2012-04.doc

(2341 KB) Pobierz
Dni Żołnierzy Przeklętych

Bielan zaskoczony

seawolf, 1 kwietnia, 2012 - 17:06

boje sie pis.jpg

Jak słyszę, Bielan narzeka na wyjątkowe nawet, jak na standardy Lisowskie i Torańskie draństwa i nieuczciwości Newsweeka, polegające na tym, że po dwóch latach wyrywa się jakieś strzępki wypowiedzi i sprzedaje, jako wywiad na rocznicę tragedii, wbrew protestom, a na owe protesty się nie odpowiada, nie odbiera telefonów, a wreszcie każe się odp.. i nie nękać, bo osoba jest chora i leży w łóżeczku, niczym kotek Brzechwy. No, cóż, jaki jest Lis, każdy widzi, jaka jest Torańska, każdy widzi. Ale, jaki jest Bielan, też każdy widzi. Pierwsza naiwna z gimnazjum to to nie jest. Przede wszystkim, jak się wpuszcza złodziei do domu, to niepoważnie brzmią potem płacze i spazmy, że nie dość , że zniknął telewizor, ale i alkohol z barku wychlany. Jak się spółkuje z osobą o tak zwanej cnocie drugiej świeżości, to trudno się dziwić, a jeszcze trudniej mieć pretensje, chyba, że do siebie, że na skórze pojawiają się jakieś dziwne plamy, a, jak się siusia, to boli i piecze. Wiem z kursów dla kapitanów, Medical Care, żeby nie było, że z autopsji. Ba , niektóre plemiona do dzisiaj nie kojarzą faktu spółkowania z narodzinami dzieciątka. Może Bielan właśnie stamtąd pochodzi? Może nie jarzy, że istnieje pewien związek z rozmową z Torańską, a tym rzekomym wywiadem? Zatem przypomnijmy w prostych, marynarskich słowach- kto rozmawia ze Stokrotką, Torańska, Lisem, Morozowskim, Sekielskim, sam sobie szkodzi. I od razu uprzedzam podśmiewywania, że Prezes też z Lisem rozmawiał. Owszem, rozmawiał, do dzisiaj nie wiem, po jaka cholerę. Nie zwierzał mi się, ani nie prosił o poradę. Zawsze , jak patrzę na to, jak naszych traktują w tych prorządowych szczekaczkach pytam retorycznie, no i po jaka cholerę tam lazłeś? Co, nie wiedziałeś, czego się spodziewać? Jednego zdania nie dokończysz, a i tak cię potem zwyzywają, że oto pisowski cham i kmiot przerywał Pani Redaktor, ale czego się spodziewać i żeby już tych pisowskich pokurczów nie zapraszać.

Zatem, panie Bielan, nie trzeba było się zadawać z szemranym towarzystwem, nie trzeba by teraz płakać i odwoływać. Może i wyrwane z kontekstu, ale słowa padły i to głupie i nieładne. Miało być ciepło, że Pani Maria o północy żartobliwie przerwała przydługa rozmowę, a wyszło, że Prezydent się nie nadaje, bo pantoflarz. Albo, że mlaska i nie chce trenować używania promptera. To, to akurat plus, bo takich plastikowych magików, co to nie potrafią od siebie dwóch zdań sklecić, za to czytają, jak złoto, albo chowają się w szafie, albo na stoku narciarskim, aż sondaże przyjdą i im fachowcy od ładnego wciskania kitu napiszą zgrabny zwiszenruf, to mamy aż za dużo. Ot, Bul Komorowski słynął, nie wiem, czy dalej to robi, z wyciągania z kieszeni napisanych mu przez kogoś karteluszków i odczytywania jakiś głupawych wierszyków, że niby taki dowcipny jest. Otóż sto razy wolę Lecha i Jarosława Kaczyńskich, którzy potrafili pięknie i rzeczowo mówić bez żadnej kartki. No, ale gdyby Lech robił 10% tych wszystkich gaf, co ten z lipowego kloca drewna wyciosany gajowy i jego First Lady, to by go żywcem rozszarpano, zresztą niewiele brakowało. Wszystko było źle, co by nie powiedział i czego by nie zrobił. A jakby nie powiedział i nie zrobił to jeszcze gorzej. Tak, że nawet nie warto się było specjalnie starać.

Kolega z otoczenia, no, może za dużo powiedziane, Jarosława Kaczyńskiego opowiadał, że jeździło za nim zawsze w ekipie prasowej paru takich fotografów, co to godzinami i dniami potrafili żadnego zdjęcia nie zrobić, aż wreszcie udawało się go „złapać”, jak się krzywi, jak pokazuje zelówkę buta od spodu, albo jak mu koszula ze spodni wychodzi. Słynny numer z szalikiem, podawany (autentyk), jako „AFERA” z szalikiem powstał, jak wiadomo, co demaskował swego czasu Toyah, z wybrania jednego z kilkunastu zdjęć zrobionych w trakcie odwracania go w dobra stronę. No, ale to już banał. Nie ma, co powtarzać, bo przy tym, co się stało z Smoleńsku, to naprawdę nawet szkoda gadać. Nic nie da się porównać z zamordowaniem, oczywiście. Ale pamiętać, kto go mordował medialnie za życia warto i należy. Otóż to te same cyngle, co teraz zrobiły idiotę z Bielana. A w istocie zrobiły to z jego wydatną pomocą, bo, jak już napisałem, jak się zadaje z k… mi, to kłopoty same przychodzą. Albo raczej wychodzą. Na skórze. Jak mawiali starożytni Rzymianie, chcącemu nie dzieje się krzywda, a nie słyszałem, by ktoś dosypywał coś Bielanowi do drinka, jak owej gimnazjalistce w dyskotece w Pcimiu, sam gadał i jeszcze się pewnie cieszył bo parcie, to oni wszyscy mają, jak niemowlę w czasie biegunki, tyle, że niemowlę w pampers, a oni do kamery.

Jak widać cyngle nie odpuściły, bo i jak maja odpuścić, w armii się wykonuje rozkazy, a nie filozofuje. Jakby tak każdy żołnierz w okopach robił to, co mu się podoba, to by żadnej wojny nie dało się prowadzić, dlatego takich humorzastych żołnierzy się kiedyś rozstrzeliwało, a teraz, to nie wiem, co się robi. Ale, jak widać, Liz wsięgda gatow a i Torańskie j dodatkowo motywować nie trzeba. Pod ścianę nie pójdą, bataliony zaporowe NKWD niepotrzebne, choć, tak miedzy nami, jakby AK i Państwo Podziemne dzisiaj działało, to, kto wie, co by było. Przynajmniej łby by im ogolili chłopaki.

 

Królowa z górnej półki

seawolf, 2 kwietnia, 2012 - 19:29

49f6d02ded234a43b69be6cb4f5f74e0,13,0.jpg

Nie tak dawno facet, który, niczym nie sprowokowany łaził po mieście z transparentem „Pierdolę, nie rodzę” (prawdę mówił, jego pisaniny nie sposób określić innym słowem, a, co do rodzenia, też prawda, chyba, że coś ukrywał. Tak oto raz w życiu prawdę powiedział- co z tego, że niechcący?) ogłosił coś równie śmiesznego, oto zawiązało się ( czy może raczej: ukonstytuowało się, brzmi lepiej , a i tradycja też odpowiednia) towarzystwo dziennikarzy z górnej półki, rozpoznające się chyba po zapachu, bo sugestie, że po czymś innym podpadają pod paragraf o szerzeniu nienawiści rasowej. Wśród górnopółkowiczów znajdujemy nazwisko pani Torańskiej. Znajdujemy jak najbardziej zasłużenie, bo numer, jaki zrobiła do spółki z Lizem A. Bielanowi, zasługuje na umieszczenie już nie tylko na najwyższej półce, ale wręcz w pawlaczu. Umieszczenie, a następnie zabicie pawlacza deskami, lub sztabami i uszczelnienie silikonem, żeby smród po mieszkaniu się nie rozszedł.

No, tu specjalnego zaskoczenia nie ma , bo reputacja obojga jest szeroko znana i nie trzeba być Sherlockiem Holmsem, by przewidzieć, że zadawanie się z nimi do niczego dobrego nie prowadzi, o czy zresztą Bielan doskonale wiedział, a jeśli nie wiedział, to hellooooo, Houston, mamy problem! No, w każdym razie teraz już wie, więc choć taka korzyść, że jest mądrzejszy. Nauka droższa pieniędzy, jak by powiedział Pawlak, znaczy, ten z filmu, nie z rządu. Ten bowiem, woli pieniądze, jak wszystko wskazuje.

Natomiast rozrzewnia linia obrony przyjęta przez Liza. Rozrzewnia, bo budzi wspominanie z lat młodości, a każdy przecież lubi wspominać czasy, gdy był piękny i młody. Dzięki więc za to, choć zapewne przyjemność niezamierzona i przypomnienie dokonane z pełną powaga i napuszeniem. Linia znana jest od dziesięcioleci z Wyborczej- „na autoryteta”, oraz „pomyślenie jest zbrodniom”, to akurat z Bolka Wałęsy. Jak trzeba było przekazać głupolom, czyli Polakom, jakąś prawdę objawioną, to robił to tzw., Autorytet”, wsparty innym Autorytetem, tak, jakby dodawali sobie nawzajem otuchy (i autorytetu właśnie) poprzez pocieractwo. W taki sposób, by daleko nie szukać, na przykład Frasyniuk , kierowca autobusu po zawodówce, ogłosił się niedawno intelektualistą. Zapewne często siedział przy stole, niekiedy ocierając się rękawem, obok intelektualistów, którzy w pewnym momencie potrzebowali robotnika na sztandarze, identycznie zresztą, jak wcześniej inteligenckie WZZty potrzebowały robotników Wałęsy i Walentynowicz.

Już wtedy, a wtedy jeszcze czytałem Wyborczą, która była „naszą” gazetą całej opozycji ( pamięta to ktoś jeszcze? Hi,hi, ale był człowiek głupi), pamiętam teksty, typu- oto wywiad z reżyserem X, o którym biskup Y powiedział, że jest wybitnym reżyserem , oraz artykuł redaktora Z, o którym gazeta „Głos Ć” napisała niedawno pochlebny artykuł, a fundacja „ Pecunia non olet” przyznała stypendium. To był jazda obowiązkowa- jak domino, autorytet mianowany na autorytet przez inny autorytet. Znaczy, ma rację! Nie tylko ma rację, ale wręcz pomyślenie, że nie ma, jest „zbrodniom”, buractwem, oszołomstwem i antysemityzmem, to ostatnie, jak już nic innego nie działa. Jak odwód pancerny ukryty za wzgórzem, jak syberyjskie dywizje pod Moskwą. Nie ma co odpowiedzieć, znaczy antysemita, z takim nie będziemy gadać. Przypomina się Miss Elegancji, Szczuka, która obśmiewała niepełnosprawną dziewczynkę w TVN, za co TVN zapłacił karę, w odpowiedzi usłyszeliśmy, to znaczy nie bezpośrednio, tylko przypadkiem, bo wywiadu był w zagranicznych mediach, że to dlatego, że Polacy nienawidzą Żydów i stąd ta kara. To też trochę tak, jak wywiady Michnika , który co innego mówił za granicą, a co innego było potem w polskim tłumaczeniu. Co ciekawe, nie tyle skracał, co raczej dodawał przychylne Polsce rzeczy, których w oryginale nie było. No, cóż, Arafat też co innego mówił po arabsku, dla miejscowych, a co innego po angielsku, dla Zachodu. Po co zmieniać coś, co działa?

No, ale do czego zmierzam, bo jak zwykle mnie dryfuje. Oto słyszymy tłumaczenie, że Torańska jest „gwiazdą wywiadu”, w związku z czym „pomyślenie jest zbrodniom”, moja ulubiona fraza, jak to jednak nawet Bolek Wałęsa może się do czegoś przydać! Gwiazdą wywiadu może i jest , tego nie jesteśmy w stanie sprawdzić, dopóki się nie włamiemy do zbioru zastrzeżonego IPN, pytanie , jakiego i czy polski kontrwywiad jest tego świadom i podejmuje stosowne przeciwdziałania. Czy status gwiazdy wywiadu daje też immunitet na wykroczenia drogowe i oszustwa podatkowe? Bo, na przykład, wykształcenie filozoficzne, jak świadczą przykłady, a konkretnie jeden przykład, Palikota, jak najbardziej zwalnia od obowiązku zeznawania prawdy w PITach, jeśli przy tym do zeznania jest dołączona legitymacja PO. Tak, tak oczywiście wiem, żadne PO, a gdzieżby tam! Zupełnie niezależna partia i to nawet opozycyjna. No, ale zostawiam to, bo też lubię się pośmiać, ale są granice hipokryzji i surrealizmu.

Oto  email Bielana do Królowej Wywiadu.

„Od: Adam Bielan

Temat: Oświadczenie

Data:21 marca 2012 20:03:30 CET

Do: Torańska Teresa

Pani Redaktor,

Ponad rok temu rozmawialiśmy dwukrotnie w celu uzupełnienia Pani materiału do książki o katastrofie smoleńskiej. Był to wyłączny cel naszych spotkań.

Nigdy nie zgodziłem się na udzielenie Pani wywiadu prasowego, o czym w ostatnich tygodniach przypominałem Pani wiele razy.

Tym samym, jestem zaskoczony informacją, że po upływie kilkunastu miesięcy zamierza Pani opublikować w prasie, w formie wywiadu, strzępy z wielogodzinnej rozmowy, pozbawione kontekstu, zupełnie nie oddające charakteru moich wypowiedzi.

Jeżeli Pani zamiarem nie jest naruszenie mojego dobrego imienia, proszę uszanować moją decyzję. Nie wyraziłem i nie wyrażam zgody na tego rodzaju publikacje.

Z wyrazami szacunku

Adam Bielan”

Jeśli owa Królowa Przedmieścia, to znaczy, tfu, co ja godom, co ja godom, Królowa Wywiadu, a konkretnie jednego sprzed ćwierćwiecza, jest z tej górnej półki, to ja boję się myśleć, co możemy znaleźć na półkach niższych. Te , to od razu powinien zamykać dzielnicowy na 48 godzin, do wyjaśnienia.

Pozdrowienia z Reichstagu

seawolf, 3 kwietnia, 2012 - 15:37

koryto.JPG

Wstępuję do NSDAP. Wiem, jest to dla niektórych pewnym zaskoczeniem, wobec mojej długiej, zbyt długiej przynależności do leśnych band, ale chcę w ten sposób spłacić dług wdzięczności wobec NSDAP za wystawienie mnie w wyborach do Reichstagu.

Moja deklaracja będzie rozpatrywana przez zarząd regionu Warthegau.

„Sprawa przyjęcia Herr Seawolfa jest przesądzona. Ja się cieszę, że Seawolf będzie parlamentarzystą NSDAP, a nie tylko wybranym z naszych list. Dyskusje z nim, nawet jak był antyfaszystą i członkiem leśnych band, miały zawsze charakter merytoryczny. Nie zawsze się zgadzaliśmy, ale go ceniliśmy jako autora ulotek i ulicznych plakatów pod względem literackim. Zawsze wyróżniał się kulturą i językiem, jakiego używał, nawet , jak nas wyzywał od kretynów, zdrajców i gnoi, to z takim wdziękiem, że nie można się było gniewać.”- powiedział podczas konferencji prasowej Gauleiter Geiser.

Wstępuję do NSDAP po pierwsze dlatego, że partia przeżywa trudny czas związany m.in. z jątrzącymi plotkami i oszczerstwami plutokratycznych kół zachodnich o trudnych, spowodowanych alianckimi sankcjami i agresją, warunkach bytowych w ośrodkach reedukacyjnych i poprawczych, tudzież o pewnych nieprawidłowościach i niepożądanych zjawiskach, które wystąpiły sporadycznie w czasie przesiedleń , ze względów sanitarnych ( zagrożenie tyfusem) ludności niearyjskiej z getta w Warschau. W takiej sytuacji prawdziwy mężczyzna, nie idący na łatwiznę nie może się wahać. Trzeba wesprzeć liberalne skrzydło NSDAP, by nie pozwolić radykałom z SS zdominować Partii.

Dotyczy to także przedsięwzięć podjętych przez Ministerstwo Sprawiedliwości Jeśli minister z determinacją usprawnia sądy i dereguluje życie zawodowe w Rzeszy i Generalnej Guberni tak, że nawet leśne bandy Akowskie powstrzymują się od ataków na budynki sądowe, udzielając mu w tej kwestii nieśmiałego, nieoficjalnego, acz przecież oczywistego poparcia, to tym bardziej tego poparcia powinienem udzielić mu ja.

Poza tym chcę w ten sposób spłacić dług wdzięczności wobec Partii za wystawienie mnie o w wyborach do Reichstagu i za związany z wyborem dodatkowy przydział na smalec i wódkę, nie mówiąc o przepustce całodobowej i zwolnieniu z obowiązkowych dostaw i obowiązku kopania rowów przeciwczołgowych, co jest dla mnie niezwykle ważne, bo nie mogę się schylać.

Dziś, gdy wielu publicystów uważa, że rządząca Partia radykalizuje się, rywalizując z najbardziej skrajnymi grupami z SS i Wehrwolfu, potrzebne jest wzmocnienie liberalnej flanki. Flanki, która choćby w sprawach relacji NSDAP z Kościołem będzie stawiać na racjonalność. Na jasne wskazywanie, które ze zgłaszanych postulatów są populistycznym wyścigiem z Himmlerem i jego pangermańską sektą, a które wynikają po prostu z normalnej, bieżącej konieczności.

Moja decyzja jest też logicznym wnioskiem z mojej kariery w AK, organizacji niedemokratycznej, zdominowanej przez osobnika, niejakiego Grota, paranoika i dyktatora dławiącego jakąkolwiek merytoryczną dyskusję wewnątrz organizacji, nie przyjmującego żadnych sugestii i wymuszającego posłuch ślepym terrorem. Zbyt długo, stanowczo zbyt długo byłem w tej zbrodniczej, nie waham się użyć tego słowa , organizacji. AK zdołało zdominować podziemie na polskim terenie językowym, nie pozwalając się rozwinąć zdrowym, demokratycznym organizacjom, takim, jak Gwardia Ludowa, Armia Jeszcze Krajowsza, czy też Stowarzyszenie Agentów NKWD i Gestapo „Puchacz”.

Jeszcze jako dziecko, po obejrzeniu „Ojca Chrzestnego” napisałem do Ala Pacino, że chętnie wesprę flankę liberalną jego organizacji, ale nie odpisał, celebryta w dziąsło szarpany, woda sodowa mu do głowy uderzyła, czy cóś.

Potem rozważałem również przystąpienie do Czerwonych Khmerów, w obliczu ich trudnej sytuacji po oskarżeniach o rozwalanie czaszek motykami, w celu wzmocnienia ich flanki humanitarnej , ale chcieli płacić w miskach ryżu, więc ich olałem. Niech się bujają. Mam swoje pryncypia, w końcu.

P.S. Wszelkie podobieństwa do oświadczeń senatorów PO są przypadkowe i niezamierzone.

Hostessa Kopacz

seawolf, 4 kwietnia, 2012 - 16:42

105345d40013cc2b489802e5.jpg

Nie ukrywam, że z rosnącą frustracja piszę o tych ludziach. Dwa lata mijają, a oni nadal na wolności, nadal nikt ich nie wywlókł za kudły z ich gabinetów, pomagając kopniakami. Ot, paru Murzynków wyrzucono z pirogi, aligatory i piranie wysłały emaile z podziękowaniami, ale główni współkonspiratorzy są na wolności. Jak się wydaje, już niedługo i oni też to zdaje się wiedzą, bo zachowują się dość nerwowo. Ale trzeba przyznać, że zwieracze trzymają się szczelnie, jadą na tak zwanego „bezczela”, typu „to nie moja ręka, ludzie, to nie moja ręka”, gdy kogoś złapano z ręką w cudzej kieszeni. ot, taki Grupiński właśnie stwierdził, że rząd robi wszystko, by odzyskać wrak i dowody, które Rosjanie sobie prawem kaduka przetrzymują. Ba, nie tylko wszystko robią, ale i nawet za dużo, trzeba ich powstrzymać, bo nadużywa się powagi najwyższych władz, a po co, skoro wystarcza zwykłe naciski dyplomatyczne. Trzeba czekać i już. On jest dobrej myśli.

Ot, na przykład Katyń, złamali się Rosjanie? Złamali, przyznali, przynajmniej niektórzy, bo niektórzy nie, oddali część akt, zajęło to jakieś 70 lat, ale warto było czekać! Tak i teraz, w sprawie zamachu smoleńskiego. Dwa, góra trzy pokolenia i też się złamią. A na razie, w oczekiwaniu na rychły zwrot polskim właścicielom, wrak zadaszono, niedługo, w ramach resetu doprowadzi się prąd i gaz, potem nawet i Internet, tak, że daragije druzja, nie martwcie się, wrak ma u nas dobrze i nie może narzekać. No, niechby ponarzekał, skończy w hucie aluminium, zanim się obejrzy. Przez pomyłkę, ma się rozumieć, z powodu bałaganu, odpowiednie władze przeproszą, nie ma obawy. No, taki bałagan, biurokracja, sami rozumiecie. I zakład, że zrozumieją? Paradowska, Morozowski, Miecugow, Liz, Stokrotka, z pewnością odważnie skrytykują surowo rosyjski bałagan organizacyjny, zapewne użyją nawet słów uznanych za obraźliwe, tak, że Graś znowu będzie musiał wykrztuszać to swoje „izwinitie”. To wyraźnie była oferta, my się przyznamy do błędu pilotów i nacisków generała, czy Prezydenta, wy się przyznacie do bałaganu, no, może dorzucicie pijanego kontrolera, te żarówki i będzie git. Nie wyszło, bo z ruskimi nie ma takich subtelnych negocjacji. Tam kompromis to klęska i przyznanie się do słabości. No i został Tusk z resztą tych swoich clownów robiących meksykańską falę na każdy sygnał chłopaków Putina, z ruską wersją z jednej strony, a wściekłym narodem z drugiej. No, narodem, powiedzmy, częścią. Mniejszą. Niestety.

Jezu, jak sobie pomyślę, co za clowny, co za koszmarne indywidua rządzą naszym biednym krajem, szukam w historii odpowiednika i nie znajduję. No, nie znajduję. Kiedy mieliśmy u władzy taką mieszaninę kretynizmu, tchórzostwa, niekompetencji, cynicznej, zadufanej w sobie durnoty? I kiedy naród był tak otumaniony? A może zawsze taki był? Czytałem kiedyś statystyki, jaki procent ludności brał udział w konspiracjach, powstaniach, wychodziło, że niewiele. Że właściwie te 30% PiSu w wyborach, które otrzymuje, to fenomen. Optymistyczne jest to, że te kilka, czy kilkanaście procent patriotycznej ludności wystarczyło, przy przetrwał naród, a, jak zdarzyły się sprzyjające warunki zewnętrzne, to i państwo powstało. No, może to i pociecha. Może i tym razem wystarczy.

Na razie wyraźnie widać, że zdrajcy z Sekty Pancernej Brzozy przegrali walkę o pamięć. Nie zapomnieliśmy, nie przestaliśmy, nie odpuściliśmy, nie machnęliśmy ręką. To oni, Sekta Pancernej Brzozy raczej odpuściła już jakąkolwiek merytoryczną dyskusję, wobec załamania się rządowo- FSBowskiej narracji MAKu, czyli Burdenki 2 i komisji Millera, wobec osypywania się tynku z gmachu smoleńskiej dezinformacji. To już nie są rysy, to odpada płatami i nikt już nawet nie klajstruje. Nikt już nawet nie proponuje zastępczych wyjaśnień, poza rytualnym już obśmiewaniem muahahaha, hel, sztuczna ,mgła, Macierewicz. Jedyne, co im zostało, najpoważniejszy naukowy argument, to twierdzenie, że, jak walnęło, to urwało. Pod historyjkami komisji Millera nikt nie chce się podpisać, nikt nie chce przyznać do autorstwa wrzutek i kłamstw. Same się wymyśliły, najwyraźniej. Samosięjki takie. Podobnie, jak kultowy już SMS sam się wystukał i wysłał. Podobnie, jak się okazuje, nie ma nikogo, kto by Sikorskiemu powiedział to, co on potem Jarosławowi Kaczyńskiemu. Nie ustalili, chłopaki, no, ale kto mógł przypuszczać, że trzeba będzie się tłumaczyć, przecież wszystko miało być inaczej i było, tylko ostatnio jakoś się posypało wszystko. To, co widzimy, to już tylko rozpaczliwe, udawane poziewywania „ eeeeee, znowu o tym Smoleńsku, my już nie chcemy słuchać” w wykonaniu tych właśnie, którzy najgorliwiej na początku dosypywali do pieca, wpuszczali w obieg kolejne dezinformacje i kłamstwa, te bezczelne ruskie wrzuty o debeściakach ( ach, gdzież jest niezawodny Artymowicz, co tym razem usłyszy?), o naciskach, o generale? Nic nie zostało z tych kłamstw, oprócz ich hańby i naszej pamięci o niej. Zostały skomlenia, by już zostawić i nie mówić o tym. Co było, to było, a teraz zgoda buduje, Euro2012, tapety na komórki ze Stadionem Narodowym i w ogóle.

Nigdy nie przestanie w polskiej historii straszyć widmo Kopacz, która kłamała z trybuny sejmowej i przed niezliczonymi kamerami o tej ziemi przekopanej na metr, czy półtora w głąb, o tym, że "najmniejszy skrawek, który został przebadany, najmniejszy szczątek, który został znaleziony na miejscu katastrofy - wtedy, kiedy przekopywano z całą starannością ziemię na miejscu tego wypadku na głębokości ponad 1 metra i przesiewano ją w sposób szczególnie staranny - każdy znaleziony skrawek został przebadany genetycznie." Potem, za co w normalnym państwie, jest, nawiasem mówiąc, kryminał, te słowa w stenogramie sejmowym zmieniono. Tak po prostu. " Rosyjscy lekarze dali nam fartuchy i rękawice gumowe-powiedzieli byśmy robili swoje, a oni będą nam pomagać jak tylko najlepiej mogą. Pojechało tam 11 lekarzy patomorfologów, lekarzy sądowych, techników kryminalistyki". „Pojechałam do Moskwy, mając za współpracowników – ale było to też wsparcie merytoryczne – przede wszystkim 11 patomorfologów, w tym patomorfologów ze specjalizacją z antropologii. Pojechałam do Moskwy z technikami kryminalistyki, z psychologami, a także z lekarzami udzielającymi pomocy rodzinom”. A dzisiaj słyszymy, że nie tylko sfałszowano stenogramy sejmowe, ale najwyraźniej cały naród uległ zbiorowej hipnozie, halucynacji, bo Pani Kopacz, według najnowszej, choć z pewnością nie ostatniej wersji, pojechała tam, by opiekować się rodzinami. Hostessa, czy baby sitterka, jakoś tak. Z potrzeby serca, nikt jej nie zmuszał. Wolontariuszka. No i udało się, nikt z Rodzin nie zginął, wszyscy wrócili. Wypada podziękować. Kopacz lepiej kręci, niż Wałęsa, prawdziwy talent! I proszę nie zapominać, że została wynagrodzona stanowiskiem marszałka. Być może jest szatański pomysł PO, by zmusić naród do modłów za zdrowie Prezydenta Komorowskiego, bo, jak mu się co stanie, to kto zostanie PO Prezydenta? No, kto? Chcecie tego? Zatem wszyscy razem- niech żyje nasz kochany Pan Prezydent i jego piękna i mądra First Lady!

Łojezusie, co ja godom! Tak nas załatwili, dranie!

 

Mędrcy

seawolf, 6 kwietnia, 2012 - 15:51

tnn22333.preview.png

Im bliżej do kolejnej rocznicy 10 Kwietnia, tym aktywniejszy jest przemysł pogardy i ich pacynki. Ot, jak dzisiaj, bez zaskoczenia ( tylko patrzeć, jak Hołdys, Niesiołowski, Kuczyński i Wołek coś powiedzą) widzę, znowu wyciągnięto i otrzepano z kurzu i pajęczyn Bolka Wałęsę, by trochę popluł na zmarłego Prezydenta i przy okazji się nieco pokompromitował. Co tu komentować? Szkoda śliny, w zasadzie, ile razy można pisać o sbeckim kapusiu. Aż mi żal jego obrońców, za każdym razem, gdy go widzą na ekranie, musi im się wyrywać z piersi jęk- „Nieeeee, znowu?????” Nie mają lekko, dużo łatwiej byłoby bronić Wałęsy, gdyby nie to, że najstraszniejszym jego wrogiem jest on sam, pracowicie obsikujący swój własny wizerunek i robiący ze swoich obrońców kretynów. Jest to jakaś zagadkowa sprawa, on po prostu musi. Albo jest to jakiś przymus wewnętrzny, absolutny zanik poczucia obciachu, albo przymus najzupełniej dosłowny, zewnętrzny. Ktoś go wyjmuje z pokrowca, podstawia mikrofon i wydaje rozkaz: „Mów, bo, jak nie, to wiesz....!”. Przy tej okazji tępy buc prowokuje ataki na siebie, bo, jakby siedział cicho, to by wszyscy by go w końcu zostawili z wielką ulgą z obu stron, przeciwników i służbowych obrońców. Bo co to za przyjemność zajmować się czymś takim?

Trzeba by w końcu zainicjować akcję zmiany nazwy lotniska w Rębiechowie, bo ile razy lecę i widzę na ścianie wielki podpis przygłupa i kapusia, robi mi się gorzko w ustach. Jak już ktoś koniecznie chce utrzymywać fikcję „symbolu i słynnego Polaka”, to im mniej o tym mówimy, tym, dla tego symbolu lepiej. Bo my, pracujący za granicą i stykający się z ludźmi, którzy z uprzejmości pytają we czasie kolacji, jak już omówimy temat pogody w Polsce, a jak tam mister Waleza, mamy już trochę dosyć tłumaczenia zawiłości i różnic między tajną policją, a KGB, w wyniku czego w końcu w skrócie myślowym wychodzi wersja przyswajalna dla ludzi za granicą. Do tej pory wszyscy wiedzieli, że był idiotą, teraz dodatkowo się dowiadują, że pracował dla KGB. I po co mu to? Lepiej siedzieć cicho i udawać misia z Zakopanego, pozując w ogródku do zdjęć za parę groszy.

No, ale naprawdę dosyć o nim, bo mam niesmak. Tak jakby następna postać pozostawiała niesmak mniejszy. Hmmm. Pan Prezydent Komorowski, oby żył wiecznie w dobrym zdrowiu (bo w przeciwnym razie władzę nad żyrandolem obejmuje Ewa Kopacz, brrrr! To zapewne był pomysł BORu, zrobić Ewę Kopacz marszałkiem, żeby cały naród szczerze dbał o Komorowskiego, a w razie potrzeby zasłaniał przed kulami i lecącymi twardymi przedmiotami własnym ciałem, prawdziwie szatański, ale i genialny plan, trzeba przyznać).Otóż Pan Prezydent dał głos w sprawie edukacji.

Bronisław Komorowski uważa, że dotychczasowy system nauki historii w szkołach był bardzo zły i wymaga zmiany. Pełna zgoda, Panie Prezydencie, liczne występy medialne i wypowiedzi Pana Prezydenta są niezbitym dowodem, że tak jest w istocie. Prezydent zapewniał, że wiedza historyczne jest potrzebna, ale „zadaniem numer jeden jest uczynienie z ucznia polskiej szkoły mocnego konkurenta na rynku pracy”. Co ciekawe, nie jest p. Komorowski jedynym, którzy tak twierdzi. Gubernator Hans Frank uważał dokładnie tak samo. Frank uważał, ze wystarczy Polakom umiejętność liczenia do 500, o ile mnie pamięć nie myli. Nie wiem, co na ten temat uważa Pan Komorowski, do ilu powinno się umieć liczyć w nowoczesnej Polsce, by być mocnym konkurentem na rynku pracy konserwatorów powierzchni płaskich i podcieraczy zadów bogatych emerytów w Niemczech, czy UK, ani też do ilu potrafi liczyć sam Pan Prezydent, podejrzewam, sądząc z poprzednich wypowiedzi, nieprzesadnie przekracza limit sugerowany przez Hansa Franka. A jeśli plotki o postępujących spustoszeniach w Panu Prezydencie są prawdziwe, to ta liczba jeszcze dodatkowo się zmniejsza w trakcie czytania tego felietonu. No, ale nie będę drążyć tego tematu, żeby nie podpaść pod paragraf, co gorsza, nie wiadomo, który- o szkalowaniu, lub ujawnianiu tajemnicy państwowej.

Planowanym przez Ministerstwo Edukacji Narodowej zmianom w nauczaniu historii w szkołach ponadgimnazjalnych sprzeciwiają się m.in. PiS i Solidarna Polska. Prezes PiS Jarosław Kaczyński przekonywał przed kilkoma dniami, że ograniczenie nauczania historii to zabieg postkolonialny, który ma uczynić z Polaków zasób siły roboczej dla Zachodu. Nietrudno zauważyć, że tak jest, naród bez świadomości i znajomości własnej historii nie różni się zbytnio od stada bydła, którym można dowolnie manipulować, strzyc, doić, a jak zdechnie, zrobić mydło, jak pisał proroczo Szpotański. Skąd on wiedział o Tusku?????

Jak stwierdził Pan Prezydent: „Dzisiejszy system nauczania historii nie był najlepszy, powtarzanie po wielokroć tego samego programu, gdzie na końcu okazywało się, że ze względu na opóźnienia?(...) wiele wątków historycznych nigdy nie docierało do uczniów, wymaga zmiany (…)”

„Zdaje się, że niedawna wpadka jednego z ważniejszych polityków, parlamentarzystów, który zdradził - delikatnie mówiąc - brak wiedzy historycznej, powinna być przestrogą dla wszystkich, którzy uważają, że obecny system można zachować”- uważa Komorowski.

W ostatnich dniach głośno było o wpadce posła SLD Dariusza Jońskiego, który - zagadnięty na sejmowym korytarzu przez TVN24 - powiedział, że stan wojenny ogłoszono w 1989 roku, a jako datę wybuchu Powstania Warszawskiego podał 1988 rok. Oczywiście, może się pan poseł spieszył do toalety, a nacisk na pęcherz, czy zwieracz nigdy nie sprzyja skupieniu, albo akurat patrzył na „ministrę”
sportu i się rozmarzył, nie taki głupoty faceci wygadują w takim stanie, bo krew odpływa z mózgu w inne rejony, ale jednak są granice obciachu.

Zgadzam się z Panem Prezydentem (łomatko, to się tu dawno nie zdarzyło i chyba nieprędko znowu nastąpi) z tą wpadką ważniejszych polityków, choć może niekoniecznie akurat obecny Pan Prezydent powinien komukolwiek wypominać takie rzeczy, bo jego własne („delikatnie mówiąc”- cytat) kompromitacje i wpadki niedługo będzie można wydawać w formie książkowej w kilku tomach w twardej oprawie, jako „dzieła zebrane”. Obśmiewane rzekome wpadki Prezydenta Lecha Kaczyńskiego z całej kadencji zostały zdeklasowane o trzy długości przez B. Komorowskiego jeszcze przed objęciem przez niego urzędu, a przecież po ceremonii nie zaprzestał twórczości, a wręcz przeciwnie, jakby mu druga para nóg urosła, bo już się nie musiał tłumaczyć szefom kampanii.

P.S. Patrzę tak sobie na licznik i widzę, że stuknęło mi dzisiaj 2 miliony na Salonie 24. I co? I nic. Będziemy kontynuować. Świat się ani nie zawali, ani nie zbawi, może będzie trochę weselszy, a paru draniom może gula podskoczy ze złości.

Wszystkim życzę, z bardzo daleka, Wesołych Świąt. Może nie zawsze odpowiadam na komentarze, bo zarobiony jestem, a i różnica stref czasowych nie sprzyja, ale wszystkie czytam.

Cierpienie antysmoleńskie

seawolf, 7 kwietnia, 2012 - 15:17

210_warto_byc_Polakiem.jpg

Jak wszyscy wiemy, a jak nie wiemy, to nam już w Wyborczej to wytłumaczą, wszyscy mają dosyć Smoleńska, wszyscy rzygają Smoleńskiem, no, po prostu już nie wyrabiają. Zapewnię dlatego Wyborcza zamieszcza na swoich świątecznych łamach tyle artykułów o Smoleńsku, konkretnie, żeby już o Smoleńsku tak bardzo nie wspominać i nie pisać, bo wszyscy maja dosyć.

Może coś ze mną jest nie tak, ale, skoro w Wyborczej tak strasznie mają dosyć, to może niech o tym nie piszą? My nie mamy dosyć, to sobie będziemy pisać. I mówić. I przychodzić na obchody i palić te jątrzące świeczki i składać te zbrodnicze żółte tulipany, co to je Gronkiewiczowa Straż Miejska likwiduje i pakuje do worków na śmieci jeszcze jako cebulki w szklarniach, prewencyjnie.

A do nich, podobnie, jak do tych dyżurnych ruskich cweli na Salonie i gdzie indziej, mam pytanie, co was tak zmusza, by codziennie o tym pisać, skoro tak już od tego rzygacie? Służba nie drużba, wiadomo, ale poproście o urlop, czy cóś, nie męczcie się tak! Święta w końcu, posiedźcie z Rodziną, zaśpiewajcie „Podmoskownyje wieczera”, zostawcie ten temat nam, którzy nie rzygają i nie mają dosyć. Możemy się tak umówić? Jak akurat nie mogę narzekać , bo swego czasu pobanowałem tą ruską hołotę i mam spokój, ale na innych blogach, tych co cierpliwszych lista obecności sekciarzy Pancernej Brzozy jest podpisana codziennie, o niczym innym nie piszą, tylko o tym, czego mają tak bardzo dosyć. Sado- maso, po prostu. Należy pochylić głowę nad ich codziennym cierpieniem.

Ostatnio zauważyłem ciekawą tendencję, Sekta Pancernej Brzozy poddała się, jeśli chodzi o polemikę w sprawach technicznych, wobec całkowitego upadku rządowych wersji, których już nikt nie broni, nawet ci, co te raporty pisali, tak, jak do dzisiaj nikt nie chce się przyznać, kto „rozpoznał z kontekstu” głos Generała Błasika. Właściwie teraz się okazuje, że nikt nic nie pisał, nie można znaleźć nikogo, kto by się przyznał. Nawet stenogramy sejmowe pozmieniali. Pozmieniały, dokładniej mówiąc. Samo się napisało, SMS sam się wystukał i wysłał, a i nawet ministrowi Sikorskiemu nikt, jak się okazuje nie powiedział tego, co ten następnie przekazał Jarosławowi Kaczyńskiemu. Nie dograli sprawy chłopaki, zapewne byli pewni, że nie trzeba się będzie tłumaczyć, że wystarczy kultowe już „jak walnęło, to urwało”, najlepszy dowód na wersję rządową, w historii tego „śledztwa”, a w istocie w historii wszystkich śledztw lotniczych, morskich i kosmicznych. Jak do tej pory nikt tego nie przebił. No, może gdzieś w kreskówkach, w Cartoon Network.

Mieliśmy zapomnieć, bo w końcu, co było, to było, a zgoda buduje. Przecież Stadion Narodowy, Orliki, wicie, to jest ważne. Donald Tusk osobiście podsuwał temat, że ludzie stadion na tapetę telefonów ściągają i że to jest sukces rządu. Kolejny. Jak to nie jest zidiocenie, to nie wiem, co nim jest. Mniejsza, ile kasy na to poszło, mniejsza, że utrzymanie tych stadionów nie wiadomo dla kogo i po co zbudowanych, poza tym, że są na miarę naszych możliwości i to nie jest nasze ostatnie słowo (jak Miś), kosztuje kilka milionów miesięcznie i nie ma żadnej szansy, by te pieniądze się zwróciły kiedykolwiek w tym tysiącleciu.

A ostatnio, jak rozpaczliwe kwilenie, jak zakłopotany uśmiech faceta sikającego za autobusem, gdy ten nagle odjechał, jak w pokerze, gdy ktoś rzuca na stół piątkę asów i patrzy, czy się nikt nie zorientuje, pojawia się informacja, że Donald Tusk zamierza znaleźć inwestorów arabskich. No, nie tak dawno też zamierzał, z wielkim sukcesem, z Kataru, konkretnie. To teraz, to już jak z płatka pójdzie , po śladach. I meksykańska fala radości w prasie też łatwo przyjdzie, copy – paste się zrobi.

I jest matka Madzi, ojciec Madzi i nieszczęsna Madzia i Rutkowski. Niesamowite, jak można wykorzystać śmierć jednego nieszczęsnego dziecka, by wytworzyć metodycznie prawdziwą histerię, zapełnić czas antenowy i by przykuć uwagę całego, dużego narodu. Ciekawe, ile kasy skasowały te dziesiątki hien dziennikarskich i detektywistycznych. I to się nie kończy, przyssali się i nie puszczają.

I wszystko to, by dostarczyć medialnej paszy, przykryć mizerię rządową i tragedię smoleńską, a zwłaszcza katastrofę POsmoleńską, czyli nieprawdopodobną, upokarzającą kompromitację polskich władz i polskiego państwa. Tchórzostwo, pożytecznoidiotyzm, podłość i zwykłą zdradę. Nie wyszło. Nie zapomnieliśmy, nie przestaliśmy „jątrzyć i dzielić”. I nie przestaniemy, choćbyśmy mieli zdechnąć. To , znaczy, mówię za siebie. Oczywiście.

P.S. Wszystkim życzę, z bardzo daleka, Wesołych Świąt. Może nie zawsze odpowiadam na komentarze, bo zarobiony jestem, a i różnica stref czasowych nie sprzyja, ale wszystkie czytam.

Rozstąpmy się!

seawolf, 9 kwietnia, 2012 - 13:15

49f6d02ded234a43b69be6cb4f5f74e0,13,0.jpg

W dawnych czasach w polskim Sejmie głosowano przez rozstąpienie się. To znaczy nie panie po lewo, panowie po prawo, ale po jednej stronie stali ci za, a po drugiej stronie ci przeciw. Od razu było widać, po czyjej stronie jest większość, nikomu nie myliły się przyciski, rozejrzał się po swoich i wiedział, czy rzeczywiście swoi, czy mu raczej opozycja grzbiet wypłazuje, bo, żeby szable do depozytu oddawać, o tym nie było mowy.

Otóż mam wrażenie, że nadchodzi moment, gdy musimy się jasno i wyraźnie „rozstąpić” w Polsce, to znaczy jasno i jednoznacznie opowiedzieć, jakie jest nasze stanowisko wobec zbrodni smoleńskiej. Każdy z nas niezależnie od politycznych poglądów i przynależności partyjnej. Jesteśmy tu, czy tam. Nieważne , kto jest z PO, czy PIS, czy SLD. To jest ponad tymi podziałami, to tak, jak pytanie, czy ktoś jest uczciwy, czy nie, czy widzi, czy jest ślepy. W istocie, nie tyle ślepy, ile wybrał ślepotę, bo otwarcie oczu spowoduje wielki dyskomfort. Wreszcie powiedzieliśmy jasno i wyraźnie to, co wszyscy czuliśmy intuicyjnie tego strasznego dnia- zamordowano nam Prezydenta, elitę, dowództwo. Czekałem dwa lata, by to wreszcie zostało jasno powiedziane. Są słowa, których cofnąć się nie da. Do tych należy oskarżenie o morderstwo. Z mordercami się nie rozmawia, no, ewentualnie z ich prawnikami, a ich co najwyżej się przesłuchuje.

Słynny SMS o tym, że piloci zeszli poniżej minimum, a do wyjaśnienia pozostaje, kto ich do tego skłonił, inspiruje mnie do stwierdzenia, że polski rząd zszedł poniżej minimalnego poziom, jako politycy i jako ludzie, do wyjaśnienia pozostaje co i kto go ich to tego skłoniło. Czy, według najuprzejmiejszej wersji, to zwykłe tchórzostwo, niskie IQ, brak jakichkolwiek horyzontów intelektualnych i zdolności przewidywania efektów swoich rozmów, deklaracji i decyzji? Obserwacja Pana Prezydenta i jego ślicznej i mądrej First Lady, Premiera, marszałka ( marszałki?) , ministrów (ministerek?) i rzecznika skłania do takiej interpretacji, choć niewykluczone, że oni tylko udają. Bo trudno uwierzyć, że oni są AŻ tacy. Taka ekipę w jednym miejscu zebrać, to nie tak łatwo. Casting trzeba robić.

Nie ulega wątpliwości, a w każdym razie mojej wątpliwości, że morderstwa można było dokonać wyłącznie wspólnie, przy współdziałaniu , albo co najmniej biernym współudziale i wykonywaniu poleceń przez polską stronę. Polską, piszę umownie, w sensie geograficzno- językowym, tak, jak „polskie” według kryterium geograficznego są słynne „polskie” obozy.

Nie było możliwe takie, a nie inne potraktowanie zwłok ofiar, gdyby nie pewność, że zakaz otwierania trumien nie będzie kwestionowany. I był, w każdym razie udawało się pod milionem pretekstów odwlekać ekshumacje o dwa lata. Jakaż orkiestra w tej sprawie działała! Decyzje administracyjne, seria skoordynowanych publikacji niezależnych dziennikarzy, anonimowych mend internetowych, że nie można, że po co, że kogo obchodzi, co ma w środku trup Gosięwskiego, muahahaha, że nieludzkie, że cyniczne granie, że rani się uczucia rodzin, że cyniczne rodziny ranią uczucia nierodzin, że ile to kosztuje, a dzieci głodują i z głodu kit z okien wyjadają, że po co, ze muahahaha, śmiechu warte, że jakżesz można podważać, skoro towarzysze radzieccy, znaczy rosyjscy już przecież zbadali, podpisali , z największa drobiazgowością i szacunkiem, aż Ewa Kopacz szlochała, z taka drobiazgowością te sekcje na jej oczach robione.

Właściwie, paradoksalnie, w interesie Tuska i Komorowskiego jest wykazanie, że to zamach Rosji, bo w ten sposób mogą się tłumaczyć, że ich działania w niczym sytuacji nie pogorszyły i do niczego nie doprowadziły, a Prezydent zginęliby tak, czy owak, niezależnie od tego, co oni zrobili, czy powiedzieli. Jeśli to rzeczywiście byłoby tak, jak oni mówią, to żaden w owczesno- dzisięjszych oficjeli nie wyjdzie sucha nogą z oskarżeń o zaniedbania, kłamstwa, naruszenia procedur, działania na szkodę prezydenta, dezinformację, działanie na szkodę Polski. I powtarzam, to jest ta najkorzystniejsza dla nich linia obrony. Bo, jak nie to, to pozostaje goła, brutalna zdrada i zbrodniczy spisek. Zatem niechaj sobie zawczasu wybiorą, w jaka stronę kierować ewentualne śledztwo i koordynować już dzisiaj zeznania, żeby nie wyjść, jak Sikorski, co to opublikował te zapisy rozmów i tylko wkopał i siebie i Bahra, bo to się wszystko nie trzyma kupy ani merytorycznie, ani czasowo. Nadal nie wiadomo, skąd i od kog...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin