00:00:00:www.napiprojekt.pl - nowa jakoć napisów.|Napisy zostały specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu. 00:00:05:Napisy: Hesus|Kontakt: hesus@neostrada.pl 00:00:08:Podziękowania dla Gnusnego za|udostępnienie mi odcinków - dzięki:) 00:02:48:Wykšpałam cię, wyprałam ubrania|i wyczyciłam łóżko 00:02:58:Nie jest brzydka. 00:03:00:Mówisz tak za każdym razem. 00:03:03:To nie jest żałosne. 00:03:05:I to też nie jest kłamstwo. 00:03:07:Poprostu chcę się trochę pobawić i tyle. 00:03:09:Nigdy daleko nie chodzę 00:03:11:Nikogo nie krzywdzę 00:03:17:A przynajmniej siebie. 00:03:17:Wrócę zanim otworzymy 00:03:21:Matko, otwórz drzwi 00:03:25:O czym ty mówisz? 00:03:27:To piękny dzień 00:03:44:ZARZĽD. TRZYMAĆ SIĘ Z DALEKA. 00:04:02:Przystojny diabeł. 00:04:44:Tam sš drzewa, czemu tam nie sišdziemy?|Byłoby przynajmniej trochę cienia. 00:04:49:Ponoć gady lubiš słońce|- Co z tego? Nie chcę się spiec. 00:04:59:Wiecie dokšd prowadzi ta droga? 00:05:05:Do Babylonu. 00:05:12:Czy to nie tam powieszono|3 Rdzawych w '32? 00:05:16:By patrzeć jak dyndajš|- To głupie bajeczki. Babylon nawet nie istnieje. 00:05:21:To opowiastka dla dzieci. 00:05:24:Było ich 4 i nie Rdzawych, a dziwolšgów 00:05:27:3 Pinheadów i albinos. 00:05:35:Może Samson przemówi do rozsšdku szefa?|Albo Jonesey? 00:05:40:Samson mówi, że jego słowa to gówno. 00:05:44:Gówno|- Mówię poważnie 00:05:46:Dla mnie to za poważnie nie brzmi|- Mówię ci. 00:05:50:Gadałem z chłopakami, a oni nie|sš zbyt zadowoleni. 00:05:54:I dobrze. Zajmij się sedanem!|- Chłopcy sš gotowi strajkować. 00:06:00:Nie mam na to czasu.|- Sš nie zadowoleni odkšd zeszlimy ze szlaku. 00:06:03:A teraz siedzimy na rodku pustkowia.|To bez sensu. 00:06:06:To nie odemnie zależy.|- Więc pogadaj z nim, powiedz mu. 00:06:10:Wiesz, że to nic nie da. 00:06:12:Więc ja... 00:06:15:Może ja z nim pogadam? 00:06:21:Mogę z nim pogadać. 00:06:23:Do tego nie dojdzie. 00:06:45:Wszystko ma być gotowe gdy wrócę. 00:06:50:Jed 00:06:55:Nie martw się Jonesy|- Zamknij się i wracaj do pracy. 00:06:59:To się tyczy wszystkich. 00:07:01:Do roboty. 00:07:29:Wejć. 00:07:36:Co robisz? 00:07:39:Zamykam butelki i chowam je w szafie. 00:07:44:Podaj ostatniš 00:07:51:Chciałe pogadać? 00:07:55:Nie. 00:07:59:Dobrze. 00:08:01:Mam ci co do pokazania. 00:08:06:To dotyczy Scaddera. 00:08:11:I...? 00:08:14:Pokaż mi to. 00:08:16:Ja tego nie posiadam. 00:08:19:Będziesz musiał nas tam zawieć. 00:08:21:Gdzie? 00:08:23:Nie daleko. 00:08:26:Oby sobie ze mnie nie żartował. 00:08:31:Możemy? 00:09:30:Wspaniale. 00:09:31:A cóż ty tu porabiasz? 00:09:34:Chciałem cię zobaczyć. 00:09:36:Choć zobacz co zrobiłęm, oprowadzę cię. 00:09:39:Dormitorium dla dzieci jest u góry|- To nie towarzyska wizyta, Justinie 00:09:44:Dzi otrzymałem tej list. 00:09:55:Wysłali to do biskupa? 00:09:57:Czemu nie powiedziałe radzie|kocielnej co robisz? 00:10:00:Czemu nie powiedziałe komukolwiek?|- Nie chciałęm mieć do czynienia z czerwonš tamš. 00:10:05:Ile razy mam ci powtarzać Justinie?|- Nie wydałem ani centa z kocielnych funduszy. 00:10:12:Ani jednego centa. 00:10:13:Jeste księdzem. Płacš ci za twój czas. 00:10:17:Ten czas powinien być spędzany z nimi,|a nie tutaj. 00:10:21:A co z kongregacjš? 00:10:24:Twoi ludzie, 72 członków mylš inaczej. 00:10:29:Czemu biskup nie przyjedzie tu sam?|Może gdyby zobaczył dobrš pracę... 00:10:33:Została podjęta decyzja. 00:10:37:Albo przekażesz tš kaplice komu innemu, 00:10:42:I powrócisz do swoich obowišzków,|albo zostaniesz przeniesiony. 00:10:47:Nie mogętak poprostu przestać... 00:10:50:Będzie trochę czasu na przejcie.|- Nie 00:10:53:Ty nie rozumiesz. 00:10:56:Bóg mi powiedział, że tak mam zrobić. 00:10:59:Przemówił do mnie.|- Tak jak mówi do nas wszystkich. 00:11:03:Tak jak przemówił do Abrahama, Izaaka,|Mojżesza 00:11:13:Dziękuje za wizytę. 00:11:46:Czy minęło już tyle czasu? 00:11:56:Czy minęło już tyle czasu? 00:12:15:Cóż za wspaniała niespodzianka. 00:12:17:Witam paniš. Pomylałem,|że to rozjani dzień. 00:12:21:Ty wspaniały człowieczku.|Napewno tak zrobiš. 00:13:35:Co jeszcze? 00:13:37:Nie.|- Dobrze. 00:14:00:Nic panience nie jest?|- Wystraszył mnie pan na mierć. 00:14:04:Przepraszam. Nazywam się Harland. 00:14:06:Harland Stab, a to moja knajpa. 00:14:08:Miło cię poznać Harland, jestem Betty. 00:14:11:Betty Jones.|- Panno Jones. 00:14:15:Zauważyłem, że siedzi tu pani już doć|długo. 00:14:18:Długo?|- Półtorej godziny według mojego zegarka. 00:14:23:Czy minęło już tyle czasu? 00:14:27:Czekam na brata, Bena.|Poszedł co załatwić. 00:14:32:Powinien już wrócić. 00:14:34:Może wejdziesz i zaczekasz? 00:14:36:Jest tam chłodniej.|- Nie mogłabym. 00:14:40:Nic mi nie jest. Naprawdę. 00:14:49:To na mój koszt.|- Dziękuje. 00:14:52:To dla mnie przyjemnoć. 00:14:55:Pani. 00:15:00:Jestem wdowš. 00:15:04:Straciłam męża prawie 1,5 roku temu. 00:15:09:To już prawie dwa lata. 00:15:16:Jak daleko jeszcze?|- Cierpliwoci. 00:15:19:Dzisiaj dostšpisz unikalnej okazji.|- Unikalnej? 00:15:24:Co to do diabła znaczy?|- Gdybym powiedział teraz ominęła by cię przygoda. 00:15:29:Doć tego. 00:15:34:Zawracam. 00:15:38:Obawiam się, że na to już za póno. 00:15:44:Do diabła. 00:16:12:To ja powinnam płacić tobie. 00:16:14:Pewnie masz rację. 00:16:17:Ale to by wyglšdało inaczej. 00:16:22:Szefie! 00:16:23:Hej szefie! 00:16:28:Jezusie, Mario i Józefie! 00:16:46:Niech się wszyscy pakujš. 00:16:54:Niech wszyscy przestanš pracować.|- Trzeba się przenieć do schornów. 00:16:58:Zostaniemy tutaj. Id, id do diabła. 00:17:02:Schować się! 00:17:07:Gra dla Soxów. 00:17:09:Prawdziwa kula ognia. 00:17:12:Tak go nazywajš. 00:17:19:Pamiętam... został ranny. 00:17:21:Było bardzo le. 00:17:24:Prawie został kalekš. 00:17:29:I tak to się skończyło. 00:17:34:Wszystko się zmieniło. 00:17:36:Wszystko. 00:17:38:Posmutniał. 00:17:41:Wyciszył się. 00:17:45:A pewnego dnia... 00:17:49:.. wróciłam do domu. 00:17:53:Poczułam proch strzelniczy. 00:17:55:Znalazłam go na górze. 00:17:58:Przykro mi. 00:18:12:Mama. 00:18:14:Zaczekaj! Nie możesz tam ić! 00:18:17:Nie możesz!|- Muszę! 00:18:30:Będziemy musieli to przeczekać. 00:18:35:Z mojego dowiadczenia wiem, że ciemnoć|pokona naj janiejsze wiatło. 00:18:42:Okropnie. 00:18:45:Chyba się zdrzemne. 00:19:27:Nic jej nie jest? 00:19:43:A to szalony drań. 00:21:13:Co ty do diabła robisz? 00:21:15:Witaj. 00:21:21:Jeste żonaty? 00:21:23:Nie. 00:21:25:Nigdy nie poznałem właciwej. 00:21:27:Żadnej Sally.|- Sally? 00:21:30:Sally's cafe. 00:21:34:To moja mama. 00:21:36:Nauczyła mnie gotować. 00:21:44:W końcu i tak to by się stało. 00:22:26:Mam dwa dolce. 00:22:29:Dwa dolce? 00:22:34:Dobrze. 00:23:13:Po co mnie tu przyprowadziłe? 00:23:17:Po nic! 00:23:19:Prawie tam zginšłem! 00:23:20:Nie byłe w prawdziwym|niebezpieczeństwie. 00:23:23:I chyba oboje o tym wiemy. 00:23:26:Prawie tam zdechłem! 00:23:28:Jakże to melodramatyczne. 00:23:31:Urodzony dla sceny - młody Hawkins. 00:23:35:Ta burza. 00:23:37:Zwš gš Czarnš Zamieciš, wiedziałe? 00:23:40:To nazwa jakš mu nadali. 00:23:42:Górna warstwa gleby z 10 tysięcy farm. 00:23:46:Takich jak twoja własna. 00:23:49:Mordercze fale. 00:23:51:Podaj mi rękę, chłopcze. 00:23:58:Zabiłe matkę. 00:24:00:Co ci do tego? 00:24:02:Chciała tego? 00:24:05:Kurzu? 00:24:06:Zamknij się! 00:24:08:Sama. 00:24:09:Zamknij mordę! 00:24:12:Bo przysięgam na Chrystusa,|że zamknę jš za ciebie 00:24:15:Oczywicie. 00:24:17:Przetrwałe to. 00:24:18:Przestań! 00:24:24:To jego skowyt. 00:24:27:Wyższy głos wiatru. 00:24:32:Wsłuchaj się. 00:24:34:To dwięk mierci. 00:24:36:Niech przestanie! 00:24:40:Przestań! 00:24:48:Otwórz drzwi. 00:25:12:Ty to zrobił. 00:25:19:Nie. 00:25:31:To też zrobiłe. 00:25:34:Jeste szalony. 00:25:37:To ty powstrzymałe burzę. 00:25:39:Nie mam z tym nic wspólnego! 00:25:41:To ma wszystko wspólnego z tobš. 00:25:44:Tylko Bóg może to zatrzymać! 00:25:47:Mylisz, że możesz ukryć to czym jeste? 00:25:50:Nie możesz. 00:25:52:Nawet przed samym sobš. 00:25:55:lepiec to dostrzega. 00:25:59:Nie bšd głupcem! 00:26:03:Niech ci pomogę. 00:26:05:Nie chce twojej cholernej pomocy! 00:26:07:Jeste starym, zyżytym ćpunem! 00:26:13:Popażyłe mnie! 00:26:19:Nie jeste popażony, prawda? 00:26:23:To tylko w powietrzu unosi się|czar spalonego ciała. 00:26:44:Co? Co się stało? 00:26:58:Musimy pogadać z Normanem. 00:27:00:Norman był gońcem. 00:27:03:Co powiedział? 00:27:06:Powiedział, że powinienem być posłuszny|biskupowi. 00:27:12:Norman zawsze się stara dla nas. 00:27:15:Tak, wiem. Uratował nas. 00:27:17:Więcej niż raz. 00:27:18:Nie zignoruje woli boskiej!|- Ale może Bóg też do ciebie mówi? 00:27:24:Pierwszy Metodystyczny to twój kamień. 00:27:27:Czekaj, bšd cierpliwy,|a twój czas nadejdzie. 00:27:30:Jest tu chłopak którego matka|porzuciła w toalecie knajpy. 00:27:37:Ojciec Pauli Ann sprzedał jš za dolara. 00:27:44:Nie. 00:27:46:Oczywicie, że nie. 00:27:48:Kogo obchodzš takie rzeczy. 00:27:52:Nigdy nie bierzemy pod uwagę dzieci. 00:27:55:Przecież my tylko zakładamy|nasze ubrania. 00:27:57:Kto dostrzega dzieci karmišce bezkresny|wilczy głód zakładów tekstylnych. 00:28:03:Sklepów z chemikaliami, 00:28:07:Które wyleczš brak włosów, 00:28:10:kosztem skrawka czaszki, malutkich|powykręcanych palcy. 00:28:14:Tylko podkręcamy ogrzewanie. 00:28:16:Po co myleć o chłopcach|pełzajšcych w kopalniach? 00:28:19:Siedzš tam godzinami. 00:28:22:Doskwiera im zimno. 00:28:25:Kręgosłupy majš powykręcane. 00:28:28:Starzy mężczyni przed 9, 00:28:31:Kolejna zmiana przed 12, 00:28:33:Węgiel jest twardy i ciężki. 00:28:36:Ręce sš delikatne 00:28:37:i kruche 00:28:39:Zgniatane. 00:28:41:Stopy zgniatane. 00:28:43:Czaszki zgniatane. 00:2...
gmailewe