„W tańcu możesz pozwolić sobie na luksus bycia sobą.”
Paulo Coelho
- Nie martw się Karolu ona wie co robi. - do mężczyzny stojącego nad urwiskiem, odezwała się kobieta o cerze białej jak śnieg a ustach czerwonych jak krew.
- Dafne ona nic nie wie. A jeśli ten chłopak… wolę nawet nie myśleć.- mężczyzna odwrócił się i ruszył w swoja drogę.
- Oj ty… sam nawet nie wiesz do czego ona jest zdolna. – Kobieta popatrzyła w dół urwiska - Natalie Sophie Mandgomery ty jako jedyna wiesz co robisz. Mam nadzieje, że zostanie ci to wynagrodzone.
Puk. Puk.
- Proszę.
- Esme wiesz może gdzie są Natalie i Meg??
- Oczywiście Danielu że wiem pojechały do rodziców Natalie.
- A tak dziękuje. – chłopak już miał wyjść.
- Danielu nie sądzisz, że powinieneś inaczej traktować Natalie?? – Esme założyła ręce na piersiach.
- Tak wiem… jest królowa. Szacunek. Jasne!
- Nie! Choć to też. Ona nie jest Sandrą. Nie musisz jej traktować jak wroga, ona… może ty też nie jesteś jej obojętny.
- Tak… jasne bo taka ważność będzie z kimś takim jak ja. Esme zastanawiałaś się co ty mówisz? A po za tym ja jej nie traktuje jak Sandre. Sandre kochałem i z tej miłości ją zabiłem jasne?? Więc teraz daj mi spokoju.
- Kobieta nic nie powiedziała, a wampir wyszedł trzaskając drzwiami.
- … Don ja wiem, że znamy się krótko ale to jest dziwne.
- Nat… ja przepraszam.
- Głupi nie masz mnie za co przepraszać! Tylko o jedno cię proszę bądź ze mną szczery tak jakbyś rozmawiał z najlepszym przyjacielem którego znasz od dziecka. Dobrze??
- Dobrze- Chłopak posłał mi promienny uśmiech. A ja wreszcie poczułam spokój.
- Dziękuje. – podeszłam i się do niego przytuliłam jak do prawdziwego najlepszego przyjaciela. Lecz Don zrobił cos czego się nie spodziewałam nawet po przyjacielu, pocałował mnie w czubek głowy…
- Dobra leć bo Mary zamęczy twoja koleżankę.
- Pa. – Wpadłam do domu koleżanki i usłyszałam kłócące się dziewczyny.
- Nie Natalie nie będzie pasował róż. To lepiej jej będzie w czerwonym!!
- Ale przecież nie może co dzień ubierać się na czerwono!
Weszłam do pokoju z którego dochodziły wrzaski, stanęłam w drzwiach i oparłam się o framugę.
-O!!! Natalie!!! Który kolor wolisz czerwony czy różowy??? – zapytała blondynka.
- Czarny!! – odpowiedziałam bez zastanawiania jak robot.
- No nie ma takiego koloru w naszej propozycji. No to który??
-Czarny!! – i znów ta sama odpowiedź.
-ok. – odpowiedziały obie.
Patrzyłam na nie jak na wariatki skoro one się zgodziły i nie upierały to cos jest nie tak.
- Margaret musimy jechać. Sory Mary ale wiesz jak to jest. – Ucałowałam koleżankę w policzek i obie z Meg ruszyłyśmy do samochodu. Gdy wsiadałyśmy usłyszałam Dona.
-Natti!! Mogę zadzwonić do ciebie??
- Y… Meg a w naszym wymiarze dodzwoni się do mnie??
- Yhy… - Dziewczyna była zajęta oglądaniem jakiegoś czasopisma.
- Jasne. Do usłyszenia.
- Na razie.
I już po chwili jechałyśmy słuchając muzyki do moich rodziców.
Co ona sobie wyobraża, że ja tak po prostu zapomne o Sandrze nie… to było coś więcej niż zauroczenie czy czary to była prawdziwa miłość.
Dryń… dryń…
- tak?? – odebrałem dzwoniący telefon i usłyszałe Emetta.
- Na boisku za 20 minut gramy i ty tez grasz . Jasne?? No więc ruszaj leniwy tyłek i jazda!!!
- Noo… - Błagam niech ten dzień się już skończy.
-No to jesteśmy. - zaparkowałam przed białym domem z niebieskimi drzwiami i ogródkiem z najróżniejszymi kwiatami.
- Oho.. Robi wrażenie!
- To wymysł mojej mamy uwielbia kwiaty, próbowała kiedyś ta miłością zarazić i mnie ale ja tam toleruję tylko kaktusy.
- Dlaczego??
- Bo nie trzeba ich podlewać. – obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
Zadzwoniłam do drzwi gdyż moje klucze leżą na biurku. Nigdy ich nie zabierałam na jedno dniowe wyjazdy. Zadzwoniłam drugi raz i nadal nikt nie otwierał.
-Czekaj. – Meg spojrzała na mnie krzywo. – Idę na dach włamię się. Spoko nic mi się nie stanie. Sama zamawiałam zabezpieczenia do tego domu.
Wdrapał się po drabinie na dach i otworzyłam małe okno które zawsze bywa otwarte, lecz najzabawniejsze w tym wszystkim że go prawie nie widać. A ja mam to wszystko dokładnie zapamiętane. Weszłam przez otwarte okno i się przestraszyła….
WampiresRonnie