Grisham Rainmaker.txt

(1068 KB) Pobierz
JOHN GRISHAM

Rainmaker

(prze�o�y� Jan Kra�ko)
Ameryka�skim adwokatom
Pisz�c t� ksi��k�, nieustannie korzysta�em z pomocy Willa Dentona, wybitnego 
adwokata z Gulfport w stanie Missisipi, kt�ry od dwudziestu pi�ciu lat toczy 
wytrwa�� walk� o prawa konsument�w i wszystkich maluczkich. Jego s�dowe 
zwyci�stwa przesz�y ju� do legendy i zawsze chcia�em by� adwokatem takim jak on. 
Wypo�yczy� mi swoje stare akta, odpowiada� na setki pyta�, zechcia� nawet 
przeczyta� maszynopis i oceni� go pod wzgl�dem merytorycznym.
Jimmie Harvey z Birmingham w stanie Alabama jest moim przyjacielem i znakomitym 
lekarzem. Z wielk� cierpliwo�ci� wi�d� mnie przez niezg��biony labirynt 
skomplikowanych procedur medycznych. Gdyby nie on, niekt�re fragmenty tej 
ksi��ki by�yby nieczytelne i nieprawdziwe.
Dzi�ki.
ROZDZIA� 1
Moj� decyzj� zostania prawnikiem nieodwo�alnie przypiecz�towa� fakt, �e ojciec 
prawnik�w nienawidzi�. Zda�em sobie z tego spraw� jeszcze jako szczawiowaty 
nastolatek, ch�opak niezdarny, zawstydzony swoj� niezdarno�ci�, sfrustrowany 
�yciem, przera�ony okresem dojrzewania, jako m�okos, kt�rego ojciec chcia� 
wys�a� do szko�y podoficerskiej za niesubordynacj�. Stary s�u�y� kiedy� w 
piechocie morskiej i uwa�a�, �e ch�opc�w nale�y wychowywa� batem. Poniewa� mu 
odszczekiwa�em i mia�em awersj� do dyscypliny, si�gn�� po rozwi�zanie 
najprostsze i szybko pozby� si� mnie z domu. Min�y ca�e lata, zanim mu 
wybaczy�em.
Ojciec by� in�ynierem i siedemdziesi�t godzin tygodniowo pracowa� w firmie, 
kt�ra opr�cz wielu innych produkt�w wytwarza�a drabiny. Drabiny ju� ze swej 
natury s� przedmiotami do�� niebezpiecznymi, zatem firm� cz�sto pozywano do 
s�du, a poniewa� stary odpowiada� za ich projektowanie, rzecz� naturaln� by�o, 
�e to w�a�nie on zeznawa� w imieniu swoich szef�w i reprezentowa� ich w sprawach 
o odszkodowanie. Nie, nie dziwi� si�, i� nienawidzi� prawnik�w, natomiast ja 
zacz��em ich podziwia�, �e tak skutecznie spaskudzili mu �ycie. Potrafi� 
wyk��ca� si� z nimi przez osiem godzin, po czym wraca� do domu i od razu 
zaczyna� ��opa� swoje martini. Nikomu nie m�wi� dzie� dobry, nikogo nie obj�� na 
powitanie, nawet nie jad� kolacji: przez godzin� nieustannie kl��, wypijaj�c 
przy tym co najmniej cztery kielichy, by wreszcie zasn�� w swoim fotelu. Jeden z 
proces�w ci�gn�� si� trzy tygodnie, a kiedy og�oszono wyrok przyznaj�cy powodowi 
du�e odszkodowanie, matka wezwa�a lekarza i na miesi�c ukryli starego w 
szpitalu.
P�niej jego firma zbankrutowa�a i ca�� win� zrzucono oczywi�cie na prawnik�w. 
Ani razu nie s�ysza�em, �eby kto� cho� s�owem wspomnia�, �e jednym z powod�w 
bankructwa mog�y by� b��dy w zarz�dzaniu.
Jego �yciem sta�a si� w�da i stary wpad� w depresj�. Mija�y lata, a on by� bez 
sta�ej pracy, co mnie naprawd� wkurza�o, bo musia�em robi� za kelnera albo 
rozwozi� pizz�, �eby zdoby� szmal na nauk� w college'u. Przez cztery lata 
studi�w rozmawia�em z nim chyba tylko dwa razy. W dniu, kiedy dowiedzia�em si�, 
�e przyj�to mnie do szko�y prawniczej, dumnie wr�ci�em do domu ze wspania�� 
nowin�. Matka powiedzia�a mi p�niej, �e stary nie wstawa� z ��ka przez ca�y 
tydzie�.
Gdy w dwa tygodnie po moich triumfalnych odwiedzinach zmienia� �ar�wk� w 
pakamerze, drabina, na kt�rej sta� - przysi�gam, �e to prawda! - za�ama�a si� 
pod nim i ojciec spad�. Grzmotn�� g�ow� o pod�og� i przez rok wytrwa� w �pi�czce 
w domu opieki spo�ecznej, zanim kto� lito�ciwie od��czy� go od aparatury.
Tydzie� po pogrzebie zasugerowa�em wniesienie sprawy o odszkodowanie, lecz matka 
jeszcze si� nie pozbiera�a. Poza tym zawsze podejrzewa�em, �e zmieniaj�c t� 
nieszcz�sn� �ar�wk�, stary by� troch� wlany. No i nigdzie nie pracowa�, nic nie 
zarabia�, wi�c zgodnie z naszym prawem jego �ycie mia�o niewielk� warto�� 
materialn�.
Matka otrzyma�a w sumie pi��dziesi�t tysi�cy dolar�w z polisy ubezpieczeniowej, 
po czym ponownie wysz�a za m��. Tym razem te� �le wybra�a, bo prostaczek z tego 
mojego ojczyma. Jest emerytowanym urz�dnikiem pocztowym z Toledo i wi�kszo�� 
czasu sp�dzaj� oboje na ta�cach, ludowych zreszt�, albo na podr�owaniu 
samochodem z przyczep� mieszkaln�. Trzymam si� od nich z daleka. Matka nie 
zaproponowa�a mi ani centa z tych pi��dziesi�ciu patoli, twierdz�c, �e to 
wszystko, co ma, by stawi� czo�o przysz�o�ci, a poniewa� udowodni�em, �e umiem 
�y� bez pieni�dzy, uwa�a�a, i� ich nie potrzebuj�. Rozumowa�a tak: przede mn� 
rysuj� si� jasne perspektywy - to znaczy b�d� t�uk� wielki szmal - tymczasem 
przed ni� nie rysuje si� nic. Jestem pewien, �e to Hank, m�j ojczym, szepta� jej 
do ucha cenne porady finansowe. Pewnego dnia nasze drogi znowu si� przetn�, moja 
i Hanka.
W maju, a wi�c za miesi�c, sko�cz� szko�� prawnicz�, a w lipcu b�d� podchodzi� 
do egzaminu adwokackiego. Dyplom z wyr�nieniem mi nie grozi, ale mieszcz� si� w 
pierwszej po�owie student�w mojego roku. Jedyn� m�dr� rzecz�, jak� zrobi�em 
podczas trzech lat studiowania, by�o to, �e najtrudniejsze z wymaganych kurs�w i 
przedmiot�w zaliczy�em wcze�niej, �eby w ostatnim semestrze mie� jak najwi�ksze 
luzy. No i mam, bo oto lista moich bie��cych zaj��: prawo sportowe, prawo 
rzemie�lnicze, analiza wybranych ust�p�w z Kodeksu Napoleo�skiego oraz moje 
ulubione prawo starego pryka, czyli problemy prawne ludzi starszych.
To w�a�nie przez problemy ludzi starszych siedz� na tym skrzypi�cym krze�le za 
rozchwierutanym sk�adanym sto�em w dusznym, zawilgoconym baraku o metalowych 
�cianach, wype�nionym dziwaczn� kolekcj� staruszk�w, a raczej senior�w, bo tak 
si� wol� tytu�owa�. R�cznie malowana tabliczka nad jedynymi drzwiami w 
pomieszczeniu - innych tu nie dostrzegam - majestatycznie obwieszcza, �e 
budynek, czyli Klub Seniora, mie�ci si� w Ogrodach Cyprysowych, lecz poza sam� 
nazw� nic nie wskazuje, by kiedykolwiek ros�y tu jakie� kwiaty czy ziele�. 
�ciany s� szare i nagie, je�li nie liczy� wyblak�ego ze staro�ci zdj�cia 
prezydenta Ronalda Reagana, zawieszonego w rogu mi�dzy dwiema sm�tnymi flagami: 
jedna z nich to flaga pa�stwowa, druga to flaga stanu Tennessee. Barak jest 
ma�y, mroczny i ponury. Najwyra�niej zbudowano go w ostatniej chwili za kilka 
dolc�w zaoszcz�dzonych z nieoczekiwanej dotacji z bud�etu federalnego. Gryzmol� 
w notatniku, boj�c si� podnie�� g�ow� i spojrze� na t�um staruszk�w sun�cych ku 
mnie ze swymi sk�adanymi krzes�ami.
Jest ich chyba z pi��dziesi�ciu, mieszanina bia�ych i czarnych, na oko p� na 
p�, w tym kilku niewidomych, kilkunastu na w�zkach inwalidzkich, wielu z 
aparatami s�uchowymi. �rednia wieku: co najmniej siedemdziesi�t pi�� lat. 
Powiedziano nam, �e spotykaj� si� tu codziennie, �eby zje�� gor�cy posi�ek, 
troch� sobie po�piewa� albo odby� spotkanie ze zdesperowanym politykiem dybi�cym 
na g�osy wyborc�w. Po stu dwudziestu minutach socjalizowania si� id� do domu, 
aby liczy� godziny dziel�ce ich od nast�pnej wizyty w Klubie Seniora. Profesor 
m�wi, �e te spotkania to dla nich g��wna atrakcja dnia.
Pope�nili�my okropny b��d przyje�d�aj�c tu w porze lunchu. Posadzili nas w rogu, 
razem z profesorem Smootem, szefem naszej grupy, i uwa�nie obserwowali, jak 
pogryzamy gumowatego kurczaka uwalanego zimnym jak l�d groszkiem. Moja galaretka 
by�a ��ta, co nie usz�o uwagi starego brodatego koz�a z identyfikatorem nad 
kieszeni� brudnej koszuli. Bosco - na identyfikatorze namaza�: "Cze��, jestem 
Bosco" - wymamrota� co� na temat ��tej galaretki, wi�c czym pr�dzej mu j� 
odda�em razem z gumowatym kurczakiem, ale panna Cyran Cyraneczka natychmiast 
powstrzyma�a jego zap�dy i silnym pchni�ciem usadzi�a Bosca na krze�le. Panna 
Cyran Cyraneczka ma oko�o osiemdziesi�tki, lecz jak na sw�j wiek jest bardzo 
�wawa i wyst�puje tu jako matka, dyktatorka i wykidaj�o w jednej osobie. Panuje 
nad t�umem niczym do�wiadczona siostra oddzia�owa: tego obejmie, tamtego 
poklepie, zagaduje niebieskow�ose staruszki, �mieje si� z nimi piskliwym 
g�osikiem i ani na chwil� nie spuszcza oka z Bosca, kt�ry bez w�tpienia robi tu 
za czarn� owc�. Skarci�a go za podziwianie mojej galaretki, lecz ju� po chwili 
podsun�a mu pod b�yszcz�ce �lepia czark� ��tawego paskudztwa, kt�re po�ar�, 
wk�adaj�c je do ust serdelkowatymi palcami.
Min�a godzina. Lunch up�ywa� w takim tempie, jakby ci wyg�odzeni biedacy 
delektowali si� siedmiodaniow� uczt�, wiedz�c, �e to ostatni posi�ek w ich 
�yciu. Rozdygotane widelce i �y�ki porusza�y si� tam i z powrotem, w g�r� i w 
d�, gin�y w ustach, by wychyn�� z nich niczym szpatu�ki wype�nione delikatnymi 
p�atkami cennego metalu. Czas nie mia� tu absolutnie �adnego znaczenia. Gdy 
jakie� s�owo ich rozjuszy�o, zaczynali na siebie wrzeszcze�. Na pod�odze wala�o 
si� jedzenie, bo ci�gle je str�cali. Nie wytrzymywa�em, nie mog�em na to 
patrze�. �eby nie patrze�, zjad�em swoj� galaretk�. Wci�� nienasycony Bosco 
obserwowa� mnie po��dliwym wzrokiem. Panna Cyraneczka biega�a po ca�ej sali, 
�wiergol�c o tym i o owym.
Profesor Smoot, g�upkowaty jajog�owy w przekrzywionym krawacie i czerwonych 
szelkach, siedzia� promieniuj�c napuszonym zadowoleniem cz�owieka po sutym 
posi�ku i z lubo�ci� podziwia� rozgrywaj�c� si� przed nami scen�. Smoot ma 
pi��dziesi�t kilka lat, bujn� czupryn� - w sumie mi�y z niego facet. Tyle �e 
troch� podobny do Bosca i jego przyjaci� - i od lat dwudziestu wyk�ada 
przedmioty, kt�rych nikt inny wyk�ada� nie chce, a kt�re ciesz� si� 
zainteresowaniem garstki student�w. Prawa dziecka, seminarium na temat przemocy 
w rodzinie, problemy prawne ludzi niepe�nosprawnych oraz ludzi psychicznie 
upo�ledzonych i oczywi�cie prawo starego pryka, czyli problemy prawne ludzi w 
podesz�ym wieku - oto czym si� zajmuje. Kiedy� chcia� prowadzi� seminarium 
po�wi�cone prawom nie narodzonego p�odu, ale ju� sam pomys� wzbudzi� tak 
burzliwe kontrowersje, �e profesor Smoot wzi�� szybko urlop naukowy.
Na pierwszym spotkaniu wyja�ni� nam, �e celem zaj�� jest praktyczne zapoznanie 
student�w...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin