50-51.rtf

(11 KB) Pobierz
3

3. CZY MNIE POKOCHASZ, JEŚLI BĘDĘ DLA CIEBIE CIERPIEĆ?

Nie zostawiaj mnie, mój śnie Ja tak pragnę być na dnie

Ostatni blues

Musiałam porządnie wykręcać szyję ponad stosami płócien, by odczytać oprawiony w ramki wiersz, który wisiał pośrodku ściany w zawalonym różnymi gratami saloniku. Był to wyblakły, staromodny pejzaż z nadrukowanym „poematem":

Mamo, kochana mamo, Gdy myślę o Tobie Chcę być tym wszystkim Co piękne i drogie. Tyś mi wskazała Prostą życia drogę, Tobie zawdzięczam, Że dobrą być mogę,

Lisa, uboga malarka, używająca saloniku jako swej pracowni zerknęła na „poemat" i zachichotała.

              To strasznie przedpotopowe, prawda?

Ale już następne jej słowa zdradziły, że ma do „poematu" sporo sentymentu.

              Zabrałam to przyjaciółce, która się przeprowadzała i chciała
wyrzucić ten kicz na śmietnik. Znalazła go w jakimś sklepie ze
starzyzną. Myślę jednak, że w tym wierszu coś jest. Nie?

50


Uśmiechnęła się i powiedziała z żalem w głosie:

              Kochałam matkę. I stąd wzięły się moje problemy z mężczyz­
nami.

Zamyśliła się. Piękna, wysoka, smukła. Miała szeroko rozstawione zielone oczy i długie, proste, ciemne włosy. Posadziła mnie na pikowanym materacu w najmniej zatłoczonym kącie saloniku i za­proponowała herbatę. A potem czekała w milczeniu, aż herbata się zaparzy.

Wiedziałam już o niej co nieco od naszej wspólnej znajomej. Wychowała się w rodzinie, gdzie matka zaglądała wciąż do butelki. Należała więc do wielkiej grupy „współalkoholików" — osób, które wskutek bliskich kontaktów z kimś pijącym wykształcają w sobie chorobliwy schemat odnoszenia się do ludzi. Bez względu na to, kto pije — ojciec, matka, żona, mąż,dziecko czy przyjaciel — osoby takie cechuje pewien charakterystycznu syndrom uczuć i zachowań: niska samoocena, potrzeba bycia potrzebnym, wyraźna chęć rządzenia innymi oraz skłonność do cierpiętnictwa. Słowem to wszystko, co spotykamy zwykle u kobiet kochających za bardzo.

Mogłam więc wyobrazić sobie, jak dalece dzieciństwo Lisy, spędzo­ne u boku pijącej matki, wpłynęło na późniejsze jej doświadczenia z mężczyznami. Cierpliwie czekałam na szczegóły.

Urodziła się jako drugie z kolei dziecko, po starszej siostrze, z powodu której rodzice musieli spiesznie się pobrać, a przed młodszym o osiem lat bratem, który również sprawił rodzicom „niespodziankę". Była zatem jedynym dzieckiem zaplanowanym.

              Zawsze widziałam w matce chodzącą doskonałość. Pewnie
dlatego, że tak bardzo tego chciałam. Zrobiłam z niej ideał i przyrzek­
łam sobie, że będę do niej podobna. Ach, w jakiej żyłam fantazji! — Tu
pokręciła głową ze zdziwieniem. — Przyszłam na świat, kiedy im się
jeszcze układało, więc stałam się jej ulubienicą, wyraźnie mnie
faworyzowała, choć mówiła, że kocha nas wszystkich jednakowo.
Spędzałyśmy razem masę czasu. Może i zajmowała się mną, kiedy
byłam całkiem mała. Ale zamiana ról nastąpiła szybko i to ja zaczęłam
się nią opiekować.

Ojciec zachowywał się strasznie. Traktował ją po grubiańsku i zabierał z domu wszelkie pieniądze. Zarabiał nieźle jako inżynier. Ale ciągle na nic nie starczało i ciągle musieliśmy się przeprowadzać.

Ten wierszyk na ścianie opisuje raczej to, o czym marzyłam, niż rzeczywistość. Teraz to jasno widzę. Całe życie chciałam mieć taką

51

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin