Wyznania czarownic - Jose Cayuela.txt

(153 KB) Pobierz
JOSE CAYUELA

Wyznania czarownic

WST�P
Jakie drogi prowadz� w �wiat magii? Co nakazuje m�czyznom i kobietom w ka�dym 
wieku i 
ka�dego stanu udawa� si� do konsultorium spirytystki, znachora, jasno widza czy 
kabalarki?
Zapisano ca�e biblioteki, pr�buj�c wyt�umaczy� to zjawisko. Antropologowie i 
socjolodzy 
w�drowali w d�ungle i niedost�pne g�ry, aby zg��bi� problem trwaj�cej 
tysi�clecia mocy 
czarownik�w, owych niezwyk�ych istot, kt�rych do�wiadczenie si�ga jak�e 
starszych korzeni ni� 
wiedza lekarza czy kap�an�w. Przestudiowano ju�, drobiazgowo i dog��bnie, wi�zy 
pomi�dzy 
magi� a nauk�, pomi�dzy magi� a religi�.
Moje poszukiwania sz�y jednakowo� w innym kierunku. Postawi�em przed sob� 
zadanie 
odnalezienia tych niezwyk�ych ludzi �yj�cych w aglomeracjach miejskich Ameryki 
�aci�skiej, 
terenu na sprawy magii najbardziej podatnego. Stare porzekad�o �Ci, co znaj� 
czary, nic nie 
m�wi�, a ci, co du�o m�wi�, nic nie wiedz�" nosi w sobie dreszczyk tajemnicy i 
aur� grzechu - 
najwi�ksze atrakcje ezoterycznego �wiata - oraz ryzyko. Bowiem magia w swej 
najczystszej formie 
jest prawie niedost�pna. Dotarcie do czarownika lub znachora, �nie ska�onego 
cywilizacj�" 
cz�onka plemienia puszcz Amazonii poch�on�� mo�e wiele lat i kosztowa�o �ycie 
wielu 
eksplorator�w. Chocia� sam kontakt w tej ca�ej sprawie jest rzecz� 
naj�atwiejsz�! Ale wyuczy� si� 
j�zyka, zdoby� zaufanie i przezwyci�y� bariery kulturowe, to ju� prawdziwa 
bohaterska batalia.
Moje wysi�ki nie mia�y w sobie nic bohaterskiego. Nie musia�em p�yn�� piragu�, 
nara�a� si� na 
po�arcie przez piranie, uk�szenia moskit�w, uduszenie przez boa lub �mier� w 
paszczy krokodyla, 
aby dotrze� do czarownika dysponuj�cego hermetyczn� tysi�cletni� wiedz�, 
otoczonego setk� 
Indian. R�wnie� nie pr�bowa�em leczy� swoich kompleks�w czy melancholii, mniej 
lub bardziej 
skrywanych, ucieczk� w halucynacje, spowodowane grzybami albo zio�ami, trzymany 
za r�k� 
przez m�drca lub m�drczyni� z wypalonych i ja�owych g�r Meksyku, czy te� wst�pi� 
w �wiaty 
magii latynoameryka�skiej, jakimi s� haita�skie vudu i brazylijska macumba.
Celem moich wysi�k�w by�o poznanie �miejskich" czarownik�w, �yj�cych w ka�dej 
dzielnicy 
wielkich miast Ameryki �aci�skiej, kt�rzy wstydliwie, cho� maj� swoje 
osi�gni�cia, przyjmuj� 
pacjent�w z chorobami duszy i cia�a i r�wnocze�nie odrzucaj� ciekawskich i 
profan�w goni�cych 
za wielkimi sensacjami, byle zdoby� materia� do czasopism i wydawnictw 
brukowych. Bowiem 
czarownicy maj� sw�j honor i nie tylko zarabiaj� na �ycie, ale uwa�aj� sw� 
dzia�alno�� za wa�n� 
misj�, odrzucaj� wi�c wszelk� reklam� za po�rednictwem wywiad�w i reporta�y. 
Wiadomo�� 
podawana z ust do ust wystarcza im z zupe�no�ci�, aby zdoby� pacjent�w (nigdy 
nie u�ywaj� 
nazwy �klienci") ze wszystkich warstw spo�ecznych: od zawiedzionych w mi�o�ci 
fryzjerek i 
sekretarek do pa� z milionami, chorych na nieuleczalne choroby lub prze 
�wiadczonych, i� 
rzucono na nie z�e czary, r�wnie� zaalarmowanych rozszerzaniem si� 
konkurencyjnego kultu 
ksi�y, a nawet biskup�w (jeden z nich stale wsp�pracowa� z pewn� kobiet�, 
medium z Caracas - 
jego nazwisko obieca�em zachowa� w tajemnicy), tak�e zwyk�ych marzycieli o 
wielkiej wygranej w 
loterii, wy�cigach konnych oraz finansist�w i przemys�owc�w niezdolnych do 
podj�cia decyzji bez 
�porady".
Okazuje si�, �e moi bohaterowie posiadaj� nieograniczon� w�adz�. Z ogromnym 
zdziwieniem 
znajdowa�em moich magicznych bohater�w spoufalonych z ca�� elit� towarzysk� 
Wenezueli, 
Kolumbii, Ekwadoru i Meksyku. Byli przyjaci�mi i protegowanymi (a mo�e raczej 
protektorami?) 
genera��w, cz�onk�w parlamentu, kacyk�w po litycznych, prezydent�w oraz 
pierwszych dam 
republik. Wiele razy widzia�em tych ludzi w konsultoriach czarownik�w - 
najwyra�niej pan�w ich 
woli. Dzi�ki paru niedyskretnym pacjentom mog�em wyliczy�, �e dzienne dochody 
uzdrowicieli 
si�ga�y granicy stu, stu pi��dziesi�ciu dolar�w. Bardziej szczerzy bez zb�dnego 
wstydu podawali 
mi swoj� taks�, ale w �adnym przypadku nie dopu�cili najmniejszej insynuacji, 
jakoby uprawiali 
rzucanie czar�w lub czarn� magi�. �Czary s� spraw� diab�a, a ja pracuj� z pomoc� 
Boga!" By�y to 
odpowiedzi, a raczej protesty, jednog�o�ne. Wszyscy moi bohaterowie czuj� wi� z 
Bogiem i 
kochaj� Jezusa Chrystusa. Niemniej religia, jak� wyznaj� i praktykuj�, jest 
mieszanin� 
chrystianizmu i rytua��w oraz wierze� zwanych przez katolik�w starej daty 
poga�skimi. Zjawisko 
synkretyzmu najbardziej widoczne jest w Wenezueli, gdzie kuba�ska santeria - 
czyli obrz�dy 
spadkobierc�w afryka�skiej tradycji yoruba na Kubie po��czone z wiar� w �wi�tych 
katolickich - 
wtargn�a do wierze� kreolskich, to znaczy, zmieszanych w przesz�o�ci element�w 
religii 
india�skich i hiszpa�skiego katolicyzmu. Wystarczy p�j�� na odpust dwunastego 
pa�dziernika 
albo w Wielki Tydzie� znale�� si� na �wi�tej g�rze Sorte w stanie Yaracuy, aby 
nie wyja�nia�, co 
to jest synkretyzm. Tam, jak powiedzia� Nicol�s Guillen, wszystko si� miesza: 
modlitwy do bogini 
Marii Lionzy pochodzenia india�sko-hiszpa�skiego, rytualne palenie tytoniu i 
zapalanie �wiec ku 
czci �Siedmiu Mocy Afryka�skich", sk�adanie dar�w egzotycznej plejadzie �wi�tych 
w intencji 
pokuty za grzechy.
Ale to wielkie bogactwo legend i postaci nie znajduje si� w g�rach i zapad�ych 
wioskach, lecz w 
samym sercu miast-kolos�w latynoameryka�skich, po�o�onych przede wszystkim na 
p�noc od 
R�wnika. W�a�nie tam naj�ci�lej ��cz� si� wierzenia i podania murzy�skie oraz 
india�skie z 
ezoteryczno-religijnymi legendami, obrz�dami i ceremoniami europejskimi. I tam 
magia wchodzi w 
�ycie milion�w ludzi oraz tak�e tam odkrywa si� najwi�kszy skarb kulturowy 
kontynentu, jakim jest 
j�zyk.
Gaw�dz�c godzinami z kobiet�-medium z Caracas, z kabalark� z Guayaquil, z 
jasnowidz�c� z 
Bogoty i dwojgiem meksyka�skich uzdrowicieli znajdywa�em najbogatsze �y�y 
latynoameryka�skiej 
literatury pi�knej. Lourdes z El Paraiso, karake�skiej dzielnicy, wiod�a 
narracj� godn� Salvadora 
Garmendii. Guga kabalark� znad brzeg�w Guayas nie podejrzewa, jak jej 
surrealistyczne 
opowie�ci znajduj� si� blisko prozy Argenty�czyka Jorge Luisa Borgesa, kt�remu 
wr�y�a z kart 
pewnej nocy w Quito. Regina, jasnowidz�ca z Kolumbii m�wi z wdzi�kiem i 
wyobra�ni� 
powie�ciopisarza Gabriela Garcii Marqueza, za� historie moich magicznych 
przyjaci� z Meksyku 
przypominaj� anegdoty i sytuacje w narracjach Asturiasa, Carpentiera, Cortazara, 
a tak�e Josego 
Donoso. Magia wychodzi cz�owiekowi naprzeciw. Na rynku w Sonorze, przestrzeni 
zamkni�tej 
czterema ulicami, setki m�czyzn, kobiet i dzieci �yj� ze sprzeda�y talizman�w, 
amulet�w, 
pachnide�, soli k�pielowych, ma�ci, �wiec, masek, wysuszonych nietoperzy, 
niezidentyfikowanych 
ko�ci, a przede wszystkim zi�, zi� o najprzer�niejszych woniach.
I zn�w synkretyzm - dostrzegany go�ym okiem. Chrystus i Matka Boska 
wsp�istniej� w 
harmonijnej zgodzie wraz z azteckimi b�stwami, a wzd�u� ca�ego wybrze�a, kt�rego 
osi� jest 
Veracruz, do��czaj� do nich Moce Afryka�skie. Jednak nad wszystkim g�ruje wp�yw 
rytua��w, 
wierze� oraz medycyny india�skiej. Przyzwyczajenie i potrzeby, jakie narzuca 
rozw�j miast, 
przyt�aczaj� owe korzenie india�sko-ch�opskie, ale nie s� w stanie ich 
zniszczy�, cho�, owszem, 
powoduj� ich wynaturzenie. Z tych to powod�w w Meksyku, bardziej ni� w innych 
krajach, w 
kt�rych szuka�em moich ezoterycznych bohater�w, najtrudniej spotka� maga lub 
czarownic� 
�czystych", nie ska�onych cywilizacj�. Pewien malarz - o wygl�dzie Indianina i 
nieust�pliwym 
charakterze, co pozwala�o mu swobodnie spacerowa� po ulicach wielkiego miasta w 
spodniach i 
koszuli z bia�ego lnu, przepasanej barwn� tkan� krajk�, w czarnym kapeluszu i 
rzemiennych 
sanda�ach - obra�onym, ach ojcowskim, tonem odm�wi � udzielenia informacji, o 
jakie go prosi�em. 
Zarzuci� mi, i� nale�� do owej hordy dziennikarzy i wszelkiego rodzaju 
naukowc�w, kt�rzy nie 
ust�puj� w inwazji na dziedziczn� m�dro�� mag�w i uzdrowicieli, potomk�w 
cywilizacji 
prehiszpa�skiej. I jako dramatyczny przyk�ad krzywdy spowodowanej ciekawo�ci� 
poda� mi 
przypadek Marii Sabiny, najs�ynniejszej uzdrowicielki india�skiej z Meksyku, 
bohaterki ksi��ek, 
film�w i reporta�y telewizyjnych. Znana w kraju i poza jego granicami �m�drczyni 
grzyb�w", nie 
znaj�ca �adnego innego j�zyka, pr�cz j�zyka swoich, Indian Mazatek�w, 
powiedzia�a: �Nie jestem 
znachork�, bo nie daj� nikomu wywaru z zi�. Uzdrawiam s�owami. Tylko to. Nie 
jestem 
czarownic�, bo nie czyni� z�ego. Jestem m�dra. Tylko to..."
Ale m�dro�� nie jest w niej, m�dro�� jest w grzybach, w �dzieciach", �malutkich 
co�", �male�kich 
�wi�tych", ��wi�tych dzieci�tkach", �maluszkach, co wschodz�", jak nazywa je 
Maria Sabina. Im to, 
grzybom, wyrz�dzili krzywd� uparci intruzi, a w szczeg�lno�ci 
p�nocnoameryka�ski mikolog R. 
Gordon Wasson, kt�ry jako pierwszy z�o�y� jej wizyt� i przeprowadzi� wiele 
wywiad�w :
�...Od czasu, kiedy obcy przybyli szuka� tu Boga, �wi�te dzieci utraci�y sw� 
czysto��. 
Straci�y sw� moc, oni je zniszczyli. Odt�d nie b�d� s�u�y�y. I nic na to nie 
mo�na 
poradzi�..."
Ani daleka podr� do jej wsi i domku, ani niemo�no�� porozumienia si� z ni�, 
gdy� m�wi tylko w 
j�zyku Mazatek�w, nie uchroni�y Marii Sabiny przed owym i obcymi.
To usprawiedliwiona nieufno��, bardziej ni� strach czy hermetyczno�� wiedzy i 
szacunek dla 
w�asnych zdolno�ci, by�y powodem odmowy uzdrowicielki. Ciotki Cristo, wytworu 
czysto 
miejskiego, ukszta�towanej w szko�ach spirytyzmu - jakich ogromna ilo�� znajduje 
si� w Vera- cruz 
- udzielenia mi informacji: 
�No bo widzi pan, jest mi bardzo przykro, ale ja nie mog� panu pom�c. Zapyta�am 
duch�w, a oni na to, po co ja ich pytam, je�li dobrze wiem, �e nie mog� chodzi� 
i 
opowiada�, jak si� tego wszy...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin