Astrologiczna strona kazka urbanczyka.doc

(97 KB) Pobierz

 

Strona astrologiczna Kazka Urbańczyka.

 

Wprawdzie astrologią zajmował się nieco mój stryj, teozof, ale aż do jego śmierci nie brałem astrologii poważnie. Zdanie zacząłem zmieniać po artykułach Leszka Szumana w latach siedemdziesiątych. W 1978 roku przestudiowałem przedwojenny, bydgoski Elementarny kurs astrologii urodzeniowej, a w 1979 opracowałem i zinterpretowałem pierwszy horoskop.  Nieoczekiwane i zaskakująco trafne wnioski z tego horoskopu zachęciły mnie do poważniejszego zbadania sprawy. Potem zacząłem czytać inne przedwojenne opracowania a także gromadzić nowszą literaturę. Wyliczyłem i zinterpretowałem ponad setkę horoskopów różnych krewnych i znajomych. Na prośbę przyjaciół trzykrotnie prowadziłem kursy astrologiczne, ale tylko jeden z "uczniów" ma sukcesy, jako astrolog.

Pisałem też opracowania różnych tematów wg literatury, które krążyły (i może nadal krążą) wśród znajomych. Dziś na wiele z tego, co mówiłem i pisałem patrzę z dystansem. Zalecam wobec astrologii co najmniej dużą ostrożność, i to tak astrologom, jak (może jeszcze bardziej) ich klientom.


Jak można wierzyć w astrologię?

Kiedyś zadano mi pytanie:  Odpowiedziałem: - Oczywiście, że absurd! I w taką astrologię nie należy wierzyć. Zresztą w ogóle astrologia nie powinna być przedmiotem wiary.  Nie należy w astrologię wierzyć. Na astrologii można się jedynie znać lub nie znać. Astrologia, jeśli w ogóle może mieć jakiś sens, to tylko jako wiedza o charakterze naukowym. Która może dawać mniej lub bardziej poprawne wyniki w jakimś swoim, ograniczonym zakresie.

Większość ignorantów astrologicznych, którzy wiedzę o astrologii czerpią z gazetowych horoskopów sądzi, że "horoskop" zależy od znaku Zodiaku, który wiąże się z datą urodzenia. I tak Np: Urodzeni od 21 marca do 20 kwietnia są ze znaku Barana, od 21 kwietnia do 21 maja spod znaku Byka, od 22 maja do 20 czerwca spod znaku Bliźniąt itd. Być może niektórzy słyszeli, że wiąże się to z "astronomicznym położeniem Słońca" w kolejnych znakach Zodiaku, choć niewiele z tego pojmuje.

Ale to wszystko dotyczy jedynie zodiakalnego położenia Słońca w chwili narodzenia. To zodiakalne położenie Słońca jest tylko jednym z wielu elementów horoskopu urodzeniowego. Może być astrologicznie ważne, ale z pewnością nie jest wystarczające. Bywa, że w horoskopie dominuje, ale częściej bywa, że niknie pod przewagą innych elementów. Ale nawet ci którzy statystycznie wykazują, że jednak istnieje korelacja istotna statystycznie (Np. prace M. Karlińskiego w Postępach Astrologii) muszą zgodzić się, że współczynnik determinacji związany z zodiakalnym położeniem Słońca jest bardzo mały.

Cokolwiek jednak wynikałoby z badań statystycznych, trzeba podkreślić jeszcze jeden element podstawowej wagi: Człowiek jest obdarzony wolną wolą i gwiazdy nie są w stanie mu niczego narzucić. Mogą go co najwyżej uczynić nieco bardziej skłonnym ku temu, czy innemu, ale nad tymi skłonnościami może on zapanować.


 

Astrologia a sceptycyzm

Jeden z mych znajomych wyraził kiedyś zdziwienie: dlaczego ja, obdarzony tak sceptycznym umysłem, nie traktuję astrologii jako totalnej bzdury, jako totalnego nieporozumienia, jako czegoś pozbawionego jakichkolwiek podstaw naukowych, a jeśli już czasem potwierdzającym się, to nie dzięki prawdziwości reguł astrologicznych, ale dzięki efektom paranormalnym lub siłom okultystycznym? Jak to wyjaśnić?

Otóż nie odrzucam z góry i totalnie astrologii właśnie dlatego, że z natury jestem sceptykiem. I to sceptykiem dociekliwym.

Pierwszy analizowany przeze mnie horoskop dotyczył małego dziecka. Można powiedzieć o nim cokolwiek, wszystko niesprawdzalne. Jednak czasem, na podstawie horoskopu dziecka można coś powiedzieć o jego rodzicach. I właśnie to, co powiedziałem, okazało się zaskakująco trafne, chociaż właśnie tego "nie powinienem, ani nie mogłem wiedzieć". Mógł to co prawda być przypadek, jego prawdopodobieństwo oceniłem na ok. 18%.
 

Kiedyś jeden z szefów mnie prosił o horoskop. Gdy analizowałem go, wydawało mi się, że horoskop nienajlepiej pasuje. Jednakże szef ocenił jego zgodność na 70%. A co dziwniejsze, potwierdził to, co mnie wydawało się mało zgodne (jak się słabo zna ludzi!) a zakwestionował całkiem inne elementy. Gdy zrobiłem szczegółowe zestawienie, co według niego się zgadza, a co nie, okazało się, że wszystko, co się nie zgadza, wynikało z horoskopowych pozycji planet. Czy to przypadek? Spytałem szefa, czy jest pewien godziny urodzenia. Powiedział, że sprawdzi i okazało się, że godzinę pomylił.
 

Kiedyś, również dawno temu, zdarzyło się, że dane do radiksu wypisałem z niewłaściwego tomu efemeryd. Potem dziwiłem się, czemu nic mi nie pasuje, aż dojechałem do Urana i Neptuna i stwierdziłem, że są nie w tym miejscu nieba i tak doszedłem swej omyłki. Mógłbym opisać takich historii więcej. A więc mnie się nie zdarza, jak to opisują w Recent Advances in Natal Astrology, że z fałszywego horoskopu otrzymują trafne wnioski. Nie jest też tak, że horoskopy zawsze i w 100% mi się zgadzają. Nie zawsze i nie wszystko się zgadza. Jednakże tego, co się zgadza, jest zastanawiająco wiele.

Znów pytam się, czy to przypadek?

Wyobraźmy sobie kogoś, kto rzuca monetą i zaczyna mu stale wypadać reszka. Wypadła Np. 100 razy pod rząd. Może to być przypadek. W końcu wyrzucenie 100 razy pod rząd reszki jest równie prawdopodobne, jak wyrzucenie jakiejkolwiek innej kombinacji, Np. na przemian reszka-orzeł-reszka-orzeł- itd. Jeden więc powie: to przypadek. Być może znajdzie się ktoś inny, kto powie, że rzutem monety kieruje "siła nieczysta" i osoba wierząca powinna się powstrzymać o rzucania monetą.

Jak powinien zachować się sceptyk? sceptyk dociekliwy? Zignorować fakt? Raczej nie. Rasowy sceptyk powie, że nie ma pojęcia, co jest, ale na wszelki wypadek warto szczegółowiej zbadać monetę i upewnić się, czy na pewno jest "losowa". A może ma jakiś defekt w strukturze, który "sprzyja" wypadaniu reszki?

Podobnie patrzę na astrologię. Nie wykluczam a priori, że wszystkie zaobserwowane przeze mnie zgodności horoskopów mogą się okazać przypadkiem. Wpływ siły nieczystej każe mi wykluczyć brzytwa Ockhama. Wolę najpierw sprawdzić, czy faktycznie za astrologią nie kryje się jakaś obiektywna rzeczywistość przeoczona przez oficjalną naukę. I dlatego interesuję się astrologią. Ale dlatego też uważam, że astrologią powinni się zajmować przede wszystkim sceptycy. Sceptycy dociekliwi. Sceptycy obdarzeni wrodzoną ciekawością.


 

Smok o stu głowach

Z ciekawością ale i rozczarowaniem czytam rozmaite opinie o astrologii. Czytam apologetów astrologii, piszących o niej z uznaniem i czytam krytyków, odsądzających astrologię od czci i wiary. Gdyby serio traktować to, co piszą pierwsi, tylko ciasne ludzkie umysły i uprzedzenia, lub perfidna zmowa uczonych sprawiają, że astrologia nie jest wykładana w poważnych uniwersytetach i nie cieszy się takim szacunkiem, jak fizyka, czy biologia. Gdyby zaś wierzyć drugim, to astrologia jest w najlepszym razie pomyleniem i zabobonem, w najgorszym zaś - domeną oddziaływania złych duchów, wrogich ludziom.

Z reguły jednak i apologie, i krytyki astrologii są nierzetelne i niekompetentne.W czym kłopot? Co jest tego przyczyną?

Otóż, na dobrą sprawę, nie można mówić o astrologii, jako takiej. W istocie mamy do czynienia z ogromną mnogością różniących się od siebie astrologii, a więc w dużym zakresie przeczących sobie wzajemnie. Śledząc literaturę astrologiczną i wypowiedzi różnych astrologów, nie znalazłem choćby jednego zdania, co do którego panowałaby powszechna zgoda. Jeśli któryś astrolog wygłosi jakąś tezę, prawie na pewno znajdzie się inny astrolog, który stwierdzi coś przeciwnego.

Jeden powie, że astrologia pozwala precyzyjnie przepowiedzieć czyjeś losy, drugi powie, że nic podobnego, co najwyżej pewne skłonności, bo "gwiazdy nie przymuszają a tylko nakłaniają" a człowiek ma wolną wolę. Jeden powie, że dopiero korzystanie z astrologii umożliwia człowiekowi stać się kowalem własnego losu, bo wiedząc, do czego "wpływy kosmiczne" go nakłaniają może podejmować decyzje w sposób wolny, zaś inny powie, że prognozy astrologiczne można robić tylko wyjątkowo, nielicznym osobom, gdyż człowiek jest łatwowierny i ulegający sugestii i prognozy mogą się stać samospełniającym się proroctwem i łatwo człowiek staje się niewolnikiem "gwiazd". Mógłbym tak przytaczać bez końca.

Dodam może tylko, że można trafić na astrologa twierdzącego, że tradycyjna astrologia urodzeniowa to nieporozumienie i im szybciej pójdzie ona w zapomnienie, im szybciej astrologia oczyści się od tego, tym lepiej dla astrologii. Problemem jest panujący w astrologii chaos, każdy bowiem pod hasłem astrologia rozumie co innego. Aby rzetelnie skrytykować astrologię, należałoby najpierw uporządkować ten chaos opinii. Nie można przecież w tym samym wywodzie zaprzeczać naraz dwóm zdaniom: "astrologia afirmuje wolną wolę człowieka" i "astrologia zaprzecza wolnej woli człowieka". Takie krytyki wypadają humorystycznie.

Wprowadziwszy porządek do astrologii, trzeba by po kolei krytykować jej poszczególne odmiany. Ale wprowadzenie porządku do astrologii przekracza z reguły kompetencje większości jej krytyków. Pół biedy, jeśli opierają się na poglądach prezentowanych przez jakąś konkretną "szkołę" astrologiczną i z nią polemizują. Często jednak krytykują niespójny poglądowo ani logicznie zespół tez, z których jedna jest od Sasa, druga od Lasa. Po czym rozprawiwszy się z taką specyficzną mieszanką, triumfalnie obwieszczają, że "wykazali niedorzeczność astrologii w jakiejkolwiek by była postaci". A przekonali przeciw astrologii co najwyżej samych siebie.

Podobne uwagi można wygłosić apologetom astrologii. Bywa, że ktoś powołuje się na jakieś badania statystyczne, typu rozkład Księżyca w horoskopach 1000 alkoholików i, stwierdziwszy, że test chi-kwadrat wykazał istotność wyników na poziomie 0.002 (przezornie nie podając współczynnika determinacji, który pewnie jest poniżej 10 %) - już twierdzi, że całość (jego) astrologii jest "naukowo dowiedziona", i zaraz pod płaszczykiem naukowo dowiedzionej astrologii wciska karmę, reinkarnację i resztę ezoteryki. Nie istnieje wśród astrologów żaden powszechnie uznany wspólny dorobek. Nie istnieje żadne gremium uznane za kompetentne w ocenie, co w astrologii jest słuszne, a co mylne.

W tej sytuacji astrologię można porównać do smoka o stu głowach.

Oto wśród krytyków pojawia się rycerz i atakuje. W najlepszym razie udaje mu się ściąć jedną z głów smoka i już głośno tryumfuje, że na wieki się rozprawił z astrologicznym potworem. A tymczasem pozostałe głowy ani draśnięte i smok ma się doskonale.  A oto występuje obrońca, otwiera jedną z paszczy i pokazuje, że jej uzębienie pozwala najwyżej na skubanie kwiatków i spijanie soczków. I udaje, że nic nie wie o innych paszczach, być może ziejących ogniem.

Skłonny jestem wobec krytyków stosować taryfę bardziej ulgową (choć nie do końca). Bowiem wciąż nie można powiedzieć, że wiadomo, co to jest astrologia.


 

Astrologia a wiara katolicka

Ostrzeżenie: Tekst jest dyskusyjny, w części może być uważany za polemizujący ze stanowiskiem Kościoła.

Wstęp

Nieraz księża lub aktywni wierzący świeccy twierdzą, że Kościół Katolicki zdecydowanie potępił astrologię. Powołują się na wypowiedzi papieży i teologów. Są i głosy przeciwne, zwykle od strony astrologów, że potępienia te nie mają charakteru obowiązującego, że wielu papieży i teologów zajmowało się astrologią i wyrażało o niej z aprobatą.

Przeciętny człowiek nie ma szans, by dociec, kto ma tu rację, bo nie wiadomo, czego tak naprawdę dotyczyły potępienia: astrologii czy pogańskiego kultu planet lub związanych z planetami bóstw pogańskich, czy może przypisywanego astrologii determinizmu odmawiającego ludziom wolnej woli, czy okultyzmu kryjącego się u źródeł astrologii, czy wreszcie magii i wróżbiarstwa, którymi zajmowało się równolegle wielu astrologów i które siłą rzeczy są kojarzone z astrologią. Tak samo nie można wierzyć opiniom pozytywnym, bo też nie wiadomo, co za tam za słowem astrologia się kryje. W swoim czasie terminy "astrologia" i "astronomia" stosowano zamiennie (stąd Np. spory, czy Kopernik robił horoskopy).

A Katechizm Kościoła Katolickiego, pkt 2116? - ktoś spyta.

Należy odrzucić wszelkie formy wróżbiarstwa: odwoływanie się do Szatana lub demonów, przywoływanie zmarłych lub inne praktyki mające rzekomo odsłaniać przyszłość. Korzystanie z horoskopów, astrologia, chiromancja, wyjaśnianie przepowiedni i wróżb, zjawiska jasnowidztwa, posługiwanie się medium są przejawami chęci panowania nad czasem, nad historią i wreszcie nad ludźmi, a jednocześnie pragnieniem zjednania sobie ukrytych mocy. Praktyki te są sprzeczne ze czcią i szacunkiem - połączonym z miłującą bojaźnią - które należą się jedynie Bogu.

Na to astrolog może powiedzieć: A cóż poważna astrologia ma wspólnego z wróżbiarstwem i magią? Nie ma w niej ani odwoływania się do Szatana, czy demonów, ani przywoływania zmarłych, ani rzekomego (czy zamierzonego) odsłaniania przyszłości. Nie ma też chęci panowania nad czasem, historią czy ludźmi, nie mówiąc o pragnieniu zjednania sobie ukrytych mocy. Odrzucenie katechizmowe dotyczy pewnej wypaczonej formy astrologii do której rzetelni astrolodzy sami odnoszą się ze wstrętem.

W listopadzie 1993, w kościelnym Radiu Mariackim była dyskusja na temat astrologii. Brali w niej udział, o ile dobrze dosłyszałem nazwiska, O. Stanisław Obirek, jezuita, v-dyr WAM i Andrzej Jamróz, astrolog, z zawodu reżyser teatralny. Obaj od lat zaprzyjaźnieni ze sobą. Niestety, i oni obaj mało nadają się na ekspertów od astrologii. Pan Jamróz - sympatyczny, zdaje się uprawiać odmianę astrologii humanistycznej w stylu L. Weresa (Homo Zodiacus, Mandala Życia). Nie ujawnił, na ile zna klasyczną astrologię i jej krytykę ze strony astrologów, na ile zna próby podejmowane przez Stowarzyszenie Astrologów w Poznaniu. (Problemy Astrologii).

W pewnym momencie jeden z telefonujących słuchaczy wprost zapytał: - Co tu robi ksiądz katolicki i dlaczego nie zajmuje jednoznacznego (w domyśle: potępiającego) stanowiska?  O. Obirek odparł: - Od Soboru Watykańskiegi II, Kościół stara się w takich sprawach być raczej wyrozumiały niż potępiający. Jak długo ktoś astrologię traktuje jako zabawę, nie ma w tym nic, z czego należałoby się spowiadać. No tak, ale jeśli astrologię traktuje nie jako dobrą zabawę, ale bardziej serio, to co? Można na ten temat znaleźć wiele wypowiedzi w Internecie, ale wszystko to wydaje mi się mało zadowalające.

Nie wypowiadam się tutaj w imieniu Kościoła, ale zdrowego rozsądku. Z jednej strony stosunkowo dobrze poznałem astrologię i co nieco się nią zajmowałem, z drugiej jestem człowiekiem religijnym, aprobującym nauczanie Kościoła.

Chcę tu zwrócić uwagę na kilka najważniejszych elementów: Kościół (tak mi się wydaje) nie ma podstaw, by potępiać astrologię generalnie. Astrologia to nie tylko horoskopy, pewne elementy astrologii weszły do nauki i kultury (fakt występowania czterech pór roku jest astrologiczny),

nawet w astrologii horoskopowej jest "coś", horoskopy, jakich wiele opracowałem, interpretowane sztywno wg. podręcznika zgadzają mi się słabiej niż interpretowane chaotycznie, na intuicję, różne podręczniki astrologii są zresztą wzajemnie sprzeczne, być może interpretacja horoskopu w rzeczywistości wiąże się ze specjalnymi paranormalnymi zdolnościami astrologa, należy liczyć się z tym, że my mówimy jedno, a słuchający słyszy co innego i inaczej może rozumieć to niż my, bardzo łatwo astrolog może narobić wiele złego, porady astrologiczne wymagają wielkiej ostrożności i odpowiedzialności, jest gdzieś granica między niewinną astrologią a apostazją, tej granicy katolikowi nie wolno przekraczać


 

Co to jest astrologia

Najogólniejsza definicja astrologii mówi, że zajmuje się ona korelacjami między zjawiskami poza Ziemią a zjawiskami na Ziemi. Nie wszyscy się pewnie z tym zgodzą. 12-tomowa Wielka Encyklopedia Powszechna PWN, w I tomie, wydanym w 1962 roku podaje:

Astrologia - pseudonauka badająca wpływ ciał niebieskich i ich położeń na zjawiska ziemskie, zwłaszcza związane z życiem człowieka (horoskop). Astrologię uprawiano w starożytności, głównie w Asyrii, Babilonie, Egipcie, Grecji. W Europie rozwinęła się w średniowieczu. Znaczenie Astrologii upadło wraz z rozwoje nowoczesnej astronomii.

Późniejsza 4-tomowa Encyklopedia Powszechna PWN jest nieco łagodniejsza:

Astrologia - nazwa określająca rozwijaną w starożytności i średniowieczu dziedzinę astronomii obejmującą poszukiwania wpływu położeń ciał niebieskich na zjawiska ziemskie, zwłaszcza związane z losami człowieka, oraz sztuka przepowiadania przyszłości na podstawie konfiguracji ciał niebieskich (p. horoskop). Mimo niewłaściwego zasadniczego kierunku badań, astrologowie przyczynili się do rozwoju astronomii, dzięki wykonywaniu wielu dokładnych i długich ciągów obserwacji ciał niebieskich.

Horoskop - opis konfiguracji ciał niebieskich stanowiący podstawę przepowiedni astrologicznej.

Należy zauważyć, że definicje nie są o tyle słuszne, że usiłują przedstawić astrologię jako coś historycznego, co było i minęło, co miało w świecie charakter lokalny i efemeryczny. Tymczasem systemy astrologiczne rozwijały się niemal we wszystkich cywilizacjach i to niezależnie. M in. w Babilonii, Grecji i Rzymie, w Indiach, Chinach, Tybecie, u Azteków, Majów, Galijskich druidów. I w kręgu cywilizacji europejskiej astrologia żyje współcześnie. Upadek XVIII-XIX wieku okazał się jedynie częściowy i przejściowy. Dziś na Zachodzie działają całe uniwersytety astrologiczne, niektóre całkiem szarlatańskie, niektóre bardziej poważne, nadają stopnie naukowe. Pewne elementy astrologii weszły na trwałe do naszej wiedzy i kultury, do psychologii, do fizjologii, do meteorologii, choć z reguły specjaliści z tych dziedzin nie zdają sobie z tego sprawy.

Obciążona złą sławą przez "ortodoksyjną" naukę, astrologia w postaci jarmarczno-gazetowej obecna jest niemal wszędzie, nawet w prognozach giełdowych czy poradnikach kulinarnych. Szarzy ludzie niestety często traktują astrologię bardziej serio niż poważni astrolodzy, co musi budzić niepokój. Zarówno przedstawicieli nauki jak i religii.

Głośny był tzw. apel 192 naukowców z roku 1975, zatytułowany "Zastrzeżenia wobec astrologii". Stwierdza się w nim:

"Powinno być sprawą jasną dla wszystkich, którzy utrzymują wiarę w astrologię, iż czynią to pomimo, że nie ma żadnej naukowo zweryfikowanej bazy dla uzasadnienia tej wiary, natomiast istnieje silne świadectwo przeciwko niej. "

Co do świadectwa silnego przeciw astrologii, były to słowa na zapas, bez pokrycia. Co się jednak tyczy bazy astrologii, to święta racja, o czym poważni astrolodzy sami wiedzą najlepiej:

Oto fragment wstępu do dzieła Recent Advances in Natal Astrology; a Critical Review 1900-1976, zredagowanego przez czołowych astrologów brytyjskich (G. Dean i A.M. Mather) pod egidą brytyjskiego The Astrological Association:

Astrologiczna literatura pełna jest ukazywania poglądów. Czego zaś pełna nie jest - to ukazywanie prawdy. Wynikiem jest chaos. Jeśli prawda ma zastąpić poglądy, konieczne są prace badawcze. Do tego niezbędny jest przegląd krytyczny dotychczasowej literatury. Stąd ta książka.

W tej książce "Astrologia" oznacza badanie korelacji pomiędzy żyjącymi organizmami (zwłaszcza człowiekiem) i zjawiskami pozaziemskimi. Nie oznacza to Szczęśliwych Gwiazd czy podobnych niedorzeczności ukrywających się pod tą samą nazwą. Astrologia przez tysiąclecia cieszyła się szacunkiem; zatem dzisiejsze popularne mylne koncepcje domagają się rozdzielenia terminologicznego.

Astrologia dziś

Nic dziwnego, że Dobyns mówi: "astrologia jest niemal tak pomieszana jak ziemski chaos, powinna ulec rozjaśnieniu". Lektura wschodniej literatury pokazuje, że ten zamęt żadną miarą nie ogranicza się do zachodu. W wyniku tego astrologia rozkwita pod ochronnym płaszczem niedostępnych danych, wielu studentów pozostaje nieświadomymi istnienia tej niepewność, zaś ortodoksyjni uczeni nie mają pojęcia o potencjalnej głębi współczesnych badań.

Lektura powyższego dzieła pokazuje, że najsurowiej astrologię ocenili sami astrolodzy. Owa święta tradycja, do której nawiązują zarówno klasyczne podręczniki, jak i astrologia humanistyczna, nie ma żadnych faktów na swe poparcie. Próby współczesnych badań nie zostawiły z niej praktycznie nic.

Powie ktoś:
- Po co ten trud, jeśli dzisiejsza nauka obaliła astrologię?
- A przepraszam, jaka nauka? filologia czy hodowla drobiu? - pyta na to astrolog.

Jeśli przez astrologię rozumiemy korelacje między zjawiskami na Ziemi a zjawiskami pozaziemskimi, to taką korelacją jest istnienie dnia i nocy, pory roku, przypływy i odpływy morza. Grzybiarze wiedzą, że wysyp grzybów jest na nowiu, a przy pełni się kończą. Wiadomo, że dobra pogoda najlepiej utrwala się na nowiu itd.

- No tak, ale nazywanie tego astrologią to manipulacja!
- A czy nie jest manipulacją zawężanie astrologii jedynie do gazetowych horoskopów i pokrewnej im literatury? Możemy odrzucić nazwę astrologia (niech będzie Np. kosmotronika), ale czy rzecz w nazwie, czy w przedmiocie?

Pewne elementy astrologii ostały się a trwają prace nad weryfikacją lub modyfikacją innych. Kto chce wiedzieć, czym się dziś zajmuje astrologia, niech przejrzy zeszyty Problemów Astrologii, rocznika wydawanego w latach osiemdziesiątych przez Stowarzyszenie Astrologów w Poznaniu.

Czy zatem należy ostatecznie przyjąć, że cała astrologiczna tradycja i związana z nią literatura jest nic nie warta? Czy koniec końców, astrologia podręcznikowa, jest bardziej wiarygodna od jarmarczno-gazetowej astrologii, od której z taką stanowczością się odżegnuje?

I tak i nie.

Bo równie niewiele ma, tak naprawdę, na swoje poparcie. Bo horoskopy interpretowane sztywno według zasad literaturowych, czy horoskopy z komputera, najczęściej dostarczają jedynie wesołej zabawy.

A jednak niektórzy astrolodzy potrafią na podstawie horoskopu powiedzieć zdumiewająco trafne rzeczy o kliencie. Sam sporządziłem koło setki horoskopów dla znajomych i nieznajomych i wielekroć byłem zdumiony ich trafnymi rezultatami. Kiedyś jednak na kursie astrologicznym dałem uczestnikom jeden z horoskopów, które zinterpretowałem tak trafnie. I co się okazało, prawie wszyscy zinterpretowali inaczej niż ja, błędnie, a wszyscy w zbliżony sposób. Zastanawiałem się potem, czemu ja nie poszedłem tym schematem, co oni? Nie widzę innego wyjaśnienia, niż poprzez efekty paranormalne.

Uczciwość każe mi dodać, że nieraz i horoskopy interpretowane sztywno według literatury, czy horoskopy z komputera też zgadzają się zdumiewająco. Gdyby tak nie było, pewnie nigdy nie zainteresowałbym się astrologią. Dotyczy to charakteru, zdolności, predyspozycji zawodowych, okoliczności małżeństwa itp. Pozwala to nieraz lepiej zrozumieć, co się wydarzyło w przeszłości. Ale często z takich horoskopów nie wynika nic konkretnego. Zaś ich wartość jest nikła, zbyt są wieloznaczne.

Należy zarazem zwrócić uwagę, że niekiedy horoskopy mogą "zgadzać się" subiektywnie, w efekcie ich mglistości, niejasności, symboliczności użytego języka, a także ich ogólności i powszechności podawanych tam cech, wreszcie próżności i naiwności klienta, oraz tzw. efektu powinowactwa. To samo tyczy się zresztą wszelkich technik psychologicznych, nie tylko astrologii. Łatwo mieć "wysoką zgodność" opisu osobowości, budując go ze zdań w stylu:

Potrafisz popatrzeć na siebie w sposób krytyczny. Lubisz mieć odmianę w codziennym rytmie życia. Gdy napotykasz na przeszkody, budzi to twoje niezadowolenie. Nieraz spostrzegasz, że postąpiłeś nierozsądnie, bo byłeś zbyt szczerym wobec otoczenia. Potrafisz myśleć w sposób niezależni...

Wielu propagatorów astrologii odwołuje się do rytmów i cykli, mówi, że tzw. astrologia to analiza wewnętrznych rytmów psychicznych człowieka, które są skorelowane z rytmami kosmicznymi. Powstała jakiś czas temu astrologia humanistyczna, w praktyce będąca jedną z technik psychoterapeutycznych. Analiza wad i zalet charakteru w oparciu o horoskop, okresów sprzyjających i niekorzystnych, to znakomita pomoc dla człowieka w jego pracy nad sobą. Tacy astrolodzy oburzają się na utożsamienie terminów horoskop i wróżba. Astrologia nie ma nic wspólnego z wróżeniem. Oni najczęściej próbują zmiany terminologii, Np. nie horoskop a kosmogram, kosmobiogram lub itp.

Tak. Ale na tym nie koniec. Astrologia nie zamyka się w tzw. astrologii naukowej, ani w astrologii humanistycznej. Jest jeszcze astrologia horarna (jakie skutki wynikną z podjęcia określonej decyzji) i elekcyjna (jaka pora jest najkorzystniejsza dla podjęcia określonego działania). Dyskusja czy to wróżby, czy nie, zaczyna być sporem o słowa.

Na domiar złego odbiór astrologii przez szerokie rzesze ludzi jest zabobonny i fatalistyczny. I nadużywany do łatwego usprawiedliwiania własnych łajdactw. "Musiałem tak postąpić, bo mi to podyktowały gwiazdy".

Dodatkowo, jakby tego było mało, astrologia zarówno horoskopowa jak i humanistyczna oburącz czerpią z tradycji. Ta zaś tradycja astrologiczna nawiązuje raz po raz do ezoteryki i okultyzmu, by nie rzec do magii i pogaństwa; istnieją astrologie ezoteryczne. Niektóre z astrologii ezoterycznych to już właściwie nie astrologia, gdyż rozpatruje się wpływ "duchowy" nieistniejących, ezoterycznych ciał niebieskich, na horoskop, ale otrzymany przy ezoterycznych, nie faktycznych parametrach.


 

Wobec stanowiska Kościoła

Kontekst pktu 2116 nie pozostawia wątpliwości, co autorzy Katechizmu rozumieli przez astrologię. Moim zdaniem nie obejmuje to całego jej zakresu w podanej powyżej definicji. Stąd problem.

Trudno się dziwić, że Kościół Katolicki na astrologię patrzy z niepokojem. Astrologia w postaci jarmarczno-gazetowej obecna jest niemal wszędzie, nawet w prognozach giełdowych czy poradnikach kulinarnych. Szarzy ludzie niestety często traktują astrologię bardziej serio niż poważni astrolodzy, co musi budzić niepokój. Zarówno przedstawicieli nauki jak i religii.

Dodatkowo tradycja astrologiczna nawiązuje raz po raz do ezoteryki i okultyzmu, by nie rzec do magii i pogaństwa; istnieją całe astrologie ezoteryczne. Może to być furtka, którą pogańska gnoza, pod płaszczykiem naukowości, usiłuje wtargnąć do naszych umysłów.

Kościołowi grozi z drugiej strony, że jego autorytety mogą zaangażować się w nierozsądne zwalczanie astrologii, z którego będzie się musiał wycofać. Pojawiają się nieraz kościelne broszury przeciw astrologii wywołujące u astrologów uśmiech politowania, zdradzające brak wiedzy o potępianym przedmiocie.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin