00:00:17:{Y:b}Z PAMIĘTNIKA POŁOŻNEJ|przekład: titi 00:00:33:{Y:i}W latach '50-tych|rodziny East Endu bywały duże. 00:00:39:{Y:i}Gdzie daleko naukowcy|pracowali nad magicznš pigułkš, 00:00:43:{Y:i}dzięki której cišża miała stać się|kwestiš wyboru, nie przypadku. 00:00:48:Chodcie, poprawię was trochę. 00:00:52:Idcie. 00:00:53:{Y:i}Te wieci były dla nas|jak z innej galaktyki. 00:01:08:{Y:i}Tymczasem inni naukowcy|starali się wysłać człowieka na księżyc. 00:01:15:{Y:i}Dla matek z Poplar jedno i drugie|wydawało się podobnie osišgalne i możliwe. 00:01:29:- Dobry.|- Witaj. 00:01:38:{Y:i}Chciałoby się wspominać|wszystkie kobiety jako dzielne, 00:01:43:{Y:i}a nas - jako odważnie i szczerze|stawiajšce czoła wyzwaniom. 00:01:50:{Y:i}Ale tak nie było. 00:02:27:Czeć, księżniczko. 00:02:29:Żadnej roboty? 00:02:30:Nie. Jutro przypływa statek z bananami. 00:02:35:Obiecali mi szychtę. 00:02:37:Zawsze co, no nie? 00:02:52:Przeszukałam jej komodę, 00:02:55:Jane poszła zerknšć do koszy na pranie, 00:02:57:a Trixie szuka na dworze,|czy go nie zwiało ze sznura. 00:03:00:Kiedy?|Dopiero w poniedziałek się pierze! 00:03:02:Kompletnie żadnego ladu.|Jakby wyparował. 00:03:06:To tylko welon. Może pożyczyć inny|od matki przełożonej w Chichester. 00:03:11:Zaproponowałymy to, ale odmówiła. 00:03:21:Hej, co ty wyprawiasz?! 00:03:24:cišgaj to albo pójdziesz do piekła! 00:03:26:Zostaw go, to Batman! 00:03:29:Skoro znalazłymy twój welon,|będziesz mieć wspaniałe wakacje, siostro. 00:03:35:Nigdy nie rozumiałam tego|syreniego piewu próżniactwa. 00:03:38:Nie można odkładać pracy;|praca to modlitwa. 00:03:42:Ora et labora. 00:03:44:Gdy przerywamy pracę,|nie rozmawiamy z bogiem! 00:03:48:Tak, ale nie zdšży siostra na autobus. 00:03:51:- Wy dwie - zajmijcie się swymi obowišzkami.|- Dzień dobry! 00:03:55:Dzień dobry, pani Clarke. 00:03:56:Żona pastora w spodniach? 00:04:04:Powiedziałam pastorowi: pomoc trędowatym|na Cejlonie to rzecz chwalebna, 00:04:08:aczkolwiek i tu mamy dobre przypadki,|w Poplar, na własnym progu. 00:04:12:Ale dochody z kiermaszu|zawsze szły do szpitala dla trędowatych. 00:04:15:Parafia jest z tego ogromnie dumna. 00:04:18:Rada parafialna zgodziła się|na podział dochodów. 00:04:22:Połowa pójdzie do w. Anzelma w Colombo,|a połowa do was. 00:04:26:A dokładniej -|do waszej kliniki prenatalnej. 00:04:29:Rozumiem.|Cóż, to niesamowita hojnoć. 00:04:34:Oczywicie, gdy mamy dwóch beneficjentów,|musimy zebrać też więcej pieniędzy. 00:04:39:Mogłyby siostry mieć stoisko z rękodziełem|i zorganizować wybory najładniejszego dziecka. 00:04:43:Najładniejszego dziecka? 00:04:45:To nowoć. Zrobili je raz u w. Mungo|i zyski z biletów były niebotyczne. 00:04:50:A nie mieli nawet sławnego jurora,|na co, mylę, powinnimy wyłożyć pienišdze. 00:04:54:Watpię, żebymy mogły takowego zwabić. 00:04:57:Bzdura. Welonowi nikt się nie oprze. 00:04:59:Albo ładniutkiej pielęgniarce. 00:05:06:Przestań już się tak dšsać. 00:05:09:99 zawiezie cię na wybrzeże|nim się obejrzysz. 00:05:20:Co znowu? 00:05:22:Mam okropne przeczucie,|że musisz zadzwonić po karetkę. 00:05:29:Wybaczcie, ale wybory dzieci sš okropne. 00:05:32:Widziałam o tym słodki film w kronice. 00:05:35:Tak, ale to jednak konkurs pięknoci. 00:05:37:Będzie więcej przegranych niż wygranych,|a to mi się nie podoba. 00:05:40:Ani mnie. Wszystkie dzieci sš liczne. 00:05:43:I wszystkie matki współzawodniczš. 00:05:45:Widziałycie je przy ważeniu w klinice. 00:05:47:Powinnymy wczuć się w nastrój. 00:05:49:Wielkiego wyboru nie mamy. 00:05:51:Siostra Julienne kazała nam|znaleć znanego jurora. 00:05:54:Gwiazdy filmowe w Poplar sš tanie jak barszcz.|Wczoraj w spożywczym była Deborah Kerr. 00:06:04:Proszę. 00:06:12:Chciałabym porozmawiać z siostrš 00:06:15:o czym, co zaczęło mnie martwić. 00:06:18:Oczywicie. 00:06:26:{Y:i}To ja. Jestem w Londyńskim. 00:06:28:Siostra Monica Joan zasłabła. 00:06:31:{Y:i}Co się stało? 00:06:32:Zdaje się, że ma problem z sercem. 00:06:34:Przyjdę, gdy tylko będę mogła. 00:06:36:Siostra Monica Joan. 00:06:38:Mogę jako pomóc, siostro? 00:06:41:Nic nie zmieniaj, nigdzie nie chod,|rób wszystko tak, jak zawsze. 00:06:47:Bez ciebie bym sobie nie poradziła. 00:06:58:Pani Nora Harding? 00:07:12:- To gdzie 17 tydzień, pani Harding.|- Aż tyle? 00:07:21:Nie mogę w to uwierzyć. 00:07:24:Nie mogę. 00:07:29:Proszę się nie denerwować. 00:07:32:Póne dziecko to pewien szok,|ale obiecuję, z dowiadczenia, 00:07:35:że większoć matek szybko się przyzwyczaja.|- A czy większoć matek ma już ósemkę?! 00:07:41:W wózku na dworze mam roczne! 00:07:44:Podaj mi halkę. 00:07:45:- Pani Harding...|- Powiedziałam, halkę mi podaj! Proszę. 00:07:58:Zrobię pani herbaty. 00:08:00:Proszę usišć, pozbierać się trochę 00:08:02:i możemy kontynuować badanie.|- Bardzo siostrze dziękuję, 00:08:06:ale przeszłam już wszystkie badania,|których potrzebuję. 00:08:28:Otwieraj! 00:08:31:Otwieraj, ty złodziejko! 00:08:34:Otwórz te drzwi,|zanim zgłoszę cię na policję! 00:08:40:Ucisz się! To porzšdny dom. 00:08:43:To dom oszustki. Dwie gwinee! 00:08:46:Wzięła je ode mnie dwa miesišce temu,|a ja wcišż oczekuję dziecka! 00:08:50:Nie leczyłam cię na "oczekiwanie dziecka",|tylko na skurcze żołšdka, 00:08:54:ziołami mojej matki.|- Chyba wodš z kapusty twojej matki! 00:08:58:Jak nie umiesz wystrzegać się kłopotów,|naucz się trzymać nogi przy sobie. 00:09:03:Wystarczy, że mnie okłamała;|obelgi zostaw dla siebie. 00:09:07:A ty - morda na kłódkę! 00:09:09:I inne twoje ulubione częci ciała. 00:09:15:Doniosę na ciebie na policję! 00:09:18:Jestem rejestrowanš zielarkš. 00:09:19:Ty będziesz miała kłopoty,|próbujšc pozbyć się cišży! 00:09:23:Nora! Co ty robisz? 00:09:25:Nie pytaj mnie, co robię,|spytaj jej, czego nie zrobiła! 00:09:41:Wyglšda to na dusznicę...|jeli to w ogóle co jest. 00:09:45:Całkiem niewykluczone, że udawała. 00:09:51:Nie mogę teraz jechać na urlop. 00:09:54:To by zakrawało na egoizm. 00:09:59:Jeli siostra Monica Joan|udawała atak serca, 00:10:02:to egoistkš jest ona. 00:10:06:Jak mam wyjechać z czystym sumieniem? 00:10:09:Zaharujesz się - beze mnie,|z klinikš na głowie, 00:10:13:i Damš Sybil Thorndike,|koło której trzeba skakać. 00:10:19:wietnie sobie poradzę. 00:10:23:Co nie znaczy,|że nie będzie nam ciebie brakować. 00:10:29:Dobrze, siostro. 00:10:32:Złapię jeszcze 315-stkę. 00:10:36:Dziękuję, siostro. 00:10:41:Sprawdmy, Kopciuszku,|czy pasujš na ciebie kryształowe pantofelki. 00:10:47:Wzięła od nas pienišdze, Bill. 00:10:50:Wzięła pienišdze i nie zadziałało. 00:10:53:Wcišż oczekuję dziecka. 00:10:57:Porozmawiajmy o tym w domu. 00:10:59:To nie jest dom. 00:11:01:Ale to wszystko, co mamy, Nora. 00:11:04:- Mamy tylko siebie.|- Wiem. 00:11:10:Chod. 00:11:20:Mówiłam ci? Przewidziałam to,|gdy sprawdzałam swój horoskop. 00:11:25:Nie. Byłymy innego zdania|w kwestii astrologii. 00:11:29:No cóż, ja wygrałam. 00:11:33:Wiedziałam, że serce mi padnie. 00:11:35:Baran wschodzi,|a Mars jest w moim czwartym domu. 00:11:39:Masz dusznicę,|którš złagodzi odpoczynek. 00:11:42:To włanie odpoczynek mnie załatwił! 00:11:45:Odpoczynek i stanie na przystanku|z widokami na dalszš bezczynnoć! 00:11:53:Ten biszkopt wyglšda fantastycznie. 00:11:59:Jeli go zjem, będzie wyglšdało,|że jestem zdrowa. 00:12:02:Wypiszš mnie.|- Tak. 00:12:06:A ty wylesz mnie do Chichester|bo jestem dla was bezużyteczna! 00:12:16:To pudding z rodzynkami. 00:12:21:Przestań! 00:12:22:Pomylš, że wróciłam do formy! 00:12:24:Bo wróciła. Przynajmniej na tyle,|na ile to możliwe. 00:12:30:Tak czy siak,|wylemy cię do domu na rekonwalescencję. 00:12:34:Pytanie tylko,|komu dostanie się deser. 00:12:39:Oddaj mi tę łyżkę! 00:12:49:Powiem wam, 00:12:51:że na ten dziecięcy pokaz|przydadzš się wam gliniarze na koniach. 00:12:55:Moja córka, Dolly, zgłosiła swojego Anthony'ego|i wygrała 10 funtów 00:12:59:i roczny zapas Toddiloxu. 00:13:00:Co to jest Toddilox? 00:13:02:Taka brylantyna dla dzieci. 00:13:04:Dolly zawsze robi Anthony'emu mały czub. 00:13:06:Mówię wam,|wyglšda jak Elvis w liniaczku. 00:13:09:Co my damy jako nagrodę? 00:13:12:Na nic nam nagrody,|jeli nie znajdziemy sędziego. 00:13:15:Musimy przejrzeć każdy Photoplay|i napisać do każdej odpowiedniej aktorki. 00:13:19:Nie powinnycie prosić kobiet. 00:13:22:Poprocie mężczyznę. 00:13:23:To kobiety będš pokazywać swoje dzieci.|A kobiety lubiš mężczyzn. 00:13:28:A czemu tak jest, Jane? Powiedz. 00:13:31:Nie chodzi mi o... 00:13:33:Trixie, jeste okropna.|Nie zwracaj na niš uwagi. 00:13:36:Popromy o sędziowanie|wielebnego Applebee-Thorntona. 00:13:39:Trixie, doć już! 00:13:41:Na pewno by się ucieszył. 00:13:44:Ale przez jaki czas nie będzie przychodził,|bo jest bardzo zajęty w swojej parafii. 00:13:47:Ale w ogóle będzie przychodził? 00:13:49:W odpowiednim czasie. 00:13:52:Póki co z przyjemnociš|do siebie pisujemy. 00:14:07:Nie mogę robić na drutach. 00:14:08:Rano miałam atak serca. 00:14:10:Miała atak dusznicy|i wszystkie nas nastraszyła. 00:14:14:Ale skończenie tej kukiełki|ci nie zaszkodzi. 00:14:17:Biednemu Pinky'emu od tygodni zwisajš nóżki,|a przydałby się do stoiska z rękodziełem. 00:14:26:W komodzie jest cała kolonia Murzynków,|które trzeba tylko wypchać. 00:14:31:Lepiej tym by się zajęła. 00:14:42:Zapalę ci lampę. 00:14:49:wiatło wieczorne nie jest dobre. 00:15:04:Posuń się, zrób mi miejsce. 00:15:08:Będę trzymał łapy przy sobie, obiecuję. 00:15:12:To by i tak nic nie zmieniło. 00:15:15:Już nie. 00:15:21:Damy jako radę, Nora. 00:15:24:Zawsze dawalimy radę. 00:15:25:Nazywasz to dawaniem sobie rady? 00:15:29:Jak mylisz, czemu chciałam usunšć? 00:15:32:Czemu się zgodziłe na wypróbowanie|mikstur pani Pritchard? 00:15:36:Bo już tę naszš ósemkę le...
Kseroboy