Łk 7 - jawnogrzesznica.doc

(96 KB) Pobierz



Łk 7,36 Jeden z faryzeuszów zaprosił Go do siebie na posiłek. Wszedł więc do domu faryzeusza i zajął miejsce za stołem. 7,37 A oto kobieta, która prowadziła w mieście życie grzeszne, dowiedziawszy się, że jest gościem w domu faryzeusza, przyniosła flakonik alabastrowy olejku, 7,38 i stanąwszy z tyłu u nóg Jego, płacząc, zaczęła łzami oblewać Jego nogi i włosami swej głowy je wycierać. Potem całowała Jego stopy i namaszczała je olejkiem. 7,39 Widząc to faryzeusz, który Go zaprosił, mówił sam do siebie: Gdyby On był prorokiem, wiedziałby, co za jedna i jaka jest ta kobieta, która się Go dotyka, że jest grzesznicą. 7,40 Na to Jezus rzekł do niego: Szymonie, mam ci coś powiedzieć. On rzekł: Powiedz, Nauczycielu! 7,41 Pewien wierzyciel miał dwóch dłużników. Jeden winien mu był pięćset denarów, a drugi pięćdziesiąt. 7,42 Gdy nie mieli z czego oddać, darował obydwom. Który więc z nich będzie go bardziej miłował? 7,43 Szymon odpowiedział: Sądzę, że ten, któremu więcej darował. On mu rzekł: Słusznie osądziłeś. 7,44 Potem zwrócił się do kobiety i rzekł Szymonowi: Widzisz tę kobietę? Wszedłem do twego domu, a nie podałeś Mi wody do nóg; ona zaś łzami oblała Mi stopy i swymi włosami je otarła. 7,45 Nie dałeś Mi pocałunku; a ona, odkąd wszedłem, nie przestaje całować nóg moich. 7,46 Głowy nie namaściłeś Mi oliwą; ona zaś olejkiem namaściła moje nogi. 7,47 Dlatego powiadam ci: Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała. A ten, komu mało się odpuszcza, mało miłuje. 7,48 Do niej zaś rzekł: Twoje grzechy są odpuszczone. 7,49 Na to współbiesiadnicy zaczęli mówić sami do siebie: Któż On jest, że nawet grzechy odpuszcza? 7,50 On zaś rzekł do kobiety: Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!

Komentarz praktyczny do Nowego Testamentu

36-38. Opowiadanie o nawróceniu jawnogrzesznicy znajduje się tylko w Ewan­gelii Łukasza. Nawrócenie niewiasty znanej z publicznych występków dokonało się podczas uczty, na którą zaprosił Jezusa pewien faryzeusz. Z opowiadania Łuka­sza nie wynika, jakie zamiary przyświecały faryzeuszowi, gdy zapraszał Jezusa do swego domu: czy krył się za tym jakiś podstęp, czy może faryzeusz ów należał do ludzi jak Józef z Arymatei i nie wykazywał żadnych chęci podchwycenia Jezusa za słowa lub na tzw. wykroczeniu przeciw Prawu. Zdaje się jednak nie ulegać wątpli­wości fakt, że całą historię zreferował Ewangelista po to, aby pokazać, jak zupełnie inaczej niż faryzeusze pojmował Jezus swój stosunek do grzeszników. Ani na mo­ment nie odstępuje od zasady: Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają (Mt 9,12). Co więcej, Jezus różni się dość zasadniczo nawet od Jana, gdy chodzi o grzesz­nika. Gdy Jan uszedł na pustynię, z dala od ludzi tworzących świat zły, przewrot­ny, to Jezus wchodzi w sam środek tego świata. Nie czekał, aż ludzie do Niego przyjdą, lecz sam przychodził do faryzeuszy, o których wrogości do siebie przecież dobrze wiedział, i zasiadał do stołu razem z grzesznikami, których występki były znane nie tylko Jemu, lecz także całemu miastu.

Trudno zrozumieć, w jaki sposób publiczna grzesznica mogła się dostać do domu faryzeusza i to w czasie, gdy odbywała się tam uroczysta uczta. Jeszcze trud­niej pojąć, jak mogła dotrzeć do samego Jezusa. W każdym razie jakoś do tego doszło, co więcej, właśnie jawnogrzesznica dokonała tego, co powinien był zrobić faryzeusz - gospodarz domu. To ona łzami obmyła nogi Jezusa, wytarła je własny­mi włosami, a potem całowała Mu stopy i namaszczała je olejkiem. Uczyniła więc o wiele więcej niż nakazywały ówczesne zwyczaje podejmowania gości, z tym, że troska o zachowanie tych zwyczajów należała nie do niej, lecz do faryzeusza. Tym­czasem zdobył się on jedynie na - ukrywane zresztą w duchu - wyrazy ironiczne­go współczucia dla Jezusa: gdyby wiedział, kim jest owa niewiasta, na pewno nie pozwoliłby jej się dotknąć. Jezus z pewnością nie jest prorokiem - myślał faryzeusz - chociaż ludzie uważają Go za proroka.

39-40. Odczytawszy myśli faryzeusza, Jezus udzielił mu pouczenia w formie swoistej przypowieści o pewnym wierzycielu i jego dwu dłużnikach. Dłużnicy nie byli równi pod względem zadłużenia: jeden był winien pięćset, a drugi tylko pięć­dziesiąt denarów. Lecz miłosierny pan obydwu dłużnikom darował ich należności. Faryzeusz miał rozstrzygnąć sam, który z nich, po tym wspaniałomyślnym geście wierzyciela, będzie mu okazywał większą miłość. Chrystus pochwalił orzeczenie faryzeusza: większą miłość litościwemu wierzycielowi będzie okazywał ten, które­mu został darowany większy dług. Nietrudno się domyślić, że owym litościwym Wierzycielem jest Chrystus, jawnogrzesznica zaś i faryzeusze - to dłużnicy. Lecz w samych szczegółach, podanego przez Chrystusa wyjaśnienia przypowieści na­trafiamy na pewne - przynajmniej pozorne - niekonsekwencje.

41-46. W przypowieści o dwu dłużnikach miłość dla wierzyciela jest zjawi­skiem wtórnym; jej wyrazem jest wdzięczność za doznane dobrodziejstwo. Nato­miast w zastosowaniu przypowieści miłość poprzedza akt darowania.

47. Chrystus bowiem tak kończy pouczenie faryzeusza Szymona: grzechy ko­biety, i to liczne, są jej odpuszczone, ponieważ wiele umiłowała: A ten, komu mało się odpuszcza, mało miłuje. Rozbieżność między przypowieścią a jej aplikacją jest jednak

tylko pozorna. W rzeczywistości chodzi o dwa spojrzenia na dwie różne fazy tego samego procesu zbliżania się człowieka do Boga. Miłość okazywana przez grzesz­nika, który uzyskał przebaczenie, jest zjawiskiem wtórnym w stosunku do przeba­czenia/ ale musi też owo przebaczenie poprzedzać. Darowanie grzechów wlewa do duszy miłość, pobudza do miłości. Z drugiej strony jednak bez uprzedniego aktu miłości wyrażającej się w żalu za grzechy nie ma prawdziwego przebaczenia. Dłużnikom darował wierzyciel ich zadłużenia dlatego, że na to zasługiwali, że już w jakiś sposób okazywali miłość swemu panu. To, co uczyniła Jezusowi jawno­grzesznica, było wyrazem również niewątpliwej miłości. I odwrotnie, wszystkie zaniedbania przez faryzeusza obowiązków prawdziwego gospodarza domu świad­czyły wyraźnie o jego braku miłości dla Chrystusa. Wniosek praktyczny: w tej sy­tuacji faryzeusz nie może też liczyć na przebaczenie.

48-49. Powodem do nowego szemrania biesiadników było publiczne oświad­czenie Jezusa, że jawnogrzesznicy odpuszczają się wszystkie jej grzechy. Wiadomo, że między Jezusem a faryzeuszami dochodziło nieraz do otwartych konfliktów na tle władzy odpuszczania grzechów. Istniało bowiem powszechne wśród Żydów prze­konanie, że tylko Bóg może odpuszczać grzechy. Tymczasem Jezus oświadcza: Żeby­ście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów... (Łk 5,24).

50. Jezus nie zrażony szemraniem zwrócił się do jawnogrzesznicy i dorzucił takie oto wyjaśnienie: Twoja wiara cię ocaliła. To samo będzie oświadczał jeszcze wie­le razy ludziom, którym cudownie przywracał zdrowie.

katolicki Komentarz biblijny

Grzesznica przyjmuje Boży dar przebaczenia (7,36-50).

Epizod barwnie ilustruje Bożą miłość do grzeszników, inspiruje przez opis zachowania grzesznika, który uzyskał odpuszczenie, i stanowi chłodną analizę postawy religijnego sa­mozadowolenia. Łukasz czerpie z tradycji, którą odnajdujemy również w Mk 14,3-9; Mt 26,6-13 i J 12,1-8. Zmodyfikował ją jednak na dwa sposo­by. Dostosował tradycyjny materiał do głównego tematu troski o ubogich, usuwając słowa Jezusa, że ubogich zawsze mieć będziemy pośród siebie (Mk 14,7; Mt 26,11; J 12,8). Następnie nadał jej formę gr. gatunku literackiego zwanego sympozjonem, który wykorzystał również w 11,37-54 i 14,1-24. Dramatis personae sympozjonu to go­spodarz uczty, główny gość i pozostali uczestni­cy. Sympozjon rozpoczyna się zaproszeniem na ucztę (w. 36), następnie stopniowo odsłania, kim jest gospodarz (w. 40) i inni goście (w. 49), zaska­kujące zdarzenie jest bodźcem do mowy gościa (w. 39, bezsłowna reakcja Szymona), po której wy­słuchujemy wystąpienia głównego gościa (ww. 40-50). Zob. E.S. StceleJBL 103 (1984) 379-394.

36. faryzeuszów: Faryzeusza­mi, o których mowa, byli żydowscy chrześcijanie, którzy narzucali rygorystyczne zasady przy­należności do Łukaszowych wspólnot i warun­ki uczestniczenia we wspólnych posiłkach. W okazywanej gościnności zawarty był pośred­nio Weltanschauung, dzielący ludzi na czystych i nieczystych. „Problem polegał na tym, jak wspólnota czystych mogła przyjąć, choćby na chwilę, przedstawiciela świata zewnętrznego, a następnie pozwolić obcemu na powrót na jego/jej właściwe miejsce bez niszczenia tkanki społecznej. Zasady owej gościnności przesuwa­ły gościa na margines - był osobą z zewnątrz i mimo że znalazł się wewnątrz, nie należał do wspólnoty, ponieważ musiał powrócić do świa­ta" (BJ. Malina, Semeia 35 [1986] 182). Pozwa­lając, by grzesznik dotknął go (ww. 37-39), Jezus dał do zrozumienia, że jego kryteria podziału na czyste i nieczyste są przeciwne normom faryze­uszów.

37. życie grzeszne: Nie ma przekonują­cych dowodów, że kobieta była prostytutką. Zob. opis „grzesznicy" w 5,30; 7,34; 15,2. Oprócz grze­chów natury seksualnej, mężczyźni i kobiety mogli popełniać wiele innych grzechów.

38. Ko­bieta potraktowała Jezusa w sposób niezwykle serdeczny. Zob. w jaki sposób Jezus skomento­wał jej postępowanie w ww. 44-46, określając ją wzorem wielkiej miłości.

39. prorokiem: Jezus rzeczywiście jest prorokiem, lecz także tym, któ­ry może odpuszczać grzechy.

43. więcej: W iście sokratejskim stylu Jezus uzyskuje od Szymona zamierzoną odpowiedź.

44-46. Chociaż Szymon nie złamał żadnej z zasad gościnności, nie oka­zał Jezusowi oznak szczególnie serdeczności. Hojność grzesznika kontrastuje ze skąpstwem gospodarza przyjmującego Jezusa.

47. Pierwszą część tego kłopotliwego wersetu można sparafra­zować w następujący sposób: Ponieważ okazała mi tak wielką miłość, oczywiste jest, że odpusz­czono jej wiele grzechów. Łukasz nie wspomina, kiedy kobieta otrzymała dar odpuszczenia, jednak stało się to zanim spotkała Jezusa podczas owego posiłku. JJ. Kilgallen (JBL104 [ 1985] 675-679) sta­ra się wykazać, że otrzymała odpuszczenie grzechów podczas chrztu Jana. mało miłuje: Jezus tłumaczy znaczenie przypowieści z ww. 40-43 i rzuca wyzwanie faryzejskiemu przekonaniu o własnej sprawiedliwości.

48. odpuszczone: Je­zus wyraża słowami to, co było widoczne w po­stępowaniu grzesznej kobiety.

49. nawet grze­chy odpuszcza: Teocentryczne jądro opowiadania uzyskuje wymiar chrystologiczny, gdy Łukasz udziela głosu innym gościom. Czytelnik słyszy powtórzenie 5,17-32 i jest przygotowany do pytania:" Któż więc jest ten?" w 9,7-50.

Słownik Antropologii Nowego Testamentu

CAŁOWAĆ, POCAŁUNEK

Zgodnie ź obyczajowością Wschodu pocałunek jest nie tylko formą pozdrowienia, ale też znakiem miłości, szacunku i przy­wiązania. Ten, kto go składa, wyraża gotowość przyjęcia drugiego człowieka jako tego, który wzbogaca i dopełnia jego życie (Mt 26,48.49; Mk 14,44.45; Łk 7,38.45; 22,47.48; Dz 20,37). Nowy Testament zaleca pocałunek święty, czyli chrześcijański (Rz 16,16; 1 Kor 16,20; 2 Kor 13,12; 1 Tes 5,26; por. 1 P 5,14), co zapewne znaczy najpierw: czysty, szczery, wolny od jakichkol­wiek ubocznych intencji.

NAMASZCZAĆ, NAMASZCZENIE

Zgodnie z biblijną symboliką na­maszczenia, również przypadki, o któ­rych traktuje Nowy Testament, mó­wią o: 1. Człowieku, który przez swoje ciało pragnie uczestniczyć w radości i doznawać szacunku (Mt 6,17; Łk 7,38.46; J 11,2; 12,3; por. Hbr 1,9). 2. Człowieku, który w swoim ciele doświadcza choroby i śmierci (Mk 6,13; 14,8; 16,1; J 12,7; Jk 5,14; por. Ap 3,18). 3. Człowieku, który może stać się uczestnikiem szczególnego posłannictwa i mocy - co w przypad­ku chrześcijanina oznacza udział w ży­ciu Chrystusa (Łk 4,18; Dz 4,27; 10,38; 2 Kor 1,21; 1 J 2,20.27).

OLEJEK

Wylanie go na głowę (Mt 26,7.12; Mk 14.3.4.5) czy nogi (Łk 7,37 n.; J 11,2; 12.3.5) jest formą okazania szacunku człowiekowi przez akt szacunku względem jego ciała (Łk 23,56; Ap 18,13).

Słownik wiedzy biblijnej

POCAŁUNEK

Biblijne znaczenia wyrazów „pocałunek", „całować" podzielić można na trzy grupy: Pierwsza dotyczy uczuć romantycznych (Pnp 1,2; 7,9; 8,1).

W drugiej grupie - i ta jest najliczniejsza - po­całunek jest znakiem powitania: Józef całuje swych braci (Rdz 45,15), Aaron całuje Mojżesza na pustyni (Wj 4,27), ojciec całuje syna marnotrawnego (Łk 15,20). Kilka listów nowotestamentowych kończy się poleceniem, by pozdrawiać się wzajemnie „świętym pocałunkiem" (Rz 16,16; 2 Kor 13,12; 1 Tes 5,26) lub „pocałunkiem miło­ści" (1 P 5,14). Pocałunek może być też częścią rytuału, np. rytuału namaszczenia Saula na króla przez Samuela (1 Sm 20,9-10), namasz­czenia stóp Jezusa przez nawróconą grzesznicę (Łk 7,38).

W grupie trzeciej pocałunek oznacza, przewrot­ność i zdradę: Jakub całuje Izaaka, świadomie popełniając przy tym oszustwo (Rdz 27,26-27), a Joab całując Amasę, zabija go (2 Sm 20,9-10). Księga Przysłów (27,6) ostrzega: „(...) pocałunki wroga - zwodnicze"; Judasz zdradza Jezusa wła­śnie pocałunkiem (Mk 14,45-46; Mt 26,48-49; Łk 22,47-48).

Daniel N. Schowalter (bo)

NAMASZCZAĆ

Namaszczać znaczy to dotykać, pomazać lub nacierać jakiś przedmiot czy osobą olejami. Używanie pachnących olejków jako kos­metyków do nacierania ciała było oznaką luksusu na Bliskim Wschodzie i w społeczeństwach hel­lenistycznych (i czasami jako takie było potępiane, Am 6,6). Namaszczano się zwłaszcza przy uroczy­stych okazjach, natomiast powstrzymywano się od namaszczania ciała w okresie żałoby (2 Sm 14,2; Dn 10,3) lub postu (Mt 6,17). Uśmierzające włas­ności oliwy/olejków sprawiły, że namaszczanie stało się. częścią praktyk lekarskich (Łk 10,34), ale ponieważ stosowanie większości lekarstw zakłada­ło przyzywanie mocy Bożej, namaszczanie w tym kontekście mogło mieć charakter obrzędu religij­nego (Mk 6,13; Jk 5,14; Ap 3,18). Podobnie, też namaszczanie zwłok, jako element zwyczaju pogrzebowego (Mk 16,1), mogło być zarówno ostatnim uczuciowym gestem wobec zmarłego, jak i częścią religijnego obrzędu pogrzebowego. Nie­wiasta, która namaściła Jezusa kosztownym, pach­nącym olejkiem, uczyniła to prawdopodobnie na znak niezmiernej radości z Jego obecności; według Łk 7,36-50 Jezus tak właśnie odebrał ten gest, natomiast według Mk 14,8 i J 12,7 dostrzegł w nim antycypację swej śmierci.

Namaszczenie ma ustalone miejsce w praktyce religijnej. Namaszczano przedmioty na znak ich poświęcenia Bóstwu, tak jak w przypadku steli Jakuba w Betel (Rdz 28,18; 31,13). Księga Wyj­ścia nakazuje namaścić przybytek i jego sprzęty, zwłaszcza ołtarz (Wj 29,36; 30,22-29; 40,9-11). Wraz z nastaniem w Izraelu instytucji monarchii ceremonia, w ramach której król obejmował swój urząd, polegała raczej na namaszczaniu niż ko­ronacji. Obrzęd ten był szeroko praktykowany na starożytnym Bliskim Wschodzie; listy z Amarna sugerują, że namaszczenie było ceremonią prze­kazywania władzy królewskiej w Syrii i Palestynie w XIV w. przed Chr., a bajka opowiedziana przez Jotama zakłada jej dobrą znajomość (Sdz 9,8.15). Gdy ustanowiono już instytucję króla, namasz­czenia dokonywał prawdopodobnie kapłan, tak jak Sadok namaścił Salomona (1 Krl 1,39). Sa­muel, prorok i prawdopodobnie także kapłan, miał namaścić Saula i Dawida (1 Sm 10,1; 16,13), choć według 2 Sm 2,4; 5,3 Dawid został namasz­czony kolejno przez ludzi z Judy oraz Izraela (por. 2 Krl 23,30). Według 1 Krl 19,15-16, prorok Eli­asz otrzymał polecenie namaszczenia Chazaela na króla Damaszku, a Jehu na króla Izraela; Elizeusz wykonał to ostatnie zadanie przez swego ucznia, młodego proroka (2 Krl 9,1-13). Namasz­czenie króla było znakiem szczególnej więzi króla z Bogiem i otrzymywania przez nowego władcę ducha Bożego; namaszczenie czyniło króla osobą świętą, tak że Dawid, mając Saula w swej mocy, nie chce dotknąć „pomazańca Pańskiego" (1 Sm 24,6.10; 26,9-11.16.23; por. 2 Sm 1,14-16; 19,21; Lm 4,20).

O namaszczaniu kapłanów mówi się tylko w późniejszych - należących do tradycji kapłań­skiej - częściach Pentateuchu. Obrzęd namasz­czenia arcykapłana (Wj 29,4-7; Kpł 8,12) narodził się prawdopodobnie w okresie powygnaniowym, gdy przejął on liczne funkcje należące uprzednio do króla. Później zaś być może rozciągnięto ten obrzęd także na pozostałych kapłanów (Wj 28,14; 30,30; 40,12-15; Kpł 7,35-36; Lb 3,3). Obrzędu namaszczania arcykapłana nie sprawowano w ok­resie rzymskim, ponieważ arcykapłan otrzymywał swój urząd w drodze inwestytury.

Ponieważ namaszczenie było znakiem szczegól­nej odpowiedzialności ciążącej na królu i kapłanie i ich szczególnej więzi z Bogiem, przeto samego słowa „namaszczenie" używano w sensie metafo­rycznym na określenie kogoś, o kim sądzono, że piastuje podobny urząd. Tak więc o proroku w Iz 61,1 mówi się, że jest namaszczony (choć na temat możliwości rzeczywistego namaszczania proro­ków, por. 1 Krl 19,16; Ps 105,15). Król Cyrus z Persji uchodzi za pomazańca Bożego (Iz 45,1) i pomazańcem Bożym jest też cały lud Izraela (Ha 3,13; por. Ps 105,15). O Jezusie zaś powiada się, że został namaszczony „Duchem Świętym i mocą" (Dz 10,38).

W okresie rzymskim niektórzy Żydzi zaczęli ży­wić nadzieję, że Bóg przywróci im króla. Ponieważ zaś namaszczenie wspominano głównie jako sym­bol władzy królewskiej, nadzieja ta przybrała kształt oczekiwania „pomazańca" (hebr. masiah, pol. mesjasz, gr. christos, J1,41). Gmina z Qumran oczekiwała na przyjście dwu pomazańców, ka­płana i króla, Mesjasza Aarona i Mesjasza Izraela (por. Za 4,14). W kategoriach ogólniejszych, nadzieja na przyjście każdego przyszłego przywódcy, którego funkcje nie były dokładnie określone, mo­gła wciąż wyrażać się w oczekiwaniu na nadejście „Mesjasza", ale pierwotny związek tego tytułu z in­stytucją króla nieuchronnie sugerował aspiracje polityczne i, być może, z tej właśnie racji Jezus ra­czej niechętnie odnosi go do samego siebie (Mk 8,29-30; Łk 23,2-3).

Sophie Laws (jm)

Słownik Teologii biblijnej

OLIWA

1. Oliwa jako dar Boży. Obok zboża i wina oliwa jest jednym z głównych artykułów żywnościowych, którym Bóg karmi swój wierny naród (Pp 11, 14), mieszkający na ziemi obfitującej w oliwki (Pp 6, 11; 8, 8), na ziemi którą dał ludowi w posiadanie za darmo. Oliwa jest wyrazem błogosłaieństwa Bożego (Pp 7, 13 n; Jer 31, 12), a pozbawianie jej ludzi — karą za nie-wierność (Mi 6, 15; Hab 3, 17); jej obfitość jest znakiem zbawienia (Jl 2,19 i symbolem szczęścia eschatologicznego (Oz 2, 24). Oliwa jest zresztą nie tylko nieodzownym pokarmem, nawet w czasach niedostatku (3 Krl 17, 14 n; 4 Krl 4, 1-7); namaszcza się nią także ciało (Am 6, 6; Est 2, 12), umacnia mięśnie (Ez 16, 9) i leczy rany (Iz 1, 6; Łk 10, 34); wreszcie oliwa w lampie jest źródłem światła (Wj 27, 20 n; Mt 25, 3-8).

Nie wolno używać oliwy do uprawiania kultu Baalów, żeby nie nasuwać myśli, że to owe bożki zapewniają płodność ziemi; nie można się nią też posługiwać w celu pozyskania sobie przyjaźni narodów pogańskich, żeby sobie kto nie pomyślał, że zbawienie ludu Bożego zależy nie tylko od wierności wobec przymierza (Oz 2, 7-10; 12, 2). Chcąc być wiernym przymierzu, nie wystarczy zachowywać najlepszą oliwę dla kapłanów (Lb 16, 12) lub mieszać ją z ofiarami składanymi według przepisów rytuału (Kpł 2, 1...; Lb 15, 4; 28—29) ani nawet wylewać do potoków ofiary z oliwy. Praktyki tego rodzaju podobają się Bogu tylko pod warunkiem, że uprawiający je naśladuje Boga, krocząc drogą sprawiedliwości i miłości (Mi 6, 7 n).

2.Symbolika oliwy. Skoro oliwa jest znakiem błogosławieństwa Bożego, to zielone drzewo oliwkowe jest symbolem sprawiedliwego, który cieszy się błogosławieństwem Bożym (Ps 52, 10; 128, 3; por. Syr 50, 10). Jest to także symbol Mądrości Bożej, ukazującej w Prawie drogę sprawiedliwości i szczęścia (Syr 24, 14. 19-23). Natomiast dwie oliwki, z których oliwa podtrzymuje światło św...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin