Metody prognostyczne w dawnej astrologii.pdf

(1648 KB) Pobierz
| 1
Metody prognostyczne w dawnej astrologii
dr Piotr Piotrowski
W dawnej astrologii prognoza zajmowała miejsce szczególne. Na przestrzeni stuleci wypra-
cowano bardzo wiele metod i technik predykcyjnych, dlatego omówienie czy zreferowanie
ich w jednym miejscu jest po prostu niemożliwe. W poniższych rozważaniach skupiam się
wyłącznie na jednej technice, a właściwie na niezwykle wyrafinowanej i wieloelementowej
technice prognostycznej, po którą chętnie sięgali astrologowie późnego średniowiecza.
Większość tradycyjnych metod prognostycznych odwołuje się do pojęć, które we współ-
czesnej astrologii nie są stosowane albo korzysta się z nich niezwykle rzadko, toteż zaistnia-
ła konieczność, aby je szerzej objaśnić. Chodzi tu przede wszystkim o pojęcie aphety, ana-
rety i hylegu, od których zwykle rozpoczynano wszelkie przewidywania astrologiczne.
Większość dawnych technik predykcyjnych można podzielić na trzy zasadnicze typy.
1) Techniki bazujące na horoskopie natalnym, a więc na konfiguracjach radiksowych, z
których – bez odwoływania się do dalszych obliczeń – formułuje się prognozę. Po-
niżej omówiona została predykcja w oparciu o babilońskie nisitri , Doroteuszowe
troistości oraz znaną z astrologii hellenistycznej metodę odczytywania przyszłości z
domów (metaforyczna wędrówka Słońca). Metody te stanowią rudymentarne formy
astrologicznej prognozy.
2) Techniki stricte predykcyjne polegające na dodatkowym obliczaniu rozmaitych dy-
rekcji, profekcji, powrotów planet na urodzeniowe pozycje itp. Poniżej zaprezen-
towana została metoda będąca kontaminacją takich elementów, jak dyrekcyjny hy-
leg, roczne profekcje i solariusz.
3) Techniki wypracowane na gruncie astrologii katarchicznej, które częściowo bazują
na pkt. 2, ale nie odnoszą się do horoskopu natalnego. Chodzi tu m.in. o odczyty-
wanie przyszłości z horoskopów horarnych. Poniżej przedstawiony został jeden z
takich horoskopów postawiony przez pochodzącego z V wieku astrologa Palchusa.
Drugorzędność tranzytów
Technika tranzytów, która dziś jest standardową i zarazem podstawową procedurą progno-
styczną, w tradycyjnej astrologii nie odgrywała ważnej roli. Tranzyty planet rozpatrywane w
odniesieniu do indywidualnego horoskopu nie stanowiły dawniej żadnej rozstrzygającej
metody i z reguły nie przywiązywano do niej istotnej wagi.
| 2
W antyku znano jedynie powroty planet na swoje urodzeniowe pozycje, w tym głównie
powroty Słońca, które pozwalały ustalić początek nowego cyklu tak zwanych profekcji
rocznych. Pewne wskazówki dotyczące tranzytów znajdujemy na przykład w Tetrabiblos
Ptolemeusza (100-168), przy czym zarówno Ptolemeusz, jak i Doroteusz (I w. n.e.) po-
strzegali tranzyty albo jako powroty planet na swoje pozycje urodzeniowe, albo jako ingresy
planet w znaki i zarazem w domy horoskopu. 1 Tym niemniej traktowano je jedynie jako
dodatkową metodę prognostyczną, zawsze w powiązaniu z innymi, ważniejszymi techni-
kami, nigdy samodzielnie. Ptolemeusz pod koniec swojego traktatu rozważa naturę po-
szczególnych tranzytów w zależności od ich aktywności rozumianej jako nasilenie i odprę-
żenie 2 , co może korespondować z nowoczesnym rozróżnieniem tranzytu aplikacyjnego i
separacyjnego, względnie zbieżnego i rozbieżnego. Jakkolwiek tranzyty o niczym istotnym
nie rozstrzygały, a z uwagi na ich stosunkowo krótki okres oddziaływania (tożsamy z okre-
sem pobytu danej planety w znaku) zwykle odnosiły się do epizodycznych i okazjonalnych
zdarzeń, względnie mogły periodycznie wzmacniać bądź osłabiać planety natalne. 3
Późniejsi autorzy, a także astrologowie arabscy, niczego nowego w kwestii tranzytów nie
wnieśli. Tym niemniej warto odnotować rozważania Albumasara (787-886), który w swoim
dziele De revolutionibus nativitatum dodaje, że przy analizowaniu tranzytów
„trzeba wziąć pod uwagę znak, w którym przebywa tranzytująca planeta, traktując tę pozy-
cję jako ascendent i następnie odpowiednio taki układ zinterpretować 4 .
Innymi słowy, jeżeli przykładowo Saturn tworzy kwadraturę do Słońca, to należy taki tran-
zyt (jak i każdy inny) rozpatrywać z punktu widzenia początku horoskopu, wyznaczonego
przez tranzytującą planetę.
Drugorzędność i poślednie znaczenie tranzytów zostało utrwalone przez średniowiecznych
i renesansowych astrologów. Dopiero w XVII wieku zaczęto przyglądać się im bliżej. Słyn-
ny francuski astrolog, Jean Baptiste Morin (1583-1656), zwany także Morinusem, poświęcił
teorii tranzytów 24. tom swojego ogromnego dzieła Astrologia Gallica , w którym zauważa, że
tranzytująca planeta jest niewystarczającym wskaźnikiem konkretnych efektów, dlatego
wpływ tranzytów zawsze powinien być interpretowany w kontekście progresji, zwłaszcza
progresji prymarnych, dyrekcji i solariusza. 5 Poza tym, Morinus rozumiał tranzyty podobnie
jak dyrekcje. W jego koncepcji istotna była nie tyle natura planety, ile to, jakim domem
włada ona w horoskopie urodzeniowym. W każdym horoskopie te same tranzyty będą ina-
czej się przejawiać, ponieważ na przykład tranzytująca przez ascendent Wenus w jednym
horoskopie będzie władcą domu ósmego (śmierć), a w innym domu piątego (gry i zabawy).
1 W astrologii antycznej najbardziej naturalnym systemem domifikacji były domy traktowane jako całe znaki.
2 Zob. Claudius Ptolemy, Tetrabiblos, VI.10, przeł. F. E. Robbins, Harvard University Press, Cambridge-
London 1940.
3 Zob. Joseph Crane, Astrological Roots: The Hellenistic Legacy , The Wessex Astrologer, Bournemouth 2007, ss.
251-253.
4 Albumasar, De revolutionibus nativitatum , cyt. za: Kocku von Stuckrad, Geschichte der Astrologie. Von den Anfängen
bis zur Gegenwart , C.H. Beck, München 2005, s. 157.
5 Zob. Jean-Baptiste Morin, Astrologia Gallica Book 24: Progressions and Transits , przeł. J. H. Holden, AFA, Tem-
pe 2005, ss. 41-47.
808676833.003.png
 
| 3
Dla Morinusa decydujące znaczenie ma zatem to, którym domem natalnym włada tranzytu-
jąca planeta, gdyż jej wpływ będzie przez to mocno modyfikowany.
Z kolei William Lilly (1602-1681) odnotowuje, że tranzyty należy obserwować w odniesie-
niu do natalnych planet, węzłów księżycowych i Punktu Szczęścia, a także do wierzchoł-
ków poszczególnych domów, biorąc pod uwagę zarówno koniunkcje, jak i każdy inny
aspekt, oraz zważając na to, czy tranzytująca planeta tworzy aspekt zbieżny czy rozbieżny.
Tranzyty benefików Wenus i Jowisza były dla niego pomyślne, zaś malefików Marsa i Sa-
turna niekorzystne. W III tomie Christian Astrology Lilly poświęcił tranzytom wprawdzie
tylko jedną stronę, rozpisując się przede wszystkim na temat progresji prymarnych, profek-
cji i solariusza, jakkolwiek jego rozumienie tej techniki nie odbiega znacząco od tego, jak
dziś posługujemy się tranzytami. Pisze on bowiem:
„Generalnie, pomyślne są te dni w roku, kiedy Jowisz lub Wenus, względnie Słońce i Księ-
życ, są w sekstylu bądź trygonie do stopnia ascendentu, Medium Coeli lub tworzą koniunk-
cję do własnych pozycji radix. Natomiast dni niepomyślne przypadają podczas tranzytów
Saturna lub Marsa tworzących kwadraturę bądź opozycję do stopnia ascendentu i Medium
Coeli, albo do Jowisza, Wenus, Słońca, Księżyca lub południowego węzła lunarnego 6 .
Jakkolwiek w bardzo obszernej analizie horoskopu natalnego i prognostycznego pewnego
angielskiego kupca, która zamyka III tom Christian Astrology , Lilly posługuje się różnymi
technikami predykcyjnymi, odsłaniając jednocześnie swój znakomity warsztat, ale tranzy-
tów nie bierze pod uwagę. One po prostu nie wskazywały na żadne znaczące czy przeło-
mowe wydarzenia, ponieważ w długofalowej prognozie o niczym istotnym nie rozstrzygały.
Z dużym powodzeniem z tranzytów korzystał za to Johannes Kepler (1571-1630), który w
gruncie rzeczy przyczynił się do upowszechnienia tej techniki. Sporządzając kolejną pro-
gnozę dla księcia i dowódcy wojsk cesarskich Albrechta von Wallensteina, Kepler zauwa-
żył, że na przełomie lutego i marca 1634 roku grozi mu śmiertelne niebezpieczeństwo, po-
nieważ w trzecim dekanacie znaków zmiennych dojdzie wówczas na niebie do wielkiego
krzyża rozpiętego pomiędzy mundalnie znaczącą opozycją Saturna (21°20´ Strzelca) i Jowi-
sza (22°21´ Bliźniąt) oraz towarzyszącą mu opozycją Słońca (24°07´ Ryb) z Marsem
(19°00´ Panny). Tak się składa, że ten wielki krzyż wkomponował się dokładnie w radik-
sowe pozycje horoskopu Wallensteina. Jednak najbardziej znaczący dla Keplera był fakt, że
w horoskopie księcia Jowisz z Saturnem tworzyły koniunkcję, więc tranzytująca opozycja
tych planet uwikłana dodatkowo w wielki krzyż była w istocie powtórzeniem konfiguracji
urodzeniowych. 7 Należy dodać, że 20-letni cykl Jowisz/Saturn odgrywał w dawnej astrolo-
gii niesłychanie ważną rolę, o czym pisali już także astrologowie arabscy. Kepler miał więc
wystarczające powody, by ostrzec Wallensteina przed grożącym mu niebezpieczeństwem.
Dwa tygodnie przed dokładnym uformowaniem się wielkiego krzyża Albrecht Wallenstein
został zamordowany.
6 William Lilly, Christian Astrology, book 3: Nativities , Astrology Classics, Abingdon 2005, s. 741.
7 Zob. Ulrike Voltmer, Rhytmische Astrologie. Johannes Keplers Prognose-Methode aus neuer Sicht , Urania, Neuhausen
1997, ss. 115-117.
808676833.004.png
 
| 4
Albrecht von Wallentstein, ur. 24.09.1583, godz. 16:28 LT (=15:24
GMT), Heřmanice. Domy Regiomontanusa.
Na zewnątrz tranzyty planet 14.03.1634 roku (południe).
Kepler zrektyfikował ascendent z 10° na 18° Wodnika.
Tym, co jest tu najistotniejsze to to, że Kepler, który żył z pisania astrologicznych progno-
styków, potraktował tranzyty nie jako przejście pojedynczej planety nad planetą radix, lecz
jako całokształt bieżących konfiguracji i mundalnych wpływów, które należy następnie
porównać z horoskopem urodzeniowym. Tranzyty nie były jednak jedyną techniką używa-
ną przez Keplera. Korzystał on także z różnego rodzaju dyrekcji, a także z odkrytych przez
siebie progresji sekundarnych, które dziś stosowane są przez większość astrologów.
Mimo że tranzyty dla Keplera były bardzo wygodną procedurą astrologicznego prognozo-
wania, to jednak metoda ta zyskała popularność dużo później. Nawet jeszcze na początku
XIX wieku podejrzliwie patrzono na tranzyty, co dobitnie odzwierciedla obszerny słownik
pojęć astrologicznych Jamesa Wilsona napisany w 1819 roku. Zagadnieniu tranzytów autor
poświęca zaledwie trzy lakoniczne akapity, podczas gdy na przykład na temat hylegu rozpi-
suje się na kilka stron. Tym niemniej na uwagę zasługuje fakt, że Wilson całkowicie odrzu-
ca stanowiska Morinusa, dokonując tym samym rewolucyjnego przewrotu. Nazywa on bo-
wiem absurdem traktowanie tranzytujących planet jedynie w kontekście ich natalnego
władztwa. Uznaje, że nie można dalej podtrzymywać nonsensów takich, że:
808676833.001.png
| 5
„Jeżeli władca ósmego domu, nawet jeśli będzie to Jowisz, tranzytuje ascendent, grozi to
śmiercią. Jeśli będzie nim władca szóstego domu, zwiastuje chorobę, a jeśli dwunastego –
poważne kłopoty. Podobnie w przypadku wierzchołków innych domów. Jeżeli władca 6, 8
lub 12 domu tranzytuje dom drugi, ma to oznaczać straty; jeżeli dom trzeci – kłótnie z ro-
dzeństwem lub sąsiadami; jeżeli czwarty dom – stratę rodziców; piąty – straty przez gry lub
dzieci. Władcy dobrych domów mają zaś przynosić efekty pozytywne, bez względu na to,
czy będą to benefiki czy malefiki 8 .
James Wilson proponuje inne podejście, umieszczając je w kontekście progresji sekundar-
nych i zarazem tłumacząc, że aspekty tranzytującego Księżyca mówią o codziennych spra-
wach, podczas gdy tranzyty Jowisza i Saturna są najbardziej znaczące, bo przynoszą długo-
trwałe efekty. Szczególną rolę upatrywał on w tranzytach względem natalnego położenia
Słońca, Księżyca i osi horoskopu, a także za znaczące uważał tranzyty Świateł do planet
urodzeniowych, zwłaszcza do malefików. Mimo że Wilson dość odważnie zerwał z trady-
cją „dyrekcyjnego rozumienia tranzytów, to jednak jego próby włączania tej techniki do
astrologicznych metod prognozowania były jeszcze wtedy dość nieśmiałe, choć na pewno
otwierające pole do nowych poszukiwań.
Na zupełnie inne rozumienie tranzytów nie trzeba było długo czekać. Jeszcze przed ukaza-
niem się Dictionary of Astrology Wilsona, w 1814 roku John Corfield zaczął wydawać maga-
zyn „Urania, który w całości miał być poświęcony nowo odkrytej planecie - Uranowi.
Niestety, pojawił się tylko jeden numer pionierskiego pisma. Co ciekawe, mniej więcej w
tym samym czasie astrologiczny wpływ Urana usiłował ustalić angielski malarz John Varley,
bliski przyjaciel mistyka Williama Blake’a. Varley skrupulatnie notował wszystkie wydarze-
nia, obliczał horoskopy na każdy dzień, dochodząc do wniosku, że Uran „działa szczegól-
nie mocno w aspektach z Marsem. 9 Te i inne obserwacje Varley’ego ostatecznie przyczyniły
się do uznania Urana za władcę Wodnika.
Odkrycie Varley’ego jest ważne również z tego względu, że mając empiryczne podstawy
pozwoliło ono krytycznie spojrzeć na dotychczasowe przekonania, jakoby z władztwa wy-
nikało znaczenie tranzytującej planety. Kiedy zaczęto badać wpływ Neptuna, a później
także Plutona, technika tranzytów stała się już niekwestionowanym liderem wśród astrolo-
gicznych metod prognostycznych, wypierając na margines lub wręcz skazując na zapo-
mnienie inne techniki.
Katarché
Prognozowanie w antycznej astrologii często było oderwane od horoskopu urodzeniowe-
go. Szukano także innych rozwiązań, wypracowując szereg procedur przewidywania zda-
rzeń, w których nie odwoływano się bezpośrednio do horoskopu urodzenia bądź poczęcia
danej osoby. Dużą popularnością cieszyły się bowiem horoskopy katarchiczne (gr. katarché
8 James Wilson, Dictionary of Astrology , Astrology Classics, Abingdon 2006, s. 382.
9 Zob. James H. Holden, A History of Horoscopic Astrology , AFA, Tempe 1996, ss. 190-191.
808676833.002.png
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin