Boccaccio 70 (1962) (CD1).txt

(51 KB) Pobierz
00:00:06:{Y:B}BOCCACCIO '70
00:00:21:{y:b}AKT PIERWSZY
00:00:27:/MARIO MONICELLI:|{y:b}"RENZO I LUCIANA"
00:00:33:/WYSTĘPUJĄ:
00:00:40:/SCENARIUSZ:
00:00:44:/ZDJĘCIA:
00:00:55:/MUZYKA:
00:02:12:Luciana, zaczynasz|zmianę o drugiej?
00:02:15:Zamieniłam się.|Muszę iść do dentysty.
00:02:17:To znowu ten  kurier?|Luciana, czy on sie do ciebie zaleca?
00:02:21:Pomyśl tylko! Posłaniec.|- Nie jest taki zły!
00:02:24:- Ale to przecież tylko kurier!|- Elena ma rację!
00:02:28:Przestańcie! Jesteście z tych,|co bezczelnie gapią się na przechodniów!
00:02:32:Cóż, któregoś dnia złapię kogoś.|Nie zamierzam skończyć jak Marta!
00:02:37:- Co się z nią stało?|- Jest teraz jego konkubiną!
00:02:41:- Co takiego?!|- Konkubiną!
00:02:44:No wiesz, kiedy żyjecie|razem, ale bez ślubu.
00:02:48:Ma rację.|Przynajmniej nie mogą jej zwolnić.
00:02:53:Luciana, a ty co byś wolała?|Zostać konkubiną, czy czekać na małżeństwo?
00:02:58:Muszę wysiadać!
00:03:01:Luciana, dokąd idziesz?|Co ona wyprawia? Zwariowała?
00:03:48:Nie mogę zrozumieć dlaczego|nie pojechaliśmy pociągiem!
00:03:51:Gdzie jest torebka?
00:03:53:- Mamo, co tu się dzieje?|- W pomarańczowe kwiaty.
00:03:55:- Tato, ty zawsze musisz wszyskto zepsuć!|- Nie dojedziemy na czas!
00:04:00:Mówię ci!|Mogło być znacznie lepiej!
00:04:26:- Wyglądasz wspaniale!|- Dlaczego tam zaparkowałeś?
00:04:30:Nikt nie zauważy,|daj spokój.
00:04:32:Jestem kłębkiem nerwów!
00:04:37:- Dlaczego nie włożyłeś kamizelki?|- Umarłbym z gorąca!
00:04:41:To znaczy, że mogliśmy|zaoszczędzić 3000 lirów, tak?
00:04:43:Na co jeszcze czekamy?
00:04:44:Wszystko gotowe,|wielebny czeka na nas.
00:04:49:- A świadkowie?|- Powinni już tu być.
00:04:53:Jesteście absolunie pewni,|że wszystko jest w porządku?
00:04:57:Tato, nie zaczynaj znowu!
00:04:58:To zrozumiałe, panie Gino,|ze mną było to samo.
00:05:04:Nie mogłeś się doczekać?
00:05:05:- Ja owszem, ale moja pani...|- To tak ja ta tutaj, Boże drogi...
00:05:12:Proszę posłuchać:|Wielebny zdaje sobie sprawę,
00:05:16:że Renzo jest w takim samym stanie,|jak kiedyś ja.
00:05:19:- Nie mówimy tu o pannie młodej.|- Przecież właśnie o niej mówiłeś!
00:05:23:Gino, ksiądz|od razu zrozumie,
00:05:26:że kobiety nie chcą mieć dzieci,|a skoro sakrament nie jest ważny...
00:05:32:Mógł włożyć|chociaż marynarkę!
00:05:36:Luciana, pozwól,|że ci przedstawię:
00:05:38:Giuseppe Antonicelli i Mario...|jak masz na nazwisko?
00:05:43:- Powiem je księdzu, spokokjnie!|- Miło cię poznać.
00:05:48:Jesteś pewien,|że nie wygadają się przed nikim?
00:05:50:Mniejsza o to.|Są z drugiego krańca miasta!
00:05:55:Chodźmy już.|O drugiej zaczynam nadgodziny!
00:05:57:Cóż to za ślub?|Nie zwolnili ich nawet z roboty!
00:06:16:Jeśli nie mogą się pobrać,|to czy nie lepiej zaczekać?
00:06:19:A jeśli coś by się stało?
00:06:21:I kto tu kracze?|A potem małżeństwo nie jest ważne, jeśli..
00:06:26:Z tatą nie jest dobrze.|Powtarza w kółko to samo!
00:06:31:Ma chyba arteriosklerozę!
00:07:26:Jakie to piękne!
00:07:32:- Luciana, chcesz pigułkę?|- Nie, dziękuję. Przejdzie mi.
00:07:35:Jadłam loda,|to pewnie przez niego.
00:07:37:Uwaga, księgowy!
00:07:58:To pani prosiła dziś|o zamianę godzin?
00:08:00:- Tak, chodziło o dentystę...|- Ale publiczne gabinety
00:08:03:nie są otwarte o drugiej.
00:08:04:Mój ojciec ma znajomego dentystę,|byłam u niego.
00:08:09:- Dlaczego?|- Bo jest dobry!
00:08:12:- A borowanie? Nie bała się pani?|- Jasne, że tak!
00:08:15:Wiadomo..|Kobieta.
00:08:22:- Trzonowy?|- Słucham?
00:08:24:A, tak..|Jeden z tych większych...
00:08:29:Rzućmy okiem.
00:08:41:Bardzo dobrze, proszę kontynuować.|O której kończy dziś pani pracę?
00:08:44:- O siódmej.|- Bardzo dobrze.
00:08:52:Uważaj. To jeden z tych..|Spytaj Marisy.
00:08:57:Wygląda jak przygłup,|ale to własnie tacy są prawdziwymi wilkami!
00:09:01:- Niemożliwe!|- Cóż, niektórzy uważają,
00:09:04:że on wygląda na wilka!|- Spytaj Pinuccii.
00:09:09:- Pinuccii?|- Ja tylko mówię: bądź ostrożna!
00:09:13:Mówisz tak, jakbym na niego czekała|i modliła się o to co noc!
00:09:17:- Pinuccia?
00:09:19:Przysięgnij, że to prawda!|- Przysięgam!
00:09:39:- Mówiłaś przecież, że wychodzicie.|- Jest już późno, a ojciec chyba...
00:09:44:Co tam znowu?
00:09:47:Pytała, czy zamierzamy|dziś wyjść.
00:09:50:Sama możesz sobie iść.
00:09:52:Ja zostaję na|partyjkę kart z przyjaciółmi.
00:09:53:- Nie mógłbyś dziś sobie odpuścić?|- A to dlaczego?
00:09:57:Oddaliśmy pokój, nie możemy|teraz chociaż pograć sobie w karty?
00:10:00:Tak, ale akurat dzisiaj|mógłbyś iść gdzie indziej.
00:10:03:- Ale dlaczego?|- Och tato, ty nigdy nic nie rozumiesz!
00:10:07:Ona ma się za jedynego mężczyznę|w tym domu!
00:10:11:Właśnie tak cię tu traktują.
00:10:12:Dzięki Bogu, że teraz i ty tu jesteś!
00:10:15:To chyba oni.
00:10:15:Gino, powiedz im to samo,|co powiedzieliśmy gospodarzowi.
00:10:18:- Kto uwieży, że tylko tu mieszkam?|- Mówią, że kosztujemy zbyt dużo.
00:10:22:Nie bądź bezczelny!
00:10:24:Naprawdę jestem ciekawa,|kto wściubia nos w nasze sprawy.
00:10:34:Dobry wieczór!
00:10:37:- Co się dzieje?|- Nic. Brzuch mnie boli.
00:10:41:To przez te lody,|które jadłam z rana.
00:10:48:Chcesz stąd iść?
00:10:49:- Zwariowałaś?|- Co innego nas tam czeka?
00:10:52:Nie możemy po prostu|iść do drugiego pokoju?
00:10:54:Co takiego?|Wstydzę się!
00:11:02:- Dobrej nocy, my wychodzimy!|- Dobrej nocy.
00:11:09:- Zdecydowali się, co?|- Musieli.
00:11:12:- Są w środku!|- Do licha! Moje rzeczy!
00:11:18:Lepiej zabiorę stąd|swoje rzeczy.
00:11:23:O której jutro wychodzisz?
00:11:26:Zaczynam pracę godzinę|wcześniej niż ona.
00:11:27:W takim razie|zostawię tu swoje buty.
00:11:42:A propos..
00:11:47:Inaczej wszystko zacznie się|od nowa.
00:11:52:Marisa! To lekarstwo ojca.|Nie kładziesz się jeszcze?
00:11:57:W telewizji jest boks.
00:12:04:Do diabła|z nimi wszytkimi!
00:12:13:Jestem kretynem.
00:12:16:Mogłem powiedzieć Gigi,|żeby znalazł sobie nowy pokój,
00:12:19:a samemu zatrzymać ten stary,
00:12:21:albo znaleźć sobie nowy.
00:12:23:W pensjonacie byłoby|lepiej niż tutaj.
00:12:26:Jasne, i co miesiąc|wyrzucalibyśmy 20.000 lirów.
00:12:28:Tylko przejściowo,|tak na początek.
00:12:30:Nie. Musimy się poświęcić,|ale przynajmniej jesteśmy razem.
00:12:34:Tylko to się liczy.
00:12:38:Jak tylko spłacimy meble,|kupimy mieszkanie.
00:12:44:A miesiąc miodowy|spędzimy w czasie wakacji.
00:12:47:Taki późny miesiąc miodowy|jest bardzo elegancki.
00:12:51:A poza tym|mamy jeszcze niedziele.
00:12:53:Niedziela...|Zaczekaj chwilę.
00:13:29:Jakie to piękne...
00:13:35:- Ciągle źle się czujesz?|- Nie, mam trochę mdłości.
00:13:39:Jak to mdłości?
00:13:42:Naprawdę się boję, wiesz?
00:13:44:- Cholera...|- Daj spokój, to nic pewnego.
00:13:52:- Naprawdę się boisz?|- Tak.
00:13:55:- Mówiłaś mamie?|- Zwariowałeś? Pomyślą, że ja...
00:14:01:Pobraliśmy się dopiero dzisiaj.|Jak myślisz, co sobie pomyślą?
00:14:05:Ale co zrobimy,|jeśli to prawda?
00:14:09:Nie chcę dziś o tym myśleć.
00:14:15:Świetnie, miałem zaproponować to samo.|Odrobina świeżego powietrza.
00:14:25:Cudowne powietrze!
00:14:29:Co to takiego?
00:14:31:- Nigdy tego nie widziałeś?|- Nigdy!
00:14:35:Przyzwyczaisz się.
00:14:37:Dzięki temu mamy 10% zniżkę|na ich produkty.
00:14:43:- A kiedy to się wyłącza?|- Nigdy. Mryga także w ciągu dnia.
00:14:48:Luciana? Lilli tu weszła,
00:14:50:nie daje mi spokoju,|chce oglądać telewizję!
00:14:53:Przepraszam bardzo...
00:14:59:Renzo, musisz przenieść jutro|gniazdko do drugiego pokoju.
00:15:02:Rodzice trzymają telewizor|w swoim pokoju.
00:15:05:Do diabła, już w parku|byłoby lepiej!
00:15:07:- Zrób coś dla mnie: przestań!|- Jak to: "przestań"? Chciałem...
00:15:20:Gdzie jesteś?
00:15:22:Tutaj.
00:15:25:Jesteś mniejsza od|osiemdziesięciolitrowej lodówki
00:15:29:Chodź tu.
00:15:54:Tobie nie przeszkadzają?
00:15:58:Może gdzieś wyjdziemy?
00:15:59:Dokąd?
00:16:01:Gdziekolwiek!
00:16:03:To dobry pomysł,|chodźmy potańczyć!
00:16:05:Cudownie! Nikt nie będzie wiedział,|kiedy wrócimy!
00:16:15:Wspaniale będzie spać razem!
00:17:02:Już koniec?
00:17:14:- Wszystko w porządku?|- Tak jakby.
00:17:17:- Nie pij za dużo, dobrze?|- Daj spokój, są rozcieńczone!
00:17:28:Widzisz? Płacze|już od pół godziny.
00:17:30:- Nie bądź wścibska.|- Biedactwo.
00:17:34:Ma jakiś problem.
00:17:36:Może lepiej pomyślisz|o naszych problemach?
00:17:38:- Jesteśmy tacy szczęśliwi!|- Jasne! Jak statek w lesie!
00:17:42:- Co takiego? Upiłeś się!|- Nie, myślę o twoich mdłościach.
00:17:47:Uzgodniliśmy, że nie będziemy|dziś o tym rozmawiać.
00:17:51:Starczy, wypiłeś już cztery.|To 600 lirów.
00:18:02:- Daj spokój...|- Żadnych kwiatów!
00:18:07:Wydaliśmy dość.|Mogli ukraść je z cmentarza!
00:18:12:- I nie zgrywaj ważniaka, panie Inżynierze.|- Dobrze, hrabino.
00:18:25:W końcu i tak zostaniesz księgowym.
00:18:28:Zobaczymy, czy wtedy będziesz|opuszczał wieczorne zajęcia.
00:18:30:- Choć dzisiaj..|- Tylko dzisiaj.
00:18:33:Ale od jutra|żadnych wakacji.
00:18:51:- Chodźmy do domu!|- Już?
00:18:53:Już!|Wszyscy już śpią!
00:19:13:- Cholera!|- Co takiego?
00:19:15:To niewiarygodne! Co oni kombinują?|- Może po prostu zostawili światła...
00:19:21:Ciągle oglądają telewizję!|Zadzwonię do nich, zaczekaj!
00:19:28:I co im powiesz?
00:19:29:Jeśli nie śpią,|nie wchodzę na górę, kapujesz?
00:19:35:Wolę już zostać tutaj!
00:19:39:A zatem?
00:19:45:Zatem...
00:19:47:- Daj spokój, zachowuj się!|- No nie, nawet to?
00:20:02:W niedzielę wynajmiemy|pokój, mówię ci!
00:20:05:W niedzielę? Wspaniale!
00:20:10:Na co się gapicie?|Jesteśmy małżeństwem!
00:20:12:Daj spokój!
00:20:45:Tak myślałem, że to pani!
00:20:48:- Dziś bez borowania?|- Nie...
00:20:50:Nie ma go tutaj?
00:20:51:- Kogo?|- Dentysty.
00:20:53:Albo tego, kogo nazywa pani 'dentystą'.|- Dlacze...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin