zmora.docx

(18 KB) Pobierz

zmora (I), Zmora, biża, bieżą, ciat, ciota, dusicielka, dusioł, dusiołka, dusio-łek, dusznica, gmocek, gniecimek, gnieciuch, gnietek, gniotek, gniotka, gnotek, koga (Krakowskie), kicimora, kikimora, kikomora, koszmar, mac, macek, mara, mora, morus, morzysko, mura, myrcha, nocnica, siodełko, siodlisko, siodło, sotona, wieczornica - 1. —> demon nadziemski rodzaju żeń­skiego, nocny, duszący ludzi we śnie. Wy suwane jest przypuszczenie, że nazwy zmora, mora, kikimora, mara, mura czy nawet morowa wywodzą się z tego pnia, co słowo „morzyć" lub „zmarły" [Bar-WILK]. Zmory, nazywane też czasem Kikimorami, Wieczornicami lub też Dusidłem Nocnym, są istotami ete­rycznymi, duszącymi w nocy śpiących ludzi. Szczególnie chętnie wybierają sobie dzieci i młodych ze względu na ich czystą i świeżą krew. Dostawszy się do domu siadają okrakiem na piersi swojej ofiary i dociskając ją kościstymi kolanami, powo­dują uderzenie krwi do głowy. Wtedy piją wyciekającą z nosa krew tak długo, aż nasy­cą swój e pragnienie. Ofiary Zmory, w prze­ciwieństwie do innych krwiopijców - Upio­rów, nie umierają ani same nie zamieniają się w zmory. Tracą jedynie siły i energię, które jednak z czasem odzyskują w natural­ny sposób. Może się jednak zdarzyć, że wyjątkowo wygłodzona zmora doprowadzi swoją ofiarę do śmierci. Osoba dręczona przez zmorę głośno jęczy przez sen i oblewa się zimnym potem. Jeśli da radę sama się obudzić i zerwać z posłania, zmora natychmiast ucieka. Ratunek może też przynieść osoba trzecia, zagarniając niewidzialne dla niej dusidło lewą ręką od głowy do stóp, prosto do trzymanej tam w prawej ręce butelki. Butelkę tą trzeba natychmiast zakorkować i jak najszybciej wrzucić do wody. Przez wiele dni będzie wtedy słychać z nad wody kwilenie małego dziecka, ale nie należy na nie reagować. Zmory mają postać wysokich kobiet o nienaturalnie długich nogach. Przez ich niemal przeźroczyste ciało dokładnie widać wszystkie kości. Znane są również Zmory Końskie i Zmory Bydlęce, męczące nocami zwierzęta wiejskie i sprowadzające na nie pomór [Bestiariusz słowiański; http://www.republi-ka.pl/izomag/].

* ...duszenie nocne (zbytniej krwi ku sercu) prości ludzie u nas duchowi przypisywali, którego morą zwą [Sz. Syreniusz, Zielnik, 1613].

* Widmo złośliwe, które nocą się tylko ukazuje na świętej ziemi. Rzuca się na śpiących ludzi, a przyciskając im piersi kościstymi kolanami sprawia uderzenie krwi do głowy, którą się wyłącznie karmi i nasyca. Jeżeli śpiący potrafi rozbudzić się ze snu twardego i zerwać z posłania, Zmora ucieka, jeżeli zaś snu nie przemoże, Zmora pije krew spływającą nosem lub nacina zębami małą żyłkę w skroni lub szyi i wysysa. (...) Widmo wysokie, chude, ale składne z nogami dłuższymi od zwyczajnych ludzi. Ciało ma białe, prze­zroczyste. Ci, co widzieli w jasnej księży­cowej nocy postępującą Zmorę, dostrze­gali, że światło księżyca przeglądało jak przez czysty bursztyn przez jej białe cia­ło, tak że policzyć można było wszystkie żebra i kosteczki. Idzie krokiem powol­nym, wysoka jakby na szczudłach, umie otwierać wszystkie zamki, czy to w cha­tach, czy w dworach i pałacach. Zmora spienienia zwierzęcia [Woj-KLE]. Środki zaradcze: przybicie na drzwiach stajni zabitej sroki. * Kiedy Zmora dusi śpiącego człowieka, a ten jękiem objawia cierpienia z dusze­nia przez niego doznawane, potrzeba z cicha i nieznacznie zbliżyć się do niego i niewidzialnej Zmory (której postać tylko idącej lub pędzącej na koniu ludzie zobaczyć mogą), i lewą ręką, poczynając od głowy, szybko przygarnąć do stóp, trzy­mając w prawej otwartą butelkę. Po czym otwór dłonią założyć, a następnie korkiem zatkać. Jedyny to sposób, wedle wyobra­żeń ludu, pochwycenia Zmory. Widmo bowiem, zajęte dręczeniem śpiącego, nic nie słyszy i nie widzi, uderzone dłonią kurczy się i węzi, wpada w środek butelki, a wówczas przybiera postać słomki albo drobnego robaczka. Taką butelkę trzeba utopić lub rzucić w ognisko. W wodzie będzie słychać długo kwilenie jakby dziecka małego, w ogniu gdy szkło pęknie, trzask straszny wstrząsa ścianami i pisk niesłychany oparzonej Zmory, która w dymie jako czarna, długa pręga uchodzi kominem [Wój-KLEj;

2. istota półdemoniczna, dusza człowieka żyjącego lub zmarłego, szkodząca ludziom poprzez duszenie i przygniatanie śpiących, wysysanie z nich krwi albo męczenie koni w stajniach. Według wyobrażeń ludowych byli to ludzie - najczę­ściej kobiety - którzy w nocy potrafili się dematerializować i pozostając niewi­dzialnymi dręczyć ofiary, zwłaszcza osoby starsze, niekiedy dzieci. Rzadko swymi atakami doprowadzały do śmierci, ale były niezwykle dokuczliwe i zawzięte w zadawaniu udręk. Na Podlasiu i na Mazowszu uważano zmory za pokutujące dusze grzesznych niewiast. Na południowo-wschodnich ziemiach Polski pano­wało przekonanie, iż zmory - gnieciuchy to dusze zmarłych krewnych, dusze ludzi skrzywdzonych, zmarłych bez spowiedzi, potępionych. Najczęściej w zmory przekształcały się w nocy: siódme córki w rodzime; w ogóle siódme dzieci w rodzinie; dzieci, przy których chrzcie przekręcono imię. Natomiast po śmierci zmorą stawali się ludzie z krzaczastymi brwiami zrośniętymi nad nosem albo grzesznicy skazani na pokutę. Według licznych przekazów zmory dusiły oprócz ludzi także zwierzęta (konie), drzewa i krzewy, zwłaszcza ciernie - tarninę oraz wodę. Wierzono, że zmory mogą w szczególności przybierać postacie słomki, trawki, owocu, nici, sznurka, tasiemki, powrozu, igły, agrafki, szczura, myszy, żaby, ropuchy, kota albo dziecka. J. Bohdanowicz podaje [Demonologia ludowa. Relikty wierzeń w strzygonie i zmory}, że dla zohydzenia zmorze uprawiania procederu stosowano rozmaite zabiegi apotropeiczne: zmieniano pozycję ciała w łóżku (w efekcie zmora zamiast włożyć język w usta ofiary, wkładała go do odbytu), smarowano piersi śpiących, nawiedzanych przez zmorę, kałem lub przykrywano ich poduszką posmarowaną nieczystościami, zjadano własny kał przed snem, spożywano kolację w wychodku. Aby odstraszyć zmorę, należało: złapać ją i pobić, przebić ostrym narzędziem, przytrzymać w garści do rana, wystraszyć okrzykiem, wystrzałem, przed snem umieścić w łóżku ostre przed­mioty stalowe: nóż, kosę, sierp, brzytwę, cierlicę, igły, bronę żelazną itp., umie­ścić w izbie sypialnej lub w stajni lustro, przybić lub zawiesić na chałupie lub stajni martwego ptaka drapieżnego, ustawić w pobliżu łóżka, ławy do spania albo w sieni miotłę. Wprowadzano też zmorę w błąd, zmieniając łóżko lub odzież do spania, ustawiano buty przy łóżku noskami w stronę drzwi, co sugerowało, że ofiara wstała. Przebłagać zmorę pomagało przekupienie jej obietnicą zaproszenia na śniadanie, poczęstowania chlebem z masłem lub łakociami. Do innych sku­tecznych metod należało: spanie nie na wznak, ale na brzuchu albo na boku, spanie ze skrzyżowanymi na piersi rękoma albo ze skrzyżowanymi nogami. Są zmory rozmaitego rodzaju, i tak, jedne wysysają krew tylko z ludzi, inne ze wszelakiego dobytku, jako to: z koni, owiec, bydła i trzody, inne zaś wyciągają soki z roślin, wiać z drzew, krzewów i ziół przerozmaitych, a są i takie, które osuszają krynice, rzeczki i stawy. (...) są to kobiety, lężone pod pewną planetą, w nocy o swojej godzinie, które mogą być zupełnie niewidzialne albo przybrać postacie zwierząt, ptaków i gadów, albo też przemieniać się w ziarnko zboża, plewkę, źdźbło słomy lub pyłek gołym okiem ledwo dostrzegalny. Są one szcze­gólnie pożądliwe na krew młodocianą, toteż najczęściej męczą dzieci tudzież młodych parobczków i dziewki urodziwe. (...) Zmora, aby uśpić, „gabie", tj. chucha, to szepce, to znów brzęczy niby komar za uszami, po czym, jeśli ofiara jej śpi na boku, przewracają na wznak, co uczyniwszy, powala się na nią i dusząc pod gardłem, krew z piersi wysysa. Natenczas człowiek zaczyna przez sen jęczeć, a bywa niekiedy i tak, że chciałby krzyczeć, a tu ani głosu wydać, ani ręką lub nogą ruszyć nie jest w stanie, bo wszelkie członki „kołczeją', więc na biedaka zimne poty z wielkiego przerażenia występują, a zmora tymczasem, kamieniem leżąc na piersiach, męczy do tej pory, dopóki krwi ludzkiej do syta się nie nassie [Czub-POZD]. * Lud nadrabski utrzymuje, że zmora to zwykła „ kobieta upośledzona przez naturę na słuchu i mowie ". Pod Babią Górą przedstawiają sobie zmorę jako piękną pannę w kożuszku, jeżdżącą na kółku od kołowrotka albo od pługa . W stronach nadwiślań­skich ukazuje się jako istota tajemnicza, nieznana, w innych przybiera postać chłopa lub czarownicy, która na ziemi rzeszowskiej „tyle nabroiła złego, że jej po śmierci nawet do piekła przyjąć nie chcą ". Zmora w Krakowskiem, to kobieta blada, z oczyma podpuchłymi, z grubymi, sinawymi wargami. Przychodzi do swej ofiary w nocy, pod­czas snu. Poznać po twarzy bladej, mizernej. W dzień unika ludzi, na noc przemienia się w istotę bez kości, miękką w dotknięciu, śliską. W Czułowie (pod Krakowem) była baba stara i i brzydka uważana przez lud za zmorę. Stroniła ona od ludzi, była zła i sucha jak śmierć. Mora w okolicy Gniezna przybierała postać staruszki bez zębów i brwi - ten ostatni znak jest nieomylny — w ogóle postać człowieka bardzo bladego, który chodzi po nocy i ludzi męczy. Chcąc poznać morę, trzeba położyć na progu miotłę nie używaną, a kto pierwszy przez nią przejdzie, jest morą. Lud w okolicy Olkusza wyobraża sobie zmorę jako dziewczyną, w którą wstąpił diabeł, miewa ona opuchłe, błyszczące oczy, przebywa w lasach, a nocą przychodzi do wsi. Obchodzą się z nią Mazurzy w Prusiech jak z gościem: zaprasza się ją na śniadanie, zostawia się talerz i miejsce na ławce. Przyjdzie na pewno w oznaczonej godzinie [H. Biegeleisen, Lecznictwo ludu polskiego}.

* Powiadają, że zmora jest to sąsiad lub sąsiadka zaprzyjaźniona, która skoro północ, przychodzi w kształcie ćmy lub komara, przeciska się przez szczeliny okna i szuka swego ulubionego przedmiotu; włazi od nóg, powoli się na niego rozciąga i aż do piersi ciśnie [O. Kolberg, Lubelskie}.

*  ...zmory som. Mozes się przipatrzeć na takigo, co charcy na spaniu, jak go nieros chyciji dusi, dziw biydokpary nie puści. To zmora takdusuje. Łuna się tes do we śnie widziej    . Zęby w prawej nodze palcem rusyćabo dać nos pod głowę-to popuści. (...) Ponosik ta wtosik chycił łakom zmorę do worka ji ciensko jom w tem worku wyłotoł kijem. N oj potem w drugij chałpie wtosik łumar. Bo cłowiek mo dwa duchy. Jeden jak łuśnie cłowiek, to łun wyjdzie ji chodzi po świycie [Godki z Grójca...].

*  Zmora. Tako śmiertka. Dusiła. Przechodziła przez dziurka od klucza, jako słomka. Jak ktoś wzion nożyczki i ta słomka ucion, to na drugi dziyń pod drzwiami leżało pół baby. Zjednyj i drugiyj strony. Przyłaziła do łóżka i gniotła ludzi... [Stworoki śląskie].

Zmora jest to dusza, która nocą odrywa się od ciała i napada inne osoby. Jest to prawie zawsze dusza kobiety (zmora mężczyzny - to morus). Podobno każda piąta i siódma córka w rodzinie miała być zmorą. Zmorą mogła być też duszyczka noworod­ka przyniesionego do chrztu głównym wejściem do kościoła, zamiast bocznym. W czasie obrządku chrztu należało wyraźnie wymawiać „Zdrowaś Maria". Jeśli na­stąpiło zniekształcenie na „zmoraś " - ochrzczony stawał się zmorą. Zmorą też mogło stać się dziecko, gdy jego matka w stanie brzemiennym przeszła na drodze między dwoma innymi ciężarnymi kobietami. Charakterystyczną cechą wszystkich zmor i morusów było to, że nie mieli oni owłosienia pod pachami i w kroczu. Mieli przyjmo­wać czasem postacie kota, gęsi, myszy, psa, kawałka słomy, szmaty itp. Dusza zmory, wychodząc nocą gnieść i dusić innego człowieka musiała wrócić do swego ciała nad ranem. Jeśli nie zdążyła, człowiek ~ zmora umierał [Lys-DDB]. Na Mazurach wschodnich wierzono, że zmory duszą ptaki, w okolicach Ostró­dy, że drzewa iglaste, w Poznańskiem w okolicach Kościana, że cierniste krzewy (cierznie) i wodę, natomiast w powiecie szczytnowskim, iż także ogień;

3. dusza człowieka pokutująca po śmierci za grzechy. Żył kiedyś w Rychwałdzie okrutny dziedzic. Ludzie bali się go jak ognia. Na polach sam pilnował pracu­jących pańszczorzy, wiecznie ich ponaglał i nawet w największe upały nie pozwolił przerwać harówki i ugasić dokuczliwego pragnienia. Za to musiał pokutować po śmierci. Biegał co noc koło dworskiego potoku i wołał głośno: „Pić! Pić! Pić!". Ludzie omijali miejsce, gdzie straszyła zmora dziedzica [J. Ondrusz, Cudowny chleb}.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin