Maskarada rozdział 20.doc

(32 KB) Pobierz

Rozdział 20

 

 

 

 

   Maleńka Schuyler utrata informacji do śniadania podczas piątkowego poranka, zauważyła coś innego w pokoju dziennym — światło słoneczne. Pokój był błyszczący z słońcem, utopiony w słońcu. Nakrycia płócienne na meblach zostały usunięte, i promień słoneczny przez okna był silny tak to powodowało utratę wzroku. Lawrence Van Alen stanął na środku pokoju, badając stary portret, który zawiesił na kominku. Tam były staromodnymi pniami parowca ułożonymi w stóg w przedpokoju, wraz z dużym, poturbowanym Louisem Vuitton szafka. Hattie i Juliusz stanęli wokół niego, ściskając ich ręce. Hattie zobaczyła Schuyler po raz pierwszy.- Panno Schuyler! Nie mogłam zatrzymać go — miał klucz. Powiedział, że posiada ten dom, i zaczął rozsuwać zasłony i wymagał byśmy usuwali kroplę tkaniny. Powiedział on, że jest twoim dziadkiem. Ale Pani Cordelia była wdową odkąd znałem ją. –

 

   "To jest niezłe, Hattie. Jest ładnie. Juliusz, załatwię to -Schuyler powiedziała, uspokajając personel. Dziewczyna i szofer popatrzeli niepewnie u intruza ale zważyli na słowa Schuyler i przeprosili z pokoju. -Co robisz tu?- Schuyler wymagała. -pomyślałam nie wchodziłeś do tego.- spróbowała odczuwać złość ale wszystko, co poczuła było radością. Jej dziadek! Skłonił go do zmiany zdania?

-To nie jest oczywiste?- Lawrence zapytał. -wróciłem. Twoje słowa zraniły mnie głęboko, Schuyler. Mogłem nie na żywo ze sobą wiedząc jak tchórzliwo działałem. Wybacz mi, to był kawał czasu odkąd Cordelia i ja zawarliśmy pakt. Nigdy nie spodziewałem się, że każdy przebędzie szukać mnie.- On podeszł do okna panoramicznego pomijającego zamrożonego Hudsona Rzeke. Schuyler zapomniała, że ich pokój dzienny ma taki cudowny widok. Cordelia trzymała zasłony zasunięte przez wiele lat.

 

   -Nie mogłem pozwolić ci wracać do twojego starego życia, sama. Byłem na emigracji wystarczająco długo. To jest czas dla Nowego Jorku pamiętaci moc i chwałę Van Alenów nazywać. I przyszedłem wychować cię. Jesteś, przecież, moją wnuczką.- W odpowiedzi, Schuyler pochowała siebie w broni swojego dziadka i przytuliła go mocno. -Cordelia miała słuszność co do cię. Wiedziałam, że będzie.- Ake zanim mogła powiedzieć coś więcej, dzwonek współgrał głośno kilkakrotnie, jakby ktoś naciskały to w bardzo poruszonym sposobie.

 

  Schuyler patrzała na swojego dziadka.

-czekasz na kogoś? -

- nie w tej chwili. Anderson dołącza do mnie za tydzień po tym jak zamknął moje domy w Wenecji. -miał poważną minę.- okazuje się, że mój powrót do miasta nie był tak potajemny jak miałem nadzieję.- Hattie zabrała się do otwarcia drzwi ale Lawrence machnął jej daleko. --załatwię to- powiedział ponieważ otworzył drzwi. Charles Force i kilku Strażników z Komitetu stali w progu, wyglądając ponuro i zdecydowanie.

-Ach, Lawrence.- Charles Force uśmiechnął się blado -uhonorowałeś nas ze swoją obecnością kolejny raz. -

- Charles. -Lawrence kiwnął głową. -Możemy wejść?-

- jak najbardziej, -Lawrence powiedział uprzejmie.-- Schuyler, sądzę, że znasz każdego.Charles, Priscilla, Forsyth, Edmund, to jest moja wnuczka, Schuyler. –

-tak, um. Cześć, -Schuyler powiedziała, zastanawiając się dlaczego jej dziadek działał jakby Strażnicy po prostu zaszli dla towarzyskiej wizyty.

 

   Zignorowali Schuyler. -Lawrence, przepraszam za to," Priscilla DuPont powiedział w swoim łagodnym, melodyjnym głosie. -zostałem uchylony decyzję. -

- to jest całkowicie jak należy, mój kochany. Muszę mówić, to zachwyca mnie zobaczyć cię tak dobrze. To był kawał czasu od Newport. -

- za długi, -Priscilla zgodził się.

-Dość z tego,- Charles przerwał z rozdrażnieniem. -Lawrence, nie przypominam sobie, jak twój emigrant był cofany. Musisz pojawiać się przed Tajnym Zebraniem aby formalnie zeznawać. Jeśli chcesz chodź z nami, sprawiać przyjemność. –

 

-Co się dzieje?- Schuyler zapłakała ponieważ dwóch Strażników zniosło kontrolę ramion Lawrence nad którąkolwiek stroną. -gdzie oni zabierają cię? -

- nie bój się, wnuczko, -Lawrence powiedział.- jeśli nie będę mieć wyboru, pójdę z własnej woli.Charles, nie znajdziesz żadnego konkursu ode mnie. Schuyler, powinienem wrócić niedługo.-

Charles Force prychnęł. -zobaczymy o tym.- Schuyler popatrzył ponieważ zaprowadzili jej dziadka na zewnątrz drzwi i wewnątrz jednego z czarnych samochodów z przodu budynku. Jej chciało się płakać. Po prostu kiedy pomyślała, że pomoc w końcu nadeszła, to wywędrowało jak szybko ponieważ to przyszło. -Poszedł?- Hattie zapytała, szturmując w  kuchni. -dziękować Panu. –

 

   -On wróci- Schuyler powiedziała. Podeszła do portretu Lawrence gdzie studiował. To był obraz przedstawiający ślub, ukryty pod wolnym od kwasów tkaniny przez wiele lat, zaczynając się od wczesnego osiemnastego wieku. Tam była Cordelia w jej sukni ślubnej, wyglądała urodziwo i pruderyjnie. Człowiek stojący przy niej, nosząc świeżo wyprasowany poranny garnitur i ascot, miel charakterystyczne, jastrzębie cechy młodego Lawrence Van Alena.

 

      

 

 

  Nowy Jork

Archiwum

10 lutego 1872

Małżeństwo Ogłoszenie Zaproszenia zostały wydane dla małżeństwa Miss Caroline Vanderbilt, córki Admirała i Mrs. Vanderbilt, i Alfred, Lord Burlington, w czwartek wieczór, 29 lutego, w godzina sześć, przy domu panny młodej wybrańców rodziców, 800 Fifth Avenue. Ksiądz Mr. Cushing tego miasta będzie przewodniczyć. Panna na Vanderbilt jej młodsza siostra będzie obecna, Miss Ava Vanderbilt, i Marquis Essex spełni rolę drużby. Tam być recepcją po ceremonii. Rodzina panny młodej jest znacząca w społeczeństwie, i wśród osiemsetki zaproszeni goście będą gubernatorem Nowy Jork i burmistrza tego miasta. Pan Burlington jest maklerem dewizowym, prowadzi interesy w Londynie i Nowym Jorku, i jest najstarszym synem Księcia i Księżnej Devonshire. Państwo młodzi wtedy zostawi poszerzonej wycieczce po Hindusie subkontynent.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin