Boccaccio Dekameron I.pdf

(2589 KB) Pobierz
4302375 UNPDF
Aby rozpocząć lekturę,
kliknij na taki przycisk ,
który da ci pełny dostęp do spisu treści książki.
4302375.001.png
Giovanni BOCCACCIO
Dekameron
Dzień pierwszy, drugi, trzeci, czwarty i piąty
Przełożył z włoskiego
EDWARD BOYE
2
Zaczyna się księga
DEKAMERON
w której zawiera się sto nowel,
opowiedzianych przez siedem białogłów
i trzech młodzieńców.
6
WSTĘP
Ludzka to rzecz współczucie dla nieszczęśliwych; jeśli jest ono każdemu właściwe, to tym
bardziej winno być znane człekowi, co sam, litości potrzebując, od drugich jej doznawał. Na-
leżę do liczby tych, którzy w potrzebie przyjaźni się nurzają, uczucie to wielce sobie cenią i
niejedną milą chwilę mu zawdzięczają. Od najwcześniejszych lat mojej młodości aż po dzień
dzisiejszy szlachetną i wzniosłą miłością jestem ożywiony, bardziej może – gdybym chciał o
tym opowiadać – niżby tego niska moja kondycja oczekiwać pozwalała. A chociaż zyskiwa-
łem pochwały i estymę ludzi pełnych ogłady, co o tych sprawach zasłyszeli, to przecież wiele
srogiego bólu miłość ta mi sprawiła; przyczyną jego było jednakoź nie okrucieństwo miłowa-
nej damy, lecz zbytni ogień mojej duszy, trawionej niepowściągliwym appetitem. Żądze te nie
pozwalały mi się kontentować tym, co posiadałem, i przyczyniały mi więcej boleści, niżby
należało. Wpośród tych wielkich cierpień, rozmowy z jednym z moich przyjaciół i pociechy,
od niego doznawane, były dla mnie wsporem, bez którego z pewnością bólu mego bym prze-
żyć nie mógł. Jednakoź według niezmiennego prawa, ustanowionego zrządzeniem Tego, kto
sam jest nieskończony, każda ziemska sprawa koniec swój mieć musi; tak się też stało z moją,
nazbyt płomienną namiętnością, której ani zdrowy rozsądek, ani żadna rada, ani myśl o cze-
kających na mnie niebezpieczeństwach i sromie przełamać i zwyciężyć nie mogły; dopiero
wszechmocna siła czasu powoli ją przytłumiała, tak iż dzisiaj ostało po niej jeno uczucie
ukontentowania, znane każdemu, komu obcy jest azard puszczania się na burzliwe namiętno-
ści odmęty. Ciężko mi było na duszy, aliści ból minął i ostały mi się tylko mile wspomnienia.
Boleść sczezła, lecz żyje i do grobowej deski trwać będzie pamięć o dobrodziejstwach,
okazanych mi przez tych, co gwoli litości, odczuwanej dla mnie, moim cierpieniem cierpieli.
Nie ma, według mego zdania, szlachetniejszego uczucia niźli uczucie wdzięczności. Zasłu-
guje ono na najwyższą pochwałę, gdy przeciwnie, jego brak godzien jest jeno wzgardy.
Wdzięcznością powodowany, chciałbym w miarę sił moich w zamian za to, co otrzymałem,
teraz gdy już swobodny jestem, pewne ulżenie sprawić, jeśli już nie tym, co mi dobrodziej-
stwa okazywali i którzy, być może, dzięki swej rozwadze lub szczęściu usług mych nie po-
trzebują, to przynajmniej tym, którym się one na cos zdadzą. A chocia moja pomoc i wspór
niewielkimi by się okazały, wszakoż, zgodnie z swym mniemaniem, winienem je nieść tam,
gdzie się na nie najbardziej czeka i gdzie przez to lepiej ocenione będą i większą korzyść
przyniosą. Któż zaprzeczyć może, że z taką pociechą obracać się: należy do pięknych dam,
którym hardziej niźli mężczyznom jest ona potrzebna? One to, strachając się i wstydząc, w
swej delikatnej piersi płomienie miłosne skrywają. O ile zaś ów skryty płomień silniejszy jest
od jawnego, wiedzą o tym ludzie, co go doznali. Posłuszne woli i rozkazaniu ojców, matek,
braci i mężów, całe dnie w zamknionych komnatach jak gdyby na próżnowaniu trawią. Chcąc
czy nie chcąc, o wielu rzeczach myśleć muszą, a przecie myśli te nie zawsze wesołymi się
okazać mogą. Niejednokrotnie próżne pragnienia do ciężkiej melankolii damy te przywodzą;
jeśli się jej miłą rozmową nie rozproszy, w ciężkie strapienie może się łatwiej przemienić.
Nie trudno się przekonać, ze u mężczyzn, którzy miłują, to się nie zdarza; gdy ich bowiem
melankolia i przykre myśli ogarną, dość mają na to środków, aby się rozweselić i ulgę zna-
leźć. Mogą pójść, gdzie chcą, usłyszeć i obaczyć to, na co chęć mają, polować, ryby łowić,
jeździć konno, grze lub handlowi się oddawać. Każde z tych zajęć może umysł zająć i choćby
na czas pewien smutne myśli rozproszyć; później tą lub inną drogą przyjdzie pociecha i bo-
leść sczeźnie.
7
Los niesprawiedliwie postąpił, skąpiąc podpory tam, gdzie sił jest niedostatek, tak jak to
widzimy na przykładzie słabych niewiast. Chcąc tedy choćby w części ten błąd fortuny na-
prawić i pomoc tym damom, które miłość poznały, okazać (dla pozostałych wystarczą igły,
wrzeciona i krosna), zamyślam powtórzyć sto nowel, bajek albo przypowieści, jak je pospoli-
cie nazywają, opowiedzianych w ciągu dziesięciu dni przez zacne grono siedmiu dam i trzech
młodzieńców, gdy we Florencji niedawny mór się srożył; przypomnę takoż kilka pieśni śpie-
wanych dla rozrywki przez te białogłowy.
W nowelach mych zawierają się różne ucieszne i smutne przypadki miłosne, a takoż inne
zdarzenia przeszłych i dzisiejszych czasów. Damy, które je czytać będą, ukontentowanie z
opisanych wypadków odniosą i otrzymają dobrą radę, czego unikać należy i za czym iść trze-
ba. Mniemam, że jedno i drugie nudy im nie przyczyni, przeciwnie, odegna ją całkiem. Jeżeli
tak się stanie (co oby Bóg sprawić raczył), to niechaj czytelniczki moją złożą dank Amorowi,
który mnie z pęt swoich oswobodził i dał mi przez to możność podjęcia trudu, co radość ich
ma na celu.
8
Zgłoś jeśli naruszono regulamin