Adam Junka JESIE� Powiedzmy sobie otwarcie - Miasto by�o brzydkie i szare, a na dodatek Pora Deszcz�w przysz�a wcze�niej ni� zwykle i wszystko ton�o w wodzie. Bloki na Zatorzu - pi�tnastopi�trowe kolosy, wygl�da�y jeszcze brzydziej, ni� zwykle. A zwykle wygl�da�y okropnie. Wiatr, spot�gowany przez nie�wiadomych tw�rc�w Blok�w ich budow�, kt�ra z dok�adno�ci� zupe�nie przypadkow� przypomina�a Wielki Kanion, zacz�� hula� i hula� ju� od tygodnia, ci�gn�c za sob� chmary li�ci, kt�re z daremnym wysi�kiem uderza�y o betonowy pancerz blok�w. Deszcz pada� nieustannie, zalewaj�c zapchane studzienki kanalizacyjne. Szare niebo wisia�o nad czarnymi blokami, kt�re mo�e i by�y szare. Deszcz pada�. Wszystko wygl�da�o jak zawsze i �adne znaki na ziemi i niebie nie zwiastowa�y p�niejszych wypadk�w, kt�re wstrz�sn�� mia�y ca�ym poznanym �wiatem. W takich to warunkach, Psiuman, m�ody szatyn, uzdolniony, ale jednocze�nie posiadaj�cy o sobie zbyt dobre mniemanie egocentryk i cynik, obudzi� si�. Pierwsz� rzecz�, jak� zrobi�, to stwierdzi�, �e na zewn�trz pada. Stwierdzenie to lekko go zdenerwowa�o, bo Psiuman nienawidzi� zimna i mroz�w, uwielbia� natomiast spokojnie le�e� na pla�y, trzymaj�c r�ce na gor�cych piersiach swojej panienki - Mady i popija� zimne piwo. Ta ca�a jesie� wkurwia�a go. A tymczasem w innej dzielnicy, w innym zak�tku Miasta, pojawi� si� Homer Kot. Pojawi� si� nagle, lecz nie zosta� zauwa�ony przez nikogo. Homer Kot popatrzy� w niebo, potem na swoje brudne trampki i u�miechn�� si�, patrz�c jak deszcz myje mu obuwie. Homer Kot by� m�odzie�cem lat oko�o dwudziestu, jedno oko mia� niebieskie, a drugie czarne. Mia� ciemne w�osy z zapuszczonymi baczkami. Homer Kot by� �redniego wzrostu, ubiera� si� zazwyczaj w zielony, rozci�gni�ty sweter oraz dziwne niebieskie d�insy. Na nogach, jak ju� wspomnieli�my, zwyk� nosi� stare trampki,a na nosie mia� ma�e okularki, spod kt�rych �ypa� raz czarnym, a raz niebieskim okiem. Ale gdyby�cie znali Homera Kota tak dobrze, jak ja, to wiedzieliby�cie, �e nie jest on zwyk�ym cz�owiekiem, tylko wiecznym w�drowcem , dla kt�rego s�owo" cel " jest s�owem obcym, a dla kt�rego jedynym celem jest w�dr�wka zawsze i zawsze przed siebie. A teraz Homer Kot pojawi� si� w Mie�cie w okre�lonym celu. Nie! Nie szukajcie tu sprzeczno�ci, jakkolwiek jest ona oczywista.Postarajcie si� zrozumie� -wszystko, co robi� Homer Kot, robi� okr�nym, kocim sposobem ,nie zwa�aj�c do ko�ca na rezultat, a przede wszystkim robi�c liczne przerwy na odpoczynek. Dobrze. Odpocznijmy na chwil�, nie chcemy si� przecie� przem�cza�, prawda m�j, skarbie? Prawda. W ramach odpr�enia pos�uchajcie: Gdzie� tam, tysi�ce kilometr�w dalej, w ch�odnej otch�ani Pacyfiku, lataj�ca ryba odda�a w�a�nie ka�. Jej produkty przemiany materii spad�y na dno po�o�one cztery tysi�ce metr�w g��biej. W por�wnaniu z takim spadkiem nasza historia jest niczym, nie b�d�my wi�c pyszni! Bo uwierzy� we wrongle to tylko kwestia czasu. Kt�rego� dnia po�o�ycie si� spa� i wtedy, w ciemno�ci us�yszycie jaki� ha�as. Pomy�licie, �e to mysz, ale to nie b�dzie mysz .Kt�rego� dnia wasz kot przyniesie wam co� w pysku. I to te� nie b�dzie mysz. To b�dzie martwy wrongiel. Uciekajcie! Wrongle s� wielko�ci palca wskazuj�cego, ale s� za to bardzo grube.S� niebieskie, ale ubieraj� si� w zielone kombinezony.Spod dw�ch d�ugich czu�ek �arz� si� ma�e, czarne �lepia. Wrongle cz�sto mieszkaj� w rurach kanalizacyjnych.A cz�sto te� nie.Dla przyk�adu mieszkaj� te� w piecykach gazowych.Najcz�sciej jednak preferuj� du�e, brudne rury kanalizacyjne, gdzie ze swoimi sprzymierze�cami - szczurami stworzy�y wielkie imperium zbrodni. Kt�rej� nocy obudzicie si�.Wstaniecie z ��ka i p�jdziecie do �azienki.Podejdziecie do wanny i odkr�cicie kran.Zachrobocze co�.I wtedy, zamiast wody, z kranu wyp�yn� wrongle.B�d� w�ciek�e i ��dne twojej krwi, a gdy rzuc� si� na ciebie nie b�dzie ju� dla ciebie ratunku.Gdy ogryz� ju� tw�j szkielet do czysta, cichutko wlez� na wann� i wejd� z powrotem do kranu.Nieprzerwanym strumyczkiem - w g�r� i do kranu.Strze�cie si� nieznanego! Nieuzasadniona agresja wrongli wobec ludzi jest faktem do dzisiaj nie wyja�nonym.Przyjrzyjmy si� wi�c z bliska bohaterskiej walce pewnego mieszka�ca Miasta z hord� rozszala�ych wrongli. Wacek by� na ganku.�eby dosta� si� do po�o�onego na dziesi�tym pi�trze mieszkania, musia� przej�c przez klatk� schodow� i wytrzyma� podr� w windzie pe�nej wrongli.. A wrongle swoim zwyczajem czai�y si� wsz�dzie. Ostatnio Wacek zabi� jednego, kt�ry chc�c dosta� si� do jego mieszkania, uczepi� si� jego torby z zakupami.Wacek zauwa�y� wrongla w ostatniej chwili i wyci�gn�� z kieszeni brzytw�.G�owa wrongla z cichym trzaskiem odpad�a od tu�owia i powoli sturla�a si� ze schod�w Min�� tydzie�, odk�d Wacek us�ysza� g�osy anio��w w kaloryferze.Wacek my�la�, �e to kolejny podst�p wrongli.Ale g�osy z kaloryfera by�y takie pi�kne! Wacek, wymachuj�c brzytw�, odp�dza� si� od szturmuj�cych wrongli.Zn�w zbudowa�y taran, by rozbi� jego drzwi.Wacek my�la� o kupieniu drzwi pancernych. Mieszkanie Wacka nie by�o buduj�cym przyk�adem mieszcza�skiej norki - dwa puste pokoje, �azienka i kuchnia.Z �azienki i kuchni Wacek nie korzysta�, bo nie m�g� - wszystkie otwory przyprowadzaj�ce wod� lub j� odprowadzaj�ce by�y przez niego dawno zacementowane lub ukr�cone.Dlatego w�a�nie wrongle nie mog�c dosta� si� do Wackowego mieszkania w ich ulubiony spos�b - przez rury - musia�y wymy�la� coraz to nowe sposoby na jego zdobycie. We wtorek Wacek nawi�za� ��czno�� radiow� z tymi z kaloryfera - Halo! - powiedzia� - tu Wacek.Potrzebuj� pomocy! - Halo? - odpowiedzia� mu w s�uchawce m�ski, przyjemny g�os - tu goodle! - Goodle? - zdziwi� si� Wacek - Oczywi�cie! - potrzebujesz pomocy, prawda ?!Masz k�opoty z wronglami? - Tak! Szalone! - Pomo�emy ci!- odpar� ten z kaloryfera Nadchodzi� wielki dzie� dla Wacka.Dzie�, w kt�rym sta� si� mia� prze�om.Dzie�, w kt�rym Wacek pozby� si� mia� wrongli. Wacek obudzi� si� ju� wczesnym rankiem - na zewn�trz pada�o. Wacek spojrza� na sufit, a potem na stos pustych konserw zgromadzonych w k�cie pokoju.K�tem oka dostrzeg� w nich jaki� ruch.Sekund� potem Wacek lecia� ju� wygi�ty w dzikim skoku w kierunku puszek.Gdy Wacek spad�, ich ostre kraw�dzie bole�nie wbi�y mu si� w cia�o.Wacek nie przejmowa� si� b�lem. Wrongiel - zwiadowca niepotrzebnie pr�bowa� si� ukry�.Brzytwa Wacka by�a dla niego kos� �mierci. Wacek sta� ko�o kaloryfera, nas�uchuj�c goodli. - Teraz? - spyta� - Teraz - odpowiedzia� goodel Wacek wzi�� do r�ki przygotowan� wcze�niej pi�� i przeci�� ni� kaloryfer.W rurze rozleg�o si� chrobotanie, a potem z kaloryfera wyskoczy�y goodle.Rzuci�y si� na Wacka i obali�y na ziemi�.Potem cicho otworzy�y drzwi, by wpu�ci� wrongle do mieszkania. I wtedy Wacek obudzi� si� z lekkim b�lem g�owy. Opowiem wam, co si� sta�o. Ot�, jak si� pewnie domy�lacie, Wacek by� szalony. Tak naprawd�, to �adne goodle nie istnia�y...Wacek je wymy�li�. Jego ob��d nie by� jednak gro�ny dla otoczenia, wi�c Wacek nie znalaz� si� w domu dla my�l�cych inaczej, lecz nawet uda�o mu si� dostawa� od pa�stwa skromn� rent� Podczas przecinania kaloryfera, z rury wyciek�a woda, a Wacek pomy�la�, �e s� to szturmuj�ce wrongle.To znaczy, oczy Wacka zobaczy�y ciekn�c� wod�, ale jego m�zg zinterpretowa� t� wod� jako niebezpieczne wrongle.Niewa�ne.W ka�dym razie, Wacek , chc�c wyci�gn�� z kieszeni brzytw�, odrzuci� na bok pi�� do przecinania metalu.Pech chcia�, �e odrzuci� t� pi�� niezbyt daleko od siebie, w wyniku czego po�lizgn�� si� na niej.Upadek spowodowa� wstrz�s m�zgu i chwilow� utrat� przytomno�ci.W wyniku tego znany nam stan �wiadomo�ci, tak zwana " normalno��"powr�ci�a do Wacka, co ten skwitowa� g�o�nym: " O, kurwa!" Nagle, jak bia�a mewa na tle czarnego nieba, b�ysn�a mu w g�owie my�l: " Nie jestem ju� �wirem !" A potem: " Cholera!Zabior� mi rent�!" Deszcz pada�. Woda z zapchanych studzienek zacz�a wylewa� na betonowe chodniki.A �e te by�y po�o�one nier�wno, w ich zag��bieniach zacz�y tworzy� si� ma�e wodospady, w wirach kt�rych przelewa�y si� wszelkie produkty cywilizacji:zapa�ki, papierki, kawa�ki psich g�wien, grzybki - psujki, klisze fotograficzne, namoczone paragony sklepowe i przede wszystkim tysi�ce ma�ych �yj�tek, kt�re wysz�y nieopatrznie ze swoich podziemnych, betonowych kryj�wek, by tu na powierzchni chodnika znale�� �mier� w ch�odnej kipieli spienionej wody. Zacz�o si� wielkie niszczenie formy. A gdzie� tam, w szarych blokach urz�d�w szeroko poj�tej u�yteczno�ci publicznej, gdzie �yje liczna populacja leniwych urz�dnik�w, tli�o si� �ycie.W por�wnaniu z Deszczem, Zimnem i Ch�odem na zewn�trz, wielkie te budowle wydawa�y si� gigantycznymi kopcami termit�w, w kt�rych, gnij�c we w�asnych sprawach i cieple, �yj� ich tajemniczy mieszka�cy, z jaki� powod�w boj�cy si� Si�y drzemi�cej za oknami, przejawiaj�cej si� w wyciu wiatru i rytmicznym uderzaniu deszczu o szyb�. Ale teraz by�o ju� po pi�tnastej i gromada urz�dnik�w zacz�a wychodzi�, ka�dy z nich zatopiony w my�lach tak chyba wa�nych, jak oni sami. A wewn�trz, opr�cz sprz�taczek, zosta� Homer Kot. Postanowi� si� tu przespa�. Nie czu� �adnych potrzeb, wi�c po�o�y� si� spa� Do snu szykowa� si� te� Psiuman, zapatrzony w deszcz padaj�cy na zewn�trz. Wacek puka� w rury kanalizacyjne. Robi� to od wielu chorych lat, twierdz�c, �e w ten spos�b wyp�oszy wrongle. Teraz po prostu nie chcia� niepokoi� s�siad�w, kt�rzy przyzwyczaili si� ju� do jego dziwactw. W ko�cu zasn�� i on, po raz pierwszy od lat zaznaj�c zdrowego, normalnego snu. I Miasto te� szykowa�o si� do spoczynku, otulaj�c swych mieszka�c�w ciep�� zas�on� bezpiecze�stwa. Chroni�c nie�wiadomych przed wiatrem i zimnem, wys�annikami Si� Chaosu. Deszcz pada� od samego rana. Autobusy prawie nie kursowa�y, gdy� ul...
banduras1