Niemcy_odslona II.doc

(25 KB) Pobierz

6

 

Adiutant

Herr Untersturmfuhrer, przyszła ta kobieta...

Willi

Jaka kobieta?

Adiutant

Protegowana pani Mariki, Herr Untersturmfuhrer... Zdaje się, że szwaczka, czy krawcowa.

Willi (po chwili)

Wprowadzić!

Adiutant

Tak jest, Herr Untersturmfuhrer!

Willi przegląda papiery. Pani Soerensen wchodzi po chwili, staje niepewnie przy drzwiach.

Willi

podnosząc wzrok

Proszę, czym mogę pani służyć? Niech pani siada i krótko mówi, o co chodzi. A raczej: o kogo chodzi.

Pani Soerensen

siada przy biurku

Mój syn... Przychodzę prosić w sprawie mojego syna... został aresztowany dziesięć dni temu... nie wiem, z jakiego powodu...

Willi

Wystarczy, że my to wiemy, łaskawa pani.

Pani Soerensen

Tak, ale czasem zdarzają się pomyłki, nieporozumienia...

Willi

Pani w to wierzy? Bardzo żałuję, my w tych sprawach jeste­śmy skrupulatni aż do pedanterii. To poniekąd nasza cecha narodowa, (uważnie przygląda się Pani Soerensen, po chwili) Taak. Pani się nazywa?

Pani Soerensen

Soerensen, proszę pana. Adela Soerensen. Ale to panu może nic nie mówi. Ten chłopiec jest moim synem z pierwszego małżeństwa. On się nazywa...

Willi

nie słucha, nagle żywo zainteresowany naszyjnikiem, który Pani Soerensen ma na szyi; w roztargnieniu

Kto taki? O kim pani mówi?

Pani Soerensen

O nim właś­nie, o moim synu...

Willi

ze ­śmiechem

Prawda! Oczywi­ście! Pani daruje, przez chwilę zapatrzyłem się w ten piękny drobiazg, który pani ma na szyi... Ale proszę, słucham panią.

Pani Soerensen

z palcami pod szyją

Podoba się panu?

Willi

Ten naszyjnik? Wyjątkowo piękny! (pauza) Ale to nie ma znaczenia. No więc, jak się nazywa ten młody człowiek?

Pani Soerensen

Chrystian Fons, proszę pana. Mój syn z pierwszego małżeństwa.

Willi

drgnął

Aa! Chrystian Fons!

Milczy bębniąc palcami po stole.

Pani Soerensen

z niepokojem

Niech mi pan powie, czy to poważna sprawa?

Willi

znowu wpatrzony w naszyjnik

My się nie zajmujemy niepoważnymi sprawami, łaskawa pani.

Pani Soerensen

zgnębiona

Tak, to prawda,  (milczy w zakłopotaniu, obserwuje Willego, po chwili nie­miało, dotykając naszyjnika) Je­śli… przepraszam, jeżeli panu podoba się ten drobiazg... to może...

Willi

Ach, pani jeszcze o tym. Owszem, bardzo mi się podoba.

Pani Soerensen

W takim razie... może pan zechce przyjąć go ode mnie... na pamiątkę od matki Chrystiana Fonsa...

Willi

O czym pani mówi?

Pani Soerensen

u­śmiecha się heroicznie

Ten naszyjnik jest już tak dawno w mojej rodzinie... od trzech pokoleń... najwyższy czas, żeby zaczął cieszyć inne oczy...

Manipuluje przy karku.

Willi

Ależ, co pani?...

wstaje gwałtownie

Pani Soerensen

miękko

Ma pan na pewno kogo­ bliskiego i drogiego... kobietę... matkę może? (podaje zdjęty naszyjnik) Proszę, niech pan to przyjmie!

Willi

Pani nie zdaje sobie sprawy, w jakiej mnie pani stawia sytuacji. (po chwili) Bo właś­nie my­ślę o kimś­ bardzo mi bliskim i drogim...                               (Pani Soerensen kładzie naszyjnik na biurku) W takim razie... Mógłbym jedynie ­ kupić to od pani. O, tylko tak! Lubię tylko jasne sytuacje. (bierze naszyjnik, ogląda) No więc, ile pani żąda?

Pani Soerensen

My­ślę, że najwyżej dziesięć koron.

Willi

Dziesięć koron? Zapomina pani, że ja się znam na tych rzeczach. (wyjmuje portfel) No więc, pomnóżmy to jeszcze przez... (chwilka namysłu) przez pięć... proszę, oto pięćdziesiąt koron.

Pani Soerensen

biorąc banknot

Nie będzie pan miał nic przeciw temu, że złożę te pieniądze w jednym z naszych zakładów dla sierot...

Willi

Ależ zrobi pani z nimi, co pani zechce… A wracając do rzeczy… hm, chodzi o tego Fonsa?

Pani Soerensen

Tak, o niego. Mówiono mi, że właś­nie pan ma w ręku jego sprawę. Proszę mi powiedzieć czy to naprawdę coś­ poważnego?

Willi

Już pani powiedziałem. Nie wiem, jakie jest pani zdanie w tej sprawie?

Pani Soerensen

z udręką

Czy ja wiem? Czy ja wiem? (nie­miało) Pan powinien lepiej go rozumieć, jest pan :­ przepraszam, że to mówię ­ tylko o parę lat starszy od niego...

Willi

Jestem Niemcem, zapomina pani.

Pani Soerensen

ze zgrozą

Czy to aż taka różnica?

Willi

Syn pani działał na szkodę narodu niemieckiego.

Pani Soerensen

spokojnie

Naród niemiecki nie mieszka tu, w Norwegii.

Willi

z wybuchem brutalnego ­śmiechu

Nie mieszka, oczywi­ście, że nie mieszka! A to dobre! To nadzwyczajne! (z niezwykłą uprzejmością) Pozwoli pani, że zadam pewne pytanie. Proszę mi powiedzieć, czy, idąc tutaj, ś­wiadomie wzięła pani na siebie ­ ten naszyjnik?

Pani Soerensen

bez namysłu

­Świadomie. Bo, widzi pan, przywykłam go zakładać tylko w chwilach wyjątkowych, kiedy miałam zrobić co­ś szczególnie ważnego i trudnego, (z u­śmiechem) Jako talizman przynoszący szczę­cie, (po chwili) Dlaczego pan o to pyta?

Willi

Dlatego, że lubię jasne sytuacje, już pani to raz mówiłem. (bawiąc się naszyjnikiem) No więc, tak samo je­śli chodzi o tamtą sprawę, o sprawę pani syna ­ czas, żeby i to wyja­śnić... Otóż syn pani, chociaż tak młody, okazał się nie lada zuchem. Niech pani sobie wyobrazi, że dzisiaj rano wymknął się nam z rąk!

Pani Soerensen

oszołomiona, wstaje bezwiednie, z trudem opanowuje fale radoś­ci

Jak to? Co pan chce przez to powiedzieć?

Wili

Tylko to, co pani usłyszała. Chrystian Fons wymknął się nam z rąk.

Pani Soerensen

z radością i ulgą

Serdecznie panu dziękuję.

Willi

Mnie? Za co?

Pani Soerensen

Za to, co usłyszałam od pana. Mógł pan przecież wcale mi tego nie powiedzieć...

Willi

wstając

Mogłem. Ale powtarzam pani jeszcze raz: lubię jasne sytuacje. Tak. Nie ma za co dziękować. Żegnam panią.

Pani Soerensen

lekki ukłon głową, idzie ku wyj­ściu, przy drzwiach odwraca się

Życzę, żeby ten drobiazg, leżący na pańskim biurku, przyniósł szczę­cie bliskiej panu osobie, której pan zechce go ofiarować.

Wychodzi.

 

 

 

 

 

 

 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin