Palmer Diana - Kwiat opuncji.pdf

(962 KB) Pobierz
Diana
PALMER
KWIAT OPUNCJI
1
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Siwowłosy mężczyzna splótł dłonie i oparł je na blacie biurka. W jego
zmrużonych niebieskich oczach malował się upór.
Hunter także nie był szczególnie ustępliwy z natury. Zdarzało się już,
że
nie
podobało mu się wyznaczone przez szefa zadanie, ale dotychczas Eugene Ritter
zgadzał się ostatecznie zlecić je komuś innemu. Tym razem jednak było jasne,
że
nie zamierza ustąpić. Phillip Hunter wiedział to od chwili, gdy przekroczył próg
jego gabinetu.
Rzecz jasna, musiał chociaż spróbować się wykręcić. Nie bał się konfrontacji -
był do takich starć przyzwyczajony. Od przeszło dziesięciu lat pełnił funkcję szefa
bezpieczeństwa firmy Ritter Oil Corporation i zdążył już przywyknąć do radzenia
przemysłowych, którzy usiłowali ubiec Rittera i położyć
łapska
na odkrytych przez
jego pracowników nowych złożach metali o strategicznym znaczeniu.
- Pustynia to nie miejsce dla kobiety - powiedział w końcu do siedzącego
naprzeciw niego niemłodego już dżentelmena.
Wygodnie rozparty na krześle, ubrany i uczesany jak człowiek białej rasy,
Hunter wyglądał jednak równie groźnie jak jego przodkowie, wojownicy z
plemienia Apaczów. Miał ciemną skórę, a pociągłą twarz o wąskich ustach i
błyszczących, niemal czarnych oczach okalały kruczoczarne włosy. Był bardzo
wysoki i umięśniony; nawet pod idealnie skrojonym szarym garniturem
zarysowywała się jego potężna muskulatura wypracowana podczas wielogo-
dzinnych
ćwiczeń.
Zanim zaczął pracować u Rittera, służył w Zielonych Beretach,
był najemnikiem w wojsku, a przez krótki czas był nawet zatrudniony w CIA. Stał
się specjalistą od broni ręcznej i dorobił się czarnego pasa w karate. Miał trzydzieści
siedem lat, był kawalerem i z natury samotnikiem. Ten stan rzeczy najzupełniej mu
2
RS
sobie z najróżniejszymi przeciwnikami, od zwykłych złodziei po szpiegów
odpowiadał i nie zamierzał go zmieniać. Nie miał również ochoty wlec się za
Jennifer Marist do Arizony tylko dlatego,
że
Eugene musiał akurat jej zlecić
przeprowadzenie wstępnych badań geologicznych na tym terenie. Seksowna pani
geolog nieodmiennie grała mu na nerwach. Wiecznie pakowała się w jakieś kłopoty,
a potem się okazywało,
że
to właśnie on musi ją z nich wyciągać.
Ostatnio, wykonując swoją pracę, naraziła się na groźby ze strony agentów
obcego wywiadu. Zaledwie przed kilkoma miesiącami, dzięki zasadzce urządzonej
w jej mieszkaniu, zdołano ująć dwóch spośród nich, trzeci jednak wciąż pozostawał
na wolności.
Hunter i panna Marist znali się od dawna. Współpracowali więcej razy, niż on
by sobie tego
życzył,
niejednokrotnie skacząc sobie do oczu. I zawsze między nimi
iskrzyło. Phillip nie miał najlepszego zdania o białych kobietach, choć musiał
blondynka o delikatnych rysach twarzy;
łatwo
można było stracić przy niej głowę.
- Jennifer jest fachowcem - odparł spokojnie Eugene - jednym z moich
najlepszych geologów. Muszę jednak zapewnić jej dobrą ochronę. Możemy trafić na
naprawdę duże złoże, a ja potrzebuję zastrzyku gotówki.
- Mógłbym wysłać z nią któregoś z moich ludzi - zaproponował bez większej
nadziei Hunter.
- Nie ma mowy. Raz już omal nie doszło do tragedii. Chcę jej zapewnić
maksimum bezpieczeństwa, a to znaczy,
że
pojedziesz ty.
- Nie przepadamy za sobą - odrzekł Phillip z przekąsem. - Czyżbyś tego nie
zauważył?
- Nie każę ci za nią przepadać. Masz ją tylko chronić i dopilnować,
żeby
nikomu nie udało się wykraść jej map ani wyników analiz - oznajmił Ritter. -
Chodzi o tereny w Arizonie, niedaleko rezerwatu Apaczów. Będziesz mógł przy
okazji odwiedzić dziadka.
3
RS
przyznać,
że
ta była wyjątkowa, inteligentna i niezwykle piękna - subtelna
- Ale nie muszę w tym celu holować za sobą jasnowłosej
ślicznotki
- odparł
zimno Hunter.
- Jennifer jest geologiem - przypomniał mu tamten spokojnie. - Jej uroda nie
ma tu nic do rzeczy. Na miłość boską, pracuje u nas kilka kobiet i ze wszystkimi
jakoś się dogadujesz, tylko z jedną Jennifer nie. Dlaczego tak się na nią uwziąłeś?
Na to pytanie szef bezpieczeństwa wolał nie odpowiadać. Przecież nie mógł
się przyznać,
że
najzwyczajniej nie był w stanie normalnie przy niej funkcjonować.
Nie szukał romansów, nie był kobieciarzem, ale ona budziła w nim niezdrową wręcz
żądzę.
Podczas wspólnej misji na pustyni pokusa mogłaby się okazać zbyt silna. A
gdyby do czegoś między nimi doszło? Miał swoje powody, by nie lubić białych
kobiet i nie chodzić z nimi do
łóżka.
Mogłoby się to skończyć spłodzeniem dziecka,
a jego zdaniem metysowi niełatwo byłoby odnaleźć swoje miejsce w
różne
światy
i erotyczne sny z piękną Jennifer Marist jako ich bohaterką niczego tu
nie zmienią.
Eugene.
- Zawsze możesz zagrozić wymówieniem - poradził z przebiegłym uśmiechem
- A czy to coś zmieni? - zainteresował się Hunter.
Ritter tylko pokręcił głową.
- Skoro tak - podsumował jego rozmówca, podnosząc się z
charakterystycznym dla niego drapieżnym wdziękiem - to nie będę się fatygował.
Kiedy ruszamy?
- Jutro z samego rana. Bilety i voucher motelowy są do odebrania u mojej
sekretarki. Będziecie potrzebowali trochę czasu, zanim skompletujecie cały
ekwipunek, więc pierwszą noc z konieczności spędzicie w motelu. Polecicie z
Jennifer do Phoenix, a stamtąd do Tucson jako mąż i
żona.
To powinno zmylić
ewentualny „ogon" i dać wam trochę czasu na rozejrzenie się po okolicy. Tylko daj
o tym znać naszym ludziom w Arizonie.
4
RS
społeczeństwie. Wiedział aż za dobrze,
że świat
Apaczów i
świat
białych to dwa
Zgłoś jeśli naruszono regulamin