Życie jest jak mecz.doc

(64 KB) Pobierz
Życie jest jak mecz

Życie jak mecz

 

Opis:

Jest to układanka edukacyjna szczególnie dla ministrantów i młodzieży który są zainteresowani piłka nożną. Życie jest porównane do meczu. Można uświadomić sobie, że życie mamy tylko jedno i nie możemy przegrać.

 

Przebieg:

1.      Rozdać poszczególnym grupom, najlepiej kilkuosobowym zestaw wyciętych karteczek

2.      Czas na pracę w grupach

3.      Prowadzący czyta po jednym punkcie tekst meczu – życia i komentuje

4.      W poszczególnych grupach układają chronologicznie przebieg wydarzeń

 

Autor:

Ks. Tomasz Gołąbek

 

 

1.     
Życie jest jak mecz piłki nożnej:

2.      W chwile mojego poczęcia w łonie Matki, Bóg wywiesił afisz o terminie kolejnego meczu, na początku zainteresowanie było znikome, ale z czasem coraz więcej osób spoglądało na niego

3.      Gdy mama była w stanie błogosławionym, znajdowałem się tak jakby w szatni, gdzie czeka się z niecierpliwością na rozpoczęcie gry

4.      Potem wydarzenia potoczyły się błyskawicznie, urodziłem się i szybko wybiegliśmy z kolegami na boisko

5.      Z tego co mi wiadomo murawa boiska do gry została wykupiona w 33 roku naszej ery i jest do tej pory w doskonałym stanie: podgrzewana z pełnym oświetleniem, eleganckim zapleczem oraz potężnymi trybunami, które od tamtego czasu się wypełniają; a tak w ogóle to wszystko jest „naj” i wspaniałomyślnie nazywa się Kościołem

6.      Niedługo po urodzeniu, otrzymałem chrzest, poczułem się jakby spadł na mnie „kubeł zimnej wody”, z przerażeniem w oczach zostałem oficjalnie zaprezentowany przed tłumem kibiców, odegrano hymn państwowy i dotarło do mnie, że jestem w prawdziwej drużynie która podejmuje wyzwanie. Moja dusza po tym pierwszym sakramencie wyglądała jak piękny i czysty strój, żyłem w końcu w łasce uświęcającej

7.      Chciałem kierować się przykazaniem miłości, wiedziałem, że trzeba grać fair play

8.      Od tego czasu przestrzegałem również dekalogu, bowiem to właśnie on miał być mi najbardziej pomocny w osiągnięciu złotego medalu i głównej nagrody. Nauczyłem się tego od rodziców, nauczycieli i innych dobrych ludzi którzy mi podpowiadali jak żyć, wiem, że pragnęli mojego dobra, byli dla mnie jak trenerzy

9.      Czerpali oni naukę i natchnienie od Szefa - Menadżera zespołu, dowiedziałem się, że jest nim Bóg Ojciec, a Jezus jest Jego zastępcą na ziemi. Wiem, że jest Ich w sumie Trzech, bo jeszcze Duch Święty - źródło inspiracji - za sprawą którego wszystko zaczęło się kręcić

10. Zaznajamiałem się równocześnie z Pismem św. w którym odnalazłem wszystkie przepisy i zasady gry którymi musiałem się kierować podczas meczu

11. Odnalazłem tam również informacje o moim przeciwnikuszatanie

12. Na trybunach zasiedli święci i aniołowie, którzy zachęcali do walki, i skandowali, że „Jezus zwyciężył”, śpiewali „Alleluja”, w ogóle wszystko to dziwnie brzmiało ale zachęcało do walki, niesamowicie podrywało do boju

13. Rozpoczął się mecz mojego życia w którym nie mogło być remisu. Szybko okazało się, że szatan nie jest łatwym rywalem, zwodził mnie i kiwał, zasmuciłem się bardzo bo straciłem pierwszą bramkę

14. Pomyślałem, że może uda mi się ominąć przeciwnika, spróbowałem sobie wyobrazić, że go nie ma, łudziłem się łatwym golem i znalazłem się na spalonym, piłka wpadła do bramki przeciwnika, oszukiwałem się, że jest remis, a gol który strzeliłem tak naprawdę się nie liczył

15. Potem zacząłem się złościć, próbowałem wykończyć wroga, zacząłem go faulować, okazało się jednak, że nie można go zniszczyć. Zrozumiałem, że „zło należy dobrem zwyciężać”, a każda wyładowana złość, jest czymś niewłaściwym, takie faulowanie było staczaniem się na złą drogę

16. Nadal jednak popełniałem grzechy lekkie, otrzymywałem za to żółte kartki, grałem dalej, ale już niepewnie

17. Moje sumienie było jak sędzia

18. Z biegiem czasu jednak sumienie stało się błędne, okłamywało mnie, że dobrze robię; próbowałem się usprawiedliwiać, że „inaczej się nie da”, „tylko siła wchodzi w grę” wciąż przekupywałem mojego sędziego

19. Niektórym ludziom sumienie nie pozwalało przemilczeć moich błędów i upominali mnie jak boczni sędziowie - dostrzegali każde nieczyste zagranie. Wiele było takich gwizdków dochodzących z zewnątrz, przyznam się że troszkę mąciły mój spokój i nieraz burzyły poukładany, wyidealizowany świat

20. Zapominałem, że mam ochraniacze na nogach w postaci Opatrzności Bożej

21. Więc zacząłem popełniać grzechy ciężkie, czego efektem była czerwona kartka, która jednak nie dyskwalifikowała mnie całkowicie z gry ale musiałem zejść z boiska na pewien czas

22. Na ławce rezerwowych spotkałem przyjaciół, którzy zawsze są gotowi pomóc, powiedzieli mi, że nie mogę grać sam, tylko współpracować z innymi w drużynie i nie mogę ulęgać pokusom łatwego gola jak również nie powinienem używać przemocy ale kiwać przeciwnika

23. Oznajmili też, że gdy będę czuł iż brakuje mi sił to wówczas mam śmiało iść do Jezusa, a On da mi w jednej, maleńkiej kruszynie chleba taki zastrzyk energii, której żadne anaboliki wroga nie zdołają zapewnić

24. Ta przerwa w grze - refleksja nad swoim postępowaniem nie została bezowocna

25. Zdecydowałem się na przyznanie do winy, wyspowiadałem się i o dziwo znowu zostałem dopuszczony do gry, wracając na boisko, poczułem jakbym ożył na nowo

26. Choć moja dusza była nadal bardzo poraniona jak zabłocone ubranie i miało tak być do końca życia, jednak nie pozostawało mi nic innego jak w zabłoconym stroju grać do końca

27. Okazało się że szatan się zachwiał, zgłupiał, takiego kroku nie przewidział, zaczął na nowo wyrządzać mi krzywdę, kiedy byłem blisko strzelenia gola, wszystko miało być już dobrze a tu znowu mnie zaskoczył, sędzia jednak to zauważył, pokusa którą zgotował mi szatan była pod jego bramką i wszystko skończyło się rzutem karnym - którego wykorzystałem. Pomyślałem, że każda chwila życia może mieć wpływ na wynik ostateczny. Potem posypały się dobre uczynki, więcej się modliłem, za każdym razem strzelałem gole, co ogromnie mnie radowało

28. Wiedziałem, że nie mogłem zremisować, wynik ostateczny musiał być pozytywny lub negatywny, niebo jako wygrana

29. Lub piekło jako przegrana

30. W końcu usłyszałem gwizdek kończący mecz, sąd ostateczny był już oczywisty, wygrałem

31. Teraz jestem w niebie, po wygranym meczu Szef zafundował nam niezłą imprezę, powiedział, że wszystkiego jest pod dostatkiem, a poza tym, że możemy się bawić bez ograniczeń przez całą wieczność. No i dostałem nowe czyste ubranie. Niektórzy koledzy opowiadają, że wygrali w ostatniej chwili meczu, inni, że grali dogrywkę bo cudem wyszli cało z wypadku samochodowego, a byli w grzechu ciężkim. Ja bym tak nie mógł czekać niepewnie do końca, zawsze starałem się mieć przewagę nad rywalem.

 

Uwagi do gry:

-         nie ma łatwych wygranych, łatwo się przegrywa

-         jedna stracona bramka, jeszcze nie przekreśla całego meczu

-         szatan jest dobrze wyszkolonym przeciwnikiem,

o       świetnie kiwa,

o       gra podstępem,

o       wie, że najlepszą obrona jest atak,

o       do ostatniego gwizdka nie daje za wygraną

 

Graj tak abyś nie przegrał swojego życia, masz tylko jedną szansę!

 


Do wycięcia:

 

życie

mecz piłki nożnej

poczęcie w łonie Matki

afisz o terminie meczu

stan błogosławiony (ciąża)

szatnia

urodziny

wyjście na boisko

Kościół

boisko

łaska uświęcająca

czysty strój

Przykazanie Miłości

gra fair play

rodzice, nauczyciele, inni dobrzy ludzie

trenerzy

Trójca Przenajświętsza

Szef, Menadżer zespołu

Pismo św.

wszystkie przepisy i zasady gry

szatan

przeciwnik

święci i aniołowie

kibice na trybunach

smutek

stracona bramka

złudna myśl, że nie ma szatana

spalony

złość

faul

grzech lekki

żółta kartka

sumienie

sędzia

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin