Drogosz Athaom.txt

(20 KB) Pobierz
Marek Drogosz

Athaom

Agnieszce
Gdy �r�d�o wysycha,
wielu zostaje wezwanych.
Nieliczni odnajduj� drog� -
W�drowcy Szukaj�cy �ycia.
(Tieabhar Kharaill)
Mag Beor
Athaom sp�dzi� dzieci�stwo i m�odo�� na szcz�liwej, 
zielonej wyspie Mag Beor. Nikt nie zna� jego pochodzenia. 
Znaleziono go nad rzek�, le��cego u st�p wynios�ej postaci 
ulepionej z gliny. Na pami�tk� tego zdarzenia nazwano 
ch�opca Ath a Om - co oznacza Syn Gliny. Wkr�tce naros�a 
barwna legenda i nikt ju� nie pami�ta� albo mo�e nie 
wierzy�, �e ten oto weso�y, silny m�odzieniec jest jej
bohaterem.
On sam jednak nigdy o tym nie zapomnia�. Wyr�s� na 
rozumnego, sprawnego w wielu sztukach praktycznych, 
militarnych i towarzyskich m�czyzn�, wielk� dum� i jeszcze 
wi�ksz� mi�o�� swych przybranych rodzic�w (oraz niejednej 
panny na wydaniu). Czasem jednak, gdy wszyscy zaj�ci byli 
swoimi sprawami, szed� nad rzek�, siada� na piasku ze 
skrzy�owanymi nogami, a spod jego przymkni�tych powiek 
wyp�ywa�y �zy.
Swoj� roztropno�ci� i umiej�tno�ciami szybko zdoby� sobie 
tak wielki szacunek, �e ju� w wieku dwudziestu pi�ciu lat 
mianowano go cz�onkiem Rady Plemiennej i po�lubiono mu 
najcnotliwsz� i najpi�kniejsz� dziewczyn� na wyspie - Ivae.
W tym okresie Mag Beor osi�gn�a szczyt rozkwitu. Kwit� 
handel z wielkimi wyspami Tir Sorcha i Tir Nan Og. Coraz 
�atwiej by�o zbi� fortun� i pojawili si� ludzie, kt�rym 
pieni�dze s�u�y�y za protez� charakteru. Ludziom tym nie w 
smak by�o, �e m�odzian, kt�ry "niczego w �yciu nie zdoby� 
w�asnymi r�kami", mia�by decydowa� o ich sprawach.
W ten spos�b po raz pierwszy Athaom zetkn�� si� z 
zawi�ci� i ��dz� w�adzy. Kiedy pracowici obywatele uzyskali 
odpowiednie wp�ywy, usuni�to go z Rady pod pretekstem, �e 
jest zbyt m�ody. Aby nikt nie mia� w�tpliwo�ci, 
przemianowano Rad� Plemienn� na Rad� Starszych.
Dla Athaoma by�o to ogromne upokorzenie. Dopiero teraz, 
kiedy zadano jej dotkliwy cios, zda� sobie spraw� ze swej 
wielkiej dumy. Uda�o mu si� jednak st�umi� pragnienie 
zemsty. Postanowi� �y� w�asnym �yciem, nie ogl�da� si� na 
nikogo i pozostawi� sprawy swojemu biegowi.
Ivae by�a zadowolona z takiej decyzji m�a. Mia�a 
nadziej�, i� b�dzie mia� dla niej wi�cej czasu, a mo�e nawet 
zapragnie mie� syna...
*
Zawistnikom zbyt �atwy sukces szybko uderzy� do g�owy. 
Wyrzucenie z Rady nie cierpianego przez nich m�okosa 
(nazywali go mi�dzy sob� Ath a Orgh - Syn �ajna), okaza�o 
si� prostsze ni� s�dzili i przyprawi�o ich o wi�ksz� pewno�� 
siebie. Niemal r�wnie �atwo posz�o im ca�kowite opanowanie 
Rady Starszych. Pierwsz� uchwa�� nowej Rady by�o powo�anie 
specjalnej Stra�y Dobrobytu; m�wiono, �e wzrastaj�cy 
dobrobyt prowokuje z�oczy�c�w. Mieszka�cy Mag Beor 
pocz�tkowo przyj�li to z zadowoleniem i bez �adnych 
podejrze�, potem... by�o ju� za p�no. Posypa�y si� nowe 
podatki dla wi�kszo�ci, ulgi dla wybranych, a wszystkie 
operacje przeprowadzano pod m�n� ochron� Stra�y Dobrobytu. 
Ludzie zacz�li szemra� i to by�o wszystko, co mogli zrobi�.
Peburo
Jeden z tych, kt�rzy przej�li w�adz� - o prostackim imieniu 
Peburo - od dawna w skryto�ci szala� za Ivae. Z rozmys�em 
wzi�� sobie za �on� najszpetniejsz� i najswarliwsz� pann�, 
aby obrzydzenie zawsze panowa�o nad przyzwyczajeniem, nie 
pozwalaj�c mu zapomnie� o Ivae. Ka�de cierpienie doznane w 
ci�gu lat od z�ej �ony podsyca�o p�omienie nienawi�ci i 
��dzy. Teraz wreszcie nadarza�a si� okazja - mia� w�adz� i 
m�g� bezpiecznie poszuka� ukojenia dzikich pragnie� swej 
brudnej, chorej, biednej duszy.
Pewnego dnia Peburo zaprosi� Athaoma wraz z Ivae do 
siebie na uroczyst� wieczerz�. Rozkaza� swojej �onie 
wyci�gn�� m�odzie�ca na spacer do ogrodu. Gdy to si� sta�o, 
z bezczeln� uprzejmo�ci� pokaza� Ivae uzbrojonych po z�by 
zbir�w ze Stra�y Dobrobytu i zagrozi�, �e je�eli natychmiast 
mu si� nie odda, Athaom straci �ycie i cze�� jako zwyk�y 
z�odziej. Ivae b�aga�a go o opami�tanie, szlochaj�c z 
rozpaczy, lecz musia�a ulec brutalnej sile.
Peburo wezwa� Athaoma. Pod t� sam� gro�b�, co przedtem, 
Ivae potwierdzi�a ze �zami, �e dobrowolnie odda�a si� 
Peburo.
*
Prawo Mag Beor stanowi�o, �e niewierna �ona przechodzi na 
w�asno�� kochanka, staje si� jego niewolnic� - je�li ten j� 
zechce. W przeciwnym przypadku zostaje stracona. Nie trzeba 
chyba dodawa�, kto ustanowi� to prawo.
*
Athaom by� zdruzgotany. Nie m�g� uwierzy� w to, co si� 
sta�o. Jego sercem szarpa�y mi�o�� i nienawi��. W tym 
momencie zrozumia�, �e �wiat wali si� w gruzy: nie tylko 
jego w�asny, ale te� wszystkich jego wsp�plemie�c�w.
Hemeton
Przez siedem dni biega� jak oszala�y bez jedzenia i picia 
po ulicach i �cie�kach Mag Beor. Wreszcie kto� odwa�ny i 
lito�ciwy poradzi� mu, aby uda� si� do �wi�tego lasu 
Hemeton, do m�drca i nauczyciela, druida Cathbada.  
Athaom pos�ucha� r�wnie� dlatego, �e by�o to 
przedsi�wzi�cie wielce ryzykowne. Wszyscy mieszka�cy Mag 
Beor wiedzieli od dziecka, �e Hemeton posiada wielk� 
prastar� m�dro�� i tak�� sam� moc. Je�li nie zaakceptuje 
go�cia, kt�ry go odwiedza, �mia�ek ten nigdy nie znajdzie 
drogi powrotu.  
Cathbad jako druid cieszy� si� wielk� czci�, budzi� 
jednak r�wnie wielki l�k. Ludzie udawali si� do niego po 
porad� jedynie w skrajnie trudnych sytuacjach. Je�eli w 
og�le wracali, zwykle wsiadali do �odzi i znikali za 
horyzontem. Nigdy ni s�owem, ni czynem nie zdradzali tego, 
co zobaczyli lub us�yszeli u druida.
*
Athaom wkroczy� do ch�odnego Hemeton w po�udnie. Zapada� 
zmierzch, gdy zrozpaczony usiad� i opar� si� o wielki 
kamie�, le��cy po�rodku okr�g�ej polany. Trafi� na ni� ju� 
pi�ty raz.
Postanowi� odpocz��. Po chwili dostrzeg� jednak co� 
dziwnego: drzewa zacz�y si� porusza� w niezwyk�y spos�b. 
Zbli�a�y si�! Otacza�y go zewsz�d, pochylaj�c pot�ne 
korony. Pomy�la�, �e to ju� koniec, �e Las go nie 
zaakceptowa�. Zamkn�� oczy. Szum wielkich li�ci wyda� mu si� 
naraz koj�cy. Oboj�tny na wszystko, zacz�� si� ws�uchiwa� w 
ich melodi�. Po chwili rozr�ni� w niej jakby przeci�g�e i 
cicho wypowiadane przez ogromne p�uca nieznane s�owo: 
"Kharaill... Kharaill..."
Ockn�� si�, gdy s�o�ce �wieci�o mu prosto nad g�ow�. 
Zerwa� si� na r�wne nogi. Sta� przed nim smuk�y, jasnow�osy 
m�czyzna w mi�kiej br�zowo-zielonej opo�czy.
- Jestem Guidgen lub, je�li wolisz, Syn Puszczy. Wielka 
Hemeton przys�a�a mnie, bym zaprowadzi� Ci� do mistrza 
Cathbada - to rzek�szy m�czyzna odwr�ci� si� i ruszy� 
przed siebie. Athaom pod��y� za nim.
Po p�godzinnym marszu stan�li przed prost� chat� z 
drewnianych bali. Guidgen skin�� r�k� na po�egnanie i bez 
s�owa oddali� si�.
Cathbad
Na progu chaty stan�� siwy starzec.
- Witaj Athaom! D�ugo czeka�em na Ciebie.
Athaom rzuci� si� na kolana.
- Mistrzu Cathbad! - wykrzykn�� i w tej chwili poczu�, 
jak bardzo jest wyczerpany. Sekund� p�niej pad� bez 
przytomno�ci przed druidem.
Starzec podni�s� go i zani�s� do chaty. Athaom zosta� 
napojony, nakarmiony i wyk�pany. Spa� trzy doby. Kiedy si� 
obudzi�, Cathbad oznajmi� mu, �e wkr�tce wyruszy w 
bezkresn� podr�. Musi bowiem odnale�� prastar� ksi�g�, 
starsz� ni� r�d ludzki, kt�ra zwie si� Kharaill. W niej 
Athaom odczyta swe przeznaczenie - tylko tak mo�e uwolni� 
si� od pi�tna wiecznego cierpienia. Athaom przypomnia� sobie 
s�owo szeptane przez drzewa.
Druid zabroni� mu zadawania pyta�, za to przez trzy 
kolejne dni nauczy� go wi�cej o widzialnym i niewidzialnym 
�wiecie ni� ktokolwiek inny przez ostatnie trzydzie�ci lat. 
Czwartego dnia rzek� do Athaoma:
- Jest tylko jedna jedyna Ksi�ga Kharaill, istnieje 
jednak w wielu miejscach jednocze�nie. Nie my�l wi�c zbyt 
d�ugo, w jakim kierunku si� uda�; i tak przeczytasz z niej 
tyle, ile ona sama na to pozwoli. Sw� w�dr�wk� rozpoczniesz 
jeszcze dzi�.
Ledwie Athaom zd��y� si� przysposobi�, a ju� Cathbad 
wo�a� na niego od drzwi. Stopa Athaoma zawis�a nad progiem. 
Przed chat� sta� wielki nied�wied�.
- To Artaios. Na jego grzbiecie odb�dziesz pierwsz� cz�� 
poszukiwa� - rzek� uspokajaj�co druid.
Gdy tylko Athaom wspi�� si� na szczyt ogromnego cielska, 
pomkn�li chy�ej ni� najlepszy ko� wy�cigowy. Athaom nie 
zd��y� nawet krzykn�� s��w po�egnania.
Ten spos�b podr�owania okaza� si� nadspodziewanie 
wygodny - bezszelestnie, z wielk� szybko�ci� mkn�li po�r�d 
drzew (c�, z ca�� pewno�ci� nie by� to zwyczajny 
nied�wied�). Athaom m�g� nawet si� zdrzemn��.
Ogam
Obudzi� go ch�odny poranek i szum morza. S�o�ce 
podpowiedzia�o mu, �e znajduje si� na zachodnim, nie znanym 
sobie dot�d brzegu Mag Beor. Ludzie bardzo rzadko si� tu 
pojawiali. Na p�nocnym i po�udniowym wybrze�u wiele by�o 
osad i przystani. Stamt�d prowadzi�y szlaki morskie do Tir 
Sorcha i Tir Nan Og, a tak�e innych, mniejszych wysp. Na 
zach�d od Mag Beor by�o tylko bezkresne morze. Powiadano 
nawet, �e szale�cy, kt�rzy tam wyruszaj�, docieraj� a� do 
kraw�dzi �wiata i spadaj� w czelu�ci piekie�.
Athaom przypomnia� sobie s�owa mistrza Cathbada o 
bezkresnej podr�y i zrozumia�, dok�d wiedzie jego droga.
Przez nast�pne czterdzie�ci dni, �ywi�c si� ma��ami, 
krabami i owocami, Athaom wybudowa� cztery tratwy: ka�da 
kolejna by�a wi�ksza od poprzedniej. Czterokrotnie wyrusza� 
na zach�d i czterokrotnie wezbrane morze z powrotem 
wyrzuca�o go na brzeg. Wreszcie, doszcz�tnie wyczerpany, 
Athaom siad� na piasku ze skrzy�owanymi nogami, bezmy�lnie 
wpatruj�c si� w horyzont. Got�w by� tak siedzie� cho�by do 
�mierci, p�ki kto� lub co� nie wska�e mu, co dalej robi�.
By�o ju� prawie ciemno, gdy nad horyzontem pojawi�o si� 
zadziwiaj�ce zjawisko - co� na kszta�t zorzy lub raczej 
kolorowych j�zyk�w ognia. Pocz�tkowo przemieszcza�y si� 
chaotycznie, a� wreszcie utworzy�y wyra�ny napis w magicznym 
j�zyku Ogam: Cuali'egn Gwaiir, po czym natychmiast si� 
rozpierzch�y.
Ku swemu w�asnemu zaskoczeniu Athaom bez cienia 
w�tpliwo�ci zrozumia�, i� napis nakazywa� mu, by wezwa� 
Gwaiira. Widzia�, co prawda, pismo Ogam u Cathba...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin