Mózg a Rzeczywistość.doc

(78 KB) Pobierz

Mózg a Rzeczywistość

Rozmowa z Karlem H. Pribramem

Karl H. Pribram (ur. W 1919 r.) uzyskał doktorat w dziedzinie medycyny w 1941 r. W 1946 r. podjął pracę pod kierunkiem jednego z najwybitniejszych fizjologów mózgu XX wieku, Karla S. Lashleya, w Laboratorium Biologii Małp Naczelnych im. Yerkesa. W latach 1948-1951 prowadził badania w szkole medycznej Uniwersytetu yale, a od 1959 r. jest profesorem psychologii i neurofizjologii w Uniwersytecie Stanforda.

Badania profesora Pribrama skupiały się wokół neurofizjologicznych podstaw pamięci, uczenia się, motywacji i emocji. W 1960 r. Pribram opublikował (wraz z George’em A. Millerem i Eugene’em Galanterem) książkę pt. Plans and Strucutre of Behavior (Wzory i struktura zachowania), która zapoczątkowała tak zwaną rewolucję poznawczą w naukach o mózgu; istota tej rewolucji polega na przesunięciu się zainteresowań naukowych z samego zachowania na procesy myślenia.

Karl Pribram opublikował kilkadziesiąt prac z zakresu neurofizjologii, neurochirurgii, anatomii mózgu oraz psychologii eksperymentalnej. Jego najbardziej znana książka Languages of the Brain (Języki mózgu) 1971 stanowi kompendium wiedzy o funkcjonowaniu mózgu. W 1976 r. ukazała się książka Pribrama na tematy neurofizjologicznych podstaw psychoanalizy, zatytułowana Freud’s Project Re-assessed (Projekt Freuda zrewidowany). Obecnie Karl Pribram przygotowuje do druku popularna książkę do druku popularną na temat mózgu i jego funkcji.

W 1966 r. Pribram wysunął hipotezę, zgodnie z którą mózg działa na zasadzie wzajemnych oddziaływań z rzeczywistością, interpretując częstotliwości napływających z zewnątrz fal i gromadząc informacje w taki sposób jak hologram, co oznaczałoby, że pamięć nie jest zlokalizowana w jakiejś jednej części, lecz rozproszona po całym mózgu. Odtąd prace Pribrama koncentrują się przede wszystkim na potwierdzaniu i rozwijaniu tej nowej teorii – określanej jako holograficzna lub holonomiczna hipoteza funkcjonowania mózgu i pamięci. Teoria ta jest uważana za największe osiągnięcie naukowe Karla Pribrama.

WIKTOR OSIATYŃSKI: Jaka aściwie jest istota pańskiej teo­rii? I w jaki sposób doszedł pan do niej?

KARL H. PRIBRAM: Jednym z podstawowych osiągnięć neurofizjologii było odkrycie ścisłych powiązań między pewnymi częściami mózgu a funkcjami organizmu kontrolowanymi przez odpowiednie fragmenty kory mózgowej. Podrażniając określone fragmenty mózgu można było uzyskać reakcję w odpowiedniej części ciała i odwrotnie — oddziaływanie na poszczególne części ciała powodowało pobudze­nie odpowiadających im komórek mózgu. Nazwano to zasadą zloka­lizowanej reprezentacji i zasada ta stała się jednym z niekwestiono­wanych dogmatów we współczesnej nauce o mózgu.

Jednakże już w latach dwudziestych Kar! S. Lashley wykrył, że częściowe uszkodzenie mózgu nie uniemożliwiło wykonywania funk­cji zależnych od brakujących części mózgu. Zdawało się to zaprze­czać zasadzie lokalizacji. Nie znaczy to, oczywiście, że uszkodzenia mózgu nie miały w ogóle żadnych efektów; gdy były dokonywane w tak zwanych polach projekcyjnych, powodowały zakłócenia w funk­cjonowaniu kontrolowanych przez nie organów. Nie utrudniały nato­miast wykonywania złożonych funkcji, takich na przykład jak pamię­tanie konkretnych wydarzeń. Wyglądało na to, że pozostałe, nie na­ruszone części mózgu mogły przejąć na siebie funkcje uszkodzonych fragmentów. Dzisiaj uczeni interpretują to zjawisko jako dowód, że struktury odpowiedzialne za zapamiętywanie i odpoznawanie rzeczy i zdarzeń nie są zlokalizowane w jednej tylko części mózgu, ale mu­szą być rozmieszczone na jego wielu obszarach.

W.O.: Na jakiej zasadzie następuje to rozmieszczenie? Czy tak, że w różnych częściach mózgu znajdują się różne elementy, które łącznie pozwalają na odpoznanie na przykład złożonego obrazu wizualne­go?

K.H.P: Tego właśnie początkowo nie wiedzieliśmy. Gdyby, jak suge­rują niektórzy uczeni, poszczególne elementy niezbędne do odtwo­rzenia jednego obrazu były porozrzucane po różnych częściach móz­gu, wówczas uszkodzenie jednej z tych części uniemożliwiłoby re­konstrukcję całego obrazu. Brakowałoby w nim elementu znajdującego się w uszkodzonej części. A jak wspomniałem, uszkodzony mózg jest zdolny “przypomnieć sobie" cały obraz lub wszystkie ele­menty składające się na jakieś złożone działanie. I dopiero hologram pomógł znaleźć rozwiązanie tej krzyżówki.

W.O.:O ile wiem, hologram to pojęcie zaczerpnięte z optyki czy sze­rzej — z fizyki?

K.H.P: Tak. Hologram to zapis informacji na filmie przy wykorzysta­niu światła od “holografowanego” obiektu lub załamanego przez ten obiekt. Błona fotograficzna zostaje naświetlona przez dwie wiązki światła, pochodzące z różnych źródeł: przez wiązkę promieniowania spójnego, która naświetla film (tak zwana wiązka odniesienia), oraz przez wiązkę światła odbitą od badanego obiektu. Pozornie bezładna kombinacja krążków i pierścieni, która pojawia się na błonie, nie przypomina oryginalnego obiektu, ale jego obraz może zostać od­tworzony, gdy tylko ponownie naświetlimy film wiązką promienio­wania spójnego. Po wywołaniu filmu każda jego część może pozwolić na odtworzenie całego obrazu.

W.O.: Teraz staje się zrozumiale podobieństwo. Uszkodzony holo­gram może odtworzyć cały obraz, a uszkodzony mózg potrafi “przy­pomnieć sobie" całą informację. Ale czy można zastosować hologram jako model przechowywania pamięci w mózgu?

K.H.P:To bardzo skomplikowany problem, może więc ograniczę się tylko do najprostszych wyjaśnień. Istnieje dużo przekonywających dowodów, że system słuchowy jest wrażliwy na częstotliwość fal dźwiękowych. Podobnie system wzrokowy reaguje na częstotliwość przestrzenną, czyli na zmiany jasności i ciemności w przestrzeni. Taką wrażliwość na częstotliwości wykazano zarówno na poziomie komórkowym u zwierząt, jak i w eksperymentach dotyczących ludzi. A zatem informacje czasowe i przestrzenne odbierane przez recepto­ry są rozkładane na elementy składowe o charakterze falowym . Po­nieważ nagromadzone informacje nakładają się na siebie — na przy­kład poprzez gromadzenie częstotliwości w przylegających do siebie komórkach — mózg może odczytywać te ślady pamięciowe i tworzyć z nich cały obraz. Rozkładanie i odtwarzanie to ten sam proces prze­biegający w przeciwnych kierunkach; uzyskano już zresztą dokładne wzory matematyczne dla tych procesów. Wzory te mają bardzo nie­wiele wspólnego z potocznym obrazem postrzeganego przez nas światła.

W.O.: Czy teoria holograficzna obala tradycyjną zasadę anatomicznej lokalizacji funkcji mózgowych?

K.H.P:Nie, raczej rozszerza ją. Lokalne obszary kory mózgowej pozo­stają odpowiedzialne za przypominanie sobie zgromadzonej informa­cji. Z drugiej zaś strony, przypominający hologram mechanizm móz­gowy jest odpowiedzialny za magazynowanie i rozpraszanie informa­cji, dzięki czemu kilka odmiennych procesów przypominania może ożywić te same ślady pamięciowe.

W.O.:Dlaczego zatem usunięcie lub uszkodzenie części mózgu czasem jednak uniemożliwia przypominanie sobie zmagazynowanych w pa­mięci informacji?

K.H.P:Trzeba tu dokonać bardzo ważnego rozróżnienia. Rozproszona jest bowiem sama zmagazynowana w mózgu informacja, nie zaś me­chanizmy przypominania. Te drugie są zlokalizowane i mogą zostać oddzielnie naruszone przez uszkodzenie mózgu.

W.O.:Czy wiemy, na jakich zasadach funkcjonują te mechanizmy przypominania?

K.H.P:Każdy bit zmagazynowanej informacji wytwarza pewien wzo­rzec elektrochemiczny, który może być przechowywany. Jeśli teraz nowo napływająca informacja, po przekształceniu jej w fale, okazuje się podobna do przechowywanego wzorca, wówczas organizm otrzy­muje silny sygnał, na który reaguje cała sieć powiązanych ze sobąkomórek. Właśnie w ten sposób rozpoznajemy wzorce zmysłowe.

W.O.:Jak zatem w ogóle możliwe jest uczenie się? Zwłaszcza na sa­mym początku. Czy oznacza to, że w chwili narodzenia mózg nie jest “tabula rasa"?

K.H.P: Oczywiście, że nie jest. Jeżeli w chwili narodzin mózg bby nie zapisaną kartą, nigdy nie bylibyśmy zdolni rozpoznać ani nauczyć się czegokolwiek. Podstawowe odruchy warunkowe i wrażliwości postrzegawcze są wrodzone. Są jak gdyby elementarnymi “cegiełka­mi", które wykorzystujemy do rozwijania naszych odziedziczonych zdolności.

W.O.: Czy proces poznawania polega na bezpośrednim postrzeganiu obiektywnie istniejącego świata, czy raczej to my sami “konstruuje­my" obraz świata ze znajdujących się w mózgu “cegiełek" w odpowiedzi na bodźce zewnętrzne lub wewnętrzne?

K.H.P:To odwieczny problem filozoficzny, a także sporna kwestia w neurofizjologii. W 1966 r. James Gibson zaproponował tak zwany ekologiczny model percepcji. Jest on oparty na założeniu percepcji bezpośredniej — postrzegane informacje są zawarte w świecie fizycz­nym i oddziałują na poznający podmiot. Model holonomiczny ma natomiast “konstrukcyjny" charakter: postrzeżenia zmysłowe są przekształcane, kodowane i magazynowa­ne, a mózg rozpoznaje obrazy wówczas, gdy oddziałuje nań później­szy bodziec zmysłowy, w mniejszym lub większym stopniu przypomi­nający to, co już jest zakodowane w mózgu. Toteż obrazy są w osta­teczności wynikiem zarówno tego, co już jest zapisane w mózgu, jak i nowej informacji zmysłowej.

W.O.: Czy ten konstrukcyjny charakter pracy mózgu został potwier­dzony w jakichś badaniach eksperymentalnych?

K.H.P:Tak, i to wielokrotnie. Myślę zresztą, że każdy mógłby znaleźć takie potwierdzenie we własnych doświadczeniach. Może tylko wspomnę o jednym interesującym eksperymencie: jeśli jednocześnie pokazać oku jeden punkt przesuwający się horyzontalnie i drugi, który biegnie po półkolachto zobaczymy poruszające się koło.

W.O.: Czym zatem jest to, co postrzegamy? Jak nasze postrzeżenia od­noszą sdo rzeczywistego świata? Czy w ogóle możemy wiedzieć, jaki naprawdę jest ten rzeczywisty świat?

K.H.P:Wspomniałem już o konstrukcyjnym charakterze procesów percepcyjnych, który rodzi wątpliwości, czy pełne, jak to się mówi:

“obiektywne”, poznanie świata fizycznego w ogóle jest możliwe. Po­dobne wątpliwości zrodziły się we współczesnej fizyce kwantowej — także i tam równie trudno ustalić, w jakim stopniu badacz opisuje rzeczywistość, a w jakim stosowane przez uczonego narzędzia wpły­wają na tę rzeczywistość. Od czasów Bohra i Heisenberga fizycy usi­łują znaleźć jakiś zasadniczy porządek w świecie mikrocząsteczek. W 1971 r. jeden z uczniów i współpracowników Einsteina, David Bohm, wysunął przypuszczenie, że można by było określić ten pod­stawowy porządek za pomocą modelu holograficznego. Hologram wygląda jak coś przypadkowego, ale wcale taki nie jest. Podobnie stwierdzona przez Nielsa Bohra probabilistyczna i “przypadkowa" organizacja zasadniczego porządku natury mogłaby po prostu być odzwierciedleniem holograficznego charakteru tego porządku. Bohm próbuje pogodzić ze sobą fizykę klasyczną i kwantową oraz model holograficzny.

W.O.: Czy oznacza to, że istnieje “holograficzna rzeczywistość”?

K.H.P:Z całą pewnością. To właśnie z nią ma do czynienia współczes­na fizyka. Można nazwać tę rzeczywistość domeną fal, w której czą­steczki tworzą fale o określonych częstotliwościach, a właśnie z tych fal składa się holograficzna rzeczywistość. W tej domenie fal prze­strzeń i czas zanikają. Toteż zawieszeniu ulega następująca w czasie przyczynowość, na której opiera się przecież większość naukowych wyjaśnień zjawisk. W miejsce przyczynowości nowymi kategoriami wyjaśniającymi stają się przekształcenia, komplementarność, równoczesność, symetria oraz dwoistość.

W.O.:Jeśli “rzeczywisty" świat jest hologramem, to jak w ogóle może­my cokolwiek o nim wiedzieć?

K.H.P:Po pierwsze, nie powiedziałem, że realny świat jest hologra­mem. Powiedziałem tylko, że jeden aspekt świata, jeden porządek ma holograficzny charakter. A po drugie — i to właśnie jest istotą mojej hipotezy — możemy poznać ten aspekt wszechświata, ponie­waż sam mózg również funkcjonuje na zasadzie holograficznej.

W.O.: Ale przecież nasze obrazy świata nie wydają się holograficzne; nie postrzegamy częstotliwości fal, ale realne przedmioty.

K.H.P:Dzieje się tak, bo mózg przekształca częstotliwości obiektów w ich obrazy i odwrotnie: kod częstotliwości w każdym polu receptora nerwowego jest przekształcany z powrotem na obrazy przez motoryczne i pamięciowe mechanizmy mózgu. Krótko mówiąc, twierdzę, że mózg — działając przynajmniej w części na holograficznych zasadach —stanowi fragment wszechświata, który także ma — przynajmniej częściowo — holograficzny charakter.

W.O.: A więc mózg ani nie tworzy, ani nie “odbiera" rzeczywistości?

K.H.P: Sądzę, że mózg tworzy swoje własne konstrukcje i obrazy fizy­cznej rzeczywistości. Ale jednocześnie tworzy je w taki sposób, że rezonują one z tym, co naprawdę tam istnieje.

Może skorzystam z mojej ulubionej analogii. Programy radiowe i telewizyjne są przenoszone przez fale, które istnieją w domenie czę­stotliwości. Jeżeli dokonamy przekroju tych fal w dowolnym momen­cie, będzie on przypominał hologram. Aby odczytać te informacje przenoszone przez fale i przekształcić je w wyobrażenia słuchowe oraz wzrokowe, potrzebny jest odbiornik. Tak samo dzieje się z in­formacjami zmysłowymi. Nasze zmysły dostrajają się do pewnych częstotliwości mieszczących się w dużo szerszym paśmie dostępnych częstotliwości; nasze oczy są dostrojone do częstotliwości wzroko­wych, uszy do słuchowych i tak dalej. Toteż odpowiadając na pańs­kie pytanie: nasz mózg i aparat zmysłowy musi być dostrojony do znajdującej się poza nimi rzeczywistości.

W.O.:A kiedy jesteśmy dostrojeni do częstotliwości, to czy wówczas stajemy się częścią domeny falowej?

K.H.P:To właśnie wydaje mi się istotnym aspektem modelu holonomicznego, przy którym zanika wyraźna granica oddzielająca orga­nizm od tego, co znajduje się poza jego skórą.

W.O.:Ciągłość między organizmem a rzeczywistością opiera się — we­dług pana — na tym, że zarówno mózg, jak i wszechświat funkcjonują na podstawie tych samych, holograficznych zasad. Ponieważ w dome­nie częstotliwości przestrzeń i czas zanikają, czy nie uzyskujemy cza­sem dostępu do tej domeny na drodze pozajęzykowych, nie podda­nych dyktatowi czasu i przestrzeni, doświadczeń ponadzmysłowych?Czy przeżycia duchowe i stany mistyczne nie dają nam przypadkiem bezpośredniego dostępu do domeny częstotliwości?

K.H.P:Możliwe- Co więcej, wydaje mi się, że domena częstotliwości ma “duchowy" charakter właśnie dlatego, że nie występuje w niej wyraźny rozdział między umieszczoną w czasoprzestrzeni jaźnią a otaczającymi ją porządkami wszechświata.

W.O.:Czy ma pan na myśli to, że wszechświat jest duchowy w swej istocie?

K.H.P: Nie. Mam na myśli to, że właśnie poprzez dostęp do otaczają­cego nas porządku wyrażamy naszą duchową naturę. Co więcej, my­ślę, że olbrzymie znaczenie ma fakt, że uczeni — zarówno w nowo­czesnej fizyce, jak i w naukach o mózgu — po raz pierwszy zwrócili się ku badaniom wartości duchowych. Bo przecież wartości duchowe są tym, czego rozpaczliwie potrzebujemy w naszej technicznej cywili­zacji.

W.O.: Wydaje się, że model holograficzny mógłby także wytłumaczyć wiele zjawisk parapsychologicznych. Parapsychologowie bezskutecz­nie poszukiwali jakiejś formy energii, która moaby brać udział w te­lepatii i innych zjawiskach ponadzmysłowych. Jeśli jednak zjawiska te występują w domenie częstotliwości, przekraczającej kategorie czasu i przestrzeni, wówczas w ogóle nie byłoby potrzeby żadnej energii. Po­tencjalnie znajdują się one wszędzie naraz, toteż nie trzeba by bo ni­czego przenosić za pomocą energii.

K.H.P:Chciałbym być bardzo dokładnie zrozumiany. Parapsychologia nie jest dziedziną moich zainteresowań i nie wiem niczego na temat l zjawisk ponadzmysłowych. Jednakże domena holonomiczna stwarza 1 możliwość podejścia do wytłumaczenia takich zjawisk — jeżeli w ogóle one istnieją. Nie twierdzę, że one naprawdę istnieją. Ani że nie istnieją. To nie jest moja dziedzina; nigdy się tym nie zajmowałem.

W.O.:To dlaczego niemal we wszystkim, co mogłem przeczytać na te­mat pańskiej teorii, właśnie ten jej aspekt był tak silnie podkreślany? Wiele razy czytałem, ze teoria Pribrama wyjaśnia telepatią, jasnowi­dzenie i psychokinezę. Czy znaczy to, że pańska hipoteza jest znie­kształcona przez ludzi, którzy usiłują podważyć dominujący paradyg­mat współczesnej nauki?

K.H.P:Obawiam się, że często moje poglądy — podobnie jak i innych uczonych — ulegają zniekształceniu, kiedy zostają przejęte przez in­nych. Nie ma na przykład w ogóle żadnych podstaw do wytłumacze­nia psychokinezy. Teoria holonomiczna na nic się tu nie przydaje. Najogólniej jednak mówiąc, moja praca nie ma niemal nic wspólne­go z parapsychologią.

Zajmuję się klasyczną neurofizjologią. Nie zajmuję się ani para­psychologią, ani nawet procesami kwantowymi, jakie zachodzą w mó...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin