DNiPP-20 Andrzej Wyczański. Dogonić Europę, Kraków, Krajowa Agencja Wydawnicza, 1987.pdf

(20453 KB) Pobierz
678300163 UNPDF
ndrzej yczańsi
DO g OOIC
Europę
.
678300163.005.png
Dzieje narodu i pańswa polskiego
tom I i II
Redaguje Kolegium:
Józef Biernacik
Stanisław Grzybowski
Feliks Kiryk (przewodniczący)
Lech nietowicz (sekretarz)
Aleksander Kornijasz
Michał Rożek
Stanisław Rydz
Henryk Szydłowski (z-ca przewodniczącego)
Opracowanie graticzne se rii: I Marian Sztuka I
Opr acowanie graficzne: Aleksa nder Kornijasz
Zdjęcia:
Janusz Podlccki ( 15 )
Andrzej Wierzbicki ( 12)
Łukasz Schuster ( l )
Mieczysław Petruszka ( l)
Leszek Surowiec ( l )
Jn Raczyński ( l )
Archiwum KAW (35)
Archiwum "Gazety Krakowskiej" (2)
�drzej�yczański
Dogonić Europę czyli Polska w czasach
Zygmunta I ( 150-1548)
Opracowanie słowniczka tablic i redakcja: Piotr Budny
Opracowanie techniczne: Elżbieta Boroń
Korekta: Halina Baszak-Jaroń
© Copyright by Krajowa Agencja Wydawnicza, Kraków 1987
ISBN 83-03-01824-8
Treść:
Gospodarka
Struktura społeczna
Kształt władzy i egzekucja praw
Polska w Europie
Kultura umysłowa
Krajowa Agencja Wydawnicza, Kraków 1987
Wydanie l. Nakład: 160 000+ 350
Ark. wyd. 11,4. Ark. druk. lO,S
Skład: Białostockie Zakłady Graiczne
Zam. nr 469/86
Druk i oprawa: Drukarnia Wydawnicza im. W. L. Anczyca
w Krakowie. Zam nr 2291/87 D-14/2732
Dotychczas ukazały si;:
I. Feliks Kiryk, Nauk pzemożnych perła
2. Zoia Zielińska, Ostatnie lata Pierwszej Rzecypospolitj
Na okładce:
Król Zygmunt I odhieraj:)cy hold Albn'chta Hohenzollena (centralny frag­
ment H()łdu pruskieg() J a n a Matejki)
Europa w połowic XV w. - mapa polityczna
W przygotowaniu:
l. Jerzy Strzelczyk, Od Prasłowian do Polaków
2. Karol Olej nik, Cedyni, Niemcz, Głogów, Kryszków
3. Anna Sucheni-Grabowska, Spoy królów ze szlachtą
678300163.006.png
Wstp
Większość zachodnioeuropejskich autorów tak zwa­
nych opracowań historii powszechnej zajmuje się łównie
dziejami Francji, Anglii, Włoch czy Niemiec, rzadziej Ni·
derlandów i Hiszpanii, twierdząc, że procesy i wydarzenia
zachodzące w ozostałych krajach były mało istotnym
marginesem dziejów Europy i nie nadążały za m, co dzia­
ło się na Zachodzie. Oczywiście, można taki pogląd uważać
za krzywdzący, za dowód stronniczości czy też ignorancji,
lecz jest on aktem, którego trudno nie zauważyć, a tym
bardziej wykorzenić. W tym, pełnym uprzedzeń i zwykłej
nieświadomości stanowisku obcych historyków przejawia
się również przeświadczenie, że ta dalsza, peryferyjna Eu·
ropa to ziemie gorzej zagospodarowane, ludzie mniej kul·
turalni i wykształceni, państwa i systemy społeczno-polity­
czne bardziej prymitywne, opóźnione w swym rozwoju.
Jest to przekonanie bardzo stare, odziedziczone po
Rzymianach, którzy ludy mieszkające poza europejskimi
granicami imperium i jego prowincji generalnie uważali
za barbarzyńców. W Średniowieczu znacznie późniejsze
przjęcie przez nie chrześcijaństwa (IX-X w.) i równie
późne tworzenie większych organizmów państwowych,
gruntowały przeświadczenie o wyższości zachodnich kra­
jów europejskich - gospodarczej, politycznej i kultural­
nej. Siłą rzeczy bowiem spóźnione o kilka wieków wkro­
czenie a arenę europejską krajów Środkowej, Wschodniej
i Północnej Europy musiało tworzyć dystans w stosunku
do Zachodu i Południa kontynentu, który był przez wieki
w szybszym lub wolniejszym tempie nadrabiany i to ze
zmiennym powodzeniem - w zależności od kraju, czasu
i okoliczności.
Dystans rowoju cywilizacyjnego Polski wobec "sta­
rych " krajów Zachodniej i Południowej Europy wynikał
przede wszystkim z jej późniejszego wejścia jako państwa
i społeczeństwa do cywilizacyjnego kręgu europejskiego.
Opóźnienie to z jednej strony powodowało, że trzeba było
wielu wysiłków, by dogonić Europę, a z drugiej dawało
możliwość czepania gotowych wzorów i doświadczeń
gospodarczych, społecznych, politycznych i kulturalnych
z krajów wcześniej rozwiniętych. Takim wykorzystaniem
dorobku, a w konsekwencji przyspieszeniem rozwoju cy­
wilizacyjnego było w Polsce średniowiecznej przyjęcie
chrześcijaństwa wraz z jego ideologią i strukturą, czy też
przebudowa życia społeczno-gospodarczego polegająca
na zakładaniu miast i wsi na prawie niemieckim. Później
dystans Polski w stosunku do krajów rozwiniętych stop­
niowo malał, by w epoce Odrodzenia ulec widocznemu
zmniejszeniu, jeśli jeszcze nie chcemy mówić o " dogonie­
niu" Europy.
Aby możliwie najbardziej wyczerpująco przedstawić
ten proces, należy posłużyć się dwiema metodami. Po
piewsze, trzeba mówić o czynnikach wzrostu - o tym, co
spowodowało tak istotne zmiany w życiu Polski w epoce
Odrodzenia. Po drugie, należy spróbować określić dystans,
czy też ewentualny jego zanik, uzyskany w wyniku rozwo·
ju cywilizacyjnego kraju, jeżeli rzeczywiście to "dogonie­
nie " Europy w jakiejś dziedzinie nastąpiło.
Zanim jednak przedstawione zostaną wyniki badań hi­
storycznych na ten temat, warto przytoczyć opinie ówcze­
snych ludzi o Polsce: poziomie jej gospodarki, polityki
i kultury, mierzonym w stosunku do najważniejszych kra­
jów Zachodniej czy Południowej Europy.
Największy autorytet intelektualny renesansowej Eu­
ropy, Erazm z Rotterdamu, w pierwszym liście, skierowa­
nym do Polski a adresowanym doJosta Ludwika Decjusza,
pisał z Bazylei dnia 24 września 1523 r.:
Skłaam powinszowanie naodow; któy -cho­
ciaż niegdyś uwżany ył za babański -terz ak
Pięknie rozwja się w dziedzinie nauk; pra, oycza­
jów, religii i we wsystki, co pzeciwne jest wzelkiemu
nieokzesani, że współzadnicyć może z nbrdzij
kulturalnymi naodami świata ( ... )
Można oczywiście w tekście tym doszukiwać się hu­
manistycznej przesady, ozdobnej retoryki, jednakże nie
było żadnego owodu, by Erazm z wyżyn swego międzyna­
rodowego prestiżu myśliciela, pisarza i uczonego przypo­
chlebiał się skromnemu wówczas mieszczaninowi krakow­
skiemu, k jak czynił później w listach do Zygmunta Stare­
go. W każdym razie jest to opinia zastanawiająca i chyba nie
odbiegająca zbytnio od rzeczywistych przekonań Erazma
z Rotterdamu.
Można dodać również, że opinie dotyczące niektó­
rych ówczesnych polskich dyplomatów, poziomu ich wy.
kształcenia i kultury, potwierdzają w jakimś stopniu pozy­
tywne zdanie o przedstawicielach Polski jagiellońskiej.
Przebywający w 1524 r. na dworze króla Francji Francisz­
ka I wojewoda sieradzki Hieronim aski wzbudzał ogólne
uznanie z racji łączenia cech rycerskich ze znajomością ję­
zyków, kulturą humanistyczną i wyrobieniem towarzys­
kim. Opisującego olskie poselstwo pamiętnikarza rancu­
skiego szczególnie dziwiło, że aski, bez pomocy sekreta­
rza poselstwa, wygłosił mowę w pięknej, humanistycznej
łacinie. Inny dyplomata, tym razem z ochodzenia miesz­
czanin gdański, Jan Dantyszek - humanista, oeta łaciń­
ski, znakomity epistolograf - był przez szereg lat jedną
z głównych ostaci życia kulturalnego na dworze cesarza
arolaV.
Te swoiste "wizytówki" z pewnością urabiały jakąś
opinię o Polsce; trudno jednakże na podstawie ojedyn-
678300163.007.png 678300163.008.png
Dogonić Europę
2
czych wypadków sądzić, iż nastąpiła rewizja poglądów za­
ranicy na temat naszego kraju i dokonujących się w nim
istotnych zmian we wszystkich dziedzinach. A że przeobra­
żenia te miały rzeczywiście miejsce i dostrzegane były
przez Polaków, świadczy wiele zachowanych ówczesnych
przekazów. Wystarczy przypomnieć słowa Jana Kocha­
nowskiego, zawarte w jego poemacie Satyr, traktujące
o wzroście gospodarczym kraju i o aktywności świeżo
przejawianej w tej dziedzinie:
zó, takie kosz�y, dochody pieniężne wszędzie pomno·
żone( ... )
(P. Skarga Kazania sejmowe Wocław 1972, s. 42-43)
Są to wprawdzie świadectwa późniejsze, ale pozwalają
jednak właściwie ocenić rozmiary i zakres zmian, w mniej­
szym stopniu uczestniczenie w tychże.
Bliskie wreszcie naszym rozważaniom oceny panowa­
nia Zygmunta I ( l 50--1 548), dokonywane z okazji jego
zgonu i pogrzebu, mówią wyraźnie o panowaniu starego
króla jako o nowej epoce, mimo całego uwikłania tych są'
dów w pełen humanistycznej przesady, wyidealizowany
obraz władcy. Wynika to chociażby z mowy sekretarza kró­
lewskiego Marcina Kromera:
Z czsem wsytko się mieni. Pomnęjaprzed laty,
Że w Polszcze żaden nie był w pieniqdze boga,
Kmieca to rzecz naonczs patrzeć rolej by ł,
A szlachta się ycerskim zemięsłem bawiła. ..
[Zygmunt I mówi:] Jak sp ra wiedliwie i z jakim
umiarkowaniem rzqdziłem Wam� Polay (godzi się
wszystkich Was, połączonych ządam� objąć jedny,
wspólnym, mianem), jak pomyślnie powięksyłem j,
wzbogaciłem, pomnoyłem, to sami wiecie, a jeśli ktoś
z powodu zbyt młodego wieku nie mógłjeszcze tego ro·
zumieć i oceni, to możecie się tego dowiedzieć od star­
szych wiekiem, zacnych i poważnych mężów ( ... )
(M. Kromer, MO/m na pogrzebie Zygmullta l, Olsztyn 1982, s. 15-7)
O. Kochnowski Dziea wsystkie t. II 1952, s. 12)
o awansie gospodarczym i kulturalnym Polski i Pola­
ków pisze też Piotr Skarga w azaniach sjmoych:
Patrzcie, do jakich dostatków i bogactw i wczasów
ta was maika [tj. ojczyzna ] prywiodł, a jako was ozło­
ciła i nadał, żepieniędy macie doy, dostatek ywno­
ści, zay tak kosztowne, sług takie gromad, kon� wo-
Spław zboża i innych towarów Wisłą do ńska
(rament obrazu Iaa van dem Blocke'a przed·
stawiającego rozwit ńska)
678300163.001.png 678300163.002.png
Gospodarka
Ustalenia dystansu dzielącego gospodarkę polską od
ekonomiki rozwiniętych państw europejskich w VI w.
nie da się przeprowadzić metodami współczesnej staty­
styki, w myśl których najczęściej porównuje się poziom
dochodu narodowego przypadającego na mieszkańca. Dla
dawnych czasów nie posiadamy ani danych statystycz­
nych, ani dostatecznie ścisłych oszacowań, umożliwiają­
cych doładniejsze porónania. JednoczeŚnie wydaje się,
że istotniejsze od teoretycznych wyliczeń będzie omówie­
nie problemu włączenia się Polski do ówczesnej gospodar­
ki europejskiej, uzyskania w jej ramach jakiejś własnej
unkcji i specjalizacji.
Warunkiem udziału w szerzej pojętym życiu gospo­
darczym było w dawnych czasach tak zwane utowarowie­
nie prodkji, czyli wytwarzanie przedmiotów i dóbr ce­
lem ich dalszej sprzedaży. W tym wypadu należy jednak
rozpatrywać nie utowarowienie ytwórczości rzemieśl­
niczej czy przemysłowej, z reguły przeznaczonych już
wcześniej na zbyt, lecz utowarowienie produkcji rolnej.
Rolnictwo bowiem ma tę cechę, że w ogromnym stopniu
zaspakaja własne potrzeby producenta (żywność, ubranie,
przychówek), dzięki czemu może on pozostawać długo
w warunkach gospodarki naturalnej, co najwyżej uzupeł­
nianej niewielkim zbytem produktów, celem opłacenia
ciężarów oraz minimalnymi zakupami - na przykład soli
czy części żelaznych do narzędzi. Wbrew ogólnemu prze­
konaniu tak zwana kolonizacja wsi na praie niemieckim
nie oznaczała jeszcze utowarowienia polskiego rolnictwa.
Jeżeli nawet kmieć oddawał jakieś świadczenia pieniężne,
czyli sprzedawał część tego, co wyprodukował, to równo­
cześnie bardzo niewiele kupował, żyjąc zasadniczo w za­
mkniętym kręgu własnej produkcji i własnej konsumpcji.
Przyjmuje się zazwyczaj, że eksport zboża przez
Gdańsk przyczynił się do utowarowienia polskiego rol­
nicta, a w każdym razie powstania folwarków produkują­
cych zoże, przeznaczone na sprzedaż za ranicę. Rzeczy­
wistość nie była taka prosta. Jeżeli zrobimy rozliczenie
ilości zboża sprzedawanego w połowie VI w., wówczas
okaże się, że miasta polskie potrzebowały go kilkakrotnie
więcej niż wywożono na Zachód, mimo iż eksport ten rósł
szybciej aniżeli ludność miast. Niewielki procent eksporto­
wanego ziarna nie oznaczał wcale nikłego znaczenia tego
wywozu. Duże, jak na owe czasy, ilości wywożonego zboża
- oprócz produktów leśnych - miały zasadnicze znacze­
nie dla kształtowania się cen w Polsce. Ceny zaś tworzyły
specyiczną sytuację na rynku wewnętrznym i wpływały
znacząco na produkcję.
W Europie w ciągu VI w. miała miejsce tak zwana
rewolucja cen. Nie analizując bliżej tego zjawiska, wystar­
czy stwierdzić, że w ciągu tego stulecia w większości kra-
jów Europy ceny zbóż wzrosły 4-5-krotnie, a produktów
rzemieślniczych mniej więcej 2-3-krotnie. By zdać sobie
sprawę z rozmiarów tej zwyżki, trzeba pamiętać, że w ów­
czesnej Europie posługiwano się pieniądzem kruszcowym,
a nie papierowym, który można w dowolnych ilościach
drukować.
W tej sytuacji rósł popyt na zboże, produkcja rolnicza
stawała się coraz bardziej opłacana, przynajmniej w sto­
sunku do rzemieślniczej. Eksport polskiego zboża, idący
głównie przez Gdańsk do Niderlandów, podobnie jak im­
port z Zachodu - głównie sukna, w mniejszym stopniu
produktów kolonialnych, soli i śledzi - cały ten obrót to­
warowo-pieniężny powodował, że ceny w Polsce zaczęły
naśladować ceny zachodnioeuropejskie, wzrastając we­
dług tych samych zasad. Na zjawisko to wpływał również
w jakimś stopniu mięrodowy handel lądowy, w
mach którego Polska eksportowała przede wszystkim woy
i skóry, importując łównie narzędzia żelazne, a nawet sta­
lowe. W rezultacie tych kontaktów handlowych ceny zbo­
ża wzrosły w Polsce w ciągu VI w. blisko pięciokrotnie,
a produktów rzemieślniczych znacznie mniej. Opłacalne
stało się nie tylko rolnictwo, ale również rzemiosło, któ­
rego wyroby masowo kupowała coraz bardziej zamożna
wieś. W tej korzystnej sytuacji ukształtował się mechanizm
wzrostu gospodarczego: jego zares i tempo przedstawio­
ne zostanie dalej.
Niektórzy historycy w samym kcie eksportu zoża
i importu wyrobów rzemieślniczych, np. suna, widzieli
powstanie jak gdyby zależności kolonialnej zapóźnionej,
rolniczej Polski w stosunku do uprzemysławiającego się,
kapitalistycznego Zachodu. Pogląd taki jest jednak zwy­
kłym nieporozumieniem. Po pierwsze, na Zachodzie nie
było jeszcze kapitalizmu, po drugie, przy nie najlepszym
rolnictwie, czy - jak w Niderlandach - bardzo gęstym
ludnieniu, istniało silne zpotrzeowanie pństw zachod­
nioeuropejskich na zboże. Eksport zaś - k zwany surow­
cowy - nie musi oznaczać - wiemy to dziś dobrze na
przykładzie ropy i węgla - zacofania gospodarczego, czy
też niekorzystnej wymiany międzynarodowej. Można na­
tomiast sądzić, według obliczeń szacunkowych robionych
dla drugiej połoy I i początków VII w., że polski eks­
port był bardzo opłacalny i mimo sporego importu - po­
zostawiał duże nadwyżki pieniężne w kraju. Ten napływ
pieniędzy, czyli w praktyce kruszców szlachetnych, sta­
nowił kolejny element ówczesnego wzrostu gospodrcze­
go Polski, choć dla piewszej ołowy VI w. są to jedynie
przybliżone szacunki, ponieważ nie ma możliwości prze­
prowadzenia dokładniejszych obliczeń.
Pośrednio o znacznym zwiększeniu się produkcji .to­
warowej rolnictwa świadczyć może ów osławiony rozwój
678300163.003.png 678300163.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin