Joga doprowadzi�a mnie do przedsionka piek�a Kiedy mia�am dziewi�tna�cie lat, bardzo interesowa�am si� jog�. Zg��bianie jej zacz�am od �wicze�, kt�re mia�y usprawni� moje cia�o, ale p�niej �wiczy�am r�wnie� moj� psychik�, bo tego wymaga�o pe�ne zaanga�owanie si� w jog�. Kupowa�am ksi��ki, gazety, czyta�am, jak krok po kroku doj�� do "wielkiego szcz�cia", czyli do po��czenia si� z wszech�wiatem. �wiczy�am intensywnie, dzie� w dzie�, przez wiele godzin. Po trzech latach potrafi�am zgromadzi� energi� w ka�dej czakrze bez wi�kszego trudu. Teraz nale�a�o j� zebra� w jednym centralnym miejscu i otworzy� si� na wszech�wiat. Obiecywano, �e jest to szczyt d��e� jogi. By�am gotowa. Nadszed� wiecz�r, kiedy by�am sama i nikt mi nie przeszkadza�. Chcia�am zasmakowa� tego szcz�cia. Uda�o mi si� szybko zebra� ca�� energi�; moje cia�o by�o strasznie ci�kie, bez czucia, jakby obce. Czu�am, jak z niego wychodz�, jak jest mi lekko, dobrze... Moim celem by�o po��czenie si� z jak�� bli�ej nieokre�lon� energi�, kt�ra mia�a da� mi obiecane szcz�cie... Naraz poczu�am, �e co� zaczyna mnie wch�ania�, co� strasznego, czarnego. Nie mog�am si� uwolni�, a tak chcia�am ju� wr�ci� z powrotem! Nie umiem opisa� strachu, przera�enia, rozpaczy - chcia�am wr�ci� do swojego cia�a, a "to" mnie wci�ga�o coraz mocniej i mocniej. Pomy�la�am, �e to chyba jest piek�o i my�l moja pow�drowa�a do dobrego Boga. W tym samym momencie wr�ci�am z powrotem. Do rana le�a�am jak sparali�owana; zlana zimnym potem, ba�am si� w�asnego oddechu. Mia�am wra�enie, �e przez chwil� by�am w piekle lub czym�, co to przypomina, pomimo wszelkich podr�cznikowych zapewnie�, �e spotka� mnie mia�o wymarzone szcz�cie. Kiedy �wiczy�am jog�, moje �ycie uk�ada�o si� g�adko. Mia�am nawet pewne zdolno�ci, np. wiedzia�am, co si� wydarzy, jak sko�czy si� dana sytuacja �yciowa znajomych, jak przebiegnie egzamin... Bawi�o mnie to, ale i dawa�o jakie� poczucie wy�szo�ci nad innymi, bo ja potrafi�am wiele rzeczy przewidzie�, a oni nie. Nie zastanawia�am si� w�wczas, sk�d to mam, by�o mi z tym po prostu wygodnie i to wystarcza�o. Wszystko si� zmieni�o po tej pami�tnej nocy. Postanowi�am zerwa� definitywnie z jog� i nie mie� z tym ju� nic wsp�lnego. Najgorsze by�o to, �e nie mog�am o tym z nikim porozmawia� - ba�am si� pos�dzenia o chorob� psychiczn� czy o zdziwaczenie, bo przecie� wszyscy wiedzieli, co obiecywa�y mi podr�czniki jogi. Nigdy ju� do tej praktyki nie wr�ci�am, ale w moim �yciu zacz�y si� dzia� dziwne rzeczy. Czu�am, jak gdyby co�, co mi do tej pory sprzyja�o, zacz�o mnie niszczy�. By�am wychowana w wierze katolickiej, codziennie si� modli�am, ucz�szcza�am co niedziel� na Msz� �w., cho� robi�am to bardziej z przyzwyczajenia i tradycji ni� z potrzeby serca. Teraz ka�de p�j�cie do ko�cio�a by�o dla mnie katusz�. Ju� w drodze na Msz� �w. by�o mi s�abo, mia�am wra�enie, �e co� zabiera mi si�y. Zawroty g�owy, s�abo�� w nogach, md�o�ci pojawia�y si� nagle i nie chcia�y mnie opu�ci�, a przecie� by�am zdrowa fizycznie. W ko�ciele stawa�am zawsze przy drzwiach wyj�ciowych, bo nie by�am w stanie wej�� w g��b. Wiele razy podsuwano mi krzes�o, widz�c jak bardzo jestem blada. A ja nie rozumia�am, co si� ze mn� dzieje. Zacz�am sp�nia� si� na Msze �w., �eby skr�ci� sobie katusze, kt�rym by�am poddawana. Sta�am si� nerwowa, noce sta�y si� dla mnie koszmarem, mia�am wra�enie, �e co� zabiera mi si�y i �ycie. To trwa�o ponad trzy lata; by�am u kresu si� i podupada�am ju� na zdrowiu. Nadal ba�am si� o tym komukolwiek powiedzie�, a bardzo potrzebowa�am pomocy, tym bardziej, �e nachodzi�y mnie coraz cz�ciej my�li podsuwaj�ce jedyny, zdawa� by si� mog�o, spos�b na uwolnienie si� z tego koszmaru - �mier�. Ju� jako dziecko �ywi�am szczeg�lnie ciep�e uczucie do Matki Bo�ej, przynosi�am jej kwiaty do o�tarza, rozmawia�am z Ni�. Wiele lat temu obieca�am bliskiej mi osobie, �e codziennie zm�wi� cho� cz�� r�a�ca. S�owa dotrzyma�am, cho� ko�czy�o si� to przewa�nie na jednym "Zdrowa� Mario". I w�a�nie podczas tego "Zdrowa� Mario" w ci�gu owych trzech lat przychodzi�a mi do g�owy wci�� ta sama my�l, kt�ra n�ka�a mnie do b�lu: "Zacznij przyjmowa� Komuni� �w. - ona da ci si��". Zupe�nie w to nie wierzy�am, bo jak�e taki ma�y op�atek mo�e mi pom�c, przecie� go ju� przyjmowa�am i nic szczeg�lnego si� nie dzia�o. Ta my�l wci�� mnie jednak n�ka�a. A� wreszcie przyszed� koniec, moje w�asne si�y si� wyczerpa�y i wszystko zacz�o si� wali�: sam widok ko�cio�a budzi� dreszcze i strach, a my�l o Matce Bo�ej sprowadza�a od razu do mojej g�owy blu�nierstwa, co by�o dziwne, bo przecie� na sw�j spos�b J� czci�am. Powr�ci�a do mnie my�l o przyj�ciu Komunii �w. Powiedzia�am wtedy: ?Dobrze, Panie Bo�e, niech Ci b�dzie. Ja obiecuj�, �e przez ca�y rok, co niedziela b�d� przyst�powa� do Komunii �w., ale Ty mi pom�, bo gin�!". By�o to postawienie Bogu ultimatum. S�owa dotrzyma�am, cho� B�g jeden wie, ile mnie to kosztowa�o. Ka�da droga do o�tarza by�a m�k�, s�ab�am wiele razy, ale jednak sz�am. Po pewnym czasie zauwa�y�am, �e owa z�a si�a przesta�a mnie przemaga�, przesta�a przewa�a�. Czu�am jak obok powstaje we mnie co� nowego, co� wi�kszego, co�, co wraca mi si�y. Nic z tego za bardzo nie rozumia�am, ale instynktownie czu�am, �e to moja jedyna deska ratunku. Min�� rok. Sz�am na Msz� �w. i cieszy�am si�, �e "swoje odrobi�am", i �e je�li nie chc�, nie musz� ju� podchodzi� do Komunii i prze�ywa� po raz kolejny towarzysz�cych temu katuszy. Ludzie szli, a ja siedzia�am w �awce, ksi�dz sko�czy� rozdawanie Komunii, a ja uczu�am co� dziwnego w sercu, co�, co przysz�o do mnie jakby z zewn�trz. Serce �cisn�� mi �al nie do opisania, taki, z jakim �egna si� ukochan� osob� na dworcu. �zy pop�yn�y, smutek �ciska� serce i wtedy zrozumia�am: odczu�am brak Jezusa, zrozumia�am, �e Komunia �w. to nie tylko kawa�ek bia�ego op�atka, �e ja przyjmuj� �ywego Boga. M�j �al wyp�ywa� z faktu dobrowolnej rezygnacji z przyj�cia Go do swojego serca. Otworzy�y mi si� oczy, dopiero w�wczas wiele rzeczy zrozumia�am. Dzi� staram si� by� blisko Boga, cz�sto uczestnicz� we Mszy �w. Pan cz�sto nawiedza moje serce i zalewa je sw� mi�o�ci�, cho� nie szcz�dzi r�wnie� krzy�y i cierpienia, nigdy jednak nie zostawia mnie z tym samej. Moja walka ze z�ym zabra�a mi jeszcze wiele lat i nadal trwa, ale B�g mnie chroni. Ogarnia mnie tylko paniczny strach, gdy widz� jak wielu ludzi zabawia si� we wr�biarstwo, tarota, magi�. Wiem, co to oznacza i jakie s� tego konsekwencje. R�wnie� dlatego zdecydowa�am si� napisa� to �wiadectwo, �eby przestrzec wszystkich przed tego typu praktykami. Matko Bo�a, dzi�kuj� za Tw� opiek�, �e mnie nie zostawi�a�, cho� m�j obiecany r�aniec by� taki kr�tki. Ze wzgl�du na moje marne "Zdrowa� Mario", Ty mnie, Matu�, nie opu�ci�a�. Krysia
WIERNA_BOGU