Gardner Lisa - Klub ocalonych.pdf

(1265 KB) Pobierz
109916199 UNPDF
109916199.001.png
Lisa Gardner
Klub Ocalonych
(The Survivors Club)
Przekład Jan Hensel
Prolog: Eddie
Zaczęło się od rozmowy:
– To eksperci są problemem, anie gliniarze. Gliny to tylko gliny. Jednych obchodzą tylko
kawa i pączki, innych własna emerytura. Ale ci goście z laboratoriów... Kurwa, czytałem o takiej
sprawie, gdzie przyskrzynili faceta, porównując szwy jego dżinsów z krwawym odciskiem, który
zostawił na miejscu zbrodni. Nie zalewam. Jakiś jajogłowy zeznał wsądzie, że dżinsowe portki
mają taki niepowtarzalny ścieg iukład nici, że jest tylko jedna szansa na miliard, żeby inna para
zostawiła taki sam ślad. Wmordę jeża, aż się wierzyć nie chce!
– Nie chodź wdżinsach – powiedział drugi mężczyzna. Pierwszy, właściwie dzieciak,
przewrócił oczami.
– Genialne, kurwa.
Drugi wzruszył ramionami.
– Zanim zaczniesz pieprzyć, jak to lewisy posłały kogoś za kratki, może powinniśmy zacząć
od najważniejszego. Od odcisków palców.
– Rękawiczki – podrzucił bez namysłu dzieciak.
– Rękawiczki? – Drugi mężczyzna zmarszczył brwi. – A ja myślałem, że powiesz mi coś
odkrywczego.
– Zgoda, rękawiczki są upierdliwe. Ale odsiadka też do przyjemności nie należy. Co niby
można jeszcze na to poradzić?
– Bo ja wiem? Ale nie chcę nosić rękawiczek, jeżeli nie muszę. Zastanówmy się.
Mógłbyś wszystko wytrzeć – zaproponował chłopak. – Amoniak rozpuszcza tłuszcz złapsk.
Przygotowujesz buteleczkę roztworu amoniaku zwodą. Potem psikasz tym zajzajerem wszędzie
tam, gdzie dotykałeś paluchami, ipucujesz. Tylko nie możesz zapomnieć o... – Dzieciak umilkł.
Zdawało się, że nie jest wstanie wypowiedzieć słowa, które ma na myśli. Mężczyzna uznał, że to
zabawne, biorąc pod uwagę wszystko, czego ten „dzieciak” dokonał. Pokiwał głową.
– Tak. I to wszystko amoniakiem, rzecz jasna. Inaczej mogliby podświetlić jej skórę jakimiś
promieniami czy zadymić jakimiś tam oparami icałe pucowanie na gówno by się zdało. Zamiast
psikać babę od stóp do głów, można ją od razu wrzucić do wanny. Tak, wiesz, dla pewności.
– No. – Dzieciak pokiwał wzamyśleniu głową. – Ale i tak mógłbyś coś opuścić. Poza tym
miałbyś od groma roboty. Pamiętaj, co piszą wpodręczniku: „Im więcej kontaktów zofiarą, tym
więcej śladów”.
– Słusznie. Jakieś inne pomysły?
– Mógłbyś zostawić fałszywe odciski. Poznałem takiego gościa z Nowego Jorku. Jego gang
odcinał dłonie swoich wrogów, apotem zostawiał ich odciski na miejscu własnych zbrodni.
– I co? Działało?
– Hm, połowa gangu siedzi za kratami...
– Czyli nie działało.
– Raczej nie.
Mężczyzna wydął wargi.
– Ale to ciekawe posunięcie. Twórcze. Policja nienawidzi ludzi z inwencją. Warto by się
dowiedzieć, gdzie ci gangsterzy popełnili błąd.
– Popytam o to.
– Odciski palców to nic innego jak tylko ślad pozostawiony przez linie papilarne, czyli wzór
złożony zmałych rowków i górek – myślał na głos mężczyzna. – Wystarczy zapełnić czymś te
rowki, i odciski z głowy. Coś mi się zdaje, że musi istnieć sposób, żeby to zrobić. Może pomazać
paluchy klejem do wszystkiego? Obiło mi się coś takiego o uszy, ale nie wiem, czy zdaje
egzamin.
– Ale w ten sposób straciłbyś czucie wrękach, nie? Jak tak, to lepiej od razu zostać przy
rękawiczkach, które są już przecież sprawdzone.
– Są jeszcze blizny. Jak sobie będziesz nacinał opuszki, zabliźnione rany zmienią linie
papilarne.
– Nie, dziękuję!
– Nic bez bólu – zauważył sentencjonalnie mężczyzna.
Taa... ale jak nie ma radochy, to po co się w to wszystko w ogóle pakować. Jak myślisz, co
blizny zrobią z zakończeniami nerwowymi pod naskórkiem? Równie dobrze możesz sobie od
razu odrąbać wszystkie paluchy imieć problem zgłowy. Trzeba się trzymać prostych rozwiązań,
pamiętasz? To kolejna sprawa, na którą zwraca uwagę podręcznik: „Proste znaczy dobre”.
Mężczyzna wzruszył ramionami.
– Dobra, niech będą rękawiczki. Najcieńszy możliwy lateks. To rozwiązuje problem
odcisków. Następny punkt: DNA.
– Ożesz kurwa – zasępił się dzieciak.
– DNA to niezła zagwozdka – zgodził się mężczyzna. – Jak chodzi o odciski palców,
wystarczy pilnować, czego się dotyka. Ale zDNA... Musisz wziąć pod uwagę włosy, krew,
spermę, ślinę. O, i jeszcze odciski zębów. Nie zapominajmy oanalizach uzębienia.
– Kurde, naprawdę masz niezłego zajoba. – Dzieciak znowu przewrócił oczami. – Słuchaj,
nie gryź niczego ani nikogo. To zbyt ryzykowne. Przyskrzynili już kilku złodziei, porównując ich
uzębienie z odciskiem zostawionym na kawałku żółtego sera wlodówce. Cholera wie co mogą
zrobić zkobiecą piersią. No dobra, wróćmy do DNA.
– W porząsiu. DNA.
– Odstaw OJ. Simpsona – odrzekł zwyraźną irytacją dzieciak. – Niech prawnicy się tym
zajmą.
– Naprawdę myślisz, że prawnicy są tacy dobrzy? – zapytał mężczyzna zkpiną wgłosie.
Chłopak zrobił się drażliwy.
– To co, do kurwy nędzy, można jeszcze poradzić? Założyć pieprzonego kondoma? Równie
dobrze możesz rżnąć ogrodowy szlauch.
– W takim razie potrzebujemy czegoś lepszego. Zwalanie winy na niekompetencję gliniarzy
to gówniana linia obrony. Zresztą to nie oni zajmują się DNA. Szpital wysyła próbki do
Departamentu Zdrowia przez specjalnego kuriera. Co jest, gazet nie czytasz?
– Czytam...
– Wrzucenie do wanny też na nic się nie zda – ciągnął nieustępliwie mężczyzna. – Pamiętaj
o Motyce. Facet wstawił tę kobitkę do wanny iwszystko poszło tak gładko, że teraz bałwan
będzie do zasranej śmierci gnił wwięzieniu. Nasienie dostaje się wgłąb ciała. Potrzeba czegoś
więcej niż kąpieli, jakiegoś rodzaju płukania. Bo ja wiem? Poza tym są jeszcze włosy. Zwłosa
też można wydobyć DNA, jeżeli znajdą cebulkę. No imogą porównać włos znaleziony na
miejscu zbrodni z włosem na łepetynie. Wanna stanowczo nie załatwi sprawy. Jeszcze jakiś
nadgorliwy gliniarz wyciągnie moje włosy zrury odpływowej. Wten sam sposób mogą wydobyć
próbki krwi. Nie, do tego trzeba się poważnie przygotować.
– Ogól się.
– Na całym ciele?
– Tak. – Głos dzieciaka zdradzał irytację. – No, wszędzie. Zawsze możesz się wytłumaczyć,
że kręci cię pływanie albo kulturystyka. A co, kurwa?
– Golenie to dobry pomysł – zgodził się mężczyzna. – Załatwia sprawę włosów. Co jeszcze?
Sprawdzą jej usta. Pamiętasz?
– Tak, tak, korzystałem ztej samej książki co ty.
– Żadnego dotykania gołymi rękami. Nawet gałek ocznych.
– Tak, też czytałem otym śledztwie.
– No i chyba nie zakładać dżinsów.
– Noś pokrowce na butach, żeby zmniejszyć ryzyko pozostawienia ziemi iwłókien – dodał
dzieciak. – I zawsze, kiedy to możliwe, uciekaj się do podstępu i kłamstwa. Włamywanie się na
chama znaczy, że musisz użyć narzędzi, których ślady mogą się przydać wśledztwie.
Mężczyzna pokiwał głową.
– W takim razie załatwiliśmy problem wszystkich materialnych śladów oprócz DNA.
Musimy wykombinować, jak się go pozbyć. Wystarczy, że znajdą jedną próbkę spermy,
sprawdzą ją w bazie danych i...
– Wiem, wiem. – Dzieciak zamknął oczy. Zdawało się, że mocno się zastanawia. Bardzo
mocno. W końcu powiedział: – Mógłbyś im zamydlić oczy. Był taki facet, którego przyskrzynili
za serię gwałtów na podstawie DNA, ale kiedy siedział wkiciu, zgłoszono kolejny gwałt, a na
majtkach dziewczyny znaleziono to samo DNA.
– I co się stało?
Dzieciak westchnął.
– Facet dostał za to wyższy wyrok. Oszustwo wcelu utrudnienia śledztwa czy coś takiego.
– Zgwałcił następną dziewuchę, kiedy siedział w pierdlu?
– Nie, człowieku. Spuścił się do butelki po keczupie iwysłał ją kumplowi, który zapłacił
dziewczynie pięćdziesiąt dolców, żeby rozmazała toto na gaciach, apotem krzyczała, że gwałt.
No wiesz, żeby się wydawało, że na wolności szaleje prawdziwy gwałciciel, który ma takie samo
DNA.
– Nie ma czegoś takiego jak dwaj faceci z takim samym kodem genetycznym. Nawet
bliźniaki mają inne DNA.
– No właśnie. Na tym polegał błąd. Biegli to wiedzieli, prokurator to wiedział i policja
wiedziała. Więc naciskali dziewczynę tak długo, aż wyśpiewała, co się naprawdę stało.
– Jest w tym jakiś morał?
– Tak. Zapłać dziewczynie więcej niż gówniane pięć dych! Mężczyzna westchnął.
– To kiepski plan.
– Chciałeś, żebym ci podrzucił jakiś pomysł, to podrzucam.
– Ale miałem na myśli coś dobrego.
– E tam, pierdol się.
Mężczyzna nie odpowiedział. Dzieciak także milczał.
– Trzeba znaleźć sposób na DNA – mruknął po jakimś czasie chłopak.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin