PEDAGOGIKA KWINTYLJANA.doc

(154 KB) Pobierz

PEDAGOGIKA KWINTYLJANA.

M. Fabius Quintilianus (42—120), pierwszy publiczny profesor wy­mowy w Rzymie, opłacany z kasy państwowej, za zasługi nauczyciel­skie zaszczycony godnością konsula, ustąpiwszy z katedry, ok. r. 90 opra­cował wielkie dzieło w XII księgach de institutione oratoria o wycho­waniu i wykształceniu mówcy). Jestto najwybitniejszy utwór pedago-ficzny w literaturze rzymskiej. Kwintyljan usiłował wskrzesić ideał ulturalny czasów Cycerona: zachęcić Rzymian do pielęgnowania sztuki oratorskiej, którą jednak pojmował bardzo szeroko. Mówca, według niego, -nie miał być panem tylko form i techniki oratorskiei, ale czło­wiekiem o prawym charakterze moralnym i gruntownem wykształceniu literackiem i rzeczowem, do czego dopiero miałoby przystąpić wy­kształcenie ściśle retoryczne. Taki mówca byłby ideałem kultu­ralnego obywatela; łącząc w sobie wartości moralne i umy­słowe, usunąłby od pracy wychowawczej filozofów, którzy się szczy­cili, że oni tylko mogą wychowywać charaktery.

Dzieło de institutione oratoria zajmuje się wychowaniem mówcy od najwcześniejszych początków, stąd też zawiera wskazówki ogólno-pedagogiczne i dydaktyczne dla najmłodszego wieku. Wywody Kwintyljana wywarły ogromny wpływ na pojęcia i praktykę wycho­wawczą w historji. W Rzymie za cesarstwa były głównym podręczni­kiem wychowania, także dla pisarzów chrześcijańskich np. dla św. Hieronima. Zatracenie dzieła w wiekach średnich przyczyniło się do chaosu i bezradności w dziedzinie wychowania. Odkryte w r. 1416 w kla­sztorze St. Gallen, wywołało zachwyt humanistów i,wpłynęło na wszyst­kie rozprawy pedagogiczne XV i XVI wieku, a w znacznej mierze także na ukształtowanie'się ideałów teoretycznych i praktyki dydaktycznej w szkolnictwie h u m a n i s t y cz n e m. Argumenta­cja Kwintyljana za wyższością szkoły publicznej nad wychowaniem prywatnem powtarzana jest do' dzisiaj.

Wyjątki z dzieła Kwintyljana podajemy według rękopiśmiennego-przekładu ś. p. prof. Rudolfa S c h e c h 11 a.

IDEAŁ MÓWCY.

(Z Przedmowy.) Ponieważ, jak sądzę, nic nie jest dla sztuki wymowy obojętne, przeciwnie, uznać się musi, że jak w każdym innym zawodzie, tak i mówca dojść może do doskonałości tylko po-przejściu nauk początkowych, przeto nie zawahdm się zniżyć się do rzeczy pośledniejszych — których atoli bagatelizować nie wolno, jeśli się pragnie wejść na szczeble coraz wyższe, i ułożę program nauki w ten sposób, jak gdyby mi chłopca oddano od

34


dziecka małego, bym go wykształcił na mówcę... Celem mego dzieła wskazać drogę, jak można dziecię od chwili, kiedy zacznie mówić, przy pomocy wszelkich umiejętności, mogących przy­wieść mówcy przyszłemu pewien pożytek, doprowadzić do naj­wyższego stopnia doskonałości...

Zakładamy zatem, że doskonałym mówcą może być jedynie człowiek zacny i prawy; żądamy odeń, by celo­wał nietylko nadzwyczajną biegłością słowa, lecz był zara­zem naczyniem wszelakich zalet duchowych. Trudno mi bowiem stać na stanowisku pewnych uczonych, że wyłącznym przywilejem filozofów jest przysposabiać ludzi do życia cno­tliwego i uczciwego; wszak owym mężem-obywatelem, przezna­czonym do kierowania sprawami publicznemi i prywatnemi, zdolnym do zarządu państwa, utwierdzania go prawami i popra­wiania sądami, istotnie nie jest kto inny jak tylko mówca. A' jednak, choć przyznaję, że zużytkuję niejedną myśl zawarta w dziełach filozofów, słusznie i sprawiedliwie mogę twierdzić, że metoda ta odpowiada przedsięwzięciu naszemu i ściśle związana ze sztuką krasomówczą. W samej rzeczy, jeśli przyjdzie rozpra­wiać — jakto się często zdarza — o sprawiedliwości, odwadze, umiarkowaniu i innych tym podobnych cnotach, bo rzadko się zdarza, aby w jakimś procesie bodaj o jednej z nich nie było wzmianki), a w dodatku wszystko to uzasadnić przy pomocy po­mysłowości treści i należytego wypowiedzenia:1 czyż mógłby kto powątpiewać, że gdziekolwiek wymagana potęga ducha i praw­dziwe bogactwo słowa żywego, tam właśnie rolę pierwszorzędna odgrywać powinien mówca? To też twierdzenie Cycerona' zu­pełnie jasne: jak zalety te już z natury w ścisłym zostają z sobą związku, tak też w praktyce zapanowała zgodność przedziwna, tak że pojęcia filozof i mówca stały się synonimami.

Później atoli nastąpił rozłam tego studjum, lenistwo zaś sprawiło, iż pozornie zwiększyła się liczba umiejętności. Odkąd bowiem zaczęto języka używać za źródło zarobku i nadużywać dóbr sztuki krasomówczej, odstąpili szermierze słowa pieczę nad obyczajami innym. Skoro zaś wymowę raz wydano na pastwę, stała się wnet, łupem umysłów podrzędnych. Drudzy zaś, zarzu­ciwszy trud mówienia wzorowego przerzucili się na pole kształ­cenia charakteru i głoszenia zasad filozoficznych w życiu, jako działu nauki ważniejszego, jeśli tu wogóle można mówić o dzie­leniu i przytem już zostali, przywłaszczywszy sobie jednak na­zwę wcale zuchwałą i rzekomo wyłącznie im przysługującą: »mi-Stośników mądrości»; do takiej nazwy nie rościli sobie pretensji ani najsławniejsi wodzowie, ani też najbardziej wyrobieni poli-

Pomysłowość (inuentio) i wypowiedzenie (elocutio)  - główne
zadania mówcy; pierwsza wymaga wykształcenia rzeczowego i filozo-
ficznego, druga - formalnego.

2              W dialogu De óratore, z którego główne myśli podane powy­
żej, str. 67 i nast.

35


-tycy i sternicy nawy państwowej, bo prawdziwie wielkie czyny przenosili nad czcze obietnice. Mógłbym wprawdzie przyznać, że wielu prastarych nauczycieli mądrości i uczyło cnót rzetelnie i wiodło żywot zgodny z teorją wyznawaną: atoli w czasach dzi­siejszych kryją się po największej części pod płaszczykiem tejże nazwy osobniki najlichszego gatunku. Nie zabiegają oni o to, ażeby ich nazywano filozofami na podstawie cnót i gorącego ich pragnienia, lecz tylko ponurym wyrazem twarzy i zachowaniem się wręcz odrębnem od reszty ludzi1 usiłują zasłonić swój cha­rakter pierwotny. Co zaś bywa poczytywane za właściwe pole filozofji, tem dziś powszechnie każdy się zajmuje. Któż bowiem, choćby to był człowiek nawet najlichszy, nie rozprawia o spra­wiedliwości, słuszności i moralności? Któryż to prostak nieoświe-cony nie chce się czegoś dowiedzieć o przyczynach zjawisk przy­rodniczych? Znaczeniem i różnicą wyrazów zajmują się wszyscy, którym na sercu leży poprawność języka.

Przedewszystkiem zaś najlepiej zrozumie to i wypowie mówca; gdyny istniał typ idealnego mówcy, to nie trzebahy szu­kać przepisów cnoty w osobnych szkołach filozoficznych. A prze­cież wypadnie nam tu i ówdzie odwołać się do owych pisarzy, którzy, jak rzekłem, obrawszy dział sztuki oratorskiej, i to waż­niejszy, wzięli w dzierżawę i zażądać niejako zwrotu własno­ści naszej, nie po to, abyśmy korzystać chcieli z ich wynalazków, lecz ażeby im udowodnić, jakie to oni korzyści ciągnęli z cudzych zdobyczy.

Owóż mówca niechaj będzie mężem zasługującym na mianp mędrca prawdziwego; powinien on być doskonały nietylko pod względem moralności boć to, wedle zdania mego, nie wystarcza, choć inni inaczej sądzą, lecz także pod względem wiedzy i wszechstronnego uzdolnienia krasomówczego. Takiego, być może, mówcy dotychczas jeszcze nie było i dlatego powinniśmy tem usilniej dążyć ku ideałowi; tak przynajmniej postępowali niemal wszyscy starożytni; choć nie sądzili, iż natrafili już na fi­lozofa prawdziwego, jednak głosili zasady mądrości. Bądź :co bądź istnieje pojęcie wymowy doskonałej, a natura umu ludzkiego nie stoi w osiągnięciu jej na przeszkodzie. A gdyby się to nie udało, mimo to kuszący się o doskonałość wyżej dojdą

1 Członkowie niektórych szkół filozoficznych i nauczyciele filozofji za czasów cesarstwa szukali wyróżnienia się przez strój zaniedbany i ekscentryczny sposób życia, mający uwydatnić ich pogardę dla dóbr doczesnych. Pod tą maską kryło się jednak częstokroć szarlataństwo.

' W ataku na «filozofów» podkreśla Kwintyljan, że wszystkie trzy działy filozofji: etyka, fizyka i dialektyka budzą powszechne zaintere­sowanie, że więc zawodowi filozofowie nie mają się czem pysznić swoją rzekomą niedościgłą mądrością, i że oczywiście ta mądrość jest równie łatwo dostępną retorom.

8 Prowadzenie do cnoty, wychowanie filozoficzno-moralne, które zdaniem Kwintyljana, mówcy powinniby prowadzić, gdyby się nie byli zasklepili w formalnych tylko prawidłach krasómówstwa.

36


od owych, którzy zwątpiwszy zaraz na początku o dopięciu celu swego, pozostają na szczeblu najniższym.

Tem bardziej proszę nam wybaczyć, jeżeli ani nawet dro­bniejszych kwestyj, mających przecie wielkie znaczenie dla za­dania przez nas podjętego, nie pominiemy.

JAK NALEŻY  UDZIELAĆ  WIADOMOŚCI ELEMENTARNYCH.

(Ks. I, rozdz. 1). Przedewszystkiem powinien ojciec, któremu się syn urodzi, żywić jak najlepsze co do niego nadzieje, to też od samego początku otoczy go szczególną troskliwością. Nie­słusznie bowiem świat się żali, że natura tylko bardzo szczupłej liczbie wybrańców użyczyła daru rozumienia tego, go się im tłu­maczy, a zatem, że przeważnie marnuje się czas i trud łożony na umysły tępe i niepojęte. Przeciwnie, większość ludzi jest po­datna do. myślenia i skłonna do nauki i to właśnie jest ce­chą przyrodzoną u człowieka1. Jak ptak stworzony do latania, koń do biegania, a zwierzętom dzikim ich dzikość wrodzona, tak my się odznaczamy umysłem lotnym a zarazem sprytnym, skąd wprost narzuca się wiara w niebiańskie pochodzenie duszy na­szej. Owóż ta sama natura, tylko w skromnej ilości, wydaje na świat ludzi na umyśle upośledzonych i nie nadających się do nauki, podobnie jak fizycznie niekształtnych, potwornych i o po­staciach dziwacznych: okazy to nader rzadkie. Za dowód może posłużyć, że już dzieci uprawniają przeważnie do pokładania w nich wielkich nadziei, ale jeżeli te z biegiem czasu znikają, to-rzecz jasna- nie wolno tu winić natury, lecz opiekę nie­dostateczną z naszej strony.

A jednak jeden drugiego przewyższa pod względem inte­lektualnym Zgoda, argument ten może mniej lub więcej za­ważyć na szali; ale za to nie znajdziesz człowieka, któryby po­mimo studjów niczego nie był osiągnął. Kto się więc nad tem zastanowi, powinien, zostawszy ojcem, szczególną pieczołowito­ścią otoczyć mówcę przyszłego.

Przedewszystkiem należy baczyć, aby piastunki nie mó­wiły językiem skażonym błędami; Chryzyppus - żądał od nich nawet pewnego zasobu mądrości, w każdym zaś razie na leżałoby, o ile na to stosunki pozwolą, dobierać najlepiej Tikwali-fikowane. Główną oczywiście troską naszą powinna być ich oby­czajność, nie mniej jednak muszą władać językiem popra­wnym. Chłopiec bowiem ustawicznie je słyszy, ich słowa prze­dewszystkiem próbuje naśladować.    Z natury już, jak wiadomo,.

1              Wyraz   optymizmu   pedagogicznego,   wiara   w   ukształcalność
człowieka, właściwa okresom demokratyzacji.

2              Właściwy   twórca,   literatury   stoickiej  w III   w.   przed   Chr.;
przypuszczalny   autor   rozprawy   znanej   pod   nazwą   Plutarcha,   por.
tamże   wskazówkę   co   do   piastunek   str.   56.   Chryzyppowi   chodziło
o poprawny język grecki, zagrożony skażeniem przez dialekty, Kwin-
tyljan zaś radę tę stosuje do czystości języka łacińskiego.

37


najtrwalej przechowujemy w duszy to, cośmy przejęli w latach dziecięcych: jak woń, którą naczynie nowe przesiąknie, długo trwa, lub farba, która śnieżno-białą wełnę zabarwiła, już wywa­bić się nie da. Im szpetniej sze zaś słowo jakie, tem uporczywiej je dziecko sobie zapamięta. Oby z tą samą łatwością można prze­mienić wadę w zaletę, jak rzecz dobra przeistacza się w złą! Nie­chaj zatem dziecię nie nawyka za młodu do mowy, której w wieku późniejszym przyjdzie mu się oduczać.

Dalej życzyłbym sobie, aby rodzice sami byli jak naj...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin