Od ziarenka do bochenka- wiersz.docx

(11 KB) Pobierz

Od ziarenka do bochenka

 

Poszła z mamą Dominika

Po chleb świeży na śniadanie

Już go wkłada do koszyka, tak jak w sklepie inne panie.

Chlebek pachnie, lśni skóreczka,

Że dziewczynka  łyka ślinkę,

Więc z małego bocheneczka

Uskubała odrobinkę…….

- skąd codziennie tyle chleba?

Przywozi się tu co rano?

Ludziom dużo go potrzeba,

Skąd się chlebek bierze mamo?

Najpierw rolnik ziemię orał

I użyźniał nawozami,

A gdy się już z tym uporał

Obsiał pole nasionami.

Na chleb żyto siał.

Pszenicę zaś na bułki i na ciasta.

Ciast tu wszystkich nie wyliczę,

Co na drożdżach będą wzrastać.

Ziarna te przykryte śniegiem,

Spały ciepło utulone,

Potem zaś zielonym ściegiem

Wzeszły runią na zagonach.

Przyszły żniwa………

Już maszyny

Ścięły pełne ziaren kłosy,

Które zaraz wymłóciły,

Ścieląc słomę na pokosy.

Świeże ziarno czyszczą suszą

I do worków sypią dużych,

W których plony odbyć muszą

Dalszy etap swej podróży.

Jadą worki z ziarnem złotym

Wprost do młynów do zmielenia.

Tam maszyny ziarno gniotą,

Na pył, aż się w mąkę zmienia.

Białą mąkę zaś ze młyna

Do piekarni zawieść trzeba,

Gdzie się właśnie rozpoczyna

wypiek powszedniego chleba!

 

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin