AKG K301.pdf

(192 KB) Pobierz
SLUCH-8.P65
i−Fi
Słuchawki
Sennheiser HD 570
Również te słuchawki
Sennheisera wybraliśmy do
testu dlatego, że są nową
propozycją w ofercie firmy −
wszystkie pozostałe słu−
chawki audiofilskiej serii
“500” przetestowaliśmy już
wcześniej na łamach Au−
dio.
HD 570 nie zastępują
żadnego z dotychczaso−
wych modeli − jest to do−
datek do serii, pozostają−
cej w poprzednim składzie,
dodatek najtańszy i prezen−
tujący zupełnie nową koncep−
cję wzorniczą. Nie można jednak
powiedzieć, że odbija się w niej re−
latywnie niska cena HD 570 − wręcz
przeciwnie, wysoka jakość wykona−
nia, wraz z miękkimi aksamitnymi
poduszkami na muszlach i kabłą−
ku, kazałaby podejrzewać ce−
nę nawet dwukrotnie wy−
ższą.
Pierwsze wrażenie, któremu nie spo−
sób się oprzeć: oto słuchawki lepsze,
wygodniejsze i pod każdym względem
bardziej kulturalnie grające niż Sennhei−
ser HD 470 . Nie był to przypadek przeskoku w
zupełnie inny świat kształtowania dźwięku (jak
podczas porównania słuchawek Koss A/130 z
Koss A/250 ). Wręcz przeciwnie, Sennheiser po−
kazuje, że ma swoją koncepcję brzmieniową, a
stopień jej realizacji to przede wszystkim kwes−
tia ceny. Każda z użytych przez nas płyt poka−
zała, że zasadnicze obiekcje, jakie słuchacz
mógł mieć wobec Sennheiserów HD 470 , wo−
bec Sennheiserów HD 570 nie mają zastoso−
wania. Bas był wyraźnie głębszy i pełniejszy,
wysokie tony czystsze, bez śladów sterylności.
Brzmienie było dokładniejsze i lepiej nasycone,
bogatsze harmonicznie. Istotnej poprawie uleg−
ła też umiejętność kształtowania sceny dźwię−
kowej. Jednak nie wszystko udało się poprawić.
HD 570 odziedziczyły po HD 470 szybkość
i łatwość emisji, ale, niestety, łatwość tę czasa−
mi można było nazwać brakiem potęgi i dostoj−
ności brzmienia, co uwidaczniało się przy od−
tworzeniu orkiestry symfonicznej. Nie wypada
jednak komentarza do tych słuchawek kończyć
zarzutami − powtórzmy więc, są to dobre słu−
chawki za bardzo przystępną cenę. Wysoki
komfort ich noszenia to dodatkowy plus.
Słuchawki a odbiór wrażeń przestrzennych
AKG K301
Wiadomo, że słuchawki odtwarzając
dźwięk, wywołują u słuchacza inne odczu−
cia brzmieniowe niż kolumny głośnikowe.
Na czym ta inność polega? Przede wszyst−
kim na tym, że wrażenia przestrzenne do−
starczane przez słuchawki różnią się bar−
dzo od wrażeń wywoływanych przez kolum−
ny. Przestrzeność przekazu słuchawkowe−
go może stać na bardzo nawet wysokim
poziomie, ale wytworzona przestrzeń jest
zupełnie inna, niż przy przekazie przy po−
mocy kolumn. Niektóre słuchawki tworzą
wrażenie dźwięku niezwykle plastyczne−
go, można by rzec − dotykalnego. Na
fakty te zwracam uwagę dlatego, że
przykładanie zwykłych miar do opi−
su wrażeń przestrzennych w przy−
padku słuchawek mija się z celem.
Do odsłuchów użyto płyt:
Oliver Messiaen:
„Livre d’orgue”; na organach gra Louis
Thiry, Caliope CAL 9927 ;
Józef Haydn:
„Divertimenta na instrumenty dęte” ;
White Label HRC 155;
Fryderyk Chopin:
„The Chopin Collection” ; na fortepianie
gra Artur Rubinstein, RCA 60822−2−RG;
Igor Strawiński:
„Pietruszka” ;
Royal Concertgebouw Orchestra dyry−
guje Riccardo Chailly, DECCA 443 774−2;
John Abercrombie Trio:
„Speak Of The Devil” ,
ECM 1511 849 648−2.
K301 i K401 to następcy
modeli K300 i K400 , testo−
wanych w Audio już ponad
dwa lata temu. Zewnętrznie
nowe słuchawki prezentują
się niemal identycznie jak
modele poprzedniej gene−
racji. Są to średniej wielkoś−
ci, dookołouszne słuchawki,
wyglądające dość prozaicz−
nie, ale jednocześnie bezpiecz−
nie. Biorąc lekturę firmowej ulotki
za dobrą monetę można wierzyć,
że w modelu K301 , względem po−
przednika, wprowadzono zmiany w
konstrukcji wewnętrznej.
Odsłuchy ponownie zaczęliśmy od
“Speak of The Devil” Johna Abercrom−
biego. Bas organów Hammonda był
dość płytki, ale twardy i szybki. Szybki
był nie tylko bas − te słuchawki w ogóle grają
szybko i bardzo dynamicznie. Wysokie tony by−
ły trochę wycofane. Wymienione cechy zaowo−
cowały dominacją zakresu szeroko pojętych
średnich częstotliwości. W ramach tych ograni−
czeń brzmienie było całkiem dobrze zrównowa−
żone. Ustawienie instrumentów zestawu perku−
syjnego dało się odtworzyć bez nadmiernego
naginania wyobraźni. Orkiestra symfoniczna
odtworzona została w podobny sposób. O ile do
wspomnianego płytkiego basu ucho było w sta−
nie przywyknąć, to wycofane wysokie tony po−
wodowały ograniczenie czytelności. Nadal nie−
zła była przestrzenność przekazu. Ogranicze−
nia te nie dawały się specjalnie we znaki pod−
czas słuchania divertiment Haydna, ale już or−
gany, a przede wszystkim fortepian, zabrzmiały
nie najlepiej. Miałem wrażenie, że Artur Rubin−
stein odbębniał (bez przenośni) mazurki Chopina.
28
AUDIO 9/98
Hi−Fi
i−Fi
694597575.003.png 694597575.004.png 694597575.005.png 694597575.006.png 694597575.001.png 694597575.002.png
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin