Bartosz Biernat - Raport z Lasu Dzikich Bestii.docx

(37 KB) Pobierz
BB: Raport z lasu dzikich bestii

Bartosz Biernat: Raport z Lasu Dzikich Bestii

Życie nacjonalisty jest z jednej strony wspaniałe. Nie trzeba oglądać się na kłamstwa, machinacje, układy i interesiki jakichś grup, można za to patrzeć wprost w cel Wielkiej Polski. Bezkompromisowa Idea, czyste ręce i walka to z pewnością rzeczy, do których wszyscy powinniśmy dążyć, by stać się Politycznymi Żołnierzami. Narodowo- Rewolucyjna Idea im bardziej zgłębiana, tym bardziej jednak oddala się od Systemu. W pewnym momencie jest ona już tak daleka od niego, że tzw. III RP staję się okupacyjnym potworem zasługującym na taką samą pogardę i nienawiść jak wcześniejsze wrogie Polsce systemy. Jej przedstawiciele, mentorzy, politycy, publicyści stają się wrogami, nie zasługującymi na splunięcie, nie wspominając o podaniu ręki. Świat, jaki niesie za sobą Trzecia Pozycja jest tak odległy od świata demoliberalizmu, że ciężko nawet dyskutować z pogrążonymi w jego mentalności ludźmi. Nie ma też mowy o wszelakich punktach wspólnych. Droga Ideowa z pewnością jest więc najtrudniejszą drogą, jaką może wybrać nacjonalista, gdyż im bardziej ją poznaję tym bardziej oddalają się nadzieję na pokonanie okupanta poprzez półśrodki.

Oczywiście z powodu tego, że cel Wielkiej Polski wydaję się daleki, a dla niektórych już zniknął za horyzontem, łatwo znaleźć ludzi, którzy tak desperacko poszukują nadziei, choćby małych elementów, na których można by zawiesić się i trzymać w tzw. „obiegu” czy jakichkolwiek rąk wyciągniętych, że nie sprawdzają czy te ręce co czyste, a elementy wywieszone umyślnie. Bo nie ma dla mnie wątpliwości, że demoliberalizm doskonale zdając sobie sprawę z żywotności ruchu narodowego potrzebuję go kanalizować poprzez tzw. Prawicowość, mającą skutecznie tworzyć fałszywą przeciwwagę dla systemu z jednej strony i prawdziwą dla nacjonalizmu z drugiej.

Część czytelników potraktuję to jak głupotę, część uśmiechnie się pod nosem z mojego niezaprzeczalnego naiwniactwa i braku politycznego obycia, a część wskażę palcem, krzycząc: izolacjonizm!

Wszyscy z pewnością będą mieć po trochu rację, a jednak patrioci nie mają żadnego innego wyjścia, jak tylko stanięcie przed wyborem: bezkompromisowa ideowość, która ma na celu całkowite zniszczenie wroga, bez względu na przepaść w naszych siłach, albo real-polityczność zakładająca przemycanie jakichkolwiek patriotycznych wartości do systemu w nadziei, że będzie się musiał ugiąć pod ciężarem sił narodowych.

Nie raz usłyszałem, z pewnością przez ludzi traktujących to, jako mocny zarzut, że NOP to sekta. Nie ukrywam, że bardzo lubię to plotkę (prawie na równi z tą, że Prezes Gmurczyk zbiera gołębie, albo, że tak naprawdę nie istnieje), gdyż pokazuję w jakimś stopniu nasze oddanie Sprawie, niemal jak sekciarze swoje herezje, a w rzeczywistości jak Krzyżowcy Katolicyzm. Bo my, naprawdę traktujemy poważnie narodowy radykalizm, gdzie słowo „radykalizm” nie oznacza tylko mocne hasła, zaciśnięte pięści czy stłuczenie lewaków, lecz właśnie ideową nieustępliwość. Według mnie, nie oznacza ona izolacjonizmu, przeciwnie: staramy się propagować nacjonalizm z wszystkich sił, nie patrząc na to czy kogoś urazimy, czy coś będzie zbyt radykalne lub czy przypadkiem nie narazimy się na szykany. Jak już jednak wspomniałem Trzecia Pozycja jest tak daleko od demoliberalizmu, że właściwie dzisiejsza polityka nas nie interesuję. Jakakolwiek partia nie wygrałaby w nadchodzących wyborach jest to dla nas obojętne, gdyż wszystkie realizują cele systemu, nawet, jeśli – o zgrozo- używają patriotycznej retoryki. Stąd z pewnością „zarzut” sekciarstwa, dla zapatrzonych w szklany ekran prawicowców.

Nacjonalistyczny fanatyzm powoduję, więc to, że w NOP idziemy prostym korytarzem do stania się Politycznymi Żołnierzami, zatrzaskując przy okazji „wyjścia awaryjne”, gdzie czają się na nas obyci w polityce klakierzy systemu czy jedno z jego odnóży. Z jednej strony jest to korytarz prosty, z drugiej niewiarygodnie długi, przez co, niektórzy zmęczeni zatrzymują się mówiąc: dość tej donkiszoterii, wychodzę.

Nie jestem raczej z tych, którzy mieliby do nich przesadne pretensję i żale. Po prostu ta droga nie jest dla wszystkich. Nie jestem jednak w stanie zaakceptować ludzi pokroju Ziemkiewicza, którzy opluwają idących mówiąc, że zbytnia żarliwość i radykalizm są na rękę systemowi. Publicysta ten odwiedzający liczne redakcję z wielu skrzydeł demoliberalizmu, za wszelką cenę chcący utrzymać się na fali postanowił teraz być mentorem myśli narodowej, której głównym celem ma być walka z lewicowo-liberalnym Salonem. Jasne, że przeciąganie liny wewnątrz demoliberalizmu, za jego zresztą pieniądze, to przyszłość tego pismaka i nie spodziewałbym się nigdy po nim dziennikarskiej uczciwości, ale gdy ktoś kto pracuję wszędzie, gdzie zapłacą i pisze jak zapłacą ma czelność atakować tych, którzy dla niezależności zgodzili się na drogę, którą rewelacyjnie opisał Corneliu Zelea Codreanu (wspominając zresztą w „Lesie Dzikich Bestii” o ludziach pokroju wspomnianego pismaka), to naprawdę trudno nie zauważyć bezczelnej ironii sytuacji. Trudno. Ujadaj dalej. My idziemy.

Zaraz pod tym artykułem przeczytam: „debilizm, tylko Wy jesteście cacy, a reszta jest be?”. Oczywiście, że uważam, że Trzecia Droga jest jedyną drogą do Wielkiej Polski. Jakaż byłaby moja Idea, gdybym dopuszczał się jakiejkolwiek wątpliwości ? Artykuł ten stanowi raczej ostrzeżenie przed ludźmi pokroju Ziemkiewicza, Tyrpy etc, którzy starają się wmówić patriotom, że trzeba tańczyć tak jak zagra system, inaczej zostanie się wyproszonym z dyskoteki. My wyszliśmy sami, uważając, że nigdy demoliberalizmu nie pokonamy w jego domu, pijąc z nim wcześniej herbatę w salonie.

Nie przestraszy się on przecież ilości naszych ludzi. Ostatecznie to czy na manifestacji będzie 5000 czy 20000 stanowi i tak ilościowy margines tego, ilu ludzi jest w stanie zorganizować system przy odpowiedniej propagandzie. Nie wystraszy się z pewnością naszych pieniędzy, gdyż nie tylko może je mieć w nieograniczonych ilościach, ale właściwie bez trudu może zabrać nam to co mamy. Jedyne czego system może się bać to idea. Boi się i niszczy, bo zupełnie nie rozumie ludzi, którzy bezinteresownie oddają swoje życie dla celu, który wydaję się tak odległy. Być może taka postawa doprowadza do „sekciarstwa”, ale z drugiej strony inna postawa może kierować wprost na drogę LPR (której finał rewelacyjnie oddaje felieton dra Wierzejskiego, polecam : http://prawy.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=2335:nikczemny-atak-w-odpowiedzi-liderowi-onr&catid=58:felieton).

Szaleńcami z punktu widzenia bawiących się w politykę realistów, byli na pewno przedwojenni działacze ONR, Legion św. Michała Archanioła czy hiszpańskiej Falangi, ale dla nas, nacjonalistów skupionych w Narodowym Odrodzeniu Polski to są drogowskazy , za którymi chcemy podążać. Aż do zwycięstwa!

Bartosz Biernat

Zgłoś jeśli naruszono regulamin