Maskarada rozdział 33.doc

(25 KB) Pobierz

Rozdział 33

 

 

 

 

To był czas do próby jej planu. Róże dopełniły miary. To było nie tylko to — jej brat stawał się śmielszy i śmielszy w pogoni brata przyrodniego za nim. On bardzo rzadko spróbował ukryć fakt, że został w sali z pominięciem Schuyler w klasie, albo wziął wystawanie w bibliotece w szkole albo Strażnikowi do haczyka jej mignięcia. Mimi nawet złapała bezwstydnie, jak dwóch z nich flirtowało publicznie! Któregoś dnia przyjaciel powiedział jej, że zobaczyła w rzeczywistości, jak Jack wyszedł ze szkoły z Schuyler w jego ramionach! Nie ten Mimi nawet sądziła, że jeden.

       Mimi narysowała gwiazdę pięciokątną jako książka z instrukcją, z małą białą kredą na bladej jasnowłosej podłodze z twardego drewna. W takim razie położyła niezbędne składniki razem w niewielkiej misce stalowej na swoim stole w szatni:liście werbeny, liście laurowe, grupka lilii tygrysich, majeranek, serce ropuchy, i skrzydło nietoperza. Szeroki wachlarz nie pasował do otoczenia wśród wielu flakoników perfum kryształowych i drogich francuskich płynów.   

 

   Zapaliła świecę i wyciągnęła płomień z tego z łodygą rozmarynu. Zdmuchnęła świecę zgodnie z instrukcją i wrzuciła palące się ziele do miski. Wysoki, fiołkowy płomień wybuchnął.

Mimi rzuciła okiem na siebie w lustrze i była zaskoczona stwierdzić, że pokój, którym tylko moment wcześniej był wypełniony popołudniowym światłem słonecznym, był teraz czarnym boiskiem, zaoszczędziła na zabójstwo światła z miski.

    Jej ręce zadrżały nieznacznie ponieważ otworzyła małą, kopertę papieru satynowego, która zawierała Schuyler Van Alen włosy. Wytrzepała zawartość i trzymała to w jej ręce. Książka poinstruowała ją by wrzucić włosy w płomień, chwila mówiąca, że słowa, które by rozgramiają jej wroga. Mimi zamknęła swoje oczy i rzuciła to do ognia.

-Ja, Azrael, polecenie duchy. Unieważnij moc mojego rywala.

   -Ja, Azrael, polecenie duchy. Unieważnij moc mojego rywala.

-Ja, Azrael, polecenie duchy. Unieważniać moc mojego rywala-.

  -MIMI!- drzwi gwałtownie się otworzyły.Charles Force stanął przy przejściu. Z falą jego ręki, zgasił jasny fioletowy płomień.

    Mimi otworzyła jej oczy i wysapała. Spróbowała na próżno zetrzeć ślady gwiazdy pięciokątnej jej stopą. -byłam ciekawa właśnie- wyjaśniła. -Komitet nigdy nie pozwala nam nie robić niczego ….-

    On podeszł do swojej strony i wetknął palec w palące się rozżarzone węgielki.- to jest zrozumiałe. Jesteśmy ustawieni z ciemnych czarów — my kto jesteśmy skazani na spacer na ziemi wiecznie. Ale te zaklęcia są bardzo silne. Jeśli nie wiesz jak panować nad nimi, one mogą panować nad tobą. Dlatego to jest zakazane aż do czasu gdy młody jest gotowy. –

 

   Charles podniósł książkę z biurka. -gdzie dostałaś to? Wiem, Strażnik. Ale to jest trzymane na zamku i kluczu. To jest niebezpieczna książka dla tych, którzy są jeszcze w nieodpowiednim wieku.-

On włożył książkę pod swoje ramię. -Kochanie, dlaczego nie znajdujesz czegoś jeszcze by tolerować twój czas?- Kiedy jej ojciec wyszedł, Mimi podniosła swój biały telefon i wykręciła znajomy numer.

-Kingsley,- Mimi zapytała. -mogę porozmawiać z tobą przez minutę? -

- Pewnie, kochanie,o co chodzi? -

-Pamiętasz , co kiedyś powiedziałeś? O dzwonieniu do Srebrnokrwistych z Ciemności? ”

-tak. -

- myślisz, że to działa? -

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin