Posyłam kwiaty - niech powiedzą oneTo, czego usta nie mówią stęsknione!Co w serca mego zostanie skrytościWiecznym oddźwiękiem żalu i miłości.Posyłam kwiaty - niech kielichy skłoniąI prószą srebrną rosą jak łezkami,Może uleci z ich najczystszą woniąWyraz drżącymi szeptany ustami,Może go one ze sobą uniosąI rzucą razem z woniami i rosą.Szczęśliwe kwiaty! Im wolno wyrazićWszystkie pragnienia i smutki, i trwogiIch wonne słowa nie mogą obrazićDziewicy, choć jej upadną pod nogi;Wzgardą im usta nie odpłacą skromne,Najwyżej rzekną: "słyszałam - zapomnę".Szczęśliwe kwiaty! mogą patrzeć śmieleI składać życzeń utajonych wiele,I śnić o szczęściu jeden dzień słoneczny...Zanim z tęsknoty uwiędną serdeczniej.
Nogi do kolan -- strzelisty gotykuda przechodzą w renesans,aby wyżej barokiem bioder zakwitnąć.Wiatr, gdy się o nie otrze,omdlewa od gorącej pieszczoty,każdy jej gest wystarczy, aby ogień skrzesać,każde spojrzenie -- wyzwanie ku miłosnym bitwom.A jeszcze wyżej wezbrane ciężkim sokiem grona,nad nimi niebo, zamknięte w życzliwych ramionach,gromy nad krajem i burza na morzach i lądach,że taka wśród nich grzesznica.Kto na nią spogląda,w zachwycie musi skonaći zmartwychwstaje,i znowu po śmierć kolejną się zachwyca.A u niej na z lekka rozchylonych ustachstary Gulistan wciąż ogniem chlusta,coraz więcej róż i słowików --tańczą uszczęśliwione Muzyi nad źródłem muzyczniejącej Aretuzywawrzyny mdleją w miłosnym krzyku.I gdy niebo stoi w archanielskich chórach,że urodziła się taka architektura,nie z kamienia ani z drzewa --z jędrnych mięśni --że na waszych oczach taki cud się zdarzyłod starogreckich afrodyjskich ołtarzy,zachwycajcie się, ludzie cieleśni!A teraz, śmiertelniku, odpowiedz:-- Jak główny architekt się zowie,który projektuje takie monumenty...?Był pijany czy nie nazbyt trzeźwy,gdy te kształty w natchnieniu wyrzeźbił...?-- Jeśli nie sam Bóg,to któryś z Jego świętych!
Nie rozłączą nas pożegnania:wracamy do siebie zawsze.Mądre są nasze sercai od myśli stokroć łaskawsze.Przejechaliśmy lekkomyślniejeszcze jedną szczęścia stację.Byłam winna?Gniewasz się na mnie?Oboje mieliśmy rację.Gdy się kochawszystko jest prawdą.Nawet kłamstwo w prawdę się zmienia.Ginie przepada żalod jednego uściśnienia.Lecz nie można błądzić na wichrzeby tej prawdy słowa usłyszeć.Skryć się trzeba w domu wieczoremi we dwoje wtulić w ciepło i ciszę.
Fiołkami ci drogę uścielę,Kwiaty rzucę pod stopy pachnące,Wonne lasów i pól naszych zieleI storczyki, co rosną na łące...Fiołkami ci drogę uścielę,Że nie dotknie się stopa twa ziemi,I powiodę cię, biały aniele,I powiodę szlakami jasnemi...W marzeń cichym klękniemy kościeleGdzieś od ludzi daleko i światła,Mój ty biały, serdeczny aniele,Moja duszo ty jasna, skrzydlata!...
Posłuchajcie ludy głosu waszych serc, a dane wam będzie jezioro pełne wielkiej siły i magii. Tańczyć na jego tafli będą Białe Gołębie, a wszyscy Ci, którzy mają prawdziwego przyjaciela będą mogli zabrać po dwa gołąbki ze sobą. Jeden z nich zamieszka w sercu przyjaciela, drugi w ich sercach i mimo największej odległości będą się ocierać swymi skrzydełkami. Dla Jeziora Białych Gołębi nie będą istnieć zimy, wiatry i lody, a jego woda, będzie goić wasze stopy. Zaś tego, kto podejmie próbę zniszczenia jeziora, biały gołąbek obejmie skrzydłami i z jego serca narodzi się przyjaciel, który obmyje grzechy samotnika.
Gdy nocą letni omdlewa znój,Twe usta szemrzą: "tyś mój, tyś mój",Twe usta czynią tajemny znak,Abym całował je tak - a - tak.Patrzę i milczę, klękam i łkam,Przybliż się do mnie, jam taki sam,Wyciągam ręce i szukam w krąg,Wyciągam ręce do twoich rąk...Widzę, poznaję usta i twarz,Naszą rozłąkę i obłęd nasz,Te same usta i chłód ten sam,Patrzę i milczę, klęczę i łkam.Z miłych najmilsza, ach, zbliż się, zbliż,Oto zostawiam róże i krzyż,Oto zostawiam na wieczny czasBól, co na wieczność połączył nas.Mam dla twych pieszczot gościnny dom,Ciało nieobce jawie i snom,Dłonie znajome twym dłoniom dwóm,Zapach lipcowy i leśny szum.
CzarnaPantera29