Leder Andrzej - Paradoks a filozofia. Niesamoistność człowieka w Grecji archaicznej.doc

(119 KB) Pobierz
Microsoft Word - Zagadka w Grecji antycznej.rtf

Andrzej Leder

Paradoks a filozofia. Niesamoistność człowieka w Grecji archaicznej

"Pan, którego wyrocznia jest w Delfach, ani nie oznajmia, ani nie ukrywa, tylko daje znak."1 Tak mówił Heraklit. Los dla Greków wyrażał się w zagadkowym znaku. Zagadkowość - a raczej stosunek do niej - jest też kluczem, którego używa Giorgio Colli2, próbując opisać przejście od tradycyjnej mądrości Grecji archaicznej do "umiłowania mądrości" greckiej filozofii. Według niego, zmiana podstawowej intuicji dotyczącej paradoksu i sprzeczności zapoczątkowała niezwykłą - i trwającą do dzisiaj - epopeję uwalniania człowieka z poczucia fundamentalnej zależności od tego, co niezrozumiałe, nie dające się wytłumaczyć. Zależności, którą do dziś nazywamy losem. Intelektualny krok oddzielający Heraklita od Parmenidesa3, zmienił coś bardzo głębokiego w kulturze Grecji. Uznanie możliwości uchwycenia Bytu w myśli dyskursywnej, wykluczającej paradoksalne stwierdzenie "jest i nie jest"4, detronizowała tych, których ustami wcześniej przemawiał los, bowiem ich domeną była sprzeczność. Poeci i wróże musieli ustąpić miejsca filozofom. Nie na darmo Platon tych pierwszych wypędził ze swego Państwa, a drugich powiązał z szaleństwem. Spróbujemy przyjrzeć się ich roli w epoce, w której nie królowała jeszcze dialektyka. Sięgniemy po przykłady wyroczni, zagadki i tragedii. W tych obszarach spróbujemy ujawnić wspólną intuicję, intuicję nie-samoistności ludzkiego istnienia, nadającą wagę i sens temu, co nam jawi się jako absurd.

I

W kulturach przed-filozoficznych odnajdujemy zawsze - jako ustanawiający ludzką egzystencję - taki gest, który nadaje człowiekowi pozycję nie-samoistną. Gest, o którym rozważający kulturę minojską Karl Kérenyi pisze   jako o: "(...) geście



1 Heraklit z Efezu, Zdania, tłum. Adam Czerniawski.9.04. Cytowany fragment w edycji Dielsa Die Fragmente der Vorsokratiker, Berlin 1951 nosi numer 93.

2Giorgio Colli, Narodziny Filozofii, tłum. Stanisław Kaprzysiak, Res Publica & Oficyna Literacka, Warszawa-Kraków 1991.

3              "....Heraklit rozwiązał korzystnie ten konflikt pomiędzy światem boskim a ludzkim: jego lapidarne
słowa ukazywały pod postacią zagadki ukrytą, niewyrażalną naturę boską i przypominały człowiekowi,
że wywodzi sie ze źródeł wprawiających w uniesienie. Parmenides obrał drogę odmienna, gdyż został
juz wciągnięty w wir dialektyki." ibidem, s. 81.

4              G.S. Kirk, J.E. Raven, M. Schofield piszą o wywodzie Parmenidesa "...Z tego, ze nie można poznać
rzeczy, która nie istnieje, Parmenides bezpośrednio wnioskuje, ze negatywnej drogi badania "nie da się
pomyśleć", czyli nie wypowiadamy żadnej autentycznej myśli, używając negatywnych stwierdzeń
egzystencjalnych." Filozofia przedsokratejska, tłum. Jacek Lang,   PWN, Axis, Warszawa, Poznań
1999, s. 247.

1


malującym zawsze, w rozmaitych formach ruchowych, tę samą sytuację człowieka -jego pozycję nie-centralną, domagającą się jakiegoś «naprzeciwko» i zrozumiałą tylko jako «naprzeciwko»"5

Dla Greków epoki archaicznej owym "naprzeciwko" jest sfera boskości. Każdy obszar ludzkiej działalności jest przez nią zagarnięty. A z drugiej strony: "Cała sfera boskości stanowiła jedność, ale jednocześnie podlegała podziałowi na liczne siły, które Grecy określali mianem bogów i bogiń (...). Siły te, nierówne, o działaniu różnorakim i różnej potędze mogły być ze sobą w stanie walki. Przekonanie, że kosmos jest terenem, na którym rozgrywają się konflikty między siłami boskimi kryje się za najrozmaitszymi opowiadaniami mitologicznymi w walkach między bogami i pokoleniami bogów." To oznacza "(...) pojmowanie porządku w kosmosie jako równowagi powstającej w wyniku działania sił sprzecznych, wzajemnie się ograniczających."6 Colli komentuje to w taki sposób: "Bóg daje człowiekowi znać, że sfera boska jest bezmierna, nie do zgłębienia, kapryśna, szalona, wyniosła, że nie podlega konieczności, ale kiedy już objawia się w sferze ludzkiej, to brzmi jak władczy nakaz, narzucający umiarkowanie, kontrolę, granice, rozsądek, konieczność"7

Mimo metafizycznej przepaści oddzielającej sferę boską i ludzką, człowiek musiał wsłuchiwać się w boski nakaz. Ale ów nakaz był skryty w świecie widzialnym, "łudzącej nas tkaninie, uplecionej ze sprzeczności"8 To co niezrozumiałe, nie tłumaczące się prawami świata naocznego, było manifestacją "innej" sfery, zwracającej się do człowieka. "Wszystko to, co przychodziło nagle, nie dając się przewidzieć (jak kichnięcie czy trzęsienie ziemi), co wykraczało poza normalność, codzienność: piękno, wielka siła, potężne pasje, mądrość, odwaga, zjawiska przyrody naruszające zwykły porządek, budzące zachwyt bądź lęk, były wynikiem boskiej obecności."9 Aby zrozumieć to, w jakim kierunku posuwają się wydarzenia i jaka winna być jego w tym rola, człowiek musiał zgadywać, co znaczą owe zagadkowe znaki. Wpierw jednak musiał dostrzec, że znak właśnie się pojawił. Nie mógł pozwolić sobie na nieuwagę, na stan ducha, w którym świat nie zadziwia, a rzeczy są po prostu tym czym są. Pielęgnowanie stanu zdziwienia, pozwalającego dostrzegać i rozumieć znaki wymagało mądrości. Jak twierdzi Colli "(...)mędrcem staje się ten, kto rozświetla ciemność, rozstrzyga zawiłości, ujawnia nieznane, uściśla niepewne. Ta archaiczna cywilizacja była przekonana, że do zadań mądrości należy odgadywanie



5 Karl Kerényi, Dionizos, tłum. Ireneusz Kania, Baran i Suszczyński, Kraków 1997, s. 26

6              Benedetto Bravo, Ewa Wipszycka, Historia starożytnych Greków, t. I, PWN, Warszawa 1988, s. 300.

7              G. Colli, op. cit., s. 51

8              G. Coll, op. cit., s. 69

9              B.Bravo, E. Wipszycka, op. cit. ss. 300-301.


2

2

 


przyszłości człowieka i świata. Takie właśnie wnikliwe wejrzenie w przyszłość symbolizuje Apollo, a jego kult oznacza, że mądrość obdarzano czcią."10

Dodajmy tu, że odgadywanie przyszłości oznaczało coś innego, niż rozumiemy współcześnie. Nasze myślenie, uformowane przez kauzalizm współczesnej nauki, widzenie przyszłości rozumie jako dokładne przewidywanie przyszłych wydarzeń. Natomiast Grecy pytali:"(...) nie tyle o bieg wydarzeń w przyszłości, którego człowiek nie byłby w stanie zmienić, ale o kierunek takiego postępowania, które obróciłoby bieg spraw na ich korzyść. Starano się więc jeszcze przed podjęciem działania gwarancję, że nie będzie ono sprzeczne z porządkiem ustalonym przez bogów."11

Wydaje się, że nałożenie współczesnego myślenia deterministycznego na Grecką wizję relacji człowiek-byt, może prowadzić do płaskiego odczytywania antycznej intuicji przeznaczenia. Jan Kott pisze o tym w taki sposób: "Tradycyjna problematyka determinizmu i wolnej woli rozmija się z Sofoklesowym Królem Edypem. Wydaje się, że potrzebne tu są bardziej precyzyjne narzędzia (...).12 Sądzić można, że precyzyjne narzędzia dotyczą sprawy czasu. Colli dopowiada: "Przyszłość daje się przewidzieć nie dlatego, że między teraźniejszością a nią istnieje nieprzerwany ciąg faktów i nie dlatego, że ktoś potrafi w jakiś tajemniczy sposob cały taki ciąg podległy konieczności widzieć wcześniej: można ją przewidzieć, ponieważ stanowi odbicie, wyraz, ujawnienie się realności boskiej, która zawsze - czy raczej poza wszelkim czasem - mieści zarodek tego już przewidywanego, choć dla nas dopiero przyszłego wydarzenia"13 Sfera nie-ludzka, z której przychodzą wydarzenia pojawiające się w ludzkim czasie, sama w sobie jest bez-czasowa, poza-czasowa, zawiera w sobie wszystkie czasy: przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Przyczynowość, w nowożytności immanentnie związana z linearnym przepływem czasu a przez to z nieodwracalnością zdarzeń14, w tej sferze nie może obowiązywać.

II

W czasie historycznym archaicznej Grecji uprzywilejowanym miejscem ujawniania się znaków była wyrocznia. Właśnie tam: "Poprzez słowo bóg pozwala człowiekowi poznać swoją mądrość, a brzmienie pochodzących od boga słów, ich



10G. Colli, op. cit. s. 25.

11              B.Bravo, E. Wipszycka, op. cit. s. 325.

12              Jan Kott, Zjadanie bogów, szkice o tragedii greckiej, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1986, s. 279

13              G. Colli, op. cit. s. 50.

14              patrz dyskusja pojęcia przyczyny przedstawiona przez Romana Ingardena w pracy Niektóre
twierdzenia o związku przyczynowym referowana przez Tadeusza Czeżowskiego, Zeszyty Towarzystwa
Naukowego Nr 9- 1 I 1955-31 XII 1955, szczeg. punkt 8): asymetryczność związku przyczynowego, na
str. 79.


3

3

 


porządek i ich nieład ujawniają, że w wieszczeniu nie ma się do czynienia ze słowami ludzkimi, lecz boskimi. To decyduje o zewnętrznych cechach przepowiedni: stąd płynie jej dwuznaczność, niejasność, trudna do rozszyfrowania aluzyjność, jej niezdecydowanie."15

Jednak w czasie mitycznym człowiek napotyka zagadki na swojej drodze, nie szukając ich i nigdy nie wiedząc do końca, czy jest to już chwila próby. Jak Edyp, który wędrując spotyka Sfinks (jest ona płci żeńskiej) i natychmiast poddany zostaje badaniu. Musi odpowiedzieć na pytanie o taką istotę, "...która najpierw chodzi na czterech nogach, potem na dwóch, wreszcie na trzech, i jest tym słabsza im więcej ma nóg"16 . Dziwne pytanie, wyraźnie paradoksalne, sugerujące istotę której atrybuty zmieniają się w sposób niezgodny z rozsądkiem. Albo Homer, człowiek już stary, który przypadkowo natyka się na rybaków wracających z połowu i - według Heraklita - nie potrafi zrozumieć ich szarady, mamiącej go twierdzeniem, iż mają to, czego nie mają. A więc również głoszącej absurd.

Giorgio Colli podkreśla trywialność treści zagadki wobec jej dramatycznej wagi. Bowiem ceną, jaką człowiek musi płacić za pomyłkę, za niezrozumienie sensu zadanego mu pytania, jest śmierć. Każdy przed Edypem, który napotkał Sfinks, ginął, rozszarpany i pożarty. Homer, któremu rybacy złośliwie podrzucili zagadkę na niewinnie postawione pytanie, czy coś ze sobą wiozą,"(...) nie potrafił tej zagadki rozwiązać i umarł z przygnębienia."17 Colli sądzi, że owa absurdalna dysproporcja między wagą zagadki a jej treścią jest znakiem jej boskiego pochodzenia. Właśnie: "Te sprzeczne ze sobą elementy najstarszych przekazów wskazują na interwencję boskiej decyzji, na przenikanie do sfery ludzkiej czegoś niepokojącego, niewytłumaczalnego, irracjonalnego, tragicznie absurdalnego."18

Czego więc żąda bóstwo, stawiając na drodze człowieka zagadkowy znak? Nasza odpowiedź idzie za wskazówką, podsuniętą przez Arystotelesa. Twierdzi on bowiem, że: "(...)istota zagadki jest taka, że mówiąc o tym, co rzeczywiście istnieje, łączy niemożliwości"19 A więc istotą zagadki jest sprzeczność. Colli zwraca jednak uwagę na pewien niezwykle istotny aspekt sprawy. Otóż uświadomienie sobie sprzeczności jako sprzeczności jest możliwe, kiedy zagadka przestaje być zagadkowym znakiem boga. Dopiero kiedy staje się narzędziem, używanym przez człowieka w relacjach z innymi ludźmi, może być poddana analizie logicznej. Wcześniej formalna, pojęciowa, językowa niemożliwość była właśnie znakiem ujawnienia się sfery boskiej, sfery "źródła bytu", a więc nie była postrzegana jako sprzeczność, lecz raczej była znakiem



15G. Colli, op. cit., s. 26.

16              Zygmunt Kubiak, Mitologia Greków i Rzymian, Warszawa 1997, s. 376.

17              Arystoteles, O poetach, fr. 8. oprac. wloskie. (za G. Colli, op. cit. s. 61)
18G. Colli, op. cit. s. 55

19 Arystoteles, Poetyka 22, 24-26, przel. Henryk Podbielski, Warszawa 1988.


4

4

 


tego, iż ludzkie kategorie przestają obowiązywać20. Krytyczna analiza, ujawniająca w zagadce - w słowach wyroczni - sprzeczność, byłaby więc świętokradztwem, próbą przeniesienia ludzkiego porządku w porządek nie-ludzki, przejawem hybris.

Rozważając absurd w tragedii greckiej Jan Kott przypomniał spostrzeżenie Camus: "Absurd - pisał on - tylko tak długo znaczy, dopóki się na niego nie przystaje"21 Można odwrócić to stwierdzenie i powiedzieć, że absurd dopiero wtedy jest odczytywany jako absurd, gdy człowiek odmawia mu swojej zgody. To znaczy buntuje się przeciw porządkowi rzeczy. Nieprzypadkowa jest więc wrażliwość twórcy "Człowieka zbuntowanego" na absurdalność. To człowiek nowożytny - pewny swej samoistności, która daje mu prawo oceniania zjawiającego się przed nim świata. Ale dla Greka epoki mitycznej absurd nie jest absurdalny, bo jest językiem bogów, jest jedynym prawdziwym sposobem ujawniania się istnienia. Jest stale zadawaną, straszliwą zagadką. Jedynym, co mogłoby tu być absurdalne, to bunt nie-samoistnego człowieka wobec boskiego "absurdu".

Tak więc wyzwaniem w zagadce nie jest jej literacka forma, czy treść. W zagadce chodzi o to, czy człowiek podda się wyzwaniu do porzucenia wszystkiego, co trzymało go w świecie zjawisk - a więc nie-absurdalnego porządku rzeczy - i na chwilę zatrzyma się w absurdalnej pustce. By wysłuchać głosu boga. Wtedy wyłoni się rozwiązanie. Jeśli nie, to stanie się rzeczą wśród rzeczy. Spotkanie ze sferą boską zmusza człowieka do porzucenia wszelkich sądów, wszelkich przyjętych reguł myślenia, wszelkiego obecnego dotąd, zjawiskowego porządku świata. Trzymanie się go byłoby pychą, hybris, wiarą we własną najgłębszą, ontologiczną samoistność, której gwarantem miałaby być właśnie trwałość owego zjawiskowego porządku. A tę właśnie wiarę spotkanie z bóstwem kwestionuje. I kwestionuje w dramatyczny, ostateczny sposób. Człowiek, który wobec źródłowej sfery bytu chce trzymać się siebie, swojego fenomenalnego świata i jego reguł, znajduje się w pozycji pychy i musi zniknąć.

Człowiek w świecie mitycznym stale stoi twarzą w twarz z boskością. Dlatego próba, na którą wystawia go bóstwo, nie...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin