Jan Brzechwa Od Ba�ni do ba�ni Ba�� o korsarzu Palemonie I Kiedy kr�l Fafu�a Czwarty Zachorowa� nie na �arty, Do doktora rzek�: "Doktorze, Nic mi wida� nie pomo�e, Przeznaczenie jest nieczu�e, Przysz�a kreska na Fafu��. Musz� umrze�, wola bo�a, Niechaj zbli�� si� do �o�a Kr�lewicze i kr�lewny, Do nich mam interes pewny". Przed kr�lewskie wi�c oblicze Przyszli czterej kr�lewicze I kr�lewny przysz�y cztery T�umi�c w sercach smutek szczery. Kr�l powiedzia�: "Ju� dogasam, Z dzie�mi zosta� chc� sam na sam. Prosz� wszystkich wyj�� z pokoju I zostawi� nas w spokoju". Gdy nie by�o ju� nikogo, Kr�l przem�wi� z min� srog�: "Drogie dzieci, trudna rada, �y� bez ko�ca nie wypada, Trzeba umrze� na ostatku, Dostaniecie po mnie w spadku Z�otych monet dziesi�� garnk�w, Dwie�cie wiosek i folwark�w, Wszystkie stada, psiarnie, stajnie, Pola �yzne nadzwyczajnie, Las�w obszar niezmierzony, Wszystko, wszystko - pr�cz korony, Bo korona przeznaczona Jest dla tego, kto pokona Kapitana Palemona. Ma on okr�t nad okr�ty, Nie zwyczajny - lecz zakl�ty. Od stu lat �eglarzy p�oszy, Wszystko niszczy i pustoszy, Kto go ujrzy cho� z daleka, Tego �mier� niechybnie czeka. Kto si� za nim w pogo� pu�ci, Znajdzie �mier� na dnie czelu�ci, Kto go schwyta i pokona, Temu tron m�j i korona!" Ledwie rzek� to kr�l Fafu�a, Z�a gor�czka go zatru�a, Strasznych drgawek dosta� potem I zmar� z pi�tku na sobot�. No, a ju� w niedziel� rano Kr�la godnie pochowano. Dzieci ojca op�aka�y, P�aka� z nimi nar�d ca�y, A gdy min�� rok z kawa�kiem, Zapomniano o nim ca�kiem. II P�ynie okr�t przez odm�ty, Nie zwyczajny, lecz zakl�ty, Pok�ad pusty, burta pusta, Poprzez burt� fala chlusta, Wicher p�dzi go i nagli, Chocia� nie ma na nim �agli. Lecz co dzie� ko�o po�udnia Pok�ad nagle si� zaludnia: D�wi�cz� g�osy, dudni� buty, Ukazuje si� z kajuty Twarz przepita i czerwona Kapitana Palemona, Jego broda rozwichrzona, Oczy ostre jak sztylety, Dwa za pasem pistolety, Jednym s�owe: posta� dzika Kapitana-rozb�jnika. Ukazuje si� za�oga Rozb�jnicza i z�owroga: A wi�c sternik-kuternoga, Pi��dziesi�ciu marynarzy, Strasznych zb�j�w i korsarzy, A na ko�cu kucharz-Chi�czyk I kud�aty pies peki�czyk. Gdy zaczyna szale� burza, Okr�t w nurtach si� zanurza I na morskim dnie osiada, Gdzie niejedna �pi armada. To - kraina niezmierzona Kapitana Palemona. Tam z kryszta�u s� pa�ace, Tam korsarze ko�cz�c prac� Odbywaj� uczty swoje, Tam planuj� swe rozboje, Tam chowaj� swe zdobycze, Tam ma��onki rozb�jnicze �pi� na sk�rach rozci�gni�tych Po�r�d z�otych ryb zakl�tych. O�miornice stra� tam pe�ni�, Ksi�yc z�ot� swoj� pe�ni� Koralowy gaj oblewa, W kt�rym ch�r rusa�ek �piewa. P�ynie okr�t przez odm�ty, Nie zwyczajny - lecz zakl�ty, Z dna wyp�ywa na powierzchni�, A gdy tylko dzie� si� zmierzchnie, Okr�t wznosi si� do g�ry, Nad ob�oki i nad chmury I zawisa niespodzianie W lazurowym oceanie. To - kraina niezmierzona Kapitana Palemona. Tam, gdzie mleczna biegnie droga, Schodzi sternik-kuternoga I kapitan, i za�oga. Z grubej blachy ksi�ycowej Wykuwaj� pancerz nowy I gwiazdami z firmamentu Przybijaj� do okr�tu. Tam, na szczycie srebrnej g�ry, Mieszka ptak ognistopi�ry, �eby w jego pi�r po�odze Ciep�o by�o spa� za�odze. B�yskawice stra� tam pe�ni� Ksi�yc srebrn� swoj� pe�ni� Szmaragdowy mrok oblewa, W kt�rym ptak ognisty �piewa. III Ju� w tronowej wielkiej sali Kr�lewicze si� zebrali, Siad�y obok nich kr�lewny T�umi�c w sercach smutek rzewny. W oddaleniu, jak wypada, Stan�� rz�d i dumna rada, Stary kanclerz z twarz� czerstw�, Poczet ksi���t i rycerstwo. Z kr�lewicz�w wsta� najstarszy, Pi�kne czo�o gro�nie marszczy. S�ucha rz�d i dumna rada, A kr�lewicz tak powiada: "My, waleczni kr�lewicze, Przez odm�ty tajemnicze Wyruszamy jutro w drog�. Mamy okr�t i za�og�. Rusznikarzy mamy dzielnych, Dziesi�� armat szybkostrzelnych, Nurk�w zast�p wy�wiczony, Bro�, latawce i balony, I latarni� czarnoksi�sk�, Kt�ra chroni� ma przed kl�sk�. Siostry z nami si� zabior�, A wi�c jedzie nas o�mioro. Ca�y �wiat przew�drujemy, A� w kajdanach przywieziemy Kapitana Palemona. Sprawa jest postanowiona. Niech tymczasem dumna rada M�drze pa�stwem naszym w�ada, Rz�d niech piecz� ma nad ludem, Niechaj kanclerz zbo�nym trudem Dla zwyci�zcy tron zachowa - Kr�l to b�dzie czy kr�lowa!" Ca�� noc i dzie� bez ma�a Po�egnalna uczta trwa�a. Rzek� la� si� mi�d stuletni I bawiono si� naj�wietniej. A w przystani na kotwicy, Walcz�c z wichrem nawa�nicy, Sta�, jak delfin rozpostarty, Okr�t "Kr�l Fafu�a Czwarty". Kr�lewicze i kr�lewny Po�egnali wszystkich krewnych, Rz�d i rad� po�egnali I na okr�t si� udali. �wiszcz� liny okr�towe, Do podr�y ju� gotowe, Furcz� �agle, skrzypi� reje, Wyj�c wiatr pomy�lny wieje. P�ynie okr�t przez odm�ty W �wiat nieznany, niepoj�ty, Fale pieni� si� i rycz�, Bij� serca kr�lewiczom, A kr�lewnom w tajemnicy �ni� si� morscy rozb�jnicy. IV Mija tydzie�, drugi, trzeci, Okr�t lotem wichru leci, Niecierpliwi si� za�oga, �e nie wida� nigdzie wroga. Kr�lewicze z bezczynno�ci Na pok�adzie graj� w ko�ci, A kr�lewny w swych kajutach Robi� ciep�y szal na drutach. Naraz jedna z nich powiada: "Ja bym by�a bardzo rada, Gdyby posta� wymarzona Kapitana Palemona Ukaza�a si� w kajucie". "A ja dziwne mam przeczucie - Rzecze druga - �e z nas jedna Z tym korsarzem si� pojedna I zostanie pokochana Przez strasznego kapitana". Rzecze trzecia: "Jako �ona Kapitana Palemona, Jedna z nas kr�low� b�dzie". Czwarta na to: "Niech przyb�dzie, Niech podejmie walk� z bra�mi I odwag� wszystkich za�mi". Ledwie rzek�y to kr�lewny, Run�� z nieba wicher gniewny, Porwa� liny, starga� �agle, Ciemna noc zapad�a nagle, Skot�owa�y si� ba�wany I w ten odm�t skot�owany Uderzy�a nawa�nica. Mrok rozdar�a b�yskawica I jej �wiat�o zielonkawe Ukaza�o dziwn� naw�, Kt�ra w mrokach na ob�okach W d� spuszcza�a si� z wysoka. Kr�lewicze patrz� z trwog� I zrozumie� nic nie mog�: P�ynie okr�t przez odm�ty, Nie zwyczajny - lecz zakl�ty. Wicher p�dzi go i nagli, Chocia� nie ma na nim �agli, I z daleka ju� dolata Jego srebrnych blach po�wiata. Rozhuka�y si� armaty, Bij� w �rodek tej po�wiaty. Przez latarni� czarnoksi�sk� Jasno�� s�czy si� zwyci�sko, Rozpryskuj� si� pociski Po spienionej fali �liskiej. Odrzucono pistolety, Kr�lewicze przez lunety Patrz� w ciemn� dal i sami Ju� kieruj� armatami. P�ynie okr�t przez odm�ty, Nie zwyczajny - lecz zakl�ty, Niby stw�r niesamowity W zielonkaw� mg�� spowity. Pok�ad pusty, burta pusta, Poprzez burt� fala chlusta, A on p�ynie jak na skrzyd�ach, Prosto z bajki o straszyd�ach, W ciemno��, burz� i zwiej� I w ciemno�ci olbrzymieje. Kto go ujrzy cho� z daleka, Tego �mier� niechybna czeka. Kr�lewicze wi�c od razu Dali rozkaz. W my�l rozkazu, By m�c patrze� w tamt� stron�, Ka�dy w�o�y� szk�a za�mione, Szk�a przedziwnie szlifowane, Czarem snu zaczarowane. W kr�lewiczach zapa� p�onie: "Kapitanie Palemonie, nie b�d� tch�rzem, wyjd� z ukrycia, Walcz, nie �a�uj swego �ycia!" Ale okr�t pustk� zieje, Prze odm�ty, przez zawieje, Lekko mknie po fali �liskiej, Nie trafiaj� we� pociski, Maszt nietkni�ty w g�rze sterczy I jedynie �miech szyderczy Straszliwego kapitana D�wi�czy w wichrach i w ba�wanach. V Z kr�lewicz�w jeden rzecze: "Na nic kule, na nic miecze, Kapitana Palemona Or� zwyk�y nie pokona, A to dla nas kwestia tronu! Wsi�d�my razem do balonu, Wieje w�a�nie wiatr p�nocny, Wiatr ten b�dzie nam pomocny. Napadniemy okr�t wra�y, Uderzymy na korsarzy Granatami, latawcami, Nie poradz� sobie z nami!" Projekt zosta� wnet przyj�ty: Balon wzni�s� si� nad odm�ty, Wicher pogna� go przed siebie I pogr��y� w mrocznym niebie. Lec� dzielni kr�lewicze W dale mgliste i zwodnicze. Zimny wiatr nape�nia p�uca, Balon szarpie i podrzuca, I nad wrogi niesie statek. Dobywaj�c si� ostatek Kr�lewicze w jednej chwili Na pirat�w uderzyli. Przebiegaj� pok�ad �wawo, Patrz� w lewo, patrz� w prawo: Pok�ad pusty, burta pusta, Poprzez burt� fala chlusta. Z kim tu walczy�? Gdzie za�oga? Na okr�cie nie ma wroga! I okr�tu nie ma wcale, Jeno p�ynie poprzez fale Ksi�ycowa mg�a zielona, Kt�rej or� nie pokona. Kr�lewicze byli w�ciekli, �e w t� mg�� si� przyoblekli I �e wiatr ich niesie �wawo Z t� zakl�t�, dziwn� naw�. Ale ju� ko�o po�udnia Nawa nagle si� zaludnia. Ukazuje si� za�oga Rozb�jnicza i z�owroga: A wi�c sternik- kuternoga, Pi��dziesi�ciu marynarzy, Strasznych zb�j�w i korsarzy, A na ko�cu kucharz-Chi�czyk I kud�aty pies peki�czyk. Nie ma tylko kapitana. C� za sprawa niezbadana? Gdzie przebywasz, w jakiej stronie, Kapitanie Palemonie? Przybli�yli si� korsarze, Kr�lewiczom patrz� w twarze: Co za jedni? Sk�d si� wzi�li? Czy zjawili si� z topieli? Szczerzy z�by kucharz-Chi�czyk, Obw�chuje ich peki�czyk, Ka�dy milczy, ka�dy czeka, Nawet pies - i ten nie szczeka. Nagle sternik �miechem parska, Parska �miechem bra� korsarska, A� za brzuch si� trzyma kucharz, Nawet pies ze �miechu spuch� a�. Wreszcie sternik tak powiada: "Jest to zwyk�a maskarada, My�my rz�d i dumna rada. Kr�l Fafu�a w testamencie Zleci� takie przedsi�wzi�cie, By wybada� wasze m�stwo. Osi�gn�li�cie zwyci�stwo I pochwa�y, i zdobycze, Wielce dzielni kr�lewicze. W�a�nie s� kr�lestwa cztery, Kt�re maj� zamiar szczery Ofiarowa� wam swe trony. Wyb�r jest postanowiony - Cztery statki stoj� w porcie; Z wygodami i w komforcie Do swych kr�lestw pojedziecie, By zab�ysn�� w ca�ym �wiecie; Tam ju� czeka lud st�skniony, Z�ote ber�a i korony". Gdy to sternik rzek� - korsarze Odmienili swoje twarze, Zdj�li w�sy, zdj�li brody I wrzucili je do wody. Kr�lewicze s� jak we �nie: Spogl�daj� jednocze�nie Na sternika, co zamierza Przeistoczy� si� w kanclerza, Przygl�daj� si� obliczom Dobrze znanym kr�lewiczom, Cz�onk�w rady obejmuj�, Z ministrami si� ca�uj�. Zaraz kanclerz na okr�cie Wy...
ptomaszew1966