Oakley Natasha - Najlepsza decyzja.rtf

(1813 KB) Pobierz

Natasha Oakley

 

Najlepsza decyzja


ROZDZIAŁ PIERWSZY

 

To wszystko była prawda. Co do słowa. Do tej chwili Lucy Grayford nie chciała w to uwierzyć. Cały czas powtarzała sobie, że zaszło jakieś nieporozumienie. Jakaś koszmarna pomyłka, która za chwilę się wyjaśni. Jednak patrząc na zatroskaną twarz siedzącego naprzeciw niej mężczyzny, zaczynała nabierać przekonania, że niestety, nie ma mowy o żadnej pomyłce.

Ogromnym wysiłkiem woli skoncentrowała się na tym, co do niej mówił. Widziała, jak jego usta wypowiadają jakieś słowa, których znaczenie zupełnie do niej nie docierało. Wiedziała, że musi się skupić, bo to dla niej bardzo ważne. Dla niej i dla Chloe.

Z genetycznego punktu widzenia Chloe nie jest pani córkąpowiedział ostrożnie doktor Shorrock. Bardzo, bardzo ostrożnie. Każde słowo wymawiał niezwykle dokładnie i powoli. – Embrion, który został wszczepiony do pani macicy, należał do innej pary.

Zaraz pęknie jej serce.

Ale... Ale przecież ja ją urodziłam. – Lucy starała się zrozumieć, co się do niej mówi. Tak, to ona urodziła Chloe. Trwało to jedenaście długich godzin, ale pamięta chwilę, w której włożono jej w ramiona śliczną córeczkę. Czerwoną, pomarszczoną i doskonałą. Jej własną.

Od tej chwili jej życie uległo diametralnej zmianie.

Wiem, że trudno to pojąć, pani Grayford. Rozumiem paniąspokojny głos doktora Shorrocka wyrwał ją z zamyślenia. – Wiem, że pani nosiła ją w łonie dziewięć miesięcy, a potem wydała na świat, ale zarówno jajeczko, jak i nasienie, należały do innej pary Ona jest moja stwierdziła nie znoszącym sprzeciwu tonem. To jakiś koszmar. Powoli znaczenie słów doktora zaczęło do niej docierać. Chciał ją przekonać, że Chloe nie należy do niej. Że jest córką kogoś innego.

Ale przecież ich było tylko jajeczko i nasienie. Dziecko należy do niej.

Jest moją córką od sześciu lat. Nie możecie mi tak po prostu jej odebrać.

Implikacje takiej pomyłki mogą być bardzo poważne. W wyrazie jego twarzy było coś, co sprawiło, że Lucy mimowolnie wstrzymała oddech. Cóż jeszcze gorszego mogła od niego usłyszeć?

Pani i mąż zdeponowaliście w klinice trzy zapłodnione komórki jajowe.

Tak? zdołała wydusić przez wyschnięte na wiór wargi.

Wszystkie zostały wszczepione jednej kobiecie, która urodziła żywe dziecko. Córkę.

Moje dziecko?

Z genetycznego punktu widzenia, tak.

Lucy bezwiednym gestem przyłożyła rękę do czoła, czując narastający ból głowy. Chyba więcej nie zniesie. Ten łysiejący mężczyzna opowiada jej tu o jakichś błędach, a przecież chodzi o ludzkie życie. Życie jej i jej córki.

Naturalnie zostanie podjęte pełne dochodzenie w tej sprawie. Na tym etapie możemy jedynie najmocniej panią przeprosić.

Nie rozumiem. Jak taka rzecz w ogóle mogła się wydarzyć?

Ludzie są omylni. Klinika, w której została pani poddana pozaustrojowemu zapłodnieniu, przestrzega wszelkich wymaganych w takich wypadkach procedur, ale najwyraźniej gdzieś wkradł się błąd.

Czy ta inna para wie? Powiedział im pan?

Doktor Shorrock zajrzał do swoich notatek, po czym podniósł na nią wzrok.

Badania krwi ich córki wykazały, że jest Rh minus, co wskazuje na to, że musiała zajść pomyłka. Jej rodzice mają grupę krwi Rh plus, co jeszcze niczego nie dowodzi, ale...

Ja mam grupę Rh minus. – Lucy zacisnęła pięści i wbiła paznokcie w dłonie. Dobrze było poczuć coś innego niż rozdzierające pulsowanie. w głowie.

Wiedziała, czym jest cierpienie. Po śmierci Michaela sama zaczęła powoli umierać. Gdyby nie Chloe, nie wiadomo, czym by się to wszystko skończyło. Tylko dla niej żyła dalej, jadła, oddychała i funkcjonowała. Aż do dnia, w którym poczuła, że znów żyje. A teraz wtrącono ją w ciemność, której istnienia nawet sobie nie wyobrażała.

Musiała zajść jakaś pomyłkaszepnęła. – To nie może się dziać naprawdę.

Doktor Shorrock pochylił głowę, jakby nie mógł znieść bólu, który zobaczył w jej oczach.

Z testów przez nas przeprowadzonych jasno wynika, że embriony zostały zamienione tuż przed implantacją. Nie potrafię powiedzieć, jak do tego doszło. Chcę panią zapewnić, że szef tego działu został zawieszony w czynnościach, a stosowne władze zostały o wszystkim poinformowane.

Jakie to miało dla niej znaczenie? Nie znała tych ludzi i nie obchodzili jej. Nic nie jest w stanie odwrócić tego, co się wydarzyło.

Naturalnie jest wiele pytań, które wymagają odpowiedzi, i będziemy stopniowo je wyjaśniać.

Co się teraz stanie z Chloe i ze mną?

Dobro dziewczynki jest naszym naczelnym priorytetem. Nie ma jasnych zasad postępowania w takich wypadkach, ale wszystko wskazuje na to, że będzie pani nadal sprawować nadzór nad Chloe.

Lucy nagle straciła zainteresowanie tym, co mówił doktor. Myślała tylko o jednym. Chloe nie jest moją córką. Nie jest moją córką. A przecież to nieprawda. Będzie o nią walczyć do ostatniej kropli krwi A jej druga córka? Jej i Michaela. Dziecko, które wychowuje inna para, obcy ludzie. Jej serce ścisnęła żelazna obręcz.

Na to nie ma odpowiedzi. Gorące łzy popłynęły jej po policzkach. Jedna po drugiej kapały na biurko doktora.

Doktor Shorrock podał jej pudełko chusteczek.

Zdaję sobie sprawę, jakie to dla pani trudne. Musi pani przemyśleć wszystko, co pani ode mnie usłyszała. Ja zajmę się formalną stroną całej sprawy.

Otarła łzy chusteczką, ale na ich miejsce zaraz napłynęły następne.

Pielęgniarka zrobi pani herbaty i chwilę z panią posiedzi. Jeszcze raz przepraszam za moich kolegów. Wkrótce się z panią skontaktuję.

Dominik Grayling usiadł na drewnianej ławce przed szpitalem, przyglądając się bezmyślnie przechodzącym obok ludziom. Nie powinien był tu przychodzić, ale nie potrafił oprzeć się pokusie. Jakaś nieznana siła kazała mu tu przyjechać i czekać.

Spojrzał na zegarek, a potem ponownie na drzwi szpitala. Robiło się późno. Może jednak ich przeoczył. Był pewien, że w jakiś sposób zdoła ich rozpoznać. Będą wyglądali tak jak on, kiedy po raz pierwszy dotarło do niego, co się stało. Będą zagubieni. Zranieni.

Nie chciał z nimi rozmawiać. Chciał tylko wiedzieć, jak wyglądają. Czy sprawiają wrażenie miłych. Chciał wiedzieć, z jakimi ludźmi wychowuje się jego biologiczne dziecko. To powinno mu wystarczyć. Czyż nie?

Drzwi otworzyły się i usłyszał kobiecy głos, pytający o coś z irlandzkim akcentem.

Jesteś pewna, że nie chcesz jeszcze chwilę zostać?

Chcę jechać do domu.

Ten głos zrobił na nim wrażenie. Poruszył go do głębi duszy.

Odwrócił się i ujrzał ją. Była piękna. Miała brązowe włosy łagodnie okalające jej szczupłą twarz. Zupełnie jak jego Abigail.

Zaklął pod nosem. Chyba zaczyna tracić rozum. We wszystkich kobietach dopatruje się cech swojej córki. Londyn jest pełen ciemnowłosych kobiet. Poza tym czekał przecież na parę, a nie na samotną kobietę.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin