R21.TXT

(14 KB) Pobierz
21. Pogłos i wspomnienie pomiertne

Przeliżnijmy się przez smutny epilog pełnych chwały rzš-
dów. Interregnum przypominało praktyczne zastosowanie przy-
powieci o ojcu, synach i kijach, które pojedynczo można było
złamać, lecz w połšczeniu były nie do zniszczenia. Za póno po-
godziła się Marysieńka z Jakubem, a ten z Aleksandrem i Kon-
stantym. August Mocny z Saksonii, na nieszczęcie dla Polski
i z niewielkim dobrodziejstwem dla Sasów, zebrał plony kłótni
w rodzinie Sobieskich. Jakub odpokutował ciężko za występek,
który popełnił na najlepszym ojcu. Stracił, ukochanego synka.
Głęboka skrucha dżwięczy w jego słowach, gdy prosi o pocho-
wanie dziecka w grobowcu wielkiego Jana Sobieskiego: "Kiedy
ja, nieszczęliwy ojciec, dla mego syneczka - którego mi mierć
tak wczenie wyrwała - grób wybrać muszę, to tę delikatnš
rolinkę przy szczštkach najjaniejszego dziadka, mego ojca,
chcę pochować." Ta tak żarliwie pożšdana korona, z powodu
której Jakub knuł najhaniebniejszš zdradę przeciw Janowi III,
kilka razy przeszła blisko czoła królewicza. Karol XII chciał niš
obdarzyć najbliższego dziedzica zwycięzcy spod Kahienbergu,
tak bardzo podziwianego przez szwedzkiego króla. Z tej przy-
czyny Jakub dostał się do ciężkiego więzienia Augusta saskiego.
Póniej syn Sobieskiego, zwolniony z aresztu i dzięki latom spę-
dzonym w zamknięciu duchowo oczyszczony, odsunšł się od po-
lityki. Pędził życie bšd w swej lšskiej posiadłoci Oławie,
bšd w Polsce, podróżował do Austrii, do Hiszpanii. Kandyda-
turę do polskiego tronu, którš mu zaoferowano w 1733 roku,
po mierci pierwszego Wettyna, Jakub odrzucił. Zmarła jego
dobra, wierna małżonka i kilkoro innych dzieci; ten ostatni
męski potomek rodu Sobieskich żył samotny w Żółkwi, na zam-
ku przodków, zajmujšc się alchemiš i kabałš. Tam zmarł 19 grud-

376 Rozdział 21

niš 1737 roku. Burza szalała wyjšc, niebo stało w płomieniach, |
tarcza herbowa spadła i zegar na wieży kocielnej wybił tysišc- s"
razy. Tak opowiadajš kroniki, a my przypominamy sobie znaki,, l
które towarzyszyły ongi w Olesku przyjciu na wiat Jana III.

Aleksander i Konstanty zmarli wczeniej niż najstarszy brat. °.
Po interregnum wyjechali do matki, do Wiecznego Miasta. Tam^
jako znakomici reprezentanci złotej młodzieży, nie przynosili
szczególnego zaszczytu swojemu nazwisku. Piękni, lekkomylni,
nierozsšdni, mili i niefrasobliwi, dzielili swój czas między bu-
duary uczynnych damulek i miejsca rycerskich honorowych
sporów. Konstanty pojechał potem do kraju, dostał się wraz ze
swoim bratem Jakubem, po pojednaniu obu braci, do saskiego
więzienia, następnie osiadł w Żółkwi i prowadził tam aż do
swego końca - 22 czerwca 1730 roku - życie wytwornego pa-
na. Osładzała mu je doskonała małżonka z polskiego magnackie-
go rodu Wessiów. Również Konstanty odrzucił szansę na objęcie
tronu. Aleksander dzielił z Marysieńkš dobrowolne wygnanie
w Rzymie. Był przywišzany do niej głębokš miłociš. Rozłška
z matkš zachwiała jego zdrowiem; zmarł w wieku lat trzydziestu.
siedmiu, znużony życiem i w pobożnej rezygnacji.

O córce i wnuczkach romantycznej pary Jana i Marii Kazi-
miery należałoby napisać osobnš ksišżkę. Odziedziczyły one ów
skarb urody i namiętnoci, żšdzy przygód i intelektu, szczęcia
i cierpienia. Kunegunda w burzliwym i w końcu tragicznymi
małżeństwie urodziła podziwianemu małżonkowi Maksymiliano-
wi Emanuelowi gromadę dzieci. Jedno z nich wstšpiło na tron.
cesarski jako Karol VII. Od bawarskiej elektorowej i od jednej
z córek Jakuba, która polubiła księcia de Bouillon, pochodzi
liczne potomstwo w żeńskiej linii, które żyje jeszcze dzi. Inna-
córka Jakuba Sobieskiego stała się sławna dzięki swoim przy-
godom jak z powieci, jako małżonka angielskiego pretendenta
Jakuba III Stuarta. Wszystkie te goršcokrwiste kobiety, które
wiedziały, jak panować i czarować, sš jakby kopiami niedocig-
łego oryginału, Marii Kazimiery.

Ta królowa Polski z rodu d'Arquienów na pewno nie zasłu-
żyła na nagrodę państwowš za swš politycznš działalnoć w
Polsce; lecz surowe cenzury, jakie jej wystawili bezlitoni mo-
ralici, sš mocno przesadzone. Bez osłonek opowiedzielimy
o tym, z jak przerażajšcš swobodš podczas długiej agonii jej
najpiękniejszego Jachniczka starała się Marysieńkš zabezpieczyć1
swojš władzę (i swoje skarby). Lecz zachowanie się tej osobliwej

Pogłos t wspomnienie pomiertne

377

kobiety po mierci wielkiego małżonka wiadczy o tym, że nie

można jej po prostu zbyć okreleniem: bezlitosna, niezdolna do
.żadnych uczuć intrygantka. Ta sama Maria Kazimiera, która

z ocišganiem wkłada na głowę zmarłego bohatera koronę, która
walczy z synem o spadek, nim jeszcze zdšżyło ostygnšć ciało
głowy rodu, ona to skarży się we wstrzšsajšcym licie do pa-
pieża Innocentego XII, który ongi udzielał jej lubu z Sobies-
kim: "Ecco ai piedi sacratissimi di V.S. una desolatissima Regina
e figlia semwiva, che nel di Lei seno paterno sgorgando le la-
grime implora un benigno conforto nella perdita dell'amatissimo
Consorte e Signore d'immortale, ma sempre dolorosa memoria."1
Pociesza się mylš o uwięconej mierci małżonka i opisuje, jak
swš modlitwš wybłagała chwilę przywrócenia wiadomoci, pod-
czas której Jan III otrzymał sakrament pokuty.

Póniej w Rzymie wzbudza królowa poważanie i szacunek tak
żarliwociš i liczbš swych religijnych praktyk, jak też przepy-
chem i pieczołowitociš, z jakš dba o swoje przywileje. Zadzi-
wiajšca to była kobieta, która mieciła w sobie tak wiele prze-
ciwieństw i włanie dlatego była tak czarujšca! Jej stosunek do
Polski, jej drugiej, i do Francji, jej pierwszej i niezapomnianej
ojczyzny, jest równie zagadkowy. Kochała, czuła wstręt, drę-
czyła i ochraniała obie ojczyzny. W Rzymie trapiła jš tęsknota
za jednš i za drugš; tak jak trapiła się o dzieci, i mimo to
opuciła chorego Aleksandra, ponieważ koniecznie i natychmiast
musiała znaleć się we Francji.

Po długich i żmudnych pertraktacjach pozwolił wreszcie Lud-
wik XIV powrócić do ojczyzny swej dawnej poddance. Katego-
rycznie natomiast odmówił jej królewskich honorów na wersal-
skim dworze. Maria Kazimiera, którš w Rzymie papież wcišż
wyróżniał i obsypywał zaszczytami, musiała się w pewnym sen-
sie zdecydować we Francji na ksišżęcy areszt miasta prowincjo-
nalnego. Najpierw przebywała jaki czas w Bordes, potem miesz-
kała w Blois. Tu zmarła 30 stycznia 1716 roku. W testamencie
prosiła, by jš pochowano u boku Sobieskiego. Jeżeli jednak jej
synowie zapragnš inaczej, wówczas chce być tam pochowana,

1 Oto [klęczy] u najwiętszych nóg Waszej wištobliwoci zrozpaczona
królowa i ledwo żywa córka, która na ojcowskim łonie Waszej wišto-
bliwoci łzy lejšc, błaga o łaskawš pociechę po stracie ukochanego mał-
żonka i Pana, który pozostawił po sobie niemiertelnš, ale jakże bolesnš,

pamięć.

378 Rozdział 21

gdzie jš mierć zabierze. Pełne fantazji ozdoby tej i bez tegoii
wystarczajšco niezwykłej rzeczywistoci otaczajš dalszy los zwłok
Marysieńki niejednš tajemnicš. W nie wyjaniony sposób miały
one zniknšć z Francji i pewnego dnia, lub raczej pewnej nocy,;

znalazły się przed bramš grobowca kapucynów w Warszawie,
gdzie miertelne resztki Jana III czekały na swój ostateczny po-
chówek. Oschła prawda wyglšda jednak w ten sposób: 23 grud-
nia 1697 roku ciało Sobieskiego zostało powierzone opiece kapu-
cynów w należšcym do nich kociele. W Polsce istniał zwyczaj
chowania kilku królów na raz w Krakowie na Wawelu; do czasu
tego pochówku władcy ci spoczywali w prowizorycznym gro-
bowcu. Grobowiec Sobieskiego, jak tylko synowie Jakub i Kon-
stanty dowiedzieli się o mierci i ostatniej woli matki, został
więc przygotowany również na przyjęcie Marii Kazimiery, któ-
rej zwłoki pozostawały najpierw w kociele Boskiego Zbawiciela
w Blois. W zimie 1716/1717 roku zostały przewiezione pod eskor-
tš do Polski i 28 lutego 1717 roku pochowane w warszawskim
kociele kapucynów u boku Jana III. Szesnacie lat póniej prze-
wieziono zabalsamowane zwłoki pary królewskiej do Krakowa.
Tam spoczywajš, złšczeni mierciš, poród innych królów i kró-
lowych Polski.

Mimo wszystko, również w pamięci potomnoci nie powinni
być rozłšczani. Jakże jednak będzie brzmieć jej osšd?

Chybiona egzystencja? Rzšdy, które sš tylko krokiem w prze-
pać na drodze do "potopu" w połowie stulecia, do rozbiorów w
następnym wieku? Bynajmniej. Jan Sobieski doznał tragicznej
klęski w tym, od czego chciał odzwyczaić krnšbrne i przekorne
społeczeństwo, i w czym mu wrogi los wcišż był przeciwny. Nie-
mógł ustanowić dziedzicznej monarchii, silnego państwa. Nęć
Hercules contra plures. Mimo wszystko w ramach polskich mo-
żliwoci dokonał wielkich rzeczy, a także tam, gdzie nie mógł
zrealizować nic ze swoich planów, rozpoznawał problemy wła-
ciwie, z genialnš bystrociš umysłu. Za czasów panowania Ja-
na III wiodło się dobrze w Polsce, a w każdym razie było pod
jego władzš lepiej, dużo lepiej niż przedtem i niż póniej.

Sobieski na zawsze przepędził z polskiej ziemi Turków i Ta-
tarów, chociaż ten efekt utworzenia Ligi więtej ujawnił się
wyranie dopiero po jego mierci. Pod jego rzšdami Polska cie-
szyła się wzrastajšcym dobrobytem, po erze najokropniejszych
spustoszeń. Spadajšcy wskanik poziomu cen towarów, z 126 w
roku koronacji 1676 na 95 w roku mierci króla, wiadczy wy-

Poglos i wspomnienie pomiertne

mowniej niż puste frazesy. Umacniajšce się bezpieczeństwo
i wzrastajšca produkcja podniosły kulturę materialnš, która zna-
lazła wyraz w rozległej odbudowie, a wraz z niš nastšpił intelek-
tualny rozkwit kraju.

Dzisiaj jest się sprawiedliwszym dla baroku, tak w literatu-
rze, jak i sztuce. Jan III był rozsšdnym i znajšcym się na rze-
czy mecenasem dla tej heroic...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin