Lumley Brian - Nekroskop 15 - Harry Keogh i inni dziwni bohaterowie.pdf

(914 KB) Pobierz
907173625.001.png
Harry Keogh
i inni dziwni bohaterowie
brian lumley
Tłumaczenie: Katarzyna Płaza Stefan Baranowski
WSTĘP
W ciągu wielu lat powołałem do życia kilku dziwnych bohaterów moich opowieści
typu horror, fantasy czy science-fiction. Spójrzmy prawdzie w oczy: w większości
opowiadań lub powieści tych trzech rodzajów występuje przynajmniej jeden taki
bohater. Robert E. Howard stworzył całą galerię takich postaci, ale większość z nich
Conan zepchnął na drugi plan; Jack Vance w powieściach z cyklu Dying Earth wymyślił
zapewne najdziwniejszego i najbardziej lubianego bohatera imieniem Sprytny Cugel;
nawet H.P. Lovecraft - stary dżentelmen z Providence, Rhode Island, który nie był
specjalnie znany z brawurowych opowiadań - też miał swego ulubieńca, mimo że
Randolph Carter kilkakrotnie był bliski przegranej.
Jednakże nie jest tak, że występujący tutaj bohaterowie to koniecznie ulubione
postacie z moich własnych książek (lubię ich wszystkich... jakże można się wyrzec
własnych dzieci!). Ale te opowiadania są albo zupełnie nowe albo też dotychczas nie
zostały opublikowane w Ameryce. Opowiadania z Krainy Snów nie zostały włączone do
cyklu Bohater snów, ponieważ były stosunkowo świeże, kiedy opublikowano pierwsze
cztery pozycje tego cyklu i nie pasowałyby do zbioru opowiadań i noweli zatytułowanego
Zamrożony na Aranie. Ale tutaj pasują doskonale. Opowiadania z cyklu Tytus Crow - w
tym jego pochodzenie i pierwsze spotkanie z siłami zła - były jedynie dostępne w ładnej
niskonakładowej książeczce oraz w zbiorze opowiadań wydanych w Anglii. Istnieje
jeszcze kilka opowiadań z tego cyklu, ale zamieszczone tutaj należą do moich
ulubionych, przynajmniej jeśli chodzi o wyczyny ich bohatera.
Co się zaś tyczy Harry'ego Keogha, tytułowego Nekroskopa, niedawno podczas
rozmowy telefonicznej z moim amerykańskim przyjacielem i wydawcą, Tomem Doherty,
pojawił się temat Nekroskopa, kiedy Tom wymienił Stracone lata, powieść, która w
zamierzeniu obejmowała długi okres bezczynności w życiu Harry'ego Keogha. Ale Tom
zwrócił uwagę, jak wielu innych przed nim, na dziurę w chronologii wydarzeń. Nie
wyjaśniłem dotychczas, co się z nim działo w owym czasie. Czy Nekroskop po prostu nic
nie robił w okresie między Straconymi latami a Źródłem?
I to uruchomiło cały proces. Wciąż miałem trochę notatek z poprzednich lat, kiedy
pracowałem nad książkami z tej serii: luźne akapity, zapisane na kawałkach papieru,
dosłownie kilka, na ogół nie dających się odcyfrować słów; jedenaście poplamionych
kawą, pogniecionych stron maszynopisu; krótki i niekompletny epizod, który wtedy
nigdzie nie pasował... i to wszystko. Pamiętałem wszystkie opowiadania, które
rozbudowałem do dłuższych powieści. Jak historia Gniewicy w Braciach krwi i opowieść
o biednej Cyntii w Ostatnim zamczysku. I zrozumiałem, że nie ma żadnego powodu, aby
Nekroskopowi koniecznie poświęcić powieść; Harry mógł równie dobrze pojawiać się w
opowiadaniach i nowelach, jak w grubych książkach. I Tom Doherty miał rację: w
chronologii wydarzeń rzeczywiście była dziura.
Krótko mówiąc, z rozmaitych fragmentów ulepiłem dwie nowele, Martwy Eddy i
Sny dinozaurów, a jedenaście poplamionych kawą stron przepisałem, rozbudowałem i
nadałem kształt krótkiego epizodu umieszczonego w Krainie Gwiazd, w świecie
wampirów. (Powód, dla którego Wskrzeszenie nie pojawiło się w Roznosicielu, który
miał początkowo stanowić jego „miejsce przeznaczenia", jest taki, że w owym czasie,
trzynaście lat temu, uważałem, że ów mroczny epizod jest podobny do tego, który
pojawia się pod koniec Źródła. Nie wiem, dlaczego tak myślałem, teraz bowiem widzę, że
te dwie historie są całkowicie różne.)
I jeszcze jedno. Harry Keogh, jak wielu innych dziwnych bohaterów, których wyczyny
śledziliśmy, był piekielnie skutecznym łowcą wampirów. Jednak jak widać z opowiadań
zamieszczonych w tym tomie, bitwy, jakie toczył Nekroskop, nie ograniczały się do
niemartwych; często miał także do czynienia z żywymi, brutalnymi wrogami.
Niezależnie od waszych upodobań - czy wolicie żywych, martwych czy też
niemartwych - ludzie i stworzenia w opowiadaniach, które będziecie czytać, są fikcyjne.
To oczywiste, ale nie zapominajmy, że na świecie istnieją potwory i to bardzo
rzeczywiste, okropne potwory, a te, które powinny budzić nasz szczególny niepokój, to
takie, których widocznie nie obchodzi, czy są żywe, czy martwe!
I dziwna rzecz - a może i nie, biorąc pod uwagę to, co wydarzyło się w Nowym Jorku -
mnie też nie...
Brian Lumley
Torquay, Devon, Anglia
Marzec 2002
Zgłoś jeśli naruszono regulamin