób mogli ograniczać sobie pole manewru. A to była jedna z
tych rzeczy, które Michaił cenił w życiu – wolność.
Wolność od starzenia się i chorób. Żył tak, jak lubił i walczył, jak chciał. W
bitwach stoczonych na przestrzeni sześciuset lat, nikt nie zbliżył się nawet do
unicestwienia go. Tak, więc, stał się agresywnym wojownikiem zawsze działającym w
pojedynkę.
Nie, żeby nie obchodzili go przyjaciele. Ledwie dwadzieścia minut temu, Jack
poinformował ich, szczerząc się jak głupi, że jego żona – Lara, jest w ciąży. Michaił sam
najchętniej zmierzył się z armią Malkontentów, byle tylko Jack mógł wrócić do swojej
kobiety, chociaż najprawdopodobniej potrzebowałby małej pomocy. Jack, aka Giacomo
di Venezia, był najlepszym wampirzym fechmistrzem na całej planecie. Pewnie Jean-Luc
- 2 -
Tłumaczenie by Ruda
Korekta by Luna
Kerrelyn Sparks – V jak VampWoman
Echarpe nie zgodziłby się z tym, ale w tej chwili był zbyt zajęty projektowaniem głupich
ubrań, podczas gdy Jack i Michaił pomagali Zoltanowi unicestwić grupę Malkontentów
handlujących ludźmi w Albanii.
Mistrz Klanu Wschodniej Europy – Zoltan Czakvar mógł zająć się walką na
miecze. To J.L. Wang kazał mu zacząć się martwić. Ex agent specjalny FBI był młodym
amerykańskim Wampirem i prawdopodobnie pewniej czuł się z pistoletem w dłoni niż z
mieczem.
Metaliczny dźwięk przeciął powietrze, gdy Malkontenci przygotowywali swoją
broń. Warczeli, patrząc z wyniosłością na wrogów po drugiej stronie polany. Byli zbyt
pewni siebie.
Czas pokazać im, kto tu rządzi. Jednym szybkim ruchem, Michaił wyciągnął swój
miecz z pochwy na plecach. To był ogromny pałasz, wystarczająco ciężki, by zwykły
śmiertelnik miał problemy z utrzymaniem go obiema rękami. Lewą ręką odczepił topór
od paska spodni.
Jego wojowniczy ryk sprawił, że Malkontenci się cofnęli. Szarżując na nich,
dostrzegł strach w ich oczach. Byli jak meteorolodzy, którzy widząc nadciągający
huragan, mogą tylko szacować rozmiar zniszczeń.
Środek czysty. Wampiry uniosły swoje miecze i tarcze. Zwarły swoje szyki, mając
nadzieję ich okrążyć.
Michaił teleportował się na prawą stronę i za jednym zamachem ściął trzy głowy.
Zanim tamci zdążyli się zamienić w pył, obracając się, uśmiercił kolejnych trzech. W
między czasie, życie straciło następnych trzech Malkontentów. Potem teleportując się,
Michaił wrócił do swoich towarzyszy. Cały manewr zajął mu mniej niż pięć sekund.
Zszokowani Malkontenci rozglądali się dookoła. Tuzin z nich teleportowało się,
gonieni strachem.
Michaił wziął głęboki oddech i wydał z siebie kolejny wojenny okrzyk, unosząc
nad głowę miecz i topór. Samo to wystarczyło, aby trzech Malkontentów uciekło.
Za plecami usłyszał chichot swoich towarzyszy.
- 3 -
Tłumaczenie by Ruda
Korekta by Luna
Kerrelyn Sparks – V jak VampWoman
- Teraz jest tylko dwunastu do czterech. – powiedział Zoltan.
- Brawo, Michaił. – dodał J.L.
- Na co czekamy? – spytał Jack.
Z okrzykiem zaszarżowali na Malkontentów. Michaił pokonał dwóch mieczem, a
trzeciego dobił toporem. Szybkie spojrzenie na chłopaków wystarczyło, żeby upewnił
się, że dobrze sobie radzą. Jack zabił dwóch i pojedynkował się z trzecim – paskudnym
facetem z blizną przez pół twarzy. Zoltan i J.L. wykończyli po jednym wrogu i zajęci byli
bitwą z kolejnymi.
Po lewej było dwóch Malkontentów. Michaił zauważył, że usiłują zakraść się do
J.L. i Zoltana od tyłu. Typowe zachowanie. Wbić komuś nóż w plecy.
Teleportował się za jednego, obracając go w pył i spojrzał na drugiego. – Boo.
Z piskiem, Malkontent teleportował się. Michaił schował topór za pas, odwracając
się, by obejrzeć koniec bitwy.
Do odgłosu ścierających się mieczy dołączyła muzyka. Michaił przekrzywił głowę.
Melodyjka wydawała się pochodzić z kurtki Jacka. Żywa interpretacja „ That’s Amore” .
Przeklinając pod nosem, Jack odepchnął swojego przeciwnika. Lewą ręką
wyciągnął komórkę, zerkając na wyświetlacz.
- Nie musisz odbierać. – mruknął Michaił.
- To Lara. – Jack kontynuował walkę z Paskudą. – Jeśli nie odbiorę, będzie się
martwiła.
Michaił parsknął. Dzięki Bogu, że zdołał uniknąć pułapki, w jaką wpadła
większość jego przyjaciół. Małżeństwo i dzieci? Nigdy więcej.
- Witaj, bellissima. – rzucił Jack do słuchawki. Jego przeciwnik próbował
wykorzystać jego nieuwagę, ale bezskutecznie.
- To nie jest dobry moment, Laro. Mogę oddzwonić za dwadzieścia minut? – Jack
spojrzał na Zoltana, w chwili, gdy zabijał Malkontenta. – Albo i za dziesięć.
- 4 -
Tłumaczenie by Ruda
Korekta by Luna
Kerrelyn Sparks – V jak VampWoman
Na sekundę przerwał, gdy odpierał atak Paskudy. – Nie, nic się nie dzieje.
Jesteśmy całkowicie bezpieczni. – Zwinnie natarł na przeciwnika. – Te brzdęki? Och, to
tylko chłopaki walczą na miecze.
Zduszając jęk, Michaił wsunął swoją broń do pochwy na plecach. J.L. Wang
przebił swojemu Malkontentowi serce, obracając go w kurz. Dołączył do Michaiła i
Zoltana, obserwując Jacka.
- Nie, kochanie, nie musisz czekać na mnie z obiadem. – Jack odskoczył, unikając
niskiego uderzenia w kolana. – Niedługo wrócę. Mogłabyś schłodzić dla mnie butelkę
Blardonnay w lodówce?
Michaił przewrócił oczami. Z westchnieniem, Zoltan schował swój miecz. Jack
mógłby zabić Paskudę już pięć minut temu, gdyby tak bardzo się nie rozpraszał.
- Jeśli jesteś głodna, to idź i coś zjedz. – Jack z łatwością odparł kolejny atak. –
Jesz za dwoje, wiesz.
Michaił jęknął. J.L. zerknął na zegarek.
- Co? Nie, nie uważam, że jesteś gruba. Myślę, że jesteś… merda! – Jack w
ostatniej chwili zdążył odskoczyć. – Nie, bellissima, nie mówiłem o tobie…
- Wystarczy! – Michaił podbiegł do Paskudy i chwytając go za gardło, zmusił do
odrzucenia miecza. Potem, zaciskając palce na jego szczęce, rzucił nim przez polanę.
Jack posłał Michaiłowi wdzięczne spojrzenie, odchodząc na bok, by móc
kontynuować rozmowę. – Lara, myślę, że jesteś piękniejsza niż kiedykolwiek. – Wsunął
swój miecz do pochwy. – Wiem, że straciłaś pracę w terenie, ale ustaliliśmy, że teraz nie
powinnaś się narażać. Tak, tu jest w zupełności bezpiecznie, ale… Dlaczego mój głos tak
się niesie? Włączyłaś mnie na głośnik? Lara… – urwał, gdy w pobliżu zmaterializowała
się jakaś postać.
To nie może być Lara – pomyślał Michaił. Jako śmiertelniczka, Lara nie umiała się
teleportować.
To był wampir, a właściwie wampirzyca, zdecydowanie. Na głowie miała czarną
czapkę, do której przymocowana była maska zakrywająca jej oczy. Kimkolwiek ona była,
- 5 -
Tłumaczenie by Ruda
Korekta by Luna
Zgłoś jeśli naruszono regulamin